Co będzie z naszymi dziećmi, które wolą grać w Minecraft niż bawić się klockami?

Co będzie z naszymi dziećmi, które całe dnie siedzą na komórkach i komputerach? – zastanawiają się rodzice, a ja odpowiadam: nic nie będzie.  Ja, w wieku moich dzieci, oglądałam durne kreskówki na telewizorze [częstokroć odrabiając przy nich lekcje na kolanie]. Pamiętam dni w całości przesiedziane na graniu w gry komputerowe. Bardzo kiepskie i średnio edukacyjne. O wiele gorsze niż Minecraft.

 

 

Wpis powstał dzięki partnerom: Intel, Microsoft oraz Asus.

W tekście pokazany jest komputer ASUS DASH F15 z procesorem Intel Core i7. 

 

Kiedyś to było, teraz to nie ma

 

Jest taki aktywny trend na fejsie, który co i rusz pokazuje, jak to kiedyś, bez komputerów i komórek, było lepiej. Dzieci bawiły się drutami kolczastymi, biegały z kluczem na szyi, jak trzeba było, dostawały po dupie i to było szczęśliwe dzieciństwo i wszyscy wyrośliśmy na porządnych ludzi.

 

Czyżby? Badania stanu psychicznego współczesnych trzydziesto- i czterdziestolatków trochę temu przeczą. Śmiertelność dzieci wówczas, a obecnie też jest raczej korzystniejsza dla dzisiaj niż kiedyś. No ale, co ja tam wiem.

Ta okropna gra Minecraft

 

Dawno, dawno temu, mój czteroletni wówczas syn odkrył Youtube. Zafascynował się filmikami o polandballach, czyli takich piłkach w kolorze flag świata. Fascynacja poszła tak daleko, że każde odebranie telefonu skutkowało awanturą na 100 fajerek. Zamiast więc tłuc się z koniem, dałam mu marchewkę. W postaci kartek i kredek. Powiedziałam: dziecko, zamiast tracić czas na szukanie odpowiedniego filmiku o polandballach, narysuj swoje. I tym sposobem zamiast w telefonie, mój syn swój czwarty rok życia spędził nad kartką i książkami o mapach, flagach, państwach i pod koniec potrafił bez zająknięcia wymienić wszystkie państwa świata, ich stolice, flagi.

 

Kosma mówi:

– Mamo, nieprawda, że wszystkie, część zapomniałem, bo zacząłem interesować się kolorami i dostałem komórkę. A potem, to już sama wiesz…

 

A potem syn w przedszkolu usłyszał o takiej grze Minecraft też totalnie się na niej zafiksował. Z wielką ostrożnością pozwoliłam mu wreszcie zainstalować wersję na komórkę i ze spiętymi nerwami, obserwowałam, co też tam syn robi w tej grze. I czemu ona jest taka fajna? Ot, proste bloczki, wszystko jakieś kościste, koślawe, zupełnie nie przypominające rzeczywistości. Syn całkowicie się w nią wciągnął, a ja, moim starym sposobem, poprosiłam, żeby rysował swoje hobby, gdy czas się skończy. I zrobiłam przegląd internetu, co inni rodzice mówią o tej grze [a cztery, pięć lat temu nie było wiele materiałów o Minecrafcie, raczej nim straszono, niż zachęcano].

 

 

Chłopcy testują grę Minecraft na komputerze ASUS DASH F15 z procesorem Intel Core 7. Korzystają z promocyjnego Game Passu, dzięki któremu ich ulubione gry mogą pobrać za darmo.

Ja bardzo się cieszę, że moje dzieci grają w Minecraft i mają możliwość korzystania z elektroniki

 

 

Posłuchałam, poczytałam i zrobiłam to, co powinnam. Przyjrzałam się mojemu dziecku i samej grze. Bez wątpienia rozwija spostrzegawczość. Moje dziecko, które kiedyś pytało, gdzie jest łyżka, patrząc się na nią w szufladzie, nagle zaczęło dostrzegać szczegóły. Żeby grać, trzeba też nauczyć się podejmować szybkie decyzje, co jest wciąż moją osobistą zmorą – nie umiem, ciężko mi, czyli ode mnie się tego nie nauczą. Kiedy mój znajomy architekt spojrzał na mojego syna i jego grę, a potem na jego rysunki budowli – tylko podniósł kciuk w górę. Umiejętność rysowania przestrzeni, perspektywy rozwinęła się u mojego syna z poziomu 0 na poziom 10 w ciągu roku. U mojego młodszego z kolei, gdy zaczął grać, zauważyłam z kolei zwiększone pokłady cierpliwości – trzeba to umieć i trzeba być konsekwentnym, jeśli chce się zbudować coś pięknego z tych klocków.

 

Kosma mówi:

– Mamo, spodobało mi się to, że często wychodzą updejty, czasami nawet dwa razy w roku, podobają mi się aksolotle, małe byty, pasywne, które można oswoić, pomagają w walce i są strasznie słodkie. Lubię też tworzyć nowe światy. Nie wiem, czy wiesz, ale ja jestem bardzo kreatywny, umiem zbudować wiele domów i różnych twierdz. Budowałem też domek, wokół którego był mały wodospad i to było bardzo ładne. Zbudowałem też małą wioskę z farmą owiec i krów, próbowałem z farmą kurczaków, ale to mi się nie udało, jak tobie. I cmentarz. Cmentarz, bo rozwaliła mi się fioletowa owca i ją pochowałem i różowa też. I pochowałem moją drewnianą łopatę, która towarzyszyła mi od pierwszych minut gry.

 

 

Minecraft
Adam z komputerem  ASUS DASH F15 z procesorem Intel Core 7. Właśnie się dowiedział, że dzięki promocyjnemu kodowi Game Pass,  może pobrać Minecraft Dungeons za darmo 🙂

O co chodzi w grze Minecraft?

 

Bardzo skrótowo: o układanie klocków i tworzenie świata. Dwie główne opcje gry to tryb kreatywny [na nim grają chłopcy] i tryb survivalowy[na nim ostatnio gra starszy]. Jest też tryb przygody, ale to już dla bardziej zaawansowanych, ponieważ tak jak w trybie kreatywnym czy survivalu zasady są jasne, tak w przygodzie wiele może zaskoczyć.

 

Ja po prostu oddam głos mojemu starszemu synowi:

 

Na trybie kreatywnym nie ma żadnych zadań, można budować, co się chce i zwiedzać świat, ma się totalną nieskończoność. Zombiaki i inne potwory są pasywne i nic nie zrobią. Można się skupić na lataniu, podróżowaniu i budowaniu. Adaś najbardziej lubi ten tryb.

Tryb survivalowy jest bardziej niebezpieczny, tam mogą zaatakować moby, czyli wrogowie, są też zadania, które możesz sobie wyznaczać. Na przykład zbudowanie statuy lub pokonanie 10 mobów, ale jest też jedno główne zadanie – pokonanie smoka kresu. W tym trybie możesz zginąć, ale możesz też się odradzać nieskończoną ilość razy. Co trzeba zrobić żeby przeżyć – trzeba zbierać surowce, takie jak żelazo i diamenty, które są trudne, a także netheryt, [czytaj: nederyt], który pojawia się tylko w netherze [czyli piekle – dopowiada Adam]. Musisz też jeść,  a jedzenie zdobywa się ze zwierząt. Ale można też być wegetarianinem, z pszenicy tworzyć chleb albo uprawiać farmę, a także zbierać słodkie jagody. 

Tryb przygodowy nie ma za wielu możliwości – można w nim podróżować i rozwalać wrogów. I to wszystko, co można w nim zrobić.

Jest jeszcze tryb hardcore – to samo, co survival, tylko że jak umrzesz, to stracisz świat, możesz go tylko oglądać albo po prostu skasować.

Minecraft

 

W grę można grać samemu, a można też drużynowo. Starszy założył świat z kolegami z klasy i od czasu pandemii i założenia całej klasie zooma, konsekwentnie po lekcjach chłopcy i dziewczyny z klasy umawiali się na godzinkę wspólnego grania i ulepszania świata. Bardzo zabawnie wyglądały te ich klasowe spotkania na granie – całkowicie towarzyskie i we własnym, zbudowanym wspólnie wirtualnym domu. Dzieciaki dzieliły się rolami – jedni zbierali materiały, drudzy wytwarzali, trzeci konstruowali lub walczyli. Każdy wybierał to, co mu bardziej pasuje.

 

Minecraft – gra edukacyjna czy nie

 

Moim zdaniem Minecraft to jedna z bardziej edukacyjnych gier, w jakie grały moje dzieci. Przede wszystkim dlatego, że w niej się… buduje. A nie niszczy.

 

– Mamo, w niej jest zabijanie, ale to bardziej bym powiedział rozwalanie. Na przykład wrogów, czyli zombiaków albo szkieletów, pająków, creeperów itp. Ale nie ma krwi. Creepery to zielone ogórki z czarną buzią, które wybuchają, kiedy się do nich podejdzie. Więc lepiej od nich uciekać. No można zabijać zwierzęta na mięso, ale nie trzeba. Tak jak w życiu. Jak gram z jedną koleżanką, to jemy tylko rośliny, ja wypiekam chleb i doję krowy i owce, a ona zbiera mi rzeczy.

 

I to, co powiedział mi syn, jest takim największym atutem dla mnie. Ta umiejętność dobrania sobie ról w zgodzie z samym sobą i robienia tego, na co ma się ochotę bez podziału na dziewczęce/chłopięce oraz konieczność  współpracy i konieczność rozwijania umiejętności planowania. A oprócz tego możliwość ćwiczenia koncentracji, spostrzegawczości, szybkiej oceny sytuacji i konieczność podejmowania decyzji samodzielnie. Kształcenie wyobraźni to swoją drogą.

 

 

– Nauczyłem się tego, że jak przetopisz piasek, to wychodzi szkło. Na przykład jest taki Redstone i z niego można tworzyć mechanizmy, powiedzmy taki reapeter [czytaj: ripiter]. To jest taki przekaźnik. On przekazuje sygnał dalej. Albo tłoki, które mogą przesuwać bloki. Jak dodasz do tłoka kulę szlamu, można stworzyć klejący tłok, który przydaje się w tajemnych wejściach i jeszcze więcej. No i języki. Nauczyłem się języka angielskiego i niemieckiego dzięki tej grze. [faktycznie, ma same szóstki i mówi świetnie – komentarz mój]

Minecraft może też nauczyć orientacji w terenie, a także uzupełnić wiedzę o skałach i minerałach. Wiesz, jak pani od przyrody się dziwi, skąd ja tyle wiem? Fajnie też uczy, jak działają niektóre mechanizmy. Nie mogę się doczekać, jak będę miał fizykę! Przedmioty wytwarza się na stole rzemieślniczym. Tworzy się taki stół z podstawowego okienka craftingu [deski bierzemy z bloku drzewa], a dokładnie z czterech desek ułożonych w kwadrat. Na stole wytwarzamy narzędzia, takie jak łopaty, miecze, kilofy, bloki, schody, płotki i bramki, a także przedmioty, których nie umiem już, mamo, opisać, bo jest ich tak dużo, mogę już iść pograć?

 

 

Minecraft
Chłopcy poświęcają się bardzo – testując komputer ASUS DASH F15 z procesorem Intel Core i7 i sprawdzając, czy każda gra chodzi tak dobrze, jak zapewnia producent i czy dzięki Game Pass naprawdę można ściągnąć aż tak wiele gier.

 

 

 

Czemu boimy się kupić dziecku pierwszy komputer?

 

Bo będzie non stop przy nim siedzieć – wiadomo. Ja tak myślałam w pierwszej kolejności. W drugiej pomyślałam, że zaraz go zepsują i będzie trzeba znów wyskakiwać z kasy.

 

Co do tego siedzenia przed kompem non stop – owszem, zdarza się. Mamy takie dni, szczególnie w kwietniu i maju, gdy kończyłam książkę i – uwaga – siedziałam przed komputerem, a moje dzieci… też siedziały. Czy grali non stop w gry?

 

O dziwo nie. Puszczali sobie muzykę, starszy czytał  to, co napisałam i mi poprawiał, dużo rysowali w Paincie i Scratchu. O dziwo, to młode pokolenie, które spośród urządzeń elektrycznych na jednym wydechu wymienia komputer, czajnik, komórkę i pralkę [bo dla nich to wszystko takie samo – polecam filmik Natalii Hatalskiej, wiele wyjaśnia] dobrze pokierowane, wyciąga z komputera to, co najlepsze. W pandemii było to miejsce rozrywki, miejsce spotkań ze znajomymi, miejsce videorozmów z ciocią i babcią [która mieszka 600 metrów od nas, ale baliśmy się, że ją zarazimy], miejsce, na którym można puścić muzykę i sobie potańczyć, a nawet miejsce, w którym można puścić filmik z instrukcją budowli czy jakiejś mikstury lub znaleźć przepis, co zjemy na kolację.

 

 

Komputer jak czajnik lub pralka

Mamy umownie ustalone, że po szkole obaj chłopcy mogą pograć. Zazwyczaj jest to godzina. Ale bywa, że ta godzina się przeciągnie, bo ja utonę w umowach, fakturach, wywiadach czy prozaicznie – walczę z piecem, ogrodem, domem. I ku mojemu zaskoczeniu chłopcy sami odrywają się od grania. Mamy jedną, stałą zasadę – pójścia spać. I nie ma przeciągania, o 20 leżymy w łóżku i czytamy. Ta perspektywa sprawia, że chłopcy są świadomi, że jeśli przegną z graniem, nie starczy im czasu na inne pasje, które rozwinęli… dzięki grom trochę. Młodszy pokochał muzykę i musi potańczyć. Starszy musi pokombinować z budowlami i Gravitraxem. Obaj kochają rysować. Mamy też 30-45 minut na pracę domową, której starszy jeszcze nie ma tak wiele i często kończy ją po 15 minutach.

 

To takie moje osobiste doświadczenie z graniem, trochę się różniące od tego lansowanego w mediach, że rodzic musi ustalić dziecku ramy. Ja nie ustalam – pozwalam dzieciom ustalić i jestem obok, tłumacząc konsekwencje.  Starszy będzie miał za chwilę zresztą 10 lat, jest w czwartej klasie. Librus, zoom i prace na kompie to już teraz jego codzienność. Młodszy za chwilę będzie miał siedem, ale ma taką nadruchliwość, że jak dam mu komputer na cały dzień, piętnaście razy wyskoczy na podwórko, żeby się przebiec, bo nie usiedzi w miejscu. Gdybym miała mu liczyć minuty, musiałabym stać cały dzień ze stoperem, bo on pogra 15 minut, potem siada na 2o minut narysować w co grał, wróci do komputera, usłyszy piosenkę i tańczy 30 minut jakby świat nie istniał. A potem rozczula się nad psem i biegnie pobiegać z nim na polu lub pójdzie mi umyć naczynia, bo uwielbia to robić [też się dziwię!]. Jest jeszcze świeżutki jak bułeczka i komputer to dla niego taka sama rozrywka jak inne, mniej lub bardziej elektroniczne. A może po prostu nasze dzieci takie będą?

Dla nich komputer będzie tym, czym dla nas telewizor, a dla naszych rodziców radio? Urządzeniem, które jest pomocne i w dodatku zapewnia rozrywkę?

 

Minecraft
ASUS DASH F15 z Windows 11. Chłopcom ktoś powiedział, że nie ma nic lepszego niż 10 i byli sceptyczni. Teraz mówią, że wolą Wiondows 11. Jest bardziej intuicyjny. I jako osoba, która instalowała Minecraft Launcher i wpisywała kod do Game Passa i robiła wszystko – potwierdzam. Pierwszy Windows, przy którym nie przeklinałam.

 

 

Partnerami tego wpisu są Intel, Microsoft oraz Asus, którzy poprosili mnie o pokazanie możliwości komputera ASUS DASH F15 z procesorem Intel Core i7. Moi synowie poświęcili się bardzo, grając w Minecraft i inne gry oraz testując komputer do ostatniej kreski baterii, która wytrzymywała na tyle długo, że wieczorem ja mogłam pograć w Wiedźmina, przez co zarwałam nockę, ale niczego nie żałuję.

 

Minecraft

 

Do tej pory pracowałam na o wiele mniejszym sprzęcie i komputer gamingowy kojarzył mi się z ogromnym sprzętem, którego trudno przenieść i który jest szalenie głośny [takie skojarzenia miałam po wizytach w sklepie, gdzie, gdy mówiłam, jaki komputer potrzebuję, pokazywano mi właśnie takie wielkie kolosy]. A tu okazało się, że przyszedł do mnie zgrabny, bielutki i całkiem cichy Asus Dash F15, który nie tylko zmieścił się na biurku chłopców, ale też idealnie siedziało się z nim na moim łóżku, w fotelu, przy moim biurku do pracy.

 

 

Syn: Mamo, co robisz?

Ja: Synku, pracuję.

Syn: W nocy?

Ja: No co zrobić, mam dużo pracy…

Też ja:

 

Jest jedna sprawa – uwielbiam moje biurko i nienawidzę jednocześnie za podnoszony blat, pod którym jest szuflada. Ja w tej szufladzie podłączyłam sobie kontakt i żeby podpiąć coś do prądu [na przykład komputer, na którym grały dzieci], muszę podnieść ten blat, żeby dostać się do szuflady. I wszystko, co mam na blacie, mi wtedy zsuwa. No to ASUS dał radę. Naprawdę jestem pod wrażeniem, jak daleko dojechałam Płotką [zabiłam gryfa po drodze], zanim musiałam podnosić szufladę. Dobra robota.

 

Karta graficzna też robi robotę. Po Wiedźminie zaczynam Red Dead Redemption i już zacieram rączki na te krajobrazy. Bo Wiedźmina znałam wcześniej na konsoli. I bez konsoli bałam się, że na zwykłym kompie nie pociągnie mi grafika. Głupio grać w RDR z kiepską grafiką. Już teraz wiem, że ASUS DASH F15 pociągnie i będę się napawać widokami.

 

I teraz UWAGA, UWAGA, chcesz mieć taki komputer? Albo darmowe gry?

 

To możesz mieć 🙂 Wystarczy, że na stronie konkursowej – O TUTAJ – napiszesz, jak ty wykorzystasz grę Minecraft na swoim nowym komputerze Asus z procesorem Intel Core i7. Maksymalnie 500 znaków. Napisz, a najciekawsza odpowiedź zostanie nagrodzona komputerem ASUS TUF GAMING F15.

A ponadto, ponadto, jeśli kupisz jeden z laptopów z serii TUF DASH lub TUF GAMING, możesz odebrać trzymiesięczną subskrypcję XBOX GAME PASS NA PC. Wszystkie szczegóły promocji oraz produkty promocyjne znajdziesz na https://asuspromocje.pl/XMass_Gamepass/. 

 

 

 

 

 

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

ADHD U DOROSŁYCH

ADHD u dorosłych – leki jak cukierki i z tego się wyrasta, czyli wszystkie bzdury, jakie słyszałaś

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

0 0 votes
Ocena artykułu
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Tchórzewska
Anna Tchórzewska
2 lat temu

Kosma… Ekstra recenzja gry i chociaż sama mam trzydziestkę na karku chętnie zasiadam do Minecrafta, choć nie ogarniam survivalu 🙈 Polecam dorosłym, aby zagłębili się czasem w świat gier, w które grywają dzieci, bo można wiele się nauczyć i poznać swoje dziecko zupełnie inaczej 👍

Ela Dąbrowska
Ela Dąbrowska
2 lat temu

Bardzo ciekawy artykuł, a Kosma świetnie pisze – ma się ten talent po mamie!
Ja w Minecrafta zaczęłam grać ok 2015 roku, ale wtedy mnie nie wciągnęło na długo. Dopiero w styczniu, gdy syn (6 latek, w pierwszej klasie) zaczął grać w szkole na szkolnym IPadzie – wróciłam do gry razem z nim. Ja sobie od czasu do czasu grywam nockami, lub gdy dzieci nie ma w domu. Syn ma wyznaczone dwa dni w tygodniu, plus weekendy, gdy może pograć – maksymalnie godzinę. W weekendy czasami udaje mu się umówić z kuzynką, mieszkającą w Polsce, i grają wspólnie na rodzinnym serwerze. Mają wtedy okazję też ze sobą porozmawiać i wymieniają się ciekawostkami na temat Minecrafta. Syn ma totalną fazę na wszystko w tej tematyce. W wakacje zaczął czytać komiksy o tematyce Minecraftowej, a po wakacjach po kilka razy przeczytał trzy minecraftowe książki dla dzieci – a jeszcze przed wakacjami twierdził, że czytanie jest trudne i nudne! Za kilka dni dostanie na urodziny grę planszową Minecraftową – i będziemy grać razem też offline 😀

Wrona Ona
Wrona Ona
2 lat temu

mój 5 latek gra w minecraft od roku i: nauczył się płynnie czytać, liczyć, pisać na klawiaturze komendy po angielsku (jeśli chciał się dowiedzieć co ma na ekranie i jakie rośliny musiał nauczyć się czytać), a jeszcze żeby było kolorowo to sami na początku wciągnęliśmy go w granie. Minecraft to gra ogromnych możliwości, budowania, tworzenia. Jako 4 latek budował już ogromne przestrzenne postaci mobów w powiększeniu. Kreatywność nie ma końca, a na dodatek komputer nie jest owocem zakazanym w naszym domu i jako codzienność wcale tak nie kusi 🙂 okazuje się, że czasem nawet nie włącza komputera, bo woli „na żywo” odgrywać grę w pokoju na dywanie 😛 a jak gra to pochłania go to na raptem godzinkę 🙂 pozwalajmy na to, bo świat nie idzie do tyłu. Lepiej grać i uczyć się myśleć przy tym niż oglądać durnoty w tv.

Aleksandra
2 lat temu

Młodsze pokolenia będą całkowicie inne niż my. Czy to lepiej czy gorzej okaże się za 20 lat. Chociaż czasami przeraża mnie sposób myślenia dzieciaków.