Co się stało, gdy odwiedziliśmy FFun Park w Warszawie?

Joanna Jaskółka
13 lipca 2021

Udostępnij wpis

Kiedy wchodziliśmy do FFun Parku w Warszawie, byłam lekko przestraszona, bo chłopcy, po długim spacerze wykazywali już cechy podminowania. Starszy się kręcił bez sensu, w typowym dla siebie stanie "zrobię coś na diabła", młodszy był na nie, bo nie zrobiłam czegoś, czego on chciał. Myślałam sobie, będzie lipa. Utknę w tym parku z dwójką rozwrzeszczanych dzieci...

 

FFun park

 

 

W ogóle nie planowałam w tym roku żadnych wakacji, żadnych wyjazdów, żadnych atrakcji. Chłopcy mieszkają na Mazurach, w letnie miesiąca wystarczy podjechać do pierwszego miasteczka, żeby na coś ciekawego trafić, jezioro i rzeka to dla nich codzienność. Za granicę się nie wybieram, bo wciąż zapominam wyrobić dzieciom dowody, a poza tym boję się samolotów.

Ale odezwał się FFun Park z zapytaniem, czy chciałabym ich odwiedzić, bo podobno mój młodszy syn uwielbia gady i smoki. A ja pamiętałam umowę ze starszym synem, który, jeszcze w pandemii poprosił o jakąś motywację, żeby chciało mu się walczyć z komputerem na lekcjach online. Obiecałam mu, że jeśli dotrwamy do końca, pojedziemy do parku zabaw i pójdziemy potem na pizzę. Wiedziałam też, że 2 lipca będę miała wystąpienie w Łodzi w Teatrze Pinokio w ramach Festiwalu Naturatyka [do obejrzenia tutaj]. Żal mi nie skorzystać, kiedy wszystko tak mi się ładnie w trasę układa.

 

 

FFun park

 

Mój starszy syn urodził się w Warszawie. Jadąc do FFun parku z naszego hotelu, wydłużyłam trasę i zajechałam na Anielewicza, pokazać mu blok, w którym spędził swoje pierwsze sześć miesięcy życia, balkon, na którym spał, park, po którym spacerował, przystanek, z którego odbierała go w wózku moja przyjaciółka [jechała z pracy tym samym autobusem, którym ja jechałam do pracy i kiedy ona wysiadała, ja oddawałam jej dziecko i wsiadałam sama, na pomoc rodziny w kwestii opieki nie mogłam wtedy liczyć, a jako że umowa zlecenie to umowa zlecenie, pracowałam do ostatnich dni ciąży i tuż po urodzeniu synka].

 

Młodszy w nosie miał dzieciństwo brata i cały czas rozprawiał o tym, jak będą wyglądały smoki na wystawie Dragons Alive. W końcu obraził się, że tak długo czasu zabiera nam jazda przez miasto, że smoki już nie są alive i wymarły jak dinozaury. Na wystawę wchodził zasmucony i przekonany, że na pewno się spóźniliśmy. Na szczęście, już za wejściem powitał nas pierwszy smok, a potem już było szaleństwo...

 

Smoki na wystawie to nie jakieś pierwsze lepsze smoki wzięte z nikąd. To smoki naszej kultury - smoki z Tolkiena, smoki z "Jak wytresować smoka" [tutaj chłopcy aż się trzęśli z radości, bo Szczerbatek się ruszał i można było na nim pojeździć], smoki z różnych gier, filmów, legend, które większość z nas zna i kojarzy.

FFun park FFun park FFun park FFun park FFun park FFun park

 

A jeśli nie zna, może się dowiedzieć, o co chodzi, ponieważ wszystkie są bardzo fajnie opisane. Część smoków się rusza, wszystkie wydają odgłosy, co w momencie wejścia do parku budzi grozę i lekkie podniecenie, że to już za chwilę. Część jest pochowana w krzakach i trzeba i szukać, ale furorę zrobiła i tak... piaskownica...

 

... w której zasypane były kości dinozaurów, a dla dzieci zostawiono pędzle i sprzęt do okrywania kości i szkieletów - zabawa dla prawdziwych archeologów. Pomysł jest świetny i wydaje mi się, że takich piaskownic ze skarbami powinno być więcej...

FFun park

 

 

Ze zdziwieniem patrzyłam, jak chłopcy uważnie oglądają smoki, skupieni i zafascynowani - przed chwilą byliśmy pół kroku od szaleństwa, a tu proszę - trochę smoków i sprawa załatwiona. Mieliśmy też bilety na wystawę Robots Alive i faktycznie roboty wyglądają fantastycznie, są bardzo realnie zrobione i młodszy określił je jako "monumentalne". Do tego gadają...

 

FFun park FFun park

 

 

Ale i tak największą furorę zrobiła możliwość postrzelania kulkami z farbą do gigantycznego robota oraz pogranie w laser tag, czyli laserowy paintball dla dzieci. A potem było najlepsze - gdybym mieszkała w Warszawie i chciała zabrać gdzieś dzieci, żeby się pobawiły, a samej pogadać w tym czasie z przyjaciółką, przyjechałabym do FFun Parku. Między wystawami jest strefa leżaków i mały barek.

 

Tuż przed naszym przyjściem trochę padało i dmuchańce przy leżakach były całe mokre i przepraszam od razu wszystkich rodziców mniejszych dzieci, które zobaczyły, jak moi chłopcy skaczą po tych mokrych dmuchańcach, bo im to w mi graj, Adaś nawet w Łodzi znalazł fontannę, żeby się w niej przekąpać. A kiedy dzieci zobaczyły, jak moje dzieci skaczą w tej wodzie w dmuchańcach, to też chciały i albo ze zgodą, albo podstępem, wszystkie dzieci oglądające wystawę świetnie się bawiły w wodzie. I choć obsługa FFun Parku, trzeba to przyznać, starała się jak najszybciej wysuszyć sprzęt, to dzieci odwrotnie - chciały wykorzystać tę wodę do ostatniej kropelki. I wszystkie świetnie się bawiły - przy takiej pogodzie, że nie wiadomo, kiedy zacznie padać, pamiętajcie zawsze mieć te spodenki i koszulkę na zmianę.

 

 

FFun park FFun park

 

 

Na dmuchańcach chłopcy bawili się z 1,5 godziny. Ja sobie kupiłam popcorn, żeby zagryzać przy pierwszej lepszej awanturze, jakiej się spodziewałam przy dużej liczbie dzieci i zabawie, ale... popcorn wyżarły mi dzieci, gdy wychodziliśmy z FFun Parku.

Potem pojechaliśmy jeszcze zobaczyć Łazienki i na obiecaną pizzę starszaka, ale ja z Łazienek nic nie pamiętam. Oprócz burzy chwilowej i ucieczki pod drzewa. Byłam w szoku, ponieważ uzmysłowiłam sobie, że to nasz pierwszy wspólny wyjazd bez awantur, bez wrzasków, bez uciekania w panice po asfalcie, bo hałas, bo nie tak, nie owak.

 

 

Jasne, ja się wyćwiczyłam w spektrum moich dzieci - uprzedzam o zmianach, obgaduję z nimi plany, pytam, co im pasuje, co nie, omijam to, co wiem, że może zaszkodzić, biorę czas w zapas, bo wiem, że oni też muszą przeżyć i wypłakać emocje, a było takich momentów kilka, jak zwykle, że potrzebują poskakać, że konieczne są chwile bez ludzi, w pokoju po prostu na odreagowywanie.  W sensie stałam się terapeutką 24h, bo co zrobić. Ale jeśli kiedyś narzekałam, że trzy miesiące robiłam dziennie 200 km, żeby dowieźć młodszego i starszego na terapie, to ten wyjazd był śmietanką, którą przez te miesiące ubijałam. Chłopcy jeszcze w Łodzi, w teatrze, półtorej godziny słuchali mojego gadania, które już słyszeli z tysiąc razy i tylko trochę się kręcili, w FFun Parku szaleli, ale też opiekowali się młodszymi dziećmi i zwracali uwagę, że nie są sami. W Łazienkach dzielnie maszerowali i pytali o rzeczy, które widzą. W restauracjach czekali w kolejce na jedzenie aż 30 minut i niczego w tym czasie nie rozwalili, nikogo nie potrącili i w ogóle się nie denerwowali.

 

Ten wyjazd miał być spełnieniem marzeń młodszego i wsparciem motywacyjnym starszaka, a okazał się moją nagrodą za wszystkie starania, godziny mojej pracy, mojego jeżdżenia i nauki dzieci, które funkcjonują ciut inaczej niż przeciętne dzieci. Za to ja, matka nieprzeciętna, jak oni, dwa dni odreagowywałam moje czterodniowe intensywne kontakty społeczne i dlatego dopiero tydzień po powrocie pojawił się ten wpis. Potrzebowałam czasu, żeby dojść do siebie i wejść w znany rytm życia.

 

 

 

PS. Jeśli jesteś z Warszawy, 24 lipca w FFun Parku w Warszawie [wejście od pomnika Deyny] odbędzie się rodzinna wyprzedaż garażowa. Jeśli chcesz sprzedać/wymienić swoje rzeczy lub kupić coś, koniecznie tam zajrzyj, link do wydarzenia tutaj.

 

 

FFun Park odwiedziliśmy na zaproszenie i w wyniku współpracy. 

Udostępnij wpis

A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ
Obserwuj nas też na Instagramie
Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku
Jestem Asia.
Piszę o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej siebie.

Naszą historię znajdziesz Tutaj

Ale ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:


    Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    10 września 2023
    Tydzień na edukacji domowej - jak zorganizowałam chłopcom naukę?

    I już za mną pierwszy tydzień edukacji domowej. Wciąż mam mętlik w głowie, wciąż mnóstwo wątpliwości, ale pewna jestem jednego - będzie dobrze. Jeśli chcesz poczytać, jak wyglądał nasz pierwszy tydzień w nowej rzeczywistości edukacji domowej, dawaj! Czekam na ciebie z nowym tekstem!

    28 sierpnia 2023
    Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

    Ale rozumiecie państwo, jak wam się nie podoba, nie musicie chodzić do naszej szkoły - słyszą często rodzice od dyrekcji szkoły, gdy zgłaszają jakieś problemy czy niedociągnięcia. "Jak się nie podoba, możecie sobie stąd iść" - tłumaczy szkoła,  pokazując, gdzie naprawdę ma zarówno rodziców szkoły, jak i same dzieci do niej uczęszczające. I ja się […]

    25 kwietnia 2023
    Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

    Kiedy zaczynałam moją przygodę z kurami, wiedziałam o nich, że lubią grzebać w ziemi, że średnio dobrze latają, że znoszą jajka i że są najbliższymi krewnymi tyranozaura. To nie były ciekawostki o kurach, tylko wiedza z pierwszej klasy. Kiedy teraz o tym myślę, zastanawiam się, co mi do głowy strzeliło, żeby pakować się w relację […]

    2 kwietnia 2023
    Spektrum autyzmu - diagnoza dziecka: jak, gdzie i dlaczego tak trudno?

    Od kiedy poruszyłam temat tego, że nasza rodzina jest w spektrum autyzmu, codziennie dostaję pytania od zaniepokojonych rodziców, którzy podejrzewają, że ich dzieci też mogą być neuroatypowe i nie wiedzą, co zrobić, gdzie się udać, jak wygląda diagnoza dziecka i jak długo ona trwa. Oraz czy w ogóle warto. Dzięki Fundacji SYNAPSIS udało mi się […]

    22 marca 2023
    15 zabaw, którymi zajmiesz dzieci, kiedy kolejny raz zostają w domu z powodu choroby [nie na dworze]!]

    Moja buńczuczna mina - gdy odpowiadałam  na pytanie ludzi obserwujących moje brykające w październiku w jeziorze dzieci, czy nie boję się, że zachoruję - zbledła. Już nie jestem taka pewna, czy aby nie zachorują. Po pandemii zdrowie każdego z nas zaczęło szwankować. Coraz częściej łapią nas infekcje, szczególnie gardła, a długie przesiadywanie w domu sprawiło, […]

    20 marca 2023
    Chodź ze mną do łóżka, czyli jak sprawuje się półkotapczan Lenart po roku używania?

    Rok temu, dokładnie w marcu, przyjechała do mnie ekipa Lenart, żeby zamontować mi w pokoju półkotapczan. Po raz pierwszy od wielu lat miałam mieć własną sypialnię i... trochę się tego bałam. Tym bardziej że wskoczyłam na nieznane wody - zamiast klasycznego łóżka - wybrałam półkotapczan. Mebel, który pamiętałam z czasów dzieciństwa z pokoju koleżanki, u […]

    Obserwuj nas na Instagramie

    instagramfacebook-official