Ostatnio nurtowały mnie pytania niekoniecznie egzystencjalne. A to szukałam fajnej sukienki do karmienia, a to stolika dla Kosmy, a to znowu jakiejś rzeczy. Za każdym razem spotkałam się z odpowiedziami, które nie tyle wprawiły mnie w konsternację, ile zwyczajnie do zakupu zniechęciły. Wpadłam na pomysł, co zrobić, żeby nie kupować – o każdy zakup pytać na fejsie. Momentalnie odechce nam się mieć cokolwiek. Jeśli jednak nie chcesz kłopotać swoich znajomych zakupowymi rozterkami, ułatwię ci sprawę i przedstawię pięć pytań, które dostaniesz, a które skutecznie zniechęcą cię od zakupu.
1. A po co ci to?
Standardowe pytanie, które dostaniesz na samym początku i które pomoże zwątpić ci w sens zakupów w ogóle. Po co ci telewizor, przecież wszystko jest w internecie. Po co ci mikrofalówka, nie lepiej rozmrażać na grzejniku? To aż tyle masz tych książek, że szukasz regału? Po ci drugi samochód? Nie prościej ci przeorganizować dzień tak, żeby dzielić się jednym z mężem? Po co ci kuchenka? To nie łaska ogniska rozpalić?
Ludzie uwielbiają kwestionować nasze potrzeby i warto z tego skorzystać. Wpadasz, człowieku, na świetny pomysł, że kupisz dziecku stolik, a tu słyszysz, że czyjeś dziecko bez stolika obchodziło się przez całe życie odrabiając lekcje między kotletem a surówką. Niesamowite! Więc w sumie po co ci ten stolik, wariatko? Dzieci kiedyś odrabiały lekcje na kolanie i jakoś wyrośli z nich ludzie, nie przesadzaj z tym stolikiem.
2. A nie lepiej, zamiast kupować: pożyczyć/zrobić/przerobić/ zadowolić się tym, co masz?
Zawsze, gdy chcesz coś sobie kupić, zjawi się ktoś, kto postara się ciebie przed tym uchronić. Wszak nasze społeczeństwo przez wieki było tresowane w kombinowaniu i przechytrzaniu, więc jeśli chcesz wydać na coś swoje ciężko zarobione pieniądze i cieszyć swoje oko jakąś ładną rzeczą, czerp z mądrości ludu i zapytaj na fejsie o jakiś ciekawy produkt. Zaraz dostaniesz masę porad, co zrobić, żeby nie dać komuś zarobić.
3. Mnie nie stać na takie rzeczy…
Czyli granie na emocjach. Kogoś nie stać, a ty, rozpustniku, tak sobie ot, chcesz kupić? Dzieci głodują, lodowce się topią, trawa rośnie, a ty kupujesz? Wstyd… Doprawdy wstyd! Niech wyrzuty sumienia cię zeżrą i skłonią do odłożenia rzeczy z koszyka, bo przecież…
4. To głupie jest!
Tu możesz mieć stuprocentową pewność. Jeśli po głowie majaczy ci się jakaś cudownie piękna, pożyteczna, rzadka rzecz, zawsze znajdzie się ktoś, kto w kilkunastu zdaniach objaśni ci, czemu dana rzecz jest głupia. Co się kryje pod słowem „głupia”? Wszystko. Bo wszystko jest głupie, szczególnie zakupy.
5. Tyle lat ludzie bez tego żyli i było im dobrze
No w sumie tak! Kiedyś nie było fotelików dla dzieci do samochodu i ludzie jakoś żyli, podróżowali i było dobrze. Kiedyś nie było pampersów i jakoś sobie kobiety radziły. Kiedyś nie było odkurzaczy. Kiedyś nie było tosterów, czajników elektrycznych, pralek, płynów do mycia, szczoteczek do zębów, prezerwatyw, rowerów, samochodów, samolotów, pensji nawet nie było dla chłopów, więc nawet tej pokusy nie było w nadmiarze. Cudowne czasy i fajnie by było do nich wrócić, prawda?
Prawda?
Dzięki powyższym pytaniom skutecznie zostałam zniechęcona do kilku zakupów. Nie tylko online, ale i w realu, bo te pytania działają skutecznie również offline i dają ogromną radość zadającemu, szczególnie, gdy zada je delikwentce lub delikwentowi tuż przed kasą. Zaznaczam, że to radość wyłącznie zadającego, bo ja sama wolałabym czasem jednak coś sobie kupić, a nie łazić w obszarpanych, pocerowanych ciuchach i gotować na palenisku.
Zdjęcie: Wicker Paradise
dokładnie dobre pytania ja naprawdę nie mam z tym problemu kupuje jeśli musze w ostateczności jesli naprawde jest coś mega mi potrzebne… z rzeczy a z ubrań to już wogóle mam tak stare rzadko coś kupuje raczej jestem milimalistką do zakupów
O, matko! :-/ zgroza, co prawda nigdy sama nie pytałam innych w Internecie, czy coś kupować czy nie… Ale na żywo też nie spotkałam się nigdy z tyloma zawistnymi uwagami! Jedyną osobą, która mnie hamuje jest mój narzeczony. Ostanio nie pozwolił mi kupić w ikea lampionu do ogrodu. :-$ Przez takich ludzi upada handel, sklepy i wszystkie usługi towarzyszące! Nie lubimy tego! heheh 😀
Czasem mam wrażenie taka analiza by się przydała, szczególnie przy pierwszym dziecku. Z perspektywy doświadczeń widzę ile tych wydatków było zbędnych.
Natomiast nie rozumiem i nie docierają do mnie argumenty z grupy 'moje dziecko nie potrzebowało/obeszło się bez’ – wszak każde jest inne.
A po co Ci sukienka do karmienia? Kiedyś nie było takich wynalazków i jakoś ludzie żyli, nie lepiej przerobić jakąś jaka masz? Mi szkoda pieniędzy na takie coś zresztą to w ogóle jest bez sensu i głupie. 😉 pozdrawiam ;D
<3 😀
Jak by tak sobie analizować to miałabym niezbędne minimum wszystkiego, ale że reklama i otoczenie kreują potrzeby, to wydaje mi się, że ciągle coś mi jest niezbędne szalenie… Na szczęście wychowana w duchu ekonomicznym aż tak łatwo pokusom nie ulegam. Ale fakt, ja obyłam się w dzieciństwie bez tych wszystkich 'niezbędnych’ rzeczy, które maja moje dzieci i żyję. Czasy się zmieniają, potrzeby też.