Prosiliście mnie w komentarzach o więcej zdjęć mazursko-kosmykowych. Mówicie - to macie. Niestety nie udało mi się ubrać Kosmyka jak do ludzi. Związane to było z tym, że gdy już go ubrałam ładnie, to padał deszcz i wyjść nie było jak, a gdy przestało na chwilę padać, to Kosmyk już był naruszony przez ząb herbatnika.
W związku z tym nie wyszliśmy na standardowy spacer. Poszliśmy na... jedzenie! Wszak jesień - wszystko już niemalże dojrzało. Oczywiście oprócz tych rzeczy, co dojrzeć nie zdążyły, ale to już sami zobaczycie...
 |
Przez moment nawet Flejtuszek skłonna była wyjść na dwór. Niestety, prośby Kosmyka skoncentrowały się na zachęcającym pohukiwaniu, co wystarczająco przestraszyło Fleję i zdegustowana uciekła w czeluście pokoju... |
 |
Dojrzałe jabłko. Wyglądało tak pysznie, że Kosmyk musiał je zerwać, nadgryźć i wyrzucić za płot. |
 |
Późne maliny to błogosławieństwo dla matki, która usiłuje zająć czymś dziecko. Penetrowanie krzaków - pół godziny z głowy. A najlepsze w tych malinach jest to, że jeśli jest w miarę ciepło i nie ma dużych przymrozków, dojrzewają nawet do końca października! |
 |
Na płocie już widać jesień... |
 |
I nawet słonecznikowi co nieco już opadło. |
 |
Tak właśnie wyglądał Kosmyk, kiedy tłumaczyłam mu zasady, jakie obowiązują, gdy nie ma prądu... |
 |
Przydomowa wiewiórka wyprowadziła się już z chałupy... |
 |
Kosmyk podarował mi kwiatki. Później je zabrał. I znów podarował. Weź tu się z chłopem dogadaj... | |
 |
Jednego udało mi się zatrzymać. Będzie na pamiątkę! Albo po prostu zwiędnie... |
 |
Moje okno to to na froncie po lewej. Zdjęcie ważne, w poniedziałek pewnie do niego wrócicie... |
 |
Myślicie, że te truskawki jeszcze zdążą dojrzeć? |
 |
Oczywiście, kiedy impreza się rozkręciła, znów zaczęło padać. Musieliśmy wrócić do domu... |
Powiem wam tak, ja naprawdę jestem wdzięczna naturze, że cały sezon tylko dwa dni płakała i teraz musi puścić trochę łez z tych swoich niebieskich oczu, ale kurde, to jest koszmar! Czatuję przy oknie jak pies na kiełbasę i wyłapuję bezdeszczowe chwile. Kiedy już je złapię, na szybkości ubieram Kosmyka, siebie i wychodzimy... prosto w ścianę deszczu.
Jeśli macie jakieś pomysły na zabawę z półtorarocznym bardzo inteligentnym dzieckiem w domu - nie krępujcie się pisać w komentarzach! Wymyślona przeze mnie na szybko zabawa w odbijanie piłki w hallu o drzwi do piwnicy, mimo że zajmująca i rozśmieszająca Kosmyka, może zostać źle odebrana przez dziadków. Chyba że nie zauważą odłupanego przez piłkę kawałka futryny...
No ja tak miałam wczoraj...wróciłam z robory i myśle..matko Polko zapierdzielaj na spacer...niania "szczęścia" nie miała bo padało..cholera..wypadło na mnie..słońce świeci..argumentów przeciw brak..jak już się zebrałam, młodą wyszykowałam to..całe 15 minut se pospacerowałyśmy i sru do domu...słońce zasżło, piździeć zaczęło...A w domu to ja kreatywnie pozwalam jej włazić mi na brzuch,
Jestem zauroczona: po 1 - Kosmykiem; po 2 - Twoim Asiu talentem fotooperatorskim (robienie ślicznych zdjęć w biegu); po 3 - jesienią na Waszym płocie. A w co się bawić? jako dobry materiał na teściową - nie wyrywam się z radami 🙂 Pozdrawiam! KBD :)babcia Kosmy :)matka Damiana
Z chęcią (sądzę, że nie tylko ja) poczytałabym Pani bloga lub cokolwiek.
Dzięki bardzo za wyrazy sympatii dla babci Kosmyka:) Już wyjaśniałam, że istnieję naprawdę....(w okolicy 24 lipca). Bloga, z różnych względów, nie poprowadzę:) A "małe cokolwiek".... Kiedyś sparafrazowałam słowa rabina ze "Skrzypka na dachu" (piękny film o miłości męża i ojca, a Topol - ach!!) Na wszystkich jest błogosławieństwo, na teściową też. Niech żyje w zdrowiu i
Tymon bardzo kreatywnie próbuje wkładać różne drobne przedmioty do butelki po coca-coli. Ostatnio pokroiłam mu kartkę a4 w wąskie paski i miałam godzinę spokoju. Poza tym kocha resoraki, więc jak mu babcia kupiła zestaw 5-u ferrari z hot wheels to mogłam się wykapać, maseczkę nałożyć, nogi ogolić, a na koniec wypić gorąca kawę. Co jeszcze... skakanie - niedawno się nauczył i teraz pół dnia muszę
Mój hula w pudle kartonowym, sporym. To nie pierwsze pudło, które mu ofiarowaliśmy. Podusie sobie znosi, kocyki, mości się ect. Kreatywny jest wowczas raczej.
Kup Matka ciastolinę- tu przykładowa<br /><br />http://www.swiat-zabawek.pl/index.php?p17384,brimarex-plastociasto-lodziarnia-6877<br />http://www.swiat-zabawek.pl/index.php?p17914,ciastolina-smieciarka-rowdy-play-doh-hasbro-a3672<br /><br />zabawa na jakiś czas- nasza Gabryśka zaczęła lepić jak miała 14 miesięcy ;)<br />teraz ma 3,5 roku i nadal lubi lepić <br /><br />lub:<br />gumowe klocki,
My dzisiaj bawiliśmy się z wykorzystaniem ziaren fasoli i grochu. <br />Chłopcy wrzucali je do butelek. A później segregowali, fasola do jednej miseczki, groch do drugiej. <br />Dużo czasu zajmuje nam również Czu-czu: Moje pierwsze słowa albo zagadki. <br />Też mi powoli pomysłów brakuje. Ale w skrajnych przypadkach ratuje nas bajka "Charlie i cyferki".
o właśnie! czu-czu - super sprawa 🙂
U nas czu-czy się nie sprawdził, ale Charlie i cyferki-tak.
Mój Jasiek też 1,5 - główna kreatywność samodzielna :<br />1. jazda szafką nocną po chałupie<br />2. zrzucanie książek z półek<br />3. demontaż szuflad <br />4. opróżnianie pudła z chustkami i szalami - ruchem wyrzutowym z wyrazem twarzy "nie mam się w co ubrać"<br />5. zrzucanie wszystkiego co się uda schodami - z piętra na parter<br />6. walka o dostęp do pilota i laptopa - sposoby
Mamy dzieci w podobnym wieku,więc może faktycznie wymienimy się doświadczeniami;)Moja Lidka uwielbia ostatnio "robić pranie"-tzn.wrzuca co popadnie do pralki wedle życzenia ustawia program-pralka powinna być jednak wyłączona z prądu, chyba,że lubisz super czyste klocki, misie, chusteczki, kremy...Baaradzo chętnie pomaga mi także przy składaniu prawdziwego prania, tzn.podaje mi ciuchy a
U mnie pranie (wrzuca do pralki każdy ciuch, jaki znajdzie) i gotowanie jest nr 1! Jak już nie wiem, co z nią zrobić, to wywalam trochę ubrań i otwieram pralkę - mam ją z głowy na dłuższą chwilę :)<br />W "gotowaniu" muszę uczestniczyć- przynajmniej "jeść" 🙂
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Mój w tym wieku uwielbiał zabawę koralami i bransoletkami. Mam sporo takich badziewnych, plastikowych i metalowych, bo kiedyś lubiłam to nosić. Oj, zajmowało to mojego Malucha na długo. Grzebał w tym, zakładał na siebie, na mnie, sortował, przekładał itd.
śliczny maluszek.<br />Piękne foty.<br />zapraszam do mnie.
może kolorowanki lub już książeczki z serii akademia dwu latka:D malowanie farbami, <br />
Mój synek uwielbia zrzucać piłeczki ze schodów. Biorę więc wiadro od mopa, ładuję do niego plastikowe piłeczki i wchodzę z synkiem na piętro. Następnie, pozwalam mu zrzucać piłeczkę, po piłeczce... <br />Pozdrawiam 🙂
U nas odchodzi ostatnio rysowanie, ale to wymaga obecności matki, choć z doskoku. Starszy syn potrafił się skupić na słuchaniu muzyki, nawet 20 minut przed odtwarzaczem cd, ale to już minęło. Dobrze wspominam ten czas. 🙂
Zdjęcia jak zwykle super chce jeszcze!!!<br /><br />A po zajęcie dla małego ciekawskiego chłopca zajrzyj do mnie może coś znajdziesz;)
Haha my ostatnio wychodząc do Teatru Małego Widza (warszawa) podobnie mieliśmy - spojrzałam za okno, ładnie, słonecznie - ubraliśmy się i wyszliśmy też prosto w deszcz... Skończyło się na jeździe samochodem do teatru... a w planach miałam długi spacer... ech. Nie dość że u nas w ogóle śniegu nie było to jeszcze pogoda do kitu...