Przyszła wreszcie ta menda zapowiadająca najgorszy okres mojego życia, kiedy jedyne, o czym marzę, urzeczywistnia się w ciepłym swetrze i grubych skarpetach. Przyszła z tym swoim złotem spływającym na drogę, z tą swoją poranną grzywką srebrną, z tymi drgającymi strunami wiatru. Ona przyszła. A ja wyszłam jej na spotkanie.
Długo chodziliśmy z Kosmykiem po lesie. Zaszliśmy w takie miejsca, gdzie nawet jesień jeszcze nie zajrzała. Błądzenie ułatwiało mi zaangażowanie dziecka w odkrywanie przyrody oraz to, że idąc, myślałam o tych wszystkich bardzo nieważnych w obliczu natury rzeczach, które boleśnie zaprzątały moją głowę i nie pozwalały się całkowicie zrelaksować.
Takie głupie sprawy, które odrywają cię od wyznaczonego toru. Błędne objazdy. Pomylone skrzyżowania. Nadprogramowe siku. Kebab w zajeździe. Czerwone światło tuż przed odjeżdżającym tramwajem. Już dawno byłbyś u celu, gdyby nie te pierdy po drodze, które cię gubią, nie pozwalają iść dalej. Przez nie mylisz pojęcia, gubisz trasę, zaczynasz zastanawiać, gdzie właściwie jesteś i do czego chciałeś dojść.
Myśli brutalnie drążyły swój tor, moje nogi lekko deptały zasnutą liśćmi ziemię, nóżki Kosmyka radośnie podskakiwały na zmurszałych kamieniach. Na kamieniach. Koło naszego domu nie ma zmurszałych kamieni…
Zagubiona w myślach i terenie, zamotana w tym wszystkim, jak w starych ubraniach, z głową buchającą od za dużej ilości mało istotnych problemów, nie wiedząc już, w którą stronę iść, żeby dotrzeć do domu i znaleźć wszystkie odpowiedzi, szepnęłam do siebie:
– I gdzie teraz?
– Tam! – odrzekło moje dziecko, pokazując rączką oblaną słońcem drogę na wprost i spokojnie maszerując w wybranym kierunku.
I do tej pory nie wiem, czy było to jesienne słońce, czy po prostu dziecięca mądrość otworzyła mi głowę.
Masz rację, kochany, tam idziemy – tam!
Na słońce.
Na jesień.
Na wprost.
Zdjęcie wykonała Edyta J. Farjan
z bloga O niebieskich migdałach
z bloga O niebieskich migdałach
Dziękuję za możliwość „pożyczenia”!
Stara sie robię i tez idę TAM 🙂
Ależ się czytało…:)<br />Dobra puenta.
Kierunek – na jesień, tak!<br />Nie wiem, ale jakieś mam wrażenie, że ta najpiękniejsza, taka złota polska jesień trwa zaledwie tydzień ; o Zawsze albo wybierałam się w plener w poszukiwaniu tejże złotej za wcześnie, albo za późno jak już liście pospadały, w tym roku pierwszy raz udało mi się trafić idealnie w punkt.<br />
Porzucić wszystko, zatrzymać się na chwilę i iść przed siebie… To plan na nie wiem kiedy 🙂
Dzieci zawsze wiedzą gdzie iść 🙂
Bardzo pięknie i słusznie 😉
Cudny Kosma! Też bym chętnie gdzieś zabłądziła,zwłaszcza po takim dłuuuuugim dniu poza domem jak dziś. Wiesz,że moje dziecko podczas zakupów z tatą w Biedronce zawołała za obcą kobietą-Mama:-( a podobno nauczycielom tak dobrze,mało godzin pracują i w domu siedzą! Taaa jasne..<br />…
Kosmyk na obcych facetów woła "tata". Najgorzej, kiedy tata stoi tuż obok…
A nie gorzej, gdy obok nie stoi tata, tylko żona tego pana? 😉
Gorzej. Uf 🙂
Dzięki dziewczyny! Od razu mi lepiej. Dziś zasnę uśmiechnięta:-)
Świetny tekst, super się czytało, dzięki!
Ale się zgrałyśmy z tematem! Fakt, w tym roku mamy piękną jesień! Nie ma na co ponarzekać 😉
Z przyjemnością przeczytałam, od tej poetyckiej strony, matki jednej nie znałam.<br />Gdyby nie dzieci, to pewnie dziś byłabym alkoholiczką, która co dzień rujnuje się na alko i paczkę fajek. 😉
Nie znałaś? Tu kolejny mniej więcej w tym stylu, jeden z moich ulubionych 😀 http://matkatylkojedna.blogspot.com/2013/06/gdy-dziecko-wreszcie-zasnie.html#.UmAxtxD5CfQ<br /><br />[ja też]
bo myślenie dzieci jest piękne, proste i …..trafiające w sedno :)<br /><br />to czego nie znoszę dopiero nadchodzi…listopad czyli ;/ <br />
Pięknie 🙂