Co jakiś czas śmiga mi na fejsie oburzony status, że ktoś gdzieś widział pannę w zaawansowanej ciąży palącą papierosa. Nawet nie co jakiś czas. Średnio raz w tygodniu. Ostatnio mignęła mi
Potwora wózkowa, która nawet opisała to u siebie na blogu. I bardzo dobrze. Matki lubią takie przypadki.
W skrócie chodzi o to, że Potwora szła sobie ulicą i nagle zauważyła palącą kobietę w zaawansowanej ciąży. Zszokowana, jedyne, co mogła zrobić, to spojrzeć się na palaczkę i pokiwać ze smutkiem głową. I tu dochodzimy do meritum – komentarze.
Pewnie domyślacie się, co zaczęło dziać? Wiadro pomyj, zniesmaczenia i wyrzutów na głupotę i nieodpowiedzialność palaczki.
No bo co zazwyczaj robicie, kiedy widzicie palącą ciężarną? Ja wam powiem – albo olewacie, albo biegniecie szybko do domu i piszecie status na fejsie. I tu można dać sobie upust! Tu można popisać, jakie to matki palące są głupie, jakie egoistki, jakie nieodpowiedzialne, jakie…
Chore? Nikomu nie przyszło do głowy, że one są chore?
Tak – nałóg to choroba.Uzależnienie to choroba.
Choroba, z którą nie każdy jest w stanie walczyć w pojedynkę. Wy może tak. Niektóre nie. Chodzą jakieś mity o ludziach, którzy z dnia na dzień rzucili. Baśnie jakieś. Są to albo wyjątki, albo ci ludzie nie byli mocno uzależnieni.
Wiecie co to uzależnienie? Kiedy po odstawieniu czujecie autentyczny fizyczny ból. Boli i rozrywa was w środku. Pieką palce. Szczypią stawy. Macie wrażenie, że ktoś wam właśnie odrąbuje płuca. Uzależnienie jest wtedy, kiedy nie myślicie o niczym innym, tylko o tym, od czego jesteście uzależnieni. Jedzenie, spanie – to wszystko nie jest ważne. I kiedy uzależniona kobieta jest w ciąży i próbuje z tym walczyć, ale nie potrafi, dostaje spojrzeniem w twarz albo ostrą krytyką. A ona po prostu nie potrafi wybrać między jedzeniem a powietrzem. Bo dla niej to rzucenie palenia to jest właśnie taki wybór. Jednym udało się wybrać, inne nie potrafią. I zgadzam się, to jest straszne.
Straszne, ale jednocześnie bardzo podobne do bulwersującego spojrzenia w stronę śpiącego w tramwaju mężczyzny, który zdaje się być pijakiem, a wcale nachlany nie jest. Wpadł po prostu w śpiączkę cukrzycową i potrzebuje pomocy.
Ale [och!] jak cudownie powylewać żale, spuścić całą gorycz, poznęcać się w komentarzach, bosko przecież! Możemy udowodnić, jakie to my jesteśmy wspaniałe i zacne. Jakie silne i odpowiedzialne! Jesteśmy niemalże ideałami matek, ideą tych najbardziej idealnych!
Przecież tak prosto, łatwiutko jest zerknąć na palaczkę w ciąży i napisać o tym w komentarzu. Prosto jest nawet skrytykować wprost: fajnie się poczuję, kiedy wyrzucę palącej ciężarnej, jaka jest nieodpowiedzialna i głupia.
Po co więcej? Własną frustrację żeśmy wylały. Jesteśmy w porządku!
Mnie zastanawia jedno: czy w tym całym hejcie na palące ciężarne znalazł się ktoś, kto oprócz gadania, narzekania, opowiadania, ile to palących widział i jak bardzo nasz świat na psy schodzi, autentycznie takiej palaczce pomógł?
Czy ktoś z Was podszedł kiedyś do palącej kobiety w ciąży i spytał się, dlaczego ona pali? Czy można jej jakoś pomóc, żeby przestała? Czy chce o tym porozmawiać? Czy pali non stop, a może po prostu teraz coś się stało i nie umie sobie z tym poradzić? Czy ktoś z was pomógł jej znaleźć jakąś instytucję, która wesprze w rzuceniu palenia chociaż na czas ciąży i karmienia?Czy ktoś realnie takiej udzielił pomocy? Starał się nie wyprowadzać jej z równowagi, rozmawiał, wspierał, chwalił za konsekwencję, podtrzymywał na duchu, był z nią?
No tak. To wymaga zachodu. Po co się przejmować. Łatwiej na fejsie napisać i zanurzyć się komentarzach ludzi, którzy są takimi samymi hipokrytami jak my. Łatwo oceniać, trudniej zaoferować pomoc.
Naprawdę się zdenerwowałam. Najbardziej tym, że empatia i działanie jest u nas na tak kurewskim deficycie, że aż się boję, czego nauczymy nasze dzieci… Wszystkie babsztyle u Potwory zachłystywały w tych wyścigach, która ładniej i bardziej pomysłowo zjedzie chorą osobę, żadna nie napisała, co Potwora powinna zrobić. Co mogłoby zadziałać. Żadna nie starała się ZROZUMIEĆ, co ta kobieta mogła przechodzić, że prawdopodobnie ona i jej dziecko potrzebowały pomocy. Mało tego – kilka bab w komentarzach napisało, że one NIE CHCĄ zrozumieć.
A przecież żeby pomóc, TRZEBA zrozumieć. I to właśnie te komentarze mnie dobiły, a nie opisywana przez Potworę sytuacja.
Następnym razem, kiedy zobaczycie palącą kobietę w zaawansowanej ciąży – podejdźcie, porozmawiajcie, pomóżcie i dajcie jej ten numer: 801 108 108.
To numer Telefonicznej Poradni Pomocy Palącym. Działa. Sprawdzałam.
Dla osób mieszkających w Warszawie i okolicach dostępna jest Poradnia Pomocy Palącym przy Centrum Onkologii w Warszawie. Działa. I też sprawdzałam.
Niestety niektóre Panie nie mogą rzucić palenia. Mam nadzieje, że starają się przynajmniej ograniczac. Nie dla siebie, ale właśnie dla swojego dziecka. Bo to ono może ponieść negatywne konsekwencje palenia w ciąży. Wiele z moich znajomych na czas ciąży korzystało z e-papierosa. Czy to coś zmieniło?? Nie wiem, nie jestem lekarzem. Ale dzieciaki wyglądają na zdrowe.
Paliłam przed obiema ciążami – rzuciłam w ciągu kilku dni od pozytywnego testu ciążowego.Nie zapaliłam całą ciążę i calutki okres karmienia ani jednego papierosa.Oczywiście że mnie ciągnęło,nawet bardzo ale wyrzuty sumienia by mnie zjadły i ta świadomość że w ciąży nie tylko ja palę ale i moje dziecko razem ze mną.To była moja najsilniejsza motywacja i nie,nie rozumiem palących ciężarnych bo sama
Moja mama całą swoją młodość wręcz kopciła, była na zwykłej wizycie kontrolnej, gdy dowiedziała się, że jest ze mną w ciąży i lekarz ( a to było w latach 80-tych) powiedział jej,żeby w żadnym razie nie rzucała palenia od razu, bo więcej przyniosłoby to szkody organizmowi i dziecku niż pożytku. I rzeczywiście, całkowicie nie rzuciła, ale na tyle ile mogła ograniczyła do minimum.
A ja mam w rodzinie taką dziewczynę, która nie dość, że urodziła wcześniaka, bo paliła w ciąży oraz nie dbała za bardzo o siebie, o dietę itp Ona mówi, że to geny doprowadziły do zatrucia ciążowego w wyniku czego urodziła w 29 tyg ciąży. Teraz jednak jest "troskliwą" matką karmiącą i pali papierosy. nie dopuszcza tłumaczenia żadnego. Czy jest jakiś sposób by tego nie robiła? Czy
A wiesz, ostatnio o tym myślałam, bo znajoma wrzuciła swoje zdjęcie z papierosem i synkiem i oczywiście od razu pod zdjęciem kąśliwe komentarze znajomych. Nie spodobała mi się ta fotka. Będąc dzieckiem matki palącej nie znoszę palenia organicznie, dopiero ostatnio zaczęłam chodzić do knajp (odkąd jest zakaz palenia w środku). Ale wiem że takie komentarze to wołanie na puszczy. Albo delikwentka
Dodam jeszcze, że powinno się palące ciężarne wysyłać na przymusową terapię uzależnień. To BYĆ MOŻE dało by jakiś efekt. Puste gadanie i dawanie telefonu do poradni to jakby "rzucanie grochem o ścianę". Tolerancja i wygładzanie niedoskonałości charakteru palących przyszłych mamuś tylko je usprawiedliwia i utrzymuje w przekonaniu że są uzależnione i to je tłumaczy. Myślę że to gorsze niż
Daleko mi do tego aby brac na siebie odpowiedzialność za los kobiety która pali w ciąży. Moja bratowa była zagorzałą palaczką w ciąży, teraz stoi w kolejkach do pulmonologa i alergologa z dzieckiem i psioczy że wizyty prywatne do owych lekarzy są za drogie na jej kieszeń. Pytałam czemu pali, twierdziła, że to ze spali 3-4 papierosy dziennie nie skrzywdzi dziecka. Widać się pomyliła. Moja mama
Kobiety powinny rzucać palenie w momencie planowania ciąży; kiedy już jest się w ciąży – nie ma to większego sensu, lepiej byłoby ograniczać. Odstawianie i wiążące się z tym wahania nastrojów, sam głód nikotynowy etc. źle wpływają na dziecko, a nasz organizm nie "oczyści" się ze szkodliwych substancji w dwa dni.
Czytam Twojego bloga o dawna, uwielbiam Twoje posty te śmieszne, przy których padam ze śmiechu, i te refleksyjne przy którym się zatrzymam i coś przemyślę, spojrzę na sprawę inaczej. Ale z tym potem się zgodzić nie mogę! Niestety większość kobiet palących nie chce rzucić, nawet nie próbuje!!! właśnie tłumacząc się tym, że nie potrafi!! że to silniejsze!Ja rozumiem, że to nałóg, ale to TYLKO nałóg
Trollem nie jest osoba, która ma inne zdanie, ale ta, co wszystkich obraża :)<br /><br />Rozumiem, że dla wielu może to być niepojęte. Kiedy pytałam się psychologa, w jaki sposób niektóre osoby rzucają z dnia na dzień, odpowiedziała, że rzucają, bo dojrzały do tego. Często kobiety palące, które zaszły w ciążę [nieważne, czy gwałt, czy nie, wpadki się zdarzają, tak samo jak zdarza się, że osoby
Każdy ma swój rozum i swoje sumienie. Sam palę, nie odczuwam żadnych dolegliwości z tego tytułu. Odrobina nikotyny nikogo nie zabiła, a być może wzmaga odporność na przyszłe, większe dawki. Myślę że równie szkodliwe jak palenie jest obecnie jedzenie. Każda żywność to teraz tablica mendelejewa. Spaliny- równie szkodliwe, ale o tym się nie mówi, bo po co? Antybiotyki- cudowny lek, ale podawany na
Każdy ma swój rozum i swoje sumienie. Sam palę, nie odczuwam żadnych dolegliwości z tego tytułu. Odrobina nikotyny nikogo nie zabiła, a być może wzmaga odporność na przyszłe, większe dawki. Myślę że równie szkodliwe jak palenie jest obecnie jedzenie. Każda żywność to teraz tablica mendelejewa. Spaliny- równie szkodliwe, ale o tym się nie mówi, bo po co? Antybiotyki- cudowny lek, ale podawany na
To, że przesadne podawanie antybiotyków jest bardzo szkodliwe w żaden sposób nie umniejsza szkodliwości papierosów. To raz.<br /><br />Dwa – nabieranie naturalnej odporności nie ma żadnego związku z papierosami. Odnośnie sterylizacji otoczenia, zgadzam się. Natomiast idea o wzmaganiu odporności na większe dawki nikotyny w przyszłości u rozwijających się w brzuchu dzieci to jakiś absurd!
Bartosz, twoje argumenty mają się nijak do tematu palenia w ciąży.<br />Szkodliwość substancji zawartych w papierosach jest udowodniona, mogą one nawet powodować mutacje genów u rozwijającego się płodu! <br />To, że jedzenie, antybiotyki, spaliny itp sa szkodliwe wie chyba każdy, po co więc dodatkowo truć dziecko i to w momencie, kiedy dopiero tworzą się jego narządy, w czasie ogromnie
A jak Twój chłop reagował na Twoje palenie? <br /><br />Postanowiłem dopisać kilka słów na temat męskiego punktu widzenia na tę sprawę. Mam nadzieję, że kogoś to zainteresuje: http://www.piotrpisze.pl/2013/07/mezczyzna-palacy-w-ciazy.html.
Już podlinkowałam u siebie – fajnie, że napisałeś!<br /><br />A chłop mój palił, całą ciążę palił. Zdecydowanie mniej niż zwykle, ale jednak. Na plus muszę mu przyznać, że palił tak, żebym tego nie czuła. I nie widziała 🙂
Dzięki za udostępnienie! Od razu pobiłem rekord odsłon ;)<br /><br />A chłop dobrze, że się chociaż chował. Są i tacy, co z lubością palą i mówią: "A widzisz, Ty nie możesz".
Zajrzyj tutaj Asiu <br />http://islandofflove.blogspot.com/2013/07/nie-tylko-o-dymku-bedzie-mowa.html
Za napisanie na czyich blogach pełno byłabym wdzięczna 🙂
ależ ja się wcale nie obrażam 😉
Nie mogę się niestety z tym zgodzić. Wiem, że to jest uzależnienie i choroba, moja mama jest uzależniona. Mogę współczuć osobie uzależnionej, ale w tym przypadku nie ona mnie obchodzi tylko dziecko i to jemu współczuję, bo to ono będzie ponosiło konsekwencje zdrowotne. Dla jego zdrowia nie ma różnicy czy pali głupia nieodpowiedzialna dziewucha czy kobieta, która nie jest w stanie palenia rzucić.
Współczujesz dziecku i tyle – na co mu twoje współczucie, skoro nic z tym nie robisz? Patrzysz się z założonymi rękami, jak ona je dusi. Równie dobrze mogłabyś się patrzeć, jak ktoś kogoś zabija na ulicy i też osobie zabijanej na kij byłoby Twoje współczucie. <br /><br />Temu jestem przeciwna – krytyce bez działania. Masz to w nosie – nie krytykuj, nie komentuj, nie upubliczniaj, nie masz w nosie
A dlaczego zakładasz z góry, że nic nie robię? 🙂 Akurat mam dość duo danych na temat walki z tym nałogiem i owszem, wiele razy proponowałam pomoc, kierowałam w odpowiednie miejsca ale nie ma we mnie współczucia. Byłoby, gdyby ten nałóg nie dotyczył bezpośrednio drugiej osoby w to wciągniętej bez jej woli.<br />Wpadki się zdarzają, ale to nie są częste przypadki gdy ludzie się zabezpieczają.
Nie twierdzę, że Ty nic nie robisz. Mam wrażenie, że ludzie, którzy najczęściej wypowiadają takie opinie, nic nie robią. Nawet nie wrażenie – pewność. Dlatego komentarz ten potraktowałam jako "prawdę ogólną", nie chcąc osobiście nic Tobie wyrzucać. Jeśli takie odniosłaś wrażenie – przepraszam.<br /><br />
Dodam, że być może moje dość ortodoksyjne podejście wynika z tego, że wiem co znaczy starać się dłuższy czas o dziecko, brać leki, wiem co znaczy zagrożona ciąża i wiem, że byłam gotowa nawet 9 miesięcy leżeć z nogami do góry gdyby była potrzeba, zrezygnować z całej normalnej aktywności.
Mieszkam naprzeciwko szpitala ginekologicznego, palące ciężarne to dla mnie żadna nowość. Codziennie widzę czające sie za bramą panie z brzuchem i fają. <br />Co robie aby im pomóc? Nic. Przestało mnie to ruszać, kazdy ma swój rozum. Komentowac nie komentuję, uwazam, że to glupie krowy i tyle, walczyłam z uzależnieniem i sama zaliczyłam "wpadkę" i wiem, że jesli ktoś jest odpowiedzialny
Moja Mama nałogowo paliła. W ciąży – rzuciła, jednakże – po – wróciła do nałogu. Zresztą kiedyś tak bardzo na to nie zwracano uwagi. Ja wychowywałam się bardzo długo wśród papierosowego dymy i do dziś mnie odrzuca. Ale nie o tym miałam…<br /><br />Widziałam moją Mamę walczącą z tym nałogiem. Po zawale serca (!) trzy miesiące nie paliła. Potem zaczęło nią tak rzucać, że poddała się i wróciła.
Paliłam – na długo przed zajściem w ciąże – nie była z tego dumna, ale paliłam dalej. Pewnego dnia powiedziałam DOŚĆ – rzuciłam, łatwo nie było, w chwilach stresujących, nerwowych miałam ochotę na papierosa – są chwile, że nadal mam. Ale nie pale – mój mąż gdy dowiedział się, że jestem w ciąży – rzucił, z dnia na dzień – nie było mu łatwo, ale nie chciał, żebym ja i jego nienarodzone dziecko było
Zgadzam się, że rzucanie fajek to nie to samo co zmiana fryzury i że wielu osobom może być potrzebna fachowa pomoc i pomoc bliskich. Ale komuś można pomóc tylko wtedy, kiedy ten ktoś sam chce sobie pomóc. To musi być ich decyzja, nie ich otoczenia, lekarzy czy nieznajomych.<br /><br />Również dlatego generalnie dałabym sobie spokój z pogadankami na przystankach. Zdarzają się sytuacje, kiedy można
Nie kojarzę takiej sytuacji, bym spotkała ciężarną palącą. Natomiast ja jestem z tych, którzy przewidują przyszłość. Nie znoszę papierosów ogólnie. Ten dym, ten smród… to okropne. Palacze, wybaczcie, ale po prostu papierosy są beznadziejne. Dlatego nie czekam, aż moje palące koleżanki będą w ciąży. Zachęcam do rzucenia nałogu już teraz. Szczególnie, że zbyt często kobiety orientują się, że są w
Jeeezu, pamiętam, a dwa tygodnie później okazało się, że jestem w ciąży – i to ciąży, w którą nie miałam prawa zajść. Pamiętam też, że pierwsze dni bez papierosa były łatwe – jechałam na euforii i wsparciu. Ale później euforia wygasła, przyszedł strach, a i wsparcie zmalało. Były dni, że myślałam tylko o tym, żeby zapalić. Nie mogłam wstać z łóżka. Jeszcze brzucha nie było widać, a ja już nie
Wiesz, sama mogłam powiedzieć, że jestem w ciąży. Ale to były dość trudne początki i moja siła przebicia gdzieś uleciała… :P<br /><br />To niesamowite, że papierosy mogą tak uzależnić. Nie mówi się o tym. Słyszy się tylko te historie, jak ktoś odstawił z dnia na dzień i zupełnie się tym nie przejął. Mnóstwo osób mówi, że jak będą chcieli, to rzucą. Ale skąd to mogą wiedzieć, jak jeszcze nie
PS. Od tamtego spotkania zawsze, gdy chcę użyć "iż", przypominam sobie Ciebie, Twoje emocje, i tego jakiegoś profesora z UKSW, o którym opowiadałaś, i pięć razy się zastanawiam, zanim użyję tego magicznego słowa 😀 <br />Niby reguła była prosta (o ile czegoś nie przekręciłam) – 'iż' dopiero, gdy już 'że' było użyte. Ale i tak… lepiej być czujnym ;)<br /><br />A jak
:D<br />Jak sobie radzę? I dystans, i przymknięte oko 🙂 Mi samej trudno przy dziecku napisać tekst, zrobić edycję i jeszcze korektę. Najczęściej korektę sobie robię następnego dnia, żeby mi trochę oko odpoczęło, a i tak nie zawsze mi się chce, bo po jednym dniu to tekst już "stary" jest :D<br /><br />Ale i tak rzadko odwiedzam blogi z wyśrodkowanym, niewyjustowanym tekstem, a w
Słusznie! Słusznie, że przymykasz oko, i słusznie, że blogosfera stara się pisać poprawnie. Wiadomo, że nie każdy jest polonistą (na przykład ja nie), ale gdy 'salon prezentuję się pięknie', a zdjęć jest 'aż natto', to nawet zwykłym szarym obywatelom włosy się jeżą. :D<br /><br />Trochę papierosowy temat uleciał… No nic :)<br />Trzymajcie się ciepło! 🙂
tak bywa, że mocni jesteśmy zazwyczaj przed ekranem komputera. Jednak tu Cię zaskoczę…znana jestem z tego, że gonie przyszłe mamy palące i nie raz już mi się zdarzyło dyskutować i uświadamiać te z dymkiem:))
Od momentu kiedy Cię poznałam, wiedziałam, że potrafiłabyś to zrobić 🙂
A dla mnie cóż… Są chore na własne życzenie. Nikt tego pierwszego papierosa do ust nie wkładał na siłę. I nie potrafię wykazać się zrozumieniem dla palących w ciąży, czy też w pobliżu dzieciaków. <br />Jeśli ktoś chciałby pomocy to bym pomogła w zakresie możliwości. Ale zazwyczaj wolę przemilczec sprawę, żeby nie powiedzieć za wiele.
Często krytykujemy coś, czego nie rozumiemy lub nie chcemy rozumieć. Jestem przeciwna wszelkiej krytyce takiej kobiety, jeśli nie niesie ona ze sobą żadnej pomocy ani chęci pomocy, a nawet zrozumienia. <br /><br />Co innego jest powiedzieć "rozumiem, że chcesz zapalić", a co innego "nie pal".
Też nie miałam odwagi się odezwać jak kobiety z oddziału patologii ciąży, zimą, w samych szlafrokach leciały 2 piętra niżej, na podwórko- żeby zapalić. <br />Wiedzieli o tym wszyscy- pielęgniarki, położne i lekarze. Nie reaguje nikt. W szpitalu pracowała też psycholog. <br />Cisza, znieczulica. <br />Może próbowali a nie wyszło. A może uznali, że to nie ich sprawa.
To wyobraź sobie sytuację, że pielęgniry idą na faje razem z mamusiami. <br />Nie raz i nie dziesięć razy widziałam takie maratony …, gdy byłam w ciąży z Roksaną, mój ginekolog, po każdej kolejnej pacjentce wychodził do swojego "pokoju" tuż obok poczekalni. Zgadnijcie, jaki zapach się z tamtąd wydobywał? i czemu większość mam wolała stać przy oknie niż usiąść na ławce przy drzwiach?
sorry, ale ja nie dałabym się takiemu walącemu fajami ginowi dotknąć…nie ważne, że ręce mógłby zdezynfekować i być w rękawiczkach.
mój dziadek rzucił palenie z dnia na dzień.<br />po 60 latach palenia rzucił tak po prostu, po usłyszeniu wyroku od lekarza, że to rak płuc.<br />także znam, znałam taką osobę i to nie mit….:(<br /><br />a temat palących w ciąży ważny i warto poruszyć!<br />i warto pomagać.<br />zgadzam się z Tobą!
Jestem palaczem, tak nałogowym, nie wypalam mnustwa i paczki dziennie, nie idzie tyle tytoniu by rzygać kiepami, ale kiedy zaszłam w ciążę odrzuciłam na rzecz dziecka, tej maleńkiej osóbki, poświęcenie może godne orderu z kartofla ale nie wyobrażałam sobie truć dziecko, to bezbronne dziecię swoim nałogiem, dało sie wytrwać dziewięć miesięcy, dało sie wytrwać czas rocznego karmienia i kiedy
Renia, ze mną było tak samo. Z tą jednak różnicą,że do dzisiaj nie palę i nie zamierzam wrócić . W zupełności zgadzam się z Kangurzycą.
Tylko dziewczyny… nałóg to nałóg, tak? Głód, ręce się trzęsą, ból w klacie itp, tak? Współczujmy, tak?<br />Spoko, dopóki nałogowiec szkodzi tylko sobie.<br />Czy mamy wspołczuć osobie wsiadającej po alkoholu do auta, bo taki biedny, nałóg go dręczy i musiał sobie kielicha strzelić przed podróżą, bo inaczej by nie dał rady? Nie! Ja nie będę współczuć, bo on zagraża innym osobom i ma to gdzieś!<
Rozumiem takie argumenty i przyjmuję 🙂
Zgadzam się w 100% z Kangurzycą 🙂
Zgadzam sie z Kangurzyca, bo choc nie pale, mialam w otoczeniu palaczy i wiem, ze jesli ktos ma odpowiednia motywacje, to potrafi rzucic. Np moj pierwszy, SP maz, ktory, gdy dowiedzial sie, ze ma raka, tego samego dnia rzucil palenie. Stal sie tez od tej pory wrogiem fajek nr 1. Nie raz i nie dwa widzialam w instytucie onkologii palaczy, ktorzy z wypalona krtania od raka i naswietlania kurzyc
"Ps. W UK standardowa procedura przy ciazy sa pytania o palenie. Jesli kobieta potwierdza, zostaje zaproponowana jej pomoc. Jesli sklamie np, to i tak zostanie przebadana przy pomocy specjalnego urzadzenia (ja nie pale, a i tak musialam sie temu poddac), wiec klamstwo wyjdzie i takiej osobie tez "dostanie sie" kazanko i uolotki z numerami infolinii i adresami poradni…Da sie? Da.
Bo to nie obcy ludzie powinni brac odpowiedzialnosc za taka mame, ale najblizsze otoczenie, rodzina, lekarz, polozna, sluzba zdrowia, rzad nawet! Ja zawsze i wszedzie staram sie "nawracac" palaczy, ale wlasnie z tych z najblizszego otoczenia. Wiec nie bede nawracac (ani tez publicznie potepiac) palacej, obcej mi, kobiety w ciazy, bo to rzeczywiscie sprawa jej, ale tez ludzi jej
A wg mnie za swój nałóg przede wszystkim powinien wziąć odpowiedzialność nałogowiec.<br />Kiedy on naprawdę postanowi zmierzyć się z problemem, to otoczenie pomoże. Jeśli on sam nie widzi problemu, to żadne nawracanie nic nie da.<br /><br />Tak, jak z alkoholikiem – rodzina musi zrozumieć, że nie może brać na siebie odpowiedzialności za jego nałóg. To najpierw on musi przyznać się przed samym
Zucilam palenie 5 lat nim zaszlam w ciaze bo planowalam dziecko. Palilam od 15roku zucilam w wieku 28. Palilam 20-30 papietosow dziennie. Zucilam palenie z dnia na dzien nie bralam zadnych specyfikow anty nikotynowych. DROGA JOASIU ILE LAT TRZEBA PALIC I ILE PAPIEROSOW ZEBY NIE MUC ZUCIC DLA SWOJEGO DZIECKA. Jezeli sie kogos naprawde kocha nie robi sie swiadomie krzywdy trujac duszac i nie
Rozumiem i zgadzam sie, ale tak czy inaczej, staramy sie pomoc na swoj sposob najblizszym. To, ze oni nie chca pomocy i sami sobie nie pomagaja to juz inna kwestia… Mysle, ze autorce posta pewnie chodzilo o sama propozycje pomocy, zamiast potepiania. I tez sie zgadzam, ale wedlug mnie to od najblizszych powinien nalogowiec otrzymac wsparcie, w ten, czy inny sposob. Bo umowmy sie, nie sa to
Kangurzyca – mądrze prawisz 🙂
Ludzie wstydzą się zareagować. Tak jak ja ostatnio, gdy zauważyłam kobietę przechodzącą z dzieckiem na czerwonym świetle. Nieśmiałość mnie ogarnia w takich sytuacjach i choć chciałabym wybuchnąć, zrównać babsko z ziemią, podnieść i ponownie podeptać, brakowało mi odwagi.
ja również się nie zgodzę.Spotkalam w zyciu kilka palacych ciezarnych,rozmawialam,tlumaczylam ( nie tylko ja ) one nie chcialy rzucić,poprostu bo im sprawialo to przyjemnosc,nie chcialy pomocy,gadek szmatek.jedna nawet zrezygnowala z karmienia piersią by moc bezkarnie palić – bez zadnej nawet najmniejsze walki.<br />W tym kontekscie dla mnie chcieć to móc bo znam rownie wiele przypadkow,ze
Zastanawia mnie czy osoby, które deklarują reakcję (czyt udzielenie pomocy) robią to również kiedy ciężarna stołuje się Mc Burgerze czy innych Kurczakach, popijając posiłek colą lub innymi bąbelkami? Przecież to również niezdrowe. Idę o zakład że nie.
Przyznam szczerze, po przeczytaniu posta Potwory w pierwszej chwili pomyślałam sobie o tej ciężarnej "co za idiotka". Nie napisałabym tego, bo publiczne obrażanie kogoś kogo nie znam i kto nie może przedstawić mi swoich argumentów nie wydaje mi się fair. W każdym razie dopiero Twój komentarz pod wpisem uświadomił mi, że to rzeczywiście może zachowanie tej palącej matki nie jest wynikiem
Pewnie zostanę zlinczowana za ten komentarz, ale będą w ciąży paliłam, nie były to jakieś duże ilości, ale jednak pół fajki na tydzień uspokajało moje pragnienie nikotynowe. Nie potrafiłam sobie tego odmówić, w szpitalu spędziłam trzy doby jedną przed porodem, i dwie po. Od tamtej pory nie zapaliłam ani jednej fajki, chociaż często mnie ciągnie, ale karmię piersią i wytrzymałam już tyle w
Pierwszy raz się nie zgadzam. Ciężarna paląca bez skrępowania NIE CHCE POMOCY, a ta która zdaje sobie sprawę z problemu i jego konsekwencji będzie paliła po kątach, będzie się tego wstydziła i będzie to ukrywała, więc tych które chcą pomocy raczej nie spotkamy. A spora część tych pozostałych palących robi to ostentacyjnie w akcie podświadomej manifestacji swojej niezależności i "ciąża to nie
Być może, że spora część tak. W komentarzach u Potwory było za to kilka komentarzy dziewczyn, które widziały palące ciężarne właśnie "kitrające" się gdzieś. Widziały i sobie poszły. Ale w komentarzu napisały. Taka dobroć.
Nie palilam, nie pale i palic nie bede, wiec nie wiem co to nalog nikotynowy. Ale jestem kawoszem, byc moze to moj wlasnie, na szczescie jedyny nalog. Ale, mimo ze zdecydowanie mniej zagraza dziecku niz papierosy to i tak z chwila gdy dowiadywalam sie, ze jestem w ciazy, szla na bok, latwe to nie bylo, ale tu nie o mnie chodzilo tylko o dziecko i chyba to jest w tym wszystkim najwazniejsze. Duzo
Popieram! Przecież te kobiety mają dostęp do internetu, a wiadomo, że chcieć to móc.<br /><br />Ale jest i ciekawostka: w "Ciężarówką przez 9 miesięcy" czytałam, że NIE POWINNO SIĘ RZUCAĆ PALENIA czy innych używek Z DNIA NA DZIEŃ.
Iwo sia, u mnie tak samo było z kawą i też jestem zdania, że jak się jest w miarę rozgarniętym to się także rozumie, że palenie w ciąży szkodzi i trzeba skończyć z tą przyjemnością. Swoją drogą nałogowy palacz to nie narkoman, który oderwał się od rzeczywistości i nic do niego nie dociera. Są uzależnienia silniejsze i słabsze, takie z którymi można sobie dać radę samemu i takie, które czasem
Tyle chodziłaś z brzuszkiem i jeszcze, się nie nauczyłaś, że kobieta w ciąży to już nie jest człowiek, tylko nieliczący się inkubator, który w dodatku zawsze chce zrobić krzywdę swojemu dziecku (jedzeniem, paleniem, imieniem, pracowaniem, leżeniem na złym boku…) i KAŻDY ma obowiązek ją besztać, potępiać i sprowadzać na jedynie słuszną drogę, którą zna przecież każdy oprócz tej biednej istoty z
… [wielokropek będący wyrazem pozytywnej reakcji na komentarz]
Chciałam skopiować 9 akapit [ale nie można 🙂 ] zaczynający się od 'Ale och…' bo do niego głównie odnoszą się moje, poniższe słowa:<br />Doskonały tekst.<br /><br />a działanie jest na mega kurewskim deficycie.<br /><br />Empatia – tylko w stosunku do dzieci… piękna i na pokaz.<br /><br />[jakby co – nie palę ;)]
W każdym mieście gdzie jest PZP powinno się móc otrzymać taką pomoc
Popieram, zbyt dużo jest potępiania palących ciężarnych a zbyt mało faktycznej pomocy!
Wybacz, ale nie mogę się zgodzić.<br />Takie kobiety rzadko chcą pomocy. One chcą jarać faje. Niezależnie od wszystkiego, niezależnie od tego, że razem z nimi jara te faje dzieciak w brzuchu.<br />
I takie uogólnianie jest okropne. Wstrętne.
Być może. Ty jesteś bohaterką, bo chciałaś, udało Ci się. I chwała Ci za to. Moim zdaniem pomoc otoczenia jest drugorzędna, zwłaszcza pomoc nieznajomej kobiety na przystanku. Zwykle próba rozmów z palaczami o ich nałogu wywołuje ich agresję. I nic więcej.<br />Mam znajomą, której nie chciało się walczyć. Co z tego, że rozmawiałam, słuchałam, chciałam pomóc? Nic, kompletnie nic. A do tego –
Ja wszystko rozumiem, ale nie można powiedzieć, że one wszystkie chcą jarać. Bo nie wszystkie chcą. I nie można uogólniać. Tak samo jak nie można powiedzieć, że wszystkie matki karmiące butelką są wyrodne i wszystkie matki noszące w chustach fiśnięte. Sprzeciwiłam się uogólnieniu. Wiem, że są palaczki, które pomocy nie chcą.
Nałogowiec musi chceć zerwać z nałogiem, musi dostrzec szkody jakie nałóg wyrządza w jego życiu – inaczej trudno o zmianę.
A szkoda dziecka jest tu ewidentna. Jedyne co mogę zrobić aby pomóc obcej kobiecie palącej w ciąży to dać namiary, które podałaś.
Zgadzam się z mamą kangurzycą i Dag. Nic nie da dobra rada czy chęć pomocy osoby z zewnątrz, ba! nawet znajomej jeśli sama zainteresowana tej pomocy nie będzie chciała. Wiem co pisze, bo kopciłam 10! lat. Rzuciłam, ale nikt mnie do tego nie namawiał, nikt nie pomagał. To była moja wewnętrzna potrzeba.
Ja kiedyś zapytałam się jednej CZEMU? to powiedziała mi, ze nie moja sprawa, nie mało mnie zjadła za to pytanie.. Wiesz Joasiu ja napisałam u Potwory, że nie ona pierwsza i nie ostatnia, mając na myśli to, że nie każdej można pomóc, bo nie sposób ogarnąć wszystkie, ale próbować warto.
No bo jak można odpowiedzieć na pytanie "czemu"? Czemu jesz? Czemu sikasz? Dla uzależnionej osoby palenie staje się czynnością fizjologiczną i trudno odpowiedzieć na takie pytanie… Pamiętam siebie, kiedy byłam w ciąży i chciało mi się palić – zabiłabym pierwszą lepszą osobę, która naskoczyłaby na mnie z wyrzutami. Pomogła mi ta, co mnie wysłuchała i rozmawiała ze mną tyle, ile mogła.
To nie było krótkie CZEMU, ale kilka zdań. Natomiast tak na mnie naskoczyła, że mnie zatkało i poszłam sobie
Wiesz… w mojej krótkiej karierze matki spotkałam dwie palące ciężarne. Jedną udało mi się namówić na wizytę w poradni i z tego, co wiem, nie pali. Druga mnie olała, ale [i tu uwaga] nie oceniam tego i nie piszę w komentarzach jaka to ona głupia. Piszę teraz, że to ja byłam głupia, bo nie umiałam do niej odpowiednio podejść, przekonać. To na siebie zwalam winę, że ona paliła, bo to JA nie
Żeby nie było, że się wymądrzam – ja też mam to za sobą, uratowało mnie moje dziecko. Byłam z tych co to jak palą to palą (bo są też tacy, którzy dzisiaj palą paczkę dziennie, a jutro mogą nie palić).<br />Ale do tej pory myślę sobie "zajarałabym", ale ta chęć jest teraz jak za mgłą. Druga sprawa to taka, że myślę sobie "Po co ci to? śmierdziałaś, myślałaś po kilkanaście razy
Hm… Tak się zastanawiam, nie będę oceniać kobiet które palą, bo zazwyczaj tego w ogóle tego nie robię, jeśli nie wiem jaka jest ich sytuacja, ale czuję niesmak. Myślę,że to trochę przesadzone pisać – JA jestem odpowiedzialna. Nie jesteś 🙂 Odpowiedzialna jest ona – ta, która zazwyczaj jest osobą dorosłą i odpowiada za swoje czyny. Odpowiedzialna mogłabyś się czuć jako jej rodzic lub koleżanka,