Gravitrax - zabawka, której nie rozumiem, a moje dziecko uwielbia

Joanna Jaskółka
17 marca 2021

Udostępnij wpis

Kiedy zapytałam syna, co chce dostać na zakończenie roku, odpowiedział mi szybko: Gravitrax. Pomyślałam sobie, łał, musi to być coś dla niego ważnego, bo rzadko, tak jak ja, zapamiętuje nazwy zabawek. Z reguły mówi, że chce to, co się świeci i można tym coś tam coś tam robić, wiesz mamo, prawda? A ja udawałam, że wiem, zaciskając kciuki, żebym trafiła i upewniając się po tysiąckroć, czy o to mu chodzi, czy o coś innego. A tutaj - proszę. Gravitrax. Łatwo szybko i przyjemnie.

 

I nawet nieźle wygląda, przyznaj. Fajny tor z kulkami. No spoko. Syn chodził i chodził, bo wyniuchał, że skoro pytałam, co by chciał, to pewnie zamierzam mu to kupić i pytań nie było końca - a kiedy kupisz Gravitrax, a kiedy kupisz, no weź, kiedy przyjedzie. A każdy nalot kuriera na nasz dom skutkował smutkiem, że to jednak worki na śmieci, a nie zabawka, że to jednak karma dla kota, a nie zabawka. No i się w końcu zebrałam w sobie.

 

Wyszukałam sklep, zerknęłam na cenę tego cuda i mnie wgięło w fotel, tym bardziej że zestaw podstawowy to naprawdę podstawa i nie wątpiłam, że syn zechce rozbudowywać kolekcję. Chciał.  Ktoś mi kiedyś powiedział, że wydatki na małe dziecko to nic przy wydatkach na starsze. No cóż, miał rację. Syn na urodziny dostał kolejne trzy zestawy, w tym wszystkim, oprócz ogromnej radości syna podczas odpakowywania kolejnych skarbów z pudełek,  był jeden, ale bardzo znaczący plus.

 

Ta zabawka zajmuje moje dziecko bardziej niż komputer, komórka i flagi.

 

Zresztą to nie tylko zabawka. To cały system wykorzystujący zasady logiki, fizyki i architektury. Zasada jest prosta - należy zbudować taki tor, żeby kulka dotarła do mety. Tory buduje się na wielu poziomach, kulki po drodze muszą przejść przez różne przeszkody, a zadaniem dziecka jest tak skonstruować taki tor, żeby kulki mogły swobodnie przelecieć i dotrzeć do celu.

 


Na szczęście zestaw startowy jest porządny i naprawdę można się dobrze bawić mając tylko podstawę, w której znajduje się:

 

  • 4-częściowa podstawa
  • 2 przezroczyste poziomy
  • 6 kulek
  • 40 dużych elementów dystansowych
  • 12 małych elementów dystansowych
  • 21 zakrętów
  • 3 skrzyżowania
  • 2 zwrotnice
  • 1 element łączący 3w1
  • 1 wir
  • 1 element startowy
  • 1 armatka magnetyczna
  • szyny
  • 1 cel
  • 2 łapacze
  • 1 wolny spadek
  • 1 rozprysk
  • 1 podłużny element końcowy
  • zestaw zadań
  • plany konstrukcyjne
  • instrukcja

 

Nam udało się kupić zestaw startowy z dodatkiem i to naprawdę pozwoliło na prawie miesiąc codziennej, trwającej godzinę lub dwie zabawy, w którą włączył się dziadek, wujek i brat, tylko nie ja, bo nie mam totalnie wyobraźni przestrzennej. Pewnie bym sobie wyrobiła, gdybym grała w tę grę od dziecka, ale niestety. W każdym razie, obserwując, jak syn się bawi, zauważyłam, że ta gra, której nie rozumiem, rozwija w nim przede wszystkim

 

  • logiczne myślenie [bo naprawdę trzeba się nagłowić, żeby zbudować dobry, działający tor, a w dodatku, budując go od dołu, trzeba już mieć plan, co będzie u góry, bo jeśli źle zbudujemy dół, to góra nam nie zadziała, no trzeba myśleć całościowo, a nie tak, jak często robię ja - budujmy i zobaczmy, co z tego wyjdzie]
  • sprawności manualne [bo wciskanie i dopasowywanie  tych torów wcale nie jest takie łatwe]
  • uczy cierpliwości [oj uczy, szczególnie jak brat wpadnie z piłką w połowę zrobionej konstrukcji lub nasz niewidomy pies wlezie w konstrukcję, bo chce się poprzytulać]
  • jest wspaniałą opcją na spędzenie czasu wraz z rodziną [to znaczy nie ze mną, ale syn buduje relacje podczas zabawy z tatą,  bratem, który coraz bardziej się wkręca w tworzenie oraz z dziadkami]
  • wiedzę z fizyki [no ja takiej nie mam, oprócz jednej ważnej - jeśli się zakopię, bardzo dobrze działa podłożenie pod koła gałązek świerka lub sosny, idealne tarcie].

 

 

Na początku syn układał swoje  tory zgodnie z instrukcją, ale gdy przeszedł wszystkie zadania, zaczął tworzyć własne tory, co było trudniejszym wyzwaniem i nie raz, nie dwa rozlegały się w domu a to okrzyki radości, że wyszło, a to złowieszczy wrzask, że wszystko nie działa i on to ma w nosie tę całą grę, nie będzie się więcej bawił. A po godzinie znów targał pudełko na środek pokoju i rozkładał podkładki na kolejną konstrukcję.

 

 

Potem do zestawu startowego i dołączonego do niego zestawu z mostami, dokupiliśmy jeszcze dodatek z wulkanem, tunelem i z wyrzutnią [flipperem].  I to był szał ciał. Tej radości i pasji nie dało się opisać. Wstawałam rano i musiałam kombinować, co zrobić, żeby przejść i nie zepsuć toru kulek, który syn układał przy moim łóżku, na wszelki wypadek, żeby ani pies mu nie wlazł, ani brat nie rozwalił. Przez pandemię tak się wkręcił w korzystanie z komputera, że przed Grawitraxem jego poranki zaczynały się od filmików na youtubie, jeśli wstał przede mną. Gdy pojawił się Gravitrax, poranki zaczynają się od kulek. No i fajnie.

 

 

Warto też dodać, że w Sklepie Play i chyba w Appstore dostępna jest darmowa aplikacja Gravitraxa, w której można tworzyć kolejne wspaniałe tory, a następnie podejrzeć trasę, jaką pokonuje kulka, z różnych kątów. W aplikacji są też dodatkowe instrukcje.

 

Podsumowując, po pierwszym szoku - tyle kasy za jedno pudełko kawałków plasticzków?  - stwierdziłam ostatecznie, że to były najlepiej wydane pieniądze w 2020 roku i częściowo w 2021. W pudełku było akurat tyle elementów, że syn bawił się torami codziennie przez miesiąc, a dokupione dodatki, choć stosunkowo drogie, jak na wielkość pudełek... [ja wciąż mam w głowie jakieś takie głupie przekonanie, że jak za coś płacisz, to musi być duże, nie wiem, czemu, przecież taki telefon komórkowy jest mały, a kosztuje czasami masę kasy, klocków lego też bywa mniej, a tanie nie są], urozmaiciły zestaw tak bardzo, że praktycznie zabawa zaczęła się od nowa.

 

A do tego, jak się poszuka, można znaleźć naprawdę niezłe oferty i zestawy Gravitaxa o wiele taniej niż przeciętnie. Między innymi na stronie  promocje na zabawki , która jest partnerem tego wpisu i dzięki której odetchnęłam, że nie zbankrutuję na Gravitraxie, bo można znaleźć tam zestawy w o wiele niższych cenach. Zerknij! Może na czymś zaoszczędzisz!

 

 

A jeśli masz Gravitraxa lub podobne gry konstrukcyjne - daj mi znać. Mam jeszcze jedno dziecko, które muszę czymś zająć : )

 

Udostępnij wpis

A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ
Obserwuj nas też na Instagramie
Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku
Jestem Asia.
Piszę o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej siebie.

Naszą historię znajdziesz Tutaj

Ale ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:


    Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    22 marca 2023
    15 zabaw, którymi zajmiesz dzieci, kiedy kolejny raz zostają w domu z powodu choroby [nie na dworze]!]

    Moja buńczuczna mina - gdy odpowiadałam  na pytanie ludzi obserwujących moje brykające w październiku w jeziorze dzieci, czy nie boję się, że zachoruję - zbledła. Już nie jestem taka pewna, czy aby nie zachorują. Po pandemii zdrowie każdego z nas zaczęło szwankować. Coraz częściej łapią nas infekcje, szczególnie gardła, a długie przesiadywanie w domu sprawiło, […]

    20 marca 2023
    Chodź ze mną do łóżka, czyli jak sprawuje się półkotapczan Lenart po roku używania?

    Rok temu, dokładnie w marcu, przyjechała do mnie ekipa Lenart, żeby zamontować mi w pokoju półkotapczan. Po raz pierwszy od wielu lat miałam mieć własną sypialnię i... trochę się tego bałam. Tym bardziej że wskoczyłam na nieznane wody - zamiast klasycznego łóżka - wybrałam półkotapczan. Mebel, który pamiętałam z czasów dzieciństwa z pokoju koleżanki, u […]

    18 marca 2023
    Rozgryzam "Rozgryzione", czyli jak karmić, żeby nie przekarmić lub nie zagłodzić

    "To, jak bardzo wmuszam mojemu dziecku jedzenie, może mieć gorszy efekt niż pozawalanie dziecku na wszystko" - usłyszałam od autorek książki "Rozgryzione'' Zuzanny Wędołowskiej i Marty Kostki. Książka ta zwaliła mi z serca kawał poczucia winy za to, że "źle karmię moje dziecko". Książka pokazała mi, że nie muszę karmić idealnie, żeby karmić dobrze. O […]

    16 lutego 2023
    Bezsenność - co zrobić, żeby zasnąć, kiedy nie możesz spać?

    Przez dwa lata mój sen był dziwaczny. Stany lękowe, leki, depresja, stres, to wszystko sprawiło, że spałam dziwacznie. Budziłam się wyspana o 3 w nocy, kładłam się o 8, wstawałam o 11, potem przerwa, żeby odebrać dzieci i znów drzemka na godzinę o 16. Cały mój wolny czas kombinowałam, kiedy mogłabym odespać nieprzespaną noc. Kiedy […]

    7 lutego 2023
    Sama kupię sobie kwiaty, czyli o piosenkach zemsty luźne przemyślenia

    - Mamo, czemu wciąż śpiewasz tę piosenkę, przecież wiesz dobrze, ze możesz sobie sama kupić kwiaty, a nawet je zasiać!    Tak mi powiedział syn, gdy po raz setny przesłuchiwałam najnowszą piosenkę Miley Cyrus “Flowers”. A przesłuchiwałam ją nie dlatego, że Miley swymi kwiatami odkryła dla mnie Amerykę, ja już to znałam, ale dlatego, że […]

    3 lutego 2023
    I tak to się żyje na tej wsi...

    Miesiąc urlopu to sporo, ale jak bardzo mi to było potrzebne wie każdy, kto pracuje praktycznie bez przerwy. Niestety, ale często tak właśnie wygląda praca w social mediach - nawet kiedy odpoczywasz, zerkasz w komórkę, bo a nuż, coś się pojawi, co można skomentować, ktoś się pokłóci na grupie, ktoś napisze obrażony, że został zablokowany […]

    Obserwuj nas na Instagramie

    instagramfacebook-official