Kobieto z internetu, to, że tobie wyszło, nie znaczy, że mi musi

Joanna Jaskółka
9 marca 2021

Udostępnij wpis

Mam czwórkę dzieci i nie wiem, z czym masz kłopot, ja sobie przecież radzę i nie wylewam żali w internecie! - napisała mi kiedyś czytelniczka pod którymś postem na fejsie. Chciałam zagryźć te słowa w sobie, ale nie mogłam się powstrzymać i odpisałam - A mi jest cudownie, gdy nie muszę deprecjonować żalu innych kobiet w internecie. I pisałam to w pełni świadoma, że nie piszę tego do niej. Że moje słowa nie trafią na jej glebę. Ale pisałam z nadzieją, że trafią w inne chwasty matek, którym nie dane było urodzić na żyznej glebie i dogorywają resztką sił na polu macierzyństwa.

 

 

I jest to dla mnie wciąż niepojęte, jak my, kobiety, tak cudownie nieporadne i nie nauczone bijatyk, potrafimy bezkrwawo, acz prosto w serce i zabójczo, dowalić drugiej kobiecie tylko dlatego, że możemy. Lub że nam się wydaje. Coś.

 

Ja miałam gorzej i dałam radę.

Ne wiem, czego się żalisz, ja mam gorzej i nie narzekam.

Mi jest trudniej, ale się nie skarżę.

Jakbym miała tak dobrze, to bym się cieszyła.

Czytam czasami w komentarzach na grupie czy  u mnie na profilu. I nie wiem. Nie wiem. Po prostu nie wiem.

 

Czy mam dobrze. Myślę, że mam. Mam tę swoją blogową firemkę, jeszcze mi się nie zdarzyło nie mieć na zus, choć raz zabrakło mi stu złotych na podatek i panicznie prosiłam ojca o pożyczkę, bo wpadłam panikę, spodziewając się nie wiadomo jakiej kary za niepełną kwotę w przelewie. Mam reklamy, na których świecą czasem twarzą dzieci i może kiedyś mnie pozwą za te wykorzystywanie, a może nie, bo przecież widzą, że czasami ceruję im skarpety i spodnie, że mówię sorry, nie zajedziemy do sklepu, bo dziś mam tylko na benzynę, żeby dojechać na terapię. Może widzą, że czekam na nich w tym aucie, z laptopem na kolanach, wyrywając godzinkę chociaż na pouzupełnianie faktur czy napisanie kilku zdań książki. Może widzą, może nie, cholera ich wie i ja też nie wiem, co będzie. Ale wiem, że nie mam źle. Każdego dnia jakoś żyję. I z wybojami lub bez docieram do wieczora. Bardziej lub mniej szczęśliwa, bardziej lub mniej śpiąca, ale docieram.

 

A jednak czasem ogarnia taka niemoc i frustracja, że człowiek walczy, szarpie, wysysa z tego życia coś dla siebie, dla dzieci, dla domu, w którym jedno poprawisz, drugie się rozsypie, taka złość na świat, na ludzi, którym przyszło łatwiej, prościej, szybciej i w tej złości, w tym żalu, który jutro minie, jutro się polepszy, ale teraz jest i wierci dziurę, psuje humor, wkurwia ręce, w tym żalu napiszesz, że o matko, nie dam rady, nie dam rady, ludzie, nie dam rady. I masz ochotę krzyczeć niedamrady, wydzierać się w tej drętwocie, sylabizować nie radzenie, żeby wyrzucić to siebie, żeby już nie truło, nie sączyło jadu, nie psuło ci snu dzisiejszej nocy.

 

I czytasz wtedy, że hej, inni mają gorzej. Więcej dzieci, więcej podłóg, więcej problemów. A twoje to, phi. I co prawda nikt nie wie, jakie są twoje problemy. Ile siły każdego dnia potrzebujesz, żeby zwlec się z łóżka, czy w ogóle się zwlekasz, czy raczej czuwasz przez półsen. Czy masz pomoc, czy kłody pod nogi, jakie są twoje dzieci, ile dojeżdżasz, ile telefonów wykonujesz, ile śpisz, ile cierpisz, ile płaczesz i czy w ogóle masz szansę sobie na to pozwolić. Ile nerwów kosztuje cię poranek, ile jedziesz do pracy, czy masz pracę, czy dziecko się ubiera, czy drze przez godzinę, bo podłoga ma inny kolor niż jemu się przyśniło, nie wiedzą. Nikt nie wie.

 

Ale wiedzą, że masz lepiej i że twoje problemy to pikuś przy innych.

 

Bo ja sobie poradziłam, to też musisz.

 

Mantra każdej matki, której serdecznie współczuję i zazdroszczę jednocześnie. Współczuję, bo musiała być całe życie silna i nikt jej nigdy nie powiedział, że kochana, nie musisz być super. Że nie zawsze musisz sobie radzić. Że nie musisz teraz tej goryczy, która nieświadomie ci się w sercu uzbierała wylewać na inne.  I zazdroszczę, bo czasem nasze radzenie sobie nie wynika z umiejętności, ale ze szczęścia. Bo mieliśmy bliskich, którzy nas wspierali. Bo nasze dzieci spały chociaż pięć godzin. Bo coś tam, coś tam, z którego cosia nawet sobie sprawy nie zdajesz, nie widząc go nigdy na oczy lub nie doświadczając.

 

Nie, nie musi. To, że tobie się udało nie znaczy, że mi musi. To, że ty, posiadaczka dwóch nóg, potrafisz przejść bez problemu trzy metry w szybkim tempie, nie znaczy, że każdy dwie nogi posiada. A są też tacy, co z nogami, wloką się i potykają, choć zdawałoby się, że mają dwie nogi, ale krótkie lub w za małych butach, z pooranymi do krwi piętami.

 

Zapytałam kiedyś moją ciotkę, która dzieciństwo spędziła w niemieckim obozie, czy to, co jej opowiadam, nie jest głupie. Bo przecież moje nastoletnie wówczas rozterki przy jej przeżyciach, które okupiła nerwicą natręctw mycia wszystkiego po stokroć i zjadania każdej kruszyny z talerza, zdawały się tak bardzo nieważne, tak nieistotne, tak głupie i miałkie, a ona radziła sobie z gorszymi. I powiedziała wówczas:

 

- Dziecko, cieszę się, że masz takie problemy. Mów o nich. Opowiadaj. Bo ja nie mogłam, a teraz już nie potrafię.

 

I nigdy. Przenigdy nie powiedziała mi, że skoro ona sobie poradziła w obozie, to ja nie powinnam gadać jej głupot o nie radzeniu sobie ze światem.

 

 

Więc droga kobieto z internetu, której wyszło, choć innym nie wychodzi - pozwól ludziom mieć problemy, których może nie rozumiesz, których załatwienie dla ciebie to pikuś, które może dla ciebie są miałkie i płytkie. Ale innym pozwala spuścić z wentyla, pozwala wyrzucić z siebie truciznę złych myśli, pozwala pozbyć się ciężaru, frustracji i wkurwienia, które magazynuje się czasem w nas samych, rozlewa się po naszym sercu, zatruwa nam krew, a potem, gdy już ciała nie starczy, wylewa się cierpkimi słowami do innych lub, co gorsze, tak bardzo gryzie, że chcesz o tym mówić, bardzo chcesz. Ale już nie potrafisz.

 

 

PS Zaczęłam pisać ten tekst przed "aferą" Meghan i Harry'ego, zanim to posypały się komentarze na temat tego, jak winna jest sobie Meghan, że zechciała być księżną i dlatego "ma, o co walczyła". Obrzydliwe to jest. Tylko tyle powiem.

 

PS 2 Jeśli tekst ci pomógł lub się spodobał, zrób dla mnie jedną rzeczą - podziel się nim ♥

 

Udostępnij wpis

A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ
Obserwuj nas też na Instagramie
Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku
Jestem Asia.
Piszę o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej siebie.

Naszą historię znajdziesz Tutaj

Ale ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:


    Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    25 kwietnia 2023
    Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

    Kiedy zaczynałam moją przygodę z kurami, wiedziałam o nich, że lubią grzebać w ziemi, że średnio dobrze latają, że znoszą jajka i że są najbliższymi krewnymi tyranozaura. To nie były ciekawostki o kurach, tylko wiedza z pierwszej klasy. Kiedy teraz o tym myślę, zastanawiam się, co mi do głowy strzeliło, żeby pakować się w relację […]

    2 kwietnia 2023
    Spektrum autyzmu - diagnoza dziecka: jak, gdzie i dlaczego tak trudno?

    Od kiedy poruszyłam temat tego, że nasza rodzina jest w spektrum autyzmu, codziennie dostaję pytania od zaniepokojonych rodziców, którzy podejrzewają, że ich dzieci też mogą być neuroatypowe i nie wiedzą, co zrobić, gdzie się udać, jak wygląda diagnoza dziecka i jak długo ona trwa. Oraz czy w ogóle warto. Dzięki Fundacji SYNAPSIS udało mi się […]

    22 marca 2023
    15 zabaw, którymi zajmiesz dzieci, kiedy kolejny raz zostają w domu z powodu choroby [nie na dworze]!]

    Moja buńczuczna mina - gdy odpowiadałam  na pytanie ludzi obserwujących moje brykające w październiku w jeziorze dzieci, czy nie boję się, że zachoruję - zbledła. Już nie jestem taka pewna, czy aby nie zachorują. Po pandemii zdrowie każdego z nas zaczęło szwankować. Coraz częściej łapią nas infekcje, szczególnie gardła, a długie przesiadywanie w domu sprawiło, […]

    20 marca 2023
    Chodź ze mną do łóżka, czyli jak sprawuje się półkotapczan Lenart po roku używania?

    Rok temu, dokładnie w marcu, przyjechała do mnie ekipa Lenart, żeby zamontować mi w pokoju półkotapczan. Po raz pierwszy od wielu lat miałam mieć własną sypialnię i... trochę się tego bałam. Tym bardziej że wskoczyłam na nieznane wody - zamiast klasycznego łóżka - wybrałam półkotapczan. Mebel, który pamiętałam z czasów dzieciństwa z pokoju koleżanki, u […]

    18 marca 2023
    Rozgryzam "Rozgryzione", czyli jak karmić, żeby nie przekarmić lub nie zagłodzić

    "To, jak bardzo wmuszam mojemu dziecku jedzenie, może mieć gorszy efekt niż pozawalanie dziecku na wszystko" - usłyszałam od autorek książki "Rozgryzione'' Zuzanny Wędołowskiej i Marty Kostki. Książka ta zwaliła mi z serca kawał poczucia winy za to, że "źle karmię moje dziecko". Książka pokazała mi, że nie muszę karmić idealnie, żeby karmić dobrze. O […]

    16 lutego 2023
    Bezsenność - co zrobić, żeby zasnąć, kiedy nie możesz spać?

    Przez dwa lata mój sen był dziwaczny. Stany lękowe, leki, depresja, stres, to wszystko sprawiło, że spałam dziwacznie. Budziłam się wyspana o 3 w nocy, kładłam się o 8, wstawałam o 11, potem przerwa, żeby odebrać dzieci i znów drzemka na godzinę o 16. Cały mój wolny czas kombinowałam, kiedy mogłabym odespać nieprzespaną noc. Kiedy […]

    Obserwuj nas na Instagramie

    instagramfacebook-official