Dopadła chłopa niespodziewanie, akurat wtedy, gdy uśmiechnięty wprowadzał Kosmyka do jeziora. Miała na sobie seledynową bluzkę i czarne legginsy w białe kropki. Mówi się o takich mohery, mamafia, sanepid albo po prostu: babiszony.
Atak był niezapowiedziany i ostry:
– A co pan robi z tym dzieckiem? Niech go pan pilnuje! On odbiegł od pana aż na trzy metry! On pobiegnie!
– Gdzie pobiegnie? Płotu nie przeskoczy…
– Ale słońce! Wiatr! Coś mu się stanie! Weź go pan na ręce!
– Znam lepsze rzeczy do noszenia na rękach, on 15 kilo waży!
– A posmarowany jest?
– A co to panią obchodzi?
– Bo wie pan, tyle zagrożeń, ojej, on na ziemi siedzi! Wilka dostanie!
– Wilka? Przecież 30 stopni! Słońce świeci! Chodź, Kosmyku, do jeziora…
– Dziecko? Do jeziora? Takie małe? Oj biedne, oj biedne…
– A gdzie go mam kąpać? W piaskownicy? – odpowiedział niezrażony chłop.
– Jak to gdzie? W wannie! Takie małe dzieci w wannie się kąpie! Oj maluśki, jaki ty biedniuśki, ojciec na siłę dziecko do jeziora wpycha… oj biedny…
Biedny Kosmyk w tym czasie zawzięcie zasypywał nogę babiszona mokrym piaskiem, a chłop się tylko uśmiechnął, bo zamierzał prowokację babiszona odwzajemnić jeszcze większą prowokacją.
– Pani! My to go w wannie już pół roku nie kąpalim! I gdzie łon mały! Rośnie dziad jak gUpi! Bydlątko takie wyrośnięte! Aż musim mu żarcie chować!
– Yyy… jak to? Chować jedzenie?
– Normalnie! Łon chce jeść, a my mu CAP wyrywamy żarcie z ręki i łoddajem kotu.
– Biedne dziecko, głodne chodzi, oj biedne – prawie łkał babiszon.
– E ta biedne, jak nie ryczy, to nie biedne, jak ryczy, to go w piwnicy zamykamy aż się uspokoi…
– Ukh, ukh… W PIWNICY! Ja to zgłoszę, to trzeba zgłosić, pan nie powinien…
– Pani! Zgłaszali ludzie, ale przepełnienie w urzędach, spraw mnóstwo, gdzie tam łone się naszym gówniarzem zainteresujO!
– Nie można tak mówić o dziecku!
– Też tak mówię żonie, jak za bardzo na dziecko przeklina!
– A właśnie, a gdzie mama kruszyny? – tu chłop o mało się nie zachłysnął, usłyszawszy, że ktoś wziął Kosmyka za kruszynę, ale dzielnie kontynuował:
– A nie wiem, pijana pewnie śpi, po wczorajszym melanżu, pani lepiej nie wnika, bo żona to i przypierdzielić potrafi…
– Niedobra jest dla dzieciątka?
– Dobrze to ona dzieciątku tylko przylać potrafi! Leje go, ło pani, teraz też jej go zabrałem, bo by go zlała!
– Podobno pijana śpi – wyczuł nieścisłość babiszon, ale machnął ręką i się oddalił widząc, że chłop nie może już śmiechu powstrzymać.
I tylko czułam na sobie jej wzrok, kiedy przyszłam nad jezioro [kompletnie trzeźwa jak zwykle], żeby poczęstować Kosmyka pysznym banankiem i napoić kompocikiem babcinej roboty. Czułam jej wzrok, kiedy wyjmowałam Kosmyka z jeziora i tłumaczyłam, że dziś to porządnie głowę umyjemy, bo kupa piachu we włosach. I czułam jej wzrok, kiedy Kosmyk pierdyknął mnie łopatką w twarz, a potem rzucił we mnie kamieniem.
– Patrz, chłopie, jaki babiszon tam siedzi, aż dziw, że nie komentuje, jak to źle dziecko wychowujemy…
– Nie martw się, Aś, ja się tym zająłem, ten babiszon już się do niczego nie wtrąci…
Dopiero kilka dni temu przypomniała mi się ta sytuacja i poprosiłam chłopa o wytłumaczenie tego „już”.
***
Znacie babiszony? Trafiacie na takie okazy? Jak reagujecie, kiedy ktoś daje wam rady w kwestii wychowania Waszych dzieci?
Zdjęcie przedstawiające wyolbrzymiony wizerunek babiszona: STĄD
Gratulacje dla super chłopa:)<br />Mój też taki dowcipny jest i np. opowiadał, że dzieciom dolewał wina do mleka, żeby lepiej spały:)<br />Kto zna mojego męża to wie, że to straszny kawalarz, ale kiedyś spotkaliśmy jednego babiszona, któremu mąż wcisnął, że synek taki zahukany, bo go bijemy i do tamtej pory pouczyłam go, że ma uważać do kogo mówi te głupoty bo może nam kłopotów narobić takim
pożyczam chłopa Twego! Najgorzej że Babiszon na ogół w najbliższej rodzinie?:( jak sobie radzę? ograniczam kontakty…choć wcale nie chcę, a na ulicy, w zależności od nastroju – zlewam zasłoną milczenia, albo pyskuję!
A ja się wtrącam do wychowania cudzych dzieci:<br />1. Jak dziecię butami spaceruje po siedzeniach w autobusie lub po ławce na przstanku – Zwracam uwagę!<br />2. Jak w sklepie rozrywa opakowania na batoniku, czekoladzie,itp, a mamusia cichcem odkłada na półkę i umykają – Zwracam uwagę! I to bardzo głośno!!!<br />3. Jak w windzie wysypuje z zabawek lub butów piaskownicowy piach, a rodzic udaje że
pkt.3 tak!
Dokładnie wczoraj spotkałam. Mam wrażenie, że to ogólnie sprawa wieku. Dosłownie minuta po minucie najpierw sąsiadka, potem sąsiad, a na końcu ojciec zadali mi pytanie, czy małemu (2.5miesiąca) nie jest zimno w uszy tak bez czapki. Dodam, że ko moje 3 dziecko, sąsiadka miała tylko 1córkę 40 lat temu. Potem dodała, że większość chorób to wina rodziców. Cóż, gdy byłam młodsza to pewnie dostałaby
dodam jeszcze, że mnie ten post rozśmieszył bardzo, a Cezarego… ululał 😀 :*
CHŁOP <3<br />no ja się przyznam, że aż tak natrętnego babiszona nie spotkałam… (babcie się nie liczą, co nie?)
Oczywiście, że nie……………Babcie są na innych prawach……My też będziemy babciami,
A ja "UWIELBIAM" kiedy w imieniu mojego dziecka odzywa się "ktokolwiek-czytaj babcia, ciocia, znajmowa, obca -whoever"…no żesz ty…@$&%$%^&
Oj, Babiszonów to znam całe mnóstwo, nie znoszę takich i zawsze mi ciśnienie podnoszą, ale Twój tekst jakoś mnie dziś nie śmieszy. Jakis czas temu przeczytałam ten artykuł, spać po nim nie mogłam… Teraz już mu nie jest zimno… 🙁 http://wiadomosci.onet.pl/wielka-brytania-i-irlandia/wielka-brytania-para-polakow-oskarzona-o-zabicie-czterolatka/nt1kq
Straszne…
Och, uwielbiam Babiszony. Ostatnio na jednego się natknęłam, który to sugerował mi, żebym nakryła córci nóżki chociaz pieluszką, bo nie ma skarpetek i napewno jej zimno. Pomijam już fakt, że było wówczas 28 stopni… dziecki i tak napewno było zimno… 😛
dziękuję za porcję smiechu o poranku :)<br />pozdrawiam ciepło.
Pewnie, że znamy i spotykamy. Ostatnio Babiszon, że użyję tego sformułowania, straszył mnie swoim szczekającym psem, który ledwo do kostki może sięga, za to, że dziecko w nosidełku na brzuchu tłamszę!
Na brzuchu? Jak kangur 😀 [pamiętam te zdziwione spojrzenia, jak z Kosmykiem w chuście paradowałam :)]
Oj, to teraz Babiszon każdemu o Was gada 😀 Uszy nie pieką?
Cały czas 😀
Ale się uśmiałam:D No drażni mnie strasznie takie wtykanie nosa w nieswoje sprawy!Bardzo dobrze chop zrobił! I nie zawaham się użyć takich tekstów w odwecie,kiedy napadnie na mnie babiszon 😉
Chłop sobie pierwszorzędnie poradził z babiszonem :)<br />Ale wyobraź sobie jak teraz huczy w jej towarzystwie! Babiszon będzie miał mrożącą krew w żyłach historię do opowiadania wszystkim znajomym i nieznajomym długi czas 🙂
Dobrze wiedzieć, że dzięki nam nie brakuje babiszonowi tematów do rozmów 🙂
może gdybyście tak biednego dziecka nie męczyli… 😉
prawda czy nieprawda, umarłam ze śmiechu :D:D:D czytam od dawna, komentuję po raz pierwszy – jesteś the best, a ja u Ciebie dziś po raz drugi z nadzieją że będzie nowy wpis – no i nie zawiodłaś mnie;) pozdrawiam, Gabi
Dziękuję! Staram się jak mogę, żeby codziennie coś dodać 🙂 Tylko czasami w sobotę robię sobie przerwę, żeby mieć czas na chłopa 😉
I sama nie wiem: prawda to czy literacka fikcja?!?!?!?! KBD :)babcia Kosmy:)matka Damiana
ha ha ha… Tobie lajki to ja w ciemno mogę klikać 🙂
True story to jest? Bo jak tak, to zacznę wielbić Twojego chłopa 😀
Dla dobra mojego związku odpowiem, że nie ;P
Znam i "kocham" takie babiszony…. na podwórku u nas jeden mieszka:) Zawsze wie lepiej jak wychować dziecko, psa i kota. Jak zaparkować samochód i o której kto idzie spać. Straż miejska wzywa średnio 3 razy dziennie. Masakra:)