Dla człowieka uzależnionego od książek, moment, kiedy pojawia się na świecie dziecko, staje się pierwszym dniem odwyku. I może jeszcze nie zdajemy sobie z tego sprawy – na początku przecież maluszek tylko śpi i woła jeść – ale im dalej dziecko posuwa się w rozwoju, tym bardziej my, rodzice, stajemy się zaniedbani.
Jak uratować resztki inteligencji, jak nadążać z książkowymi nowościami, co zrobić, żeby być na bieżąco? Mogę tylko powiedzieć, że jeśli jesteś bardzo idealnym rodzicem, nie czytaj dalej.
Bo idealni rodzice nie mają tego problemu. Ich dzieci nie psują, nie brudzą się, nie płaczą, nie rozrzucają ciastek, nie rozlewają soczku, nie maltretują kota, nie wyrywają kwiatków, nie smarują kremem do rąk nowego dywanu i nie rzucają za siebie miseczki pełnej pysznej kaszki z jagodami.
Rodzice idealni są zawsze czyści, wyprasowani, oczytani, kulturalni i mają czas parzyć sobie kawę w kawiarce przez 10 minut. Dobrze być rodzicem idealnym, ale jeśli w jakiś sposób nie potrafisz, a tytuł najnowszej powieści Karpowicza kojarzy ci się wyłącznie z resztkami posiłku, musisz zacząć działać.
Co więc zrobić, żeby przeczytać chociaż kilka stron ulubionej książki, nie mając pod ręką ani ojca dziecka, ani babci, ani kogokolwiek, kto zwróciłby minimalną uwagę na to, czy wasze dziecko nie ma ochoty znów się przypadkiem zabić?
Na początek postaraj się usunąć wszystkie krzesła z zasięgu wzroku i małych nóżek. Weź pod uwagę, że krzesło na stole to zły pomysł. Wdrapanie się na stół, a potem na krzesło i wreszcie zawiśnięcie na żyrandolu to nie problem dla przeciętnego Kosmyka.
Jak już nie ma krzeseł, stół wystawiłaś za drzwi i pozwijałaś wszystkie te zwisające z okien szmatki do wspinania, kolejną rzeczą jest wpuszczenie do pokoju kotów. Koty to niesamowite stworzenia, a odpowiednio wyszkolone potrafią drapnąć w łapsko dopiero po czwartej próbie usunięcia oczu. Grunt, że dziecko będzie zajęte.
Nie ufaj, że dziecko zajmie się tymi wszystkimi zabawkami, na które wydaliście z mężem całą pensję i pół emerytury dziadków. To wszystko jest, owszem, fajne, ale tylko wtedy, kiedy tymi zabawkami interesuje się inne dziecko. Jeśli więc nie masz pod ręką drugiego dziecka, nie licz że brzdąc zajmie się zabawkami i da ci chwilę spokoju na lekturę.
Musisz więc znaleźć coś bardziej interesującego, coś, czego dziecko twoje nie może zazwyczaj robić… Już wiesz? No właśnie – przytargaj do pokoju kilka rolek papieru toaletowego, folię aluminiową, ściereczki do podłogi, garnki, patelnie, mopa i wszystko to, co nie spowoduje wielkiego uszczerbku na zdrowiu malucha, ale z reguły nie pozwalasz mu tego używać. U nas dochodzi kosz z orzechami włoskimi. Cudo!
Pamiętając, by odpowiednio zabezpieczyć swoją osobę, owiń się kocem i zabunkruj za kanapą tak, żeby ewentualnie móc zająć dziecko niespodziewanym „a kuku!”. Miej pod ręką zapas pićku, herbatników, lizaczków i innych smakołyków, którymi można w razie potrzeby przekupić dziecko i zabierz się za czytanie.
Po kilku stronach skontroluj sytuację. Papier podarty w drobny mak? Koty jakimś cudem wlazły w popłochu na szafę? Folia aluminiowa zmemłana w kulki? Masz w takim razie kilka minut w zapasie, zanim twoje dziecko znudzi się waleniem patelnią w nowe garnki. Czytaj spokojnie!
W momencie, kiedy zaczynasz czuć przez koc moc uderzeń orzechów włoskich, możesz ratować się „a kuku”, ale kiedy do orzechów dołącza cios patelnią w głowę, musisz wyciągnąć ciężkie uzbrojenie. Pićku i am am herbatnik pozwolą ci przeży… przeczytać jeszcze kilka stron w miarę spokojnie.
Niestety, kiedy słyszysz głośne „Huuu Raaaaaa!”, a zaraz po nim następuje krwiożerczy atak na twoje plecy połączony z zaślinionymi buziaczkami, które z kolei związane są z niekontrolowanym gryzieniem w wyrazie dozgonnej [dosłownie] miłości, musisz się pożegnać z książką. I nic tu nie pomoże odganianie się jak od muchy „a kysz dziecko, a kysz, mama czyta”. Dziecko musi wyrazić swe uczucia teraz, natychmiast i nie próbuj nawet go mamić, że poczytasz na głos. Stracisz najnowsze wydanie Karpowicza.
Dziecko bardzo lubi jeść „Ości”.
[tekst ten, mimo że przybrał formę poradnika, poradnikiem nie jest. Autorka po prostu bała się powiedzieć wprost, że jest matką nieudacznikiem i że od kiedy urodził jej się syn, większość książek przeczytała, siedząc na tronie w łazience, bezczelnie podrzucając na ten czas dziecko dziadkom albo chłopu i udając, że ma przeraźliwe zaparcie, które wymaga dwugodzinnego posiedzenia w łazience].
Jakie książki ostatnio przeczytaliście?
Zdjęcie: STĄD
Hahaha! Tez tak robie 😀 znaczy podrzucam dziecko mezowi i uciekam do lazienki 😀 oaza spokoju!
Czyli doświadczenia czytelnicze mamy podobne 🙂 Choć „Ości” jeszcze leżą na półce i czekają na lepsze czasy, bo 3 miesiące temu nabyłam nowego członka rodziny i czytanie przestało być takie proste, jak to opisujesz. Tuż przed rozwiązaniem zaczęłam Cabre i niestety nie zdążyłam skończyć. Teraz Cabre poczeka, aż młodszy zacznie …. może …. siedzieć??? Na tym etapie życia starszego dziergałam krzyżykami Łodzie rybackie van Gogha 😉 A aktualnie czytam Twój blog… i Politykę w zaciszu łazienki.
Ja jak zwykle wzięłam się za "pozytywną" lekturę – My z Jedwabnego. Teraz mam przerwę na Twojego bloga, bo zaczęłam w weekend, a Ty tyle napisałaś przez te lata, że teraz życia nie mam i pracę zaniedbuję! 😛
Super teeekst!! Prawie płakałam ze śmiechu!!! JA się ratuję Ebookiem, czasami czytam w nocy a czasami jak sama przyznałaś, mam mega zaparcie:D Czasami jeszcze jak dziecko usypiam to na kolanach mam ebooka, w łapie butla a dziecko zasypia w łóżeczku.Trzeba się ratować jak tylko można…edukacja najważniejsza 😀 Pozdrawiam
Od urodzenia Małego czytam na potęgę przy karmieniu cycem. W końcu nadgoniłam…<br />Pozdrawiam
Uśmiałam się 😉 <br />Też za bardzo nie mam kiedy czytać, w przelocie między opadnięciem głowy na poduszkę, a zaśnięciem, czasem rozpustnie czytam, gdy dzieć śpi w dzień.<br />Ale jest jeden dobry pomysł: kupienie czytnika. Dzieć nie podrze kartek, nie popsuje (opanowanie obsługi czytnika przez dziecia jeszcze trochę czasu zajmie), przewraca się kartki jednym paluszkiem, a usypianie dziecia w
Daleko mi do matki idealnej, ale zauważyłam pewną prawidłowość. Im mam mniej czasu i więcej obowiązków, tym znajduję więcej czasu na czytanie. Tak, tak, czytam, i to całkiem sporo. Prowadzę mojego książkowego bloga, któremu też poświęcam czas (http://ksiazki-sardegny.blogspot.com/) Wykradam wolne chwile, które mogłabym poświęcić na odkurzanie, albo umycie okien. Najczęściej jednak wykradam czas
Kocham książki, ale nie mam czasu ich czytać. Zalatana jestem… Chłopak w gimnazjum, córka zaczyna sylabizowanie, co nawiasem bardzo lubi, więc to ona przejmie pałeczkę po mamusi… Niestety nie czytam!!!
Ja czytam w wannie :))
No więc muszę nauczyć się znikać na dłużej w toalecie. 🙂
tak, tak, tak! trzeba się kryć.
Kocham Twoje puenty ;-))<br />Mnie udało się dwa lata temu podczas wakacji w Grecji skończyć 3 książki. Tak się udawało, że dzieciaki spały w ciągu dnia mniej więcej w tych samych porach i można było trochę poczytać. Ale na tym koniec. Na dzień dzisiejszy przy trójce dzieciaków nie mam możliwości poczytania, nawet nie zaczynam czytania żadnej książki, bo jej skończenie przewiduję na bardzo daleką
Zgadza się. Każda próba czytania czegoś mojego kończy się czytaniem czegoś dziecięcego. Dobre i to, niech się g*wniarz uczy. <br />Czytanie na placu zabaw powoduje zeza rozbieżnego.<br />Czytanie w toalecie sprawdza się najlepiej – pod warunkiem, że nie usiłuję czytać Karpowicza, tylko opowiadania lub artykuły prasowe. A za drzwiami i tak "Mamoooo! No bo ja…/wstaw dowolne/!" i już
mi się nie udaje..
Zamiast czytać na spacerach słuchałam audiobooków – teraz się nie da młody chce gadać. <br />Kupiłam specjalnie tablet, żeby wieczorami móc czytać w łóżku, książki papierowe czytam niestety głównie w toalecie lub wannie 🙂 <br />
ja po pierwszych pięciu miesiącach sięgnęłam po książkę! Boska chwila:)Można inaczej spojrzeć na czytanie:)
tak to mniej więcej wygląda, ja chodziłam z wózkiem powoli prowadząc jedną ręką, a w drugiej miałam książkę, tylko znanymi trasami i olać spojrzenia sąsiadów 😉
Za 4 tygodnie zostanę mamą i właśnie zastanawiam się jak bardzo zmieni się moje życie książkowego mola. / Ania
Ja staram się czytać na spacerach tzn jak młody zaśnie ale to niestety coraz rzadziej się zdarza ;( Jak już przestanie spać w dzień pomyślę o wykorzystaniu Twoich sposobów 😉
też tak robiłam, teraz czytam jak się bawi na placu zabaw, ale gdy miała 1,5 – 3 to nie dało rady bo już nie spała, a w piasku i na placu zabaw jeszcze nie bawiła się sama
Ja dopiero od niedawna potrafię przeczytać 3 strony pod rząd i pamiętać co było na pierwszej!
Właśnie..dziś jak mała zasypiała to zastanawiałam się jak by tu szybciej ją ululać bo woła mnie książka. Ja czytam w czasie drzemki małej i w nocy jak już śpi – choć ciężko mi bo sama zasypiam..
Ja teraz, 2 miesiące po drugim porodzie, mam to samo, co 2 lata temu po pierwszym-w ramach uprawiania eskapizmu rzucam się na fantastykę (wtedy cała saga "Pieśń Lodu i Ognia" Martina, teraz John Scalzi-wszystko, co mi wpadnie w ręce), naprzemiennie ze Szczepanem Twardochem, w którym zakochałam się po "Morfinie" (zaczętej, bardzo a propos, jak jeszcze byłam otumaniona po
🙂 Jakiś czas temu napisałam tekst o podobnym zabarwieniu- jak przechytrzyć dzieci, żeby mieć chwilę dla siebie… I właśnie kończę szykować drugi 🙂 <br />Czytać? Uwielbiam, aczkolwiek obecnie niewiele praktykuję! Moje dzieci mają niezwykle czuły radar na książki i żadna próba przechytrzenia już nie działa. <br />Ale poczytuję w nocy albo w samochodzie (kiedy pasażerem jestem). Obecnie K.
Póki była mała, namiętnie przy karmieniu czytałam. Teraz tylko wieczory i pory drzemek. W ciągu dnia nawet nie ryzykuję, bo jak tylko zacznę to Mała wydziera i drze na kawałki. Moje to bym jeszcze przeżyła, ale tłumaczyć się paniom w bibliotece trochę wstyd – dzieciaka nie upilnowała. A że czytam tak może 6 stron dziennie… Teraz urlop u dziadków, więc nadrabiam zaległości książkowo-gazeciane.
Ty idealna, ty 😛
Jezu. W ubiegłym roku o tej porze miałam na koncie ponad 115 książek, w tym 58 :(((( I nawet nie chodzi o to, że nie mam czasu, bo mam! Nie wiem, czemu tak jest :/
Dzień dobry, jesteś matką 🙂
Ło matko! Szacun! Ja nawet w najlepszych czasach w połowie roku 50 nie dobiłam.
e tam, na polonistyce to na zaliczenie JEDNYCH zajęć było czasami ponad 100 pozycji 🙂
Dobrze, że nie poszłam 😀
to o mnie to o mnie :)<br />książki jadłam, a teraz jak jakąś uda mi się przeczytać to skaczę z radości<br />ale porady biorę do serca i zaczynam wprowadzać w tym tygodniu w życie<br /><br />a ostatnio udało mi się przeczytać Giffin "Pewnego Dnia"<br />a teraz leży i czeka Wiśniewski i tak leży i czeka już rok 🙁
Też jestem mama 2,5 rocznej córeczki…. czytam dopiero jak zaśnie więc noce mam zarwane, ale kiedy jestem padnięta po całym dniu ganiania za mała to muszę sobie odpuścić …. również skończyłam Giffin 🙂
hihi, no cóż, ja mam teraz etap, że jak wezmę książkę do ręki to moja dwójka leci po swoją lekturę chyba, że w telewizji ulubiona ich bajka, a najlepiej te trzy ulubione pod rząd, to pół godziny mam na czytanie. w tej chwili czytam "Znak Ateny"
ja też czytam na kibelku 🙂 I jeszcze jeden mój patent przy usypianiu: najpierw czytam książkę dzieciakom (czasem nawet 3 bajki dla świętego spokoju), a potem biorę się za swoją, bo zanim zasną muszę z nimi siedzieć<br />Ostatnio czytam serię Lackeberg
<br />Ja robię tak samo i dzięki temu nadążąm:)
Ja też mam "duże dziecko"- Chłopa, ale chłop 10 h w pracy, ja też w pracy gdzie nie poczytam ale wykorzystuje różne momenty na czytanie- jazda do/z pracy autobusem, wszelkie poczekalnie u lekarzy, zdarza się i kiblowy tron :)W życiu trzeba sobie radzić 🙂 Obecnie czytam "Przełamać tabu" Waris Dirie, "Łóżko" Wiśniewskiego i kilka innych książek. <br />Trafiłam poprzez
Skąd ja to znam, rzeczy które nie są zabawkami są najlepsze do zabawy. Rzucanie jedzeniem u nas to codzienność,więc nie jesteśmy idealnymi rodzicami. A nasz kot i pies też potrafiią być dobrymi kompanami do zabawy 🙂 dopóki nie dostają ciosów po głowie! <br />Monika<br />
Ja mam tylko jedno dziecko – swojego chłopa 😛 Liczy się? Jeśli tak, to czytam obecnie Houellebecq – "Poszerzenie pola walki", ale ciężka ta jego proza…
Ja czytam nocą raz jednym okiem, raz drugim. Użytkowanie dwóch jednocześnie zbyt mocno szczypie i piaskuje. Tempo mam liche.
Świetna rada:) Muszę spróbować:)
Ja wsadzam do wanny, dwie pociechy, które bardzo długo i w miarę bez uszczerbków na swoim zdrowiu bawią się, bez asysty Matki. Wtedy siadam na kiblu i czytam, zerkając co chwila, czasem wycierając oczy ochlapane czy też podając picie. Jednak jeżeli lektura jest naprawdę wciągająca, należy dzieci wsadzić do wanny, dopiero kiedy woda w bojlerze wrze, żeby na dolewki ciepłoty wystarczyło. Niestety
Idealni rodzice czytają Greya!<br /><br />;-)
Też racja 😀
Ja czytałam karmiąc cycem, na początku bywało często nawet. :P<br /><br />Teraz czytam z dzieciem gazety i książki.<br />Mam i koty, i zabawki-ale na moją 21-miesieczna córkę literki działaja jak narkotyk 🙂
amen
yyyyyyy, odkąd mam syna młodszego – obecnie lat 2, czytam na potęgę – dzidziol cyca doi – matka czyta 😀 oh yeah
Dzidzia cyca doi? SPOKOJNIE? Nie ucieka na szafę? Nie emigruje z chałupy do lasu? Nie wpycha kotom piasku w paszczę? Nie rozbija rodowych filiżanek po babci celując ci w oko? Masz dziecko idealne…
idealne? w zyciu! ma tyle energii co wulkan, a ale cycek jest dobrym pretekstem, dzidziol przy cycu przysypia – matka czyta