A dziś dla rozluźnienia trudnych tematów - trochę rozrywki, którą funduję nie tylko tu, na blogu, ale i w innych miejscach sieci. Niektórzy powiedzą, że idę na łatwiznę - bujajcie się dziady jedne, pół nocy przesiedziałam odpisując na maile, co nie było wcale aż tak straszne [lubię wasze maile], ale nie powiem, trochę się zmęczyłam. Popatrzcie więc, co się dzieje poza blogiem:
Zdjęcie na górze, na samej górze pochodzi z mojego Instagrama [KLIK], a zrobiłam je tuż po akcji fryzjerskiej Kosmyka, który zaproponował, że zrobi mi piękną fryzurę i będę bardzo szczęśliwa. No cóż. Powiedzmy, że jestem. Ale to zdjęcie wywołało spory ruch na blogu i faktycznie stałam się dzięki niemu szczęśliwa, sami zerknijcie:
Ale żeby nie było mi tak miło, zaraz po tym dostałam kubeł zimnej wody od znajomej, który zresztą jak zwykle spłynął po mnie, jak po jaskółce. Pfu - kaczce!
Bo ja się ogólnie czuję dość mocno przywiązana do swojego dziecka. Bardzo mocno! 10 minut rozplątywałam to, co on zrobił z tą cumą!
Ale co tam Kosmyk, ja już wcześniej byłam dość zaplątana, do tej pory mam rumieniec na twarzy, jak o tym pomyślę... [paczka doszła!]
Z tego wszystkiego potrzebowałam chwili dla siebie. Matka może ją zdobyć między innymi tak:
Wszystkie screeny pochodzą z mojego konta prywatnego, który możecie obserwować TUTAJ. I z Instagrama, a podlinkuję wam go jeszcze raz TUTAJ. Dziś odpowiedziałam już na wszystkie maile, więc jeśli macie ochotę, możecie mi pozapychać skrzynkę z waszymi śmiesznymi lub nie śmiesznymi historiami: [email protected], a jeśli byliście kiedyś na weselu [na przykład swoim] to mi serdecznie doradźcie, gdzie ja mam niby młodym wcisnąć kopertę? Do stanika Młodej? Między kwiaty? W kościele? Pod stół?
Nigdy nie byłam na takim spędzie [a jak byłam, to jako małolata, grałam w gumę przed salą weselną], więc wszystkie rady mile widziane 🙂