Kochasz swoje dzieci, jednocześnie pięć razy dziennie pragnąc je wystrzelić w kosmos

Joanna Jaskółka
8 lipca 2018

Udostępnij wpis

A więc uf. Stało się. Chłopcy pojechali do babci i najbliższe dni będę mogła spokojnie realizować to, co sobie zaplanowałam. Dziękuję jeszcze raz za wszystkie zaniepokojone wiadomości, czy blog jeszcze będzie żył. Oj będzie. Dziś właśnie, mimo nie handlowej niedzieli, omawiałam jeden większy projekt, który prawdopodobnie wystartuje przed świętami. A na razie za mną...

 

Za mną jeden z cięższych miesięcy w roku. Dość powiedzieć, że wszyscy całą rodziną przeszliśmy silne zapalenie spojówek, które, żeby było prościej najpierw dopadło młodszego, po tygodniu starszego, a dwie godziny po tym, jak dzieci pojechały do babci dopadło mnie. Luz, spoko, przeżyję, nie pierwszy i nie ostatni raz.

 

Szalony miesiąc z upierdliwym zapaleniem i nami, skazanymi wyłącznie na siebie, a właściwie ostatnie jego dwa tygodnie bez przedszkola uświadomiły mi kolejny raz, jak niezbędną rzeczą dla matki jest chwila oddechu od dzieci. Ten czas poświęcony samej sobie, ten spokój, o który można się jedynie modlić, kiedy po domu lata ci dwójka rozkrzyczanych i zachowujących się jak dzieci... dzieci. Kładłam je wieczorem spać, usiłując jedną ręką głaskać delikatnie jednego, a drugą trochę mocniej drugiego, jednocześnie czytając im dwie różne bajki, bo każdy chciał inną i kiedy już ten cud mi się udał, siadałam na kanapie, nie wiedząc, czy spać iść, czy myć się, czy po prostu strzelić się w łeb i udawać rano, że to nie ja, to inna kobieta tu leży, matki szukajcie gdzie indziej.

 

Nie jest wcale trudno być cierpliwą i kochaną mamą, jeśli możesz liczyć na wsparcie bliskich osób, które pozwolą ci przynajmniej na godzinę lub dwie dziennie oddechu od tego stworzenia, które kochasz, ale tak samo mocno, jak kochasz, masz ochotę je wystrzelić w kosmos, powiedzieć: idź, daj mi spokój, chwilę samotności, zniknij na moment.

 

Oj, będziesz tęsknić - przepowiadają mi zawsze czytelniczki, a ja coraz rzadziej tęsknię. Bo wiem, że one wrócą, a ja nie zamierzam tracić czasu na tęsknotę. To mój czas, na naładowanie baterii, na nadrobienie pracy, na napisanie jak najwięcej, zrobienie jak najwięcej, żeby potem, jak one już wrócą, nie denerwować się zaległościami i móc spokojnie powiedzieć, że jasne, dwie godziny spaceru po lesie, chodźmy!

 

 

Tak. Kocham moje dzieci, ale zwyczajnie mam ich czasem tak bardzo dość, że żadna metoda uspokajania się mi nie pomaga. Wkraczam wtedy w etap "permanentne przemęczenie" i chodzę jak tykająca bomba. Kiedy dzwoni babcia, że może zabrać chłopców do siebie na moment, to ja jestem w takim już stanie, że ona nie kończy mówić, a ja już mam spakowaną walizkę. I choćbym miała dzieci zawieźć do niej na własnych plecach, ruszam w drogę. Żeby choć chwilę zregenerować swoje siły witalne. Wierzę każdej matce, która pisze, że jest zmęczona i nie ma kto od niech choć na chwilę wziąć dzieci, żeby mogła trochę ciszy pustego mieszkania posłuchać. Tak - siedzenie w domu z dzieckiem, non stop z nim i tylko z nim, może zmęczyć tak samo jak orka w polu.

 

 

 

 

 

 

 

Dzieci pojechały, ja zostałam sama. Mam przed sobą kilka dni wytężonej pracy, bo mam ambicję zacząć publikować na blogu regularnie, skończyć mój tajemniczy projekt, dopracować kolejny, uskutecznić ostatecznie też coś, co planowałam już w maju. Będę pracować jak mróweczka i prawdopodobnie, gdy starszak wróci, zacznie mi nawet trochę pomagać. Już zresztą zaczął - tę walizkę kupiłam w Limango, [które teraz, swoją drogą obchodzi urodziny i ma masę obniżek - a ja walizkę kupiłam tydzień przed obniżkami, także możecie mi gratulować]. I kiedy rozmyślałam o sesji, bo potrzebowałam kilku nowych zdjęć, to mój starszy syn wymyślił temat "Ucieczka matki" z walizką i z nim w roli głównej. Mimo zapalenia tych okropnych spojówek, sam zdecydował, że chce być na zdjęciach i mieć je w ogóle ze mną, opublikowane na blogu. Dla tych, co śledzą mnie od jakiegoś czasu, rzuciło się już w oczy, że rzadko widać starszaka, bo nie wykazywał zapału i ja to szanowałam. Tak samo jak zapał - doceniłam.

 

A jak już doceniłam, to wystrzeliłam dzieci w kosmos. Do babci w sensie. I od jutra zaczynam wytężoną pracę. Z trochę opuchniętym okiem, ale za to w ciszy i spokoju. Którego serdecznie i z całego serca życzę każdej mamie. Żeby miała jej tyle, ile potrzebuje.


Kosmyk ma buty Bobux [nasze ulubione], bluzkę Poplami oraz stare spodnie z H&M,  okulary Real Kids Shades, nie przyłożyłam ręki do tego, jak się ubrał : )  A jeśli szukacie ubrań, które mam na sobie to proszę:

Sukienka - Tantra [mają rozmiary uniwersalne, ale one są dość spore]

Żółta sukienka - Fablu

Buty - Dogo

Walizka - Lollipops

Torebka -  Zoe&Noe

Zdjęcia zrobiła Kasia Siwko 

 

Udostępnij wpis

A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ
Obserwuj nas też na Instagramie
Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku
Jestem Asia.
Piszę o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej siebie.

Naszą historię znajdziesz Tutaj

Ale ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:


    Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    20 marca 2023
    Chodź ze mną do łóżka, czyli jak sprawuje się półkotapczan Lenart po roku używania?

    Rok temu, dokładnie w marcu, przyjechała do mnie ekipa Lenart, żeby zamontować mi w pokoju półkotapczan. Po raz pierwszy od wielu lat miałam mieć własną sypialnię i... trochę się tego bałam. Tym bardziej że wskoczyłam na nieznane wody - zamiast klasycznego łóżka - wybrałam półkotapczan. Mebel, który pamiętałam z czasów dzieciństwa z pokoju koleżanki, u […]

    18 marca 2023
    Rozgryzam "Rozgryzione", czyli jak karmić, żeby nie przekarmić lub nie zagłodzić

    "To, jak bardzo wmuszam mojemu dziecku jedzenie, może mieć gorszy efekt niż pozawalanie dziecku na wszystko" - usłyszałam od autorek książki "Rozgryzione'' Zuzanny Wędołowskiej i Marty Kostki. Książka ta zwaliła mi z serca kawał poczucia winy za to, że "źle karmię moje dziecko". Książka pokazała mi, że nie muszę karmić idealnie, żeby karmić dobrze. O […]

    16 lutego 2023
    Bezsenność - co zrobić, żeby zasnąć, kiedy nie możesz spać?

    Przez dwa lata mój sen był dziwaczny. Stany lękowe, leki, depresja, stres, to wszystko sprawiło, że spałam dziwacznie. Budziłam się wyspana o 3 w nocy, kładłam się o 8, wstawałam o 11, potem przerwa, żeby odebrać dzieci i znów drzemka na godzinę o 16. Cały mój wolny czas kombinowałam, kiedy mogłabym odespać nieprzespaną noc. Kiedy […]

    7 lutego 2023
    Sama kupię sobie kwiaty, czyli o piosenkach zemsty luźne przemyślenia

    - Mamo, czemu wciąż śpiewasz tę piosenkę, przecież wiesz dobrze, ze możesz sobie sama kupić kwiaty, a nawet je zasiać!    Tak mi powiedział syn, gdy po raz setny przesłuchiwałam najnowszą piosenkę Miley Cyrus “Flowers”. A przesłuchiwałam ją nie dlatego, że Miley swymi kwiatami odkryła dla mnie Amerykę, ja już to znałam, ale dlatego, że […]

    3 lutego 2023
    I tak to się żyje na tej wsi...

    Miesiąc urlopu to sporo, ale jak bardzo mi to było potrzebne wie każdy, kto pracuje praktycznie bez przerwy. Niestety, ale często tak właśnie wygląda praca w social mediach - nawet kiedy odpoczywasz, zerkasz w komórkę, bo a nuż, coś się pojawi, co można skomentować, ktoś się pokłóci na grupie, ktoś napisze obrażony, że został zablokowany […]

    20 grudnia 2022
    Jak zmusić dziecko, żeby coś zjadło, czyli świąteczne potrawy dla niejadka

    Od lat zmagam się z jedzeniową wybiórczością i taki problem dotyczy też mojego dziecka. Jeszcze pięć lat temu przyznanie się do tego, że nie dam rady zjeść wszystkiego, bo zwyczajnie nie lubię, było dla mnie ogromnym problemem, bo jak to, można czegoś tak bardzo nie lubić aż do odruchów wymiotnych? Syn nauczył mnie asertywności i […]

    Obserwuj nas na Instagramie

    instagramfacebook-official