Dziś na złości, bo tak jak przez całe wakacje obserwowałam ludzi, którzy przy zakrztuszeniu każą podnosić rączki do góry, tak ostatnio kilka razy się spotkałam z praktyką wtykania do nosa tampona, gdy dziecku przytrafił się krwotok z nosa i usłyszałam troskliwe "odchyl główkę do tyłu".
To znaczy ja wiem, że wiecie, co robić w trakcie zakrztuszenia - dość mocno to w ostatnim wpisie wyjaśniłam, ale kurde, serio? Tak specjalnie chcecie, żeby dziecko się własną krwią, która zamiast wylecieć z nosa, ładuje się z impetem nazad do przełyku, zachłysnęło?
Wiem, że dla niektórych trzeba prosto i jasno, na nic metafory, więc proszę - krwotok z nosa, co robić?
- jeśli twoje dziecko [lub jakiekolwiek inne, a szczególnie moje] upadło, rozbiło sobie nos i ma krwotok z nosa, w żadnym wypadku nie każ mu odchylać głowy do tyłu lub kłaść się na wznak na ziemi. Takie działanie powoduje, że krew zamiast wylecieć, wraca z powrotem i może spowodować zachłyśnięcie lub wymioty. Dziecko powinno być lekko [lekko, nie za mocno] pochylone do przodu, najlepiej, gdyby zwyczajnie siedziało, przy tym powinno wydmuchać nos, żeby pozbyć się zalegającej tam krwi. My możemy wtedy chusteczką lekko przycisnąć płatki nosa [palcem wskazującym i kciukiem]. Podobno zimny kompres stosujemy wyłącznie dla świętego spokoju [co jeszcze mogę zrobić? co jeszcze mogę zrobić? O! Kompres!], ale wcale on nam nie zaszkodzi, a pomoże, bo uspokoi nas i poszkodowanego. Szansa na obkurczenie się naczyń krwionośnych też istnieje.
- dopiero gdy mamy pewność, że krwotok z nosa ustał, możemy pozwolić dziecku się położyć i odpocząć
- pomysł z wkładaniem tamponów, żeby zatamować krew, nie jest zbyt mądry
- tak samo wkładanie innych rzeczy do krwawiącego nosa [marchewka? wtf?] nie jest rewelacyjnym pomysłem.
- jeśli po 10-15 minutach krwotok z nosa nie ustaje, należy natychmiast pojechać do lekarza/na pogotowie
- jeśli krwotok z nosa się powtarza i nie jest spowodowany upadkiem lub przemęczeniem, należy niezwłocznie udać się do lekarza
Tyle ode mnie. Całkowitego laika [jedynie po kursie na ratownika WOPR], który ma tyle rozumu w głowie, że gdy z jego brzucha wyłazi człowiek, jest w stanie przyjąć do wiadomości całkowite podstawy pierwszej pomocy. Przyznaję, że niekompletne, ale przynajmniej podstawowe. Więcej tu i tu.
Dziękuję.
PS. Komentarze podobne do tych, jakie pojawiły się pod ostatnim postem, mniej więcej takie "a ja tak nie będę robić, bo zawsze odchylam głowę do tyłu i wsadzam w nochal marchewkę i u mnie działa", nie będą publikowane. Niech wy i wasze dzieci zachłystują się w [s]pokoju. Chociaż szybciej by było je bach o podłogę. Serio.