W zeszłym roku, kiedy byłam w Warszawie, kupiłam sobie, w mojej ulubionej księgarni „Tania książka” na Koszykowej [polecam księgarnię, książkę, którą za chwilę wspomnę, nie za bardzo – fatalna praca edytorska!] ogromną knigę pod tytułem „Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa”. Jak zapewne pamiętacie, bohater specjalizuje się w metodzie dedukcji, czyli w rozumowaniu logicznym, dzięki któremu dochodzimy do jakiegoś wniosku na podstawie znanych nam przesłanek. Pewnego ranka przekonałam się, jak bardzo ta metoda może się przydać zwyczajnej, skromnej matce…
Jeszcze przed otwarciem oczu poczułam znany moim nozdrzom zapach. Zapach strachu. To taka specyficzna woń, jaką wydzielają moje koty, kiedy ktoś usiłuje powyrywać im wąsy. Od razu wiedziałam, gdzie szukać Łajzy i Flejtucha, ale postanowiłam zdjąć je z szafy później i pogrążyłam się w obserwacji pokoju. Mogłam to zrobić z łatwością, ponieważ ktoś wyrwał roletę z zawiasów i cały pokój oświetlały pierwsze promyki jesiennego słońca. Ale gdzie się podziała wyrwana roleta? Na razie sobie darowałam poszukiwania i skupiłam się na obserwacji pustej butelki po wodzie, do której wnętrza powtykano patyczki do uszu. Wczoraj w butelce jeszcze była woda, co więc mogło się stać? Trudno mi było rozstrzygnąć, ponieważ butelka leżała na wnętrznościach wybebeszonej przez kogoś szafy, a między jej bebechami walały się także rozrzucone przez kogoś zabawki.
Usiadłam i przyjrzałam się jeszcze raz pożodze. Wszystko stało się nagle bardzo jasne. Widziałam, jak Kosmyk wstaje i idzie do mojego łóżka przytulić się i powiedzieć „moja mama!”. Pewnie tego nie usłyszałam i przekręciłam się na drugi bok. Znudzony budzeniem mnie Kosmyk postanowił przedsięwziąć poważniejsze kroki i wspiął się po biurku na parapet, żeby podnieść roletę. Niechcący ją wyrwał, a wyrwaną rzucił na podłogę, ponieważ jego uwagę przyciągnęło opakowanie patyczków do uszu schowane sprytnie za leżącą na parapecie książką. O, książkę też rzucił, bo leży pod oknem, a obok niej wala się plastikowa cześć od rolety. Kosmyk wrócił z patyczkami do mojego łóżka i pewnie próbował włożyć mi je do ucha i nosa. O właśnie, przy poduszce jeszcze kilka leży. Czynność ta została przerwana, ponieważ oczom mojego dziecka ukazała się butelka z resztkami wczorajszej wody. Nietrudno mu było ją odkręcić, bo rzadko kiedy zakręcam wodę bardzo mocno. Pewnie się napił kilka łyków, a resztę wylał do szafy ze skarpetkami… o właśnie tutaj! Pomysł na wsadzenie patyczków do butelki doprawdy przedni, przedni! Pewnie się wściekł, że patyczki się skończyły i ze złości podszedł do szafy i wyrzucił jej zawartość na podłogę. A że w szafie często śpi Flejtuch, to i ona pewnie z hukiem wyleciała, skupiając na sobie uwagę dziecka… O, nawet bardzo się z nim nie szarpała, ale pewnie straciła cierpliwość, gdy Kosmyk wyciągnął spod ubrań butelkę z patyczkami i zaczął ją okładać plastikiem… Zaraz sprawdzimy… No właśnie, ja macham butelką, Flejtuch jeszcze bardziej chowa się na szafie! Co zrobił Łajzie, że i ona nie chce się spod sufitu ruszyć? Łajza! No złaź, chodź, masz jedzonko! Nie chce? Czemu? Zaraz, zaraz, a gdzie podziała się ta roleta? Ona miała takie sznurki, które z łatwością można było…
Czekaj chwilę, Łajzo, zaraz cię wyplączę z tej rolety i zaczniemy szukać sprawcy twego nieszczęścia… Po takich porannych aktywnościach, pewnie jest tam, gdzie zwykle… Podchodzę do łóżka, i brutalnie zrywam skitraną w kłębek kołdrę, spod której dobywa się gardłowy chichot.
– Kuku! – woła złoczyńca.
– Mam cię, mały dziadu! – odpowiadam – Chcesz iść do paki za swoje przestępstwa?
– Nie! Mleko! Mama! – odpowiada szczerze degenerat. I z uśmiechem wyciąga rączki w moją stronę.
Metoda dedukcji nie sprawdza się w przypadku małoletnich i pełnych uroku przestępców… A wasze dzieci? Jakich zbrodni się ostatnio dopuściły?
Jak co rano, niemal jak rytuał jakiś, dzieć mój oproznia wszystkie szuflady, szufladki i szafeczki w sypialni a w tym czasie mama słodko śpi. Więcej nie broi bo nauczyli się mądrzy rodzice zamykać drzwi od sypialni. Wcześniej w całym mieszkaniu był Armagedon…
Porządnie się uśmiałam z rana, dziękuję 🙂 <br />Miśka ostatnio pokochała kałuże. Kiedy idziemy na spacer (ostatnio często bez wózka) i Emilia zmęczona będzie dzwigana zejdzie tylko w momencie kiedy zobaczy, że ostała się gdzieś woda. To całkiem naturalne, większość dzieci uwielbia kałuże. Ale Miśka wymyśliła sobie, że może ją mieć w domu…przychodzi do mnie z kubkiem po 'pici', wlewam
Syn nam dziś okno umył – od podłogi gdziś do metra, więc jestem tak pozytwnie nastawiona do życia, że nawet nie dochodzę, kto porysował mi najłasniejsza pościel seledynowym pisakiem… 🙂
serio – pozwalam rano dewastować dom – byle pospać!
Ja też 😛 dopiero jak wstaję, biorę się za porządki. 😛
Ale się uśmiałam. Tego mi trzeba było 🙂
Z ostatnich atrakcji – Matylda pomagała mi wydrążać dynię na helołin, gołymi rękami, oczywiście, wydrążanie łyżką jest passe. Nie zarejestrowałam od razu, że nie poszła umyć rąk, więc przez następne dwa dni znajdowałam w mieszkaniu zaschnięte resztki wnętrzności dyni, co dało mi pogląd na to, gdzie się Młoda wspinała i co robiła :D. Na przykład, że odnalazła i pożarła skitraną na wysokiej półce
Dobre 🙂 Hihi, tez mówię czasem na mojego syna "mały dziadulu" 🙂 Dawno temu moja trzyletnia (wtedy) córka zalała mieszkanie jak błogo spaliśmy po dalekiej podróży. Całą noc spała grzecznie w samochodzie, a my prowadzilismy na zmianę z mężem i po powrocie zasnęliśmy. A ona zamiast spać …odkręciła wodę i napchała do sitka odpływowego w umywalce papieru toaletowego i nie potrafiła
W porównaniu z Kosmykiem moja Ala to tylko mały psotnika: włazi do zmywarki i na półkę pod stołem:)
Powinnaś się na poważnie wziąźć za Sherlock'owanie 😀 <br />Oj tek,metoda dedukcji bardzo pomaga,także stosuję. Uwielbiam Sherlocka,mogę czytać,oglądać,grać ,uczestniczyć. <3<br /><br />Moja starsza pociecha to zazwyczaj uwielbiała podczas mojego snu brać swoje kedki i malować po ścianach,po czym znudzona deptała do łazienki aby wodą się pobawić-a rozleję tu,rozleję tam-umyję podłogę za
Teraz Tania Książka jest też na rogu Nowego Światu i Świętokrzyskiej, koło Grycana. No i na Chmielnej, obok pączków, ale tam to już żadna nowość! :)<br /><br />A co Marcin ostatnio przeskrobał? Mój błyszczyk bardzo przypadł mu do gustu. Tylko jeszcze nie rozumie, że a) to nie do jedzenia, b) to tylko do ust, nie do całej twarzy. Ale uroczo wyglądał w takiej różowej papce na policzkach 🙂
Boooooskie!Strasznie mi tego brakowało!Niech żyje internet!Dziękuję i pozdrawiam.
Boooooskie!Strasznie mi tego brakowało!Niech żyje internet!Dziękuję i pozdrawiam.
Rano przez sen słyszę…Tup,tup, tup…Biegnie do drugiego pokoju. Przynosi krzesło, wychodzi na nie i dosięga woreczek ,który leży na komodzie. Schodzi, siada w łóżeczku i je wczorajszą drożdżówkę, a w zasadzie pozostałosci, których nie dojadłam. Tak to właśnie moje dziecko (niejadek, sto pociech mam z jedzeniem) ,zagłodzone je rano suche resztki 🙂
pamietam jak moje dziecie było trochę starsze od Kosmyka to podczas mojego prysznica wyszedł na szafke w kuchni i z najwyzszej półki zdjął nutellę. I wszystko byłoby nawet dobrze gdyby ją zjadl ale on najpierw wsadzil całą dłoń do słoika i się tą czekoladą degustował po czym sprawdzał jej właściwości kosmetyczne na buzi i prawej łydce a na sam koniec wypastował nią swoje białe adidaski i moje