Największa bzdura, którą ci wmawiają, że chłopa musisz sobie wychować

Joanna Jaskółka
4 lutego 2019

Udostępnij wpis

Nie wychowałaś, to masz - tak najczęściej komentuje się utyskiwania kobiet, że ich mąż/partner to taki owaki i niczego w domu nie robi. Bo trzeba sobie faceta wychować - radzą koleżanki. Super triki, żeby facet pomagał w domu - piszą w gazetach, na blogach i wpisach na fejsie. Wszystko to o kant dupy rozbić.

 

 

Tak łatwo ci się przyznać, że jesteś głupia?

 

Mam ochotę zadać to pytanie każdej kobiecie, która pisze, że wychowała sobie faceta. Bo wychowuje się dzieci. Psa se można wychować. Jak świadczy o dorosłej kobiecie fakt, że związała się z taką niemotą, że musiała go wychowywać jak dziecko od nowa? Stosować sztuczki jak z psem? Fochy, przekupstwa, nagrody i kary oraz wszystkie dziwne podchody, żeby wrzucił skarpetki do kosza?

 

Jeśli muszę traktować dorosłego człowieka jak dziecko i go wychowywać jak dziecko, to wydaje mi się, że źle to świadczy o mojej inteligencji. Kiedy piszę, że faceta musiałam sobie wychowywać, piszę tak naprawdę, że głupio wybrałam. Dobrze, kiedy umiem to przyznać, ale jeśli wciąż go sobie nie wychowałam, przyznaję tym samym, że wciąż w tym głupim wyborze tkwię! Dorosły facet jest już wychowanym, dorosłym, ukształtowanym facetem. Powinien być w sumie, prawda?

 

Sama sobie wmawiam, że muszę go sobie wychować

 

Bo tak się przyjęło. Bo tak mówiła babcia, mama, ciocia, siostra i koleżanki. Bo sprzedawały rewelacyjne triki, jak sprawić, żeby chłop się wziął do roboty. Jednym z ciekawszych, na jakie wpadłam to między innymi zabawa przed rozkazem [czyli najpierw robisz mu loda, żeby się rozluźnił, a potem każesz mu odkurzać], albo wspaniała rada z tej strony, gdzie piszą:

 

Facet musi poczuć, że to on jest Panem i władcą wszystkiego. Taka jest już ich naturą – pragną rządzić. No dobrze. Pozwólmy im na to, ale niech to będą nieświadome rządy. Wystarczy, że będziemy ich głaskać, przytulać i chwalić, gdy zrobią coś pożytecznego. W ten sposób uspokoimy ich potrzebę rządzenia i już nie będą próbować ugrać czegoś dodatkowego. Ale pamiętaj – jeżeli zrobi coś źle, to unikaj kłótni. O wiele lepiej sprawdzi się zwykła ignorancja

 

Jeśli już przeczytałaś ten fragment - pomyśl, czy kiedykolwiek chciałabyś być tak traktowana? Chciałabyś, żeby twój facet zwierzał się innym, jak cudownie tobą manipuluje? Że za każdym razem, jak pozwoli ci wybrać spodnie w sklepie, to ty mu potem robisz loda? Ja czasem tak traktuję ze starszym synem najmłodsze dziecko - tak, tak, Adasiu, masz rację. Jesteś największy w całej rodzinie! Nikt nie jest większy od ciebie! Robimy tak, bo zależy nam na szybkim wyjściu z domu lub chcemy uciąć dalsze konsekwencje zachowania malucha i robić swoje. Ale Adaś ma trzy latka i szczerze - mam lekki wyrzut, że traktuję go trochę jak idiotę. Poradę, żeby dorosłego faceta traktować tak samo, można sobie wsadzić w cztery litery. Bo...

 

Jeśli traktujesz swojego faceta jak idiotę, to jesteś z idiotą

 

Miło? Przyjemnie?  Ja, taka ładna i mądra - w związku z totalnym idiotą? Serio? Nie wierzę, że tak jest. Jasne, zdarzają się przypadki totalnie niereformowalne, które nie potrafią nawet kawy sobie zrobić bez rozsypania cukru i kawy i rozlania mleka [nie piszę o facetach, ja sama jestem takim niereformowalnym przypadkiem, ale biorę leki na to]. No życie. Ale i nawet jeśli facet tak robi, a na dodatek nie chowa skarpet do kosza, nie odkurza, nie pierze i nawet łóżka nie pościeli, to na 90 procent idiotą nie jest. On po prostu korzysta z okazji.

 

A ja, pisząc o nim, że muszę go wychowywać i że on nie potrafi nawet skarpet wyprać, to przekonując, jak to on nie potrafi i że MUSZĘ, no MUSZĘ NORMALNIE po nim sprzątać, bo on nic nie ruszy, to tak naprawdę przekonuję wszystkich, że jestem... głupia. I mało tego - nic z tym nie robię, a wręcz daję facetowi wolną drogę do dalszego udawania idioty, bo przecież skoro ja i tak już się wiele po nim nie spodziewam, to po cholerę on ma się dla mnie starać? Swoją drogą, każdy rozsądny człowiek by w takiej sytuacji odpuścił na zasadzie - myślisz, że nie umiem? To nie będę się starał, żeby cię przekonać. Nikt nie chce tracić swojej energii w przegranych bitwach. Zacznij mu mówić, że siku nie umie zrobić, to za chwilę zaczniesz mu podtrzymywać siusiaka w łazience.

 

Psa se wytresuj, z człowiekiem nie wygrasz

 

Żebym nie została źle zrozumiana - naprawdę to, jak postrzegam swojego faceta, może mieć wpływ na to, jak on będzie się zachowywał. I tak, domyślam się, że znajdzie się grono kobiet, które powiedzą, że one to sobie chłopa wychowały, nie bacząc na to, jak to świadczy o nich i o ich facetach. I myślę, że prawdziwy szkopuł tkwi wyłącznie w nazewnictwie. Bo zapewne wychowanie tych chłopów polegało na jasnym i prostym postawieniu granic, ustaleniu zasad i konkretnym wyliczeniu, kto i co powinien robić [taką mam nadzieję]. I tak powinno być. Ale wciąż mam z tym problem i być może jest on naciągany, niemniej kiedy czytam, że jakaś kobieta narzeka, że chłopa sobie wychowuje, to nie widzę jej jako partnerki męża, za to widzę ją w roli matki. Mamusi. Mateczki. Mamci, która zamiast być pełnoprawną partnerką, jest jakąś hybrydą, która poprawia majtki, wyciera dupkę i podnosi nogę w erotycznym skłonie jednocześnie. Zastanawiam się - czy to źle? Matki wciąż lawirują w takim schemacie, głównie, kiedy dzieci są małe. Ale czy to musi być schemat? Czy nie lepiej wykorzystywać to jako ratunek, kiedy naprawdę niczego innego się nie wymyśli? I kiedy tylko można być kobietą, która nie musi pilnować, nie musi podcierać, nie musi się martwić i nie musi gderać, że jak ona nie zrobi, to nic nie będzie zrobione? Staram się odwrócić sytuację - gdybym usłyszała, że mój Chłop musi mnie wychowywać, wszystko, co jeszcze mi nie opadło, w jednym momencie obiłoby się o moje stopy.

 

Myślę sobie, że jeśli z góry zakładam, że muszę sobie tego faceta wychować, od razu zakładam, że muszę być górą, że muszę wygrać, że ja jestem ta lepsza, mądrzejsza, zdolniejsza i bardziej ogarnięta, a on tłumok co nic nie potrafi. Od razu staję na ścieżce w wojennej, w której wygrać mam ja - ta lepsza i bardziej ogarnięta.  I myślę sobie, że tę wojnę mogę mimo wszystko przegrać. Nawet jeśli mi się wydaje, że trzymam gardę.

 

Jesteś w związku, nie na wojnie

 

Nie musisz niczego udowadniać. Nie musisz stawiać się na żadnej pozycji wychowawcy. Jedyne, co musisz, to postawić jasne granice, ustalić jasne reguły. Prosto i o otwarcie mówić o własnych potrzebach. ROZMAWIAĆ, co często mylone jest z samym MÓWIENIEM. To, mimo wszystko, trochę jak z dzieckiem - chcesz toczyć wojnę, walczyć o wyższą pozycję, starać się udowodnić, jaka to jesteś mądrzejsza, no cóż,  może i masz szanse na wygraną. Ale każda wygrana bitwa ma swoich jeńców. W tym przypadku w niewolę bierzesz jaja twojego chłopa.

 

I nie, nie mówię, że on ma robić co chce, a ty masz robić wszystko za niego. Absolutnie nie. Po prostu z nim rozmawiaj jak równy z równym. Nie jak matka z dzieckiem, z którym przez przypadek się bzyka, choć głównie musi zbierać po nim gacie, ale jak dorosła kobieta z dorosłym, już wychowanym,  facetem. Wszak jesteś z dorosłym facetem, prawda?

 

Bardzo bym chciała, żeby tak było. Żebym mogła, zamiast narzekania o tym, jak to faceta trzeba wychować, czytała o tym, jak to z facetem trzeba i można normalnie po ludzku, o swoich emocjach, potrzebach, pragnieniach, wątpliwościach i smutkach - rozmawiać.

 

 

Udostępnij wpis

A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ
Obserwuj nas też na Instagramie
Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku
Jestem Asia.
Piszę o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej siebie.

Naszą historię znajdziesz Tutaj

Ale ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:


    Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    4 marca 2024
    Nie znoszę mojej kuchni, ale przynajmniej zmywarkę mam fajną

    Rok temu postawiłam krzyżyk na mojej starej zmywarce i z pomocą przyjaciół wyniosłam ją z domu. Koniec. Nigdy więcej zmywarek – obiecałam sobie. Jak długo wytrzymałam? Rok. W styczniu przyjechała do mnie Haier i-Pro Shine. 

    14 grudnia 2023
    Czemu bolały mnie plecy i jak mata Pranamat ECO pomogła mi zwalczyć ból?

    Od pół roku regularnie narzekałam na relacjach zamiennie albo na migreny, albo na pól pleców. Bywały dni, że ledwo co zwlekałam się z łóżka, a jak już dowlokłam się do lekarza rodzinnego, dostałam po prostu środki przeciwbólowe i poklepanie po ramieniu. I choć dzielnie się broniłam przed wypróbowaniem maty do akupresury Pranamat ECO, po kolejnej […]

    1 grudnia 2023
    Dom to nie laboratorium! Sprzątanie bez spiny z nowym Hoover HFX

    Jak Ty dasz radę? – pytała mnie mama, gdy zaadoptowałam dwa psy. – Przecież nie ogarniesz tego sprzątania! “Ogarniesz” – napisała mi ekipa Hoovera, gdy zobaczyli w moim domu nowe zwierzaki. “Dom to nie laboratorium, ale przynajmniej podłogi będą czyste!”.   

    27 listopada 2023
    Inspiracje: prezenty świąteczne dla dzieci, które rozwaliły system w naszym domu

    Co roku to samo - co kupić dziecku pod choinkę. Zabawki, słodycze, akcesoria? Czasem prezenty świąteczne dla dzieci są bardzo oczywiste, bo dziecko wyraźnie mówi, czego pragnie. Czasem jednak dziecko jest za małe, żeby znać swoje potrzeby lub zwyczajnie samo nie wie, czego chce. Co wtedy? Przygotowałam kilkadziesiąt inspiracji, które pomogą Ci zdecydować.  

    26 listopada 2023
    Idealne na prezent książki, które wspierają nas w edukacji domowej

    Jednym z przewag edukacji domowej nad systemową edukacją są książki. Dzieci uczące się w domu mają o wiele więcej czasu nie tylko na czytanie książek dla przyjemności, ale też na samodzielny wybór, z których książek będą korzystać, przygotowując się do egzaminów końcowych z całego roku. Nasza biblioteczka mądrych, edukacyjnych książek coraz bardziej się powiększa i […]

    10 września 2023
    Tydzień na edukacji domowej - jak zorganizowałam chłopcom naukę?

    I już za mną pierwszy tydzień edukacji domowej. Wciąż mam mętlik w głowie, wciąż mnóstwo wątpliwości, ale pewna jestem jednego - będzie dobrze. Jeśli chcesz poczytać, jak wyglądał nasz pierwszy tydzień w nowej rzeczywistości edukacji domowej, dawaj! Czekam na ciebie z nowym tekstem!

    Obserwuj nas na Instagramie

    instagramfacebook-official