Nie dopilnowaliśmy naszych dzieci. Nie nauczyliśmy ich tolerancji ani tym bardziej akceptacji. Śmierć Dominika to wielki wstyd dla mnie, dla nas, dla wszystkich rodziców. Nie dopilnowaliśmy naszych dzieci, a z komentarzy pod moim ostatnim tekstem o gender wnioskuję, że następnym razem też nie dopilnujemy. Bo jeśli nam samym trudno zaakceptować inność, jak mamy nauczyć tej akceptacji innych?
Pod tekstem pojawiło się kilka komentarzy traktujących o tym, że „nigdy przenigdy nie założą chłopcu różowej koszulki”, „nigdy przenigdy nie zaplotę chłopcu warkocza”. Bo to nie jest normalne.
W ten oto sposób nieświadomie [bądź świadomie] przekazujemy dzieciom przekaz, że jeśli ktoś zechce ubrać się nie tak jak wszyscy, należy to stłamsić, wyśmiać, skrytykować, na pewno nie tolerować, co gorsze – nie akceptować.
TOLERANCJA A AKCEPTACJA
Te pojęcia są często mylone i używane zazwyczaj w złym kontekście. Tolerancja oznacza szacunek, akceptacja – poparcie. Czyli tolerując jakąś grupę, pogląd,opinię, wcale nie muszę jej akceptować, popierać, a po prostu zgadzać się na to, że istnieje i nic nie robić przeciwko niej. Pięknie różnicę widać na przykładzie papierosów – toleruję palaczy, ale nie akceptuję palenia w mojej obecności. Pięknie to też widać na przykładzie zwolenników czystej, nie skażonej homoseksualizmem, rasy [celowo używam słowa”rasy”, bo nagonka na ludzi o innej orientacji przypomina mi czasy młodości mojej babci]: toleruję homoseksualistów, ale nie akceptuję tego, że chodzą na wolności.
Tragedia z Dominikiem pokazała w najgorszy możliwy sposób, że mimo naszych zapewnień o byciu tolerancyjnym, nie staramy się nawet w minimalnym stopniu nauczyć naszych dzieci szanować inności innych. Sprzedajemy im gadkę, że powinien dostosować się do reszty, ubierać się jak wszyscy, mówić jak wszyscy, chodzić gdzie wszyscy, a kiedy ktoś z otoczenia dziecka się wyłamie, to nasz młody człowiek nie potrafi na to wyłamanie w żaden sposób zareagować. Wyśmiewa, przezywa, gnoi i znęca się nad czarną, wychodzącą poza stado, owcą, aż wreszcie zmusza tę owcę do usunięcia się ze stada. Dosłownie. Samobójstwo Dominika to nie wina dzieci, które zlinczowały chłopaka, to wina rodziców, którzy nie nauczyli swoich dzieci, że inność trzeba szanować, że bycie innym wcale nie jest przestępstwem. To wina rodziców, którzy nie dość, że nie nauczyli, to jeszcze sami nie dali dzieciom tej akceptacji.
Bo dzieci go wyśmieją!
Powiedziała część osób, gdy pisałam o tym, że chłopiec może nosić różowy, dziewczynka niebieski, a długie włosy i warkoczyki wcale nie są zarezerwowane wyłącznie dla pań. Czytałam to i myślałam – i co z tego? Może jestem brutalna, ale my, rodzice, nie powinniśmy się martwić, że nasze dziecko zostanie wyśmiane. Powinniśmy raczej skupić się na tym, żeby nasze dziecko robiło dalej to, co jest w zgodzie z jego sercem, duchem i wszystkimi potrzebami. Żeby nie poddawało się, gdy usłyszy kilka niemiłych słów. Żeby w domu dostało taką dawkę miłości i akceptacji, która pozwoli mu nie walczyć na siłę o akceptację innych. Poza tym naszego świata nie zbudowały grzeczne, podporządkowane jednostki, a właśnie te, które umiały się przeciwstawić zastanemu porządkowi. Które nie poddawały się po pierwszych słowach krytyki.
A niech go wyśmieją!
Nie martwmy się, gdy ktoś wyśmieje nasze dziecko. Nadmiernie chroniąc go przed wyśmianiem, odbieramy mu jedyną okazję nauczenia, jak bardzo wyśmiewanie może boleć. Odbieramy mu naukę, która, gdy spotka jakąś inność na swojej drodze, zastanowić się trzy razy, zanim zrobi komuś coś, co jego samego tak bardzo bolało. Naszą rolą nie jest uchronienie dziecka przed wyśmianiem, ale wpojenie mu, że każda inność jest na tyle wartościowa, że nie zasługuje na potępienie. Ucząc tego dziecko, dajemy mu przekaz, że szacunek i akceptacja jego inności, zobowiązuje do szacunku i akceptacji inności reszty ludzi.
To nie chodzi o inną niż wszyscy koszulkę. To się zaczyna w domu, gdy zwracamy dziecku uwagę, że źle [bo inaczej niż wszyscy] trzyma widelec, gdy zwracamy mu uwagę, że inaczej niż wszyscy zakłada buty. Uczymy dzieci od najmłodszych lat, że to, co inne, nie jest fajne, nie jest akceptowane, a potem dziwimy się, że te nasze dzieci z uśmiechem na ustach zabijają tego, który nie chciał się podporządkować.
Smutne.
Zdjęcie: Tim Walker
Dzieci zachowują się coraz bardziej okrutnie wobec swoich kolegów. Wyśmiewanie z powodu gorszego telefonu bądź braku markowych ciuchów jest nagminne. Ostatnio usłyszałam jak 6 latek w mojej rodzinie powiedział do swojego wujka: „Ty Wujku nie będziesz miał takiego laptopa jak ja bo Cie na to nie stać”. Jak 6 latek sam na to wpadł? Uważam że jest to wina rodziców którzy tak mówią i już od najmłodszych lat uczą dziecko podziałów na lepszych i gorszych. Będąc na wakacjach słyszałam jak dziadek mówił do wnuczka żeby nie wchodził teraz do wody bo wcześniej był tam „czarny” i woda w basenie jest brudna. Jak można od dziecka wpajać takie bzdury? I później po takiej tragedii jak z Dominikiem czytamy że inne dzieci do tego doprowadziły a jest to tak naprawdę winna DOROSŁYCH!!! Nasze dzieci będą takie jak my więc bądźmy tolerancyjni a one będą się tego od nas uczyć.
Musimy też sami nauczyć się reagować na przemoc skierowaną wobec naszych dzieci. nie mam tu na myśli jedynie przemocy fizycznej. Dziecko, czy też nastolatek, MUSI wiedzieć, że ZAWSZE będzie mógł znaleźć pomoc u rodziców i nauczycieli, że jego kłopoty nie zostaną zlekceważone. Wtedy dużo łatwiej będzie mu przetrwać trudny czas. Prześladowców szybka negatywna reakcja otoczenia na pewno w końcu zniechęci do dalszej zabawy kosztem innych. Trzeba tylko być konsekwentnym i reagować, jak tylko dziecko nam zasygnalizuje, że coś złego się dzieje. Kilkulatek, jak mu dzieci dokuczają, od razu biegnie do mamy, czy wychowawczyni na skargę. Dla nastolatka szczera rozmowa z rodzicami, czy w ogóle z kimś dorosłym, na tak trudny dla niego temat, to ogromny wysiłek. Nie lekceważmy tego. Po raz kolejny może już się nie odezwać, a problem wcale nie zniknie.
Dodam tylko, że piszę z własnego doświadczenia. Moi rodzice kazali mi radzić sobie samej i nigdy mi nie pomogli w takiej sytuacji. Różne głupie myśli przychodziły mi do głowy… Dlatego ostatnie dwa lata podstawówki (jeszcze ośmioklasowej) najchętniej wymazałabym z pamięci. Do tej pory mam z tego powodu koszmary, a skończyłam już 30 lat…
moja córka od dawna ma problem z poprawnym wymówieniem głoski r. nigdy nie spotkała się z nagonką – do czasu. Kilka dni temu na placu zabaw poznała dwie dziewczynki, jedna w pewnym momencie zaczęła śmiać się z córki. Sytuacje pozostawiłam samą sobie, chciałam sprawdzić czy córka da sobie radę z tą trudną sytuacją. Ku mojemu zdziwieniu w jakiś inteligentny sposób udało jej się zamknąć temat i bez kłótni i obrażania skończyć tą sytuację.
Później powiedziała tylko, że ta dziewczynka chyba nie do końca potrafiła się dobrze zachować.
Tak jak piszesz ważne jest żeby dziecko umiało odnaleźć się w trudnej sytuacji, ale myślę, że nie każde dziecko ma na tyle silne poczucie własnej wartości, w ogóle na tyle „silne” żeby dać sobie radę. Jedno da drugie, z nieco słabszą psychiką już nie.
Jasne ważne jest by dziecko uczyć tolerancji, ale gwarantuję Ci, że jak pójdzie do szkoły to znajdzie się wielu którzy będą wyśmiewać innych, dzieciaki często takie zachowania przejmują. Nie mówię, że nasze wychowanie nic nie da, ale uważam, że tragedii nie sposób uniknąć. Wiele zależy od psychiki
2 lata temu w szkole mojego syna byl pink day (mieszkamy w UK) i dzieci mialy ubrac cos rozowego tego dnia – pamietam, ze WSZYSCY chlopcy byli poprzebierani, niektorzy kazda czesc garderoby mieli rozowa i swietnie sie bawili. Syn chodzi do szkoly katolickiej, ktora co roku organizuje party na walentynki, halloween, swietuje chinski nowy rok, robi tygodnie tematyczne podczas, ktorych dzieci poznaja inne kultury(w tym roku byla Afryka, Indie).
Jak syn byl maly to malowalam mu paznokcie jesli poprosil, kilka tygodni temu tez chcial, ale musialam odmowic, bo szkola ma zasady (dotycza i chlopcow i dziewczynek), ze dziciom nie wolno sie malowac, paznokci tez to dotyczy.
Ostatnio widziałam długowłosego mężczyznę w ciężkiej, skórzanej czarnej kurtce, dopasowanych ale nie obcisłych dżinsach, czarnych znoszonych glanach i co najważniejsze długich, kręconych włosach zaplecionych w warkocz 😀 Niech ktoś mi powie, że wyglądał jak pipka albo powie to jemu prosto w twarz to ja wybuchnę śmiechem i lecę po popcorn 😀
Ludzie uwielbiają mówić innym jak mają żyć. Ta ma nie jeść tyle bo gruba, tamta powinna jeść więcej bo chuda, ten w spodniach to „pedał”, tamta w mini to puszczalska latawica a zadbana blondyna w dobrym aucie na pewno sypia z szefem. Ludzie uwielbiają żyć życiem innych ich porażkami i dopowiadać sobie całe historie. A mnie to nie obchodzi. Chcesz jeść tyle? Jedz. Lubisz rurki? Spoko, noś je. Bądź tylko dobrym człowiekiem. Jasne, nie podobają mi się faceci w rurkach. Nie ubrałabym syna w typową różową koszulkę z księżniczką bo mi się to nie podoba ale jak ktoś tak zrobi to czemu mnie to ma interesować? Może akurat nie było czystej koszulki? Albo nie było matki stać na inną? Albo się dziecko ubrudziło i trzeba było na szybko organizować nową? A może po prostu LUBI. Ile ludzi tyle sposobów na życie.
Mnie najbardziej zbulwersowało to, że chłopak zgłaszał problem dorosłym. Nauczyciele o tym wiedzieli, pewnie rodzice też i dalej nikt nic z tym nie zrobił. Smutne jest to, że dzieci nie mają oparcia w dorosłych ludziach, w swoich własnych rodzicach, którzy powinni reagować w takich sytuacjach jeżeli dzieciak nie daje sobie rady. Po to w końcu są. Takie wyśmiewanie uczy dzieci, że nie jest to miłe. Tez byłam wyśmiewana, też mi było przykro, ale nauczyłam się czasem reagować a czasami odpuszczać. Ale gdyby ktoś mnie tak notorycznie gnębił to moi rodzice by o tym wiedzieli i co najważniejsze natychmiast REAGOWALI.
To takie śmieszne, jak bardzo różnią się nasze poglądy teraz, a jak kiedyś… ludzie już zapomnieli o wikingach chodzących we wspaniałych warkoczach i szlachcicach, którzy nigdy nie odmawiali pasteli … 🙂 To tak na marginesie… a temat tego chłopca boli strasznie.