Obóz żeglarski. Robimy sobie piknik na żaglówce. W torbie mamy pachnące bułki, w butelce z wodą tkwi bezpieczne masło, scyzoryk leży w torbie z pomidorami i cebulą. Jemy pod wiatr, jedną ręką trzymając szoty, drugą ociekającą świeżością bułkę. Kawałki cebuli latają po łódce. Wyrzucamy je do jeziora, a po jedzeniu, wskakujemy do wody zaraz za nimi.
Sycylia. Zgłodnieliśmy. Siedzimy przed namiotem i z zapałem smarujemy bułki jak najgrubiej masłem, żeby przypadkiem nie zostało nic, co by mogło się zepsuć i śmierdzieć. Śmierdzi też cebula. Dalej jej nie lubię. Ale to jedyna nasza wkładka do pomidora i bułki. Zjadamy wszystko, zasypując kanapki obficie ziołową solą dla zabicia smaku niesamowitej ostrości soczystego warzywa. Niepotrzebnie – sól zmieszała się z piaskiem i tak zgrzyta między zębami, że cebula nic a nic nie przeszkadza. Idę na plażę i po kryjomu wącham rękę całkowicie przesiąkniętą zapachem sycylijskiego pomidora.
Mazury. Sklep. Od piątej na nogach. Hurtowania, wyładowanie towaru, uporządkowanie lodów. Dochodzi południe, w brzuchu zaczyna mi burczeć. Mama przed chwilą zrobiła sobie kanapki i zostało trochę pomidora. Kroję bułkę. Smaruję ją masłem. Wędlina się skończyła, więc kładę tylko pomidora. Po chwili sięgam po cebulę i odkrawam dwa plasterki. Siadam z tym wszystkim na werandzie pod sklepem. U stóp mam ukochanego psa. Przed sobą ukochane niebo. Na sobie sok z soczystego pomidora, a między palcami masło.
Warszawa. Druga w nocy. Jutro egzamin z pozytywizmu. Doczytuję jakieś traktaty i brudzę książkę tłustymi od masła palcami. Następnego dnia wyjmę z książki kawałki niezjedzonej cebuli. Schrupię je jeszcze przed wejściem na salę.
Mazury. Wczoraj. Z Kosmykiem.
Nigdy się od tego smaku nie uwolnię.
O tak, o tak! Tylko pomidory gorsze niż "za moich czasów", dłużej trzeba szukać;P
Ale z Kosmykiem jest na bogato! Bo i serek się znalazł ;))
Obstawiam, że to masło, tak na grubo najsmaczniej. <br />Baba z (prawie) Mazur 🙂
Magdalenki… magdalenki… Proustem zapachniało. Oprócz cebuli, ma się rozumieć:)
Pomidory z cebulą…. Uwielbiam!!!!
mój tata jest ogrodnikiem: szklarnie, foliówki i te sprawy, głównie pomidory. cebula też. także wiadomo… 😛
Pieczywo.Masło.Pomidor.Cebula. Dużo pieprzu. Nawet soli nie potrzeba. Byle pomidor był letni,polski.<br /><br />Takie proste a tak pyszne. Już wiem co zjem na kolację 😉
Takich bułek jak w Polsce to tutaj się nie uświadczy, chyba że sobie sama upiekę. Ale kupuję chlebek który smakuje podobnie i kromka chlebka, grubo masłem plus pomidor i szczypiorek lub odrobinę cebulki – to moje podstawowe pożywienie tego lata 🙂
Jednym z moich najwyraźniejszych wspomnień kulinarnych z dzieciństwa jest wielki talerz pomidorów z cebulą i śmietaną do kolacji. Jak dla mnie rewelacja. Mój mąż nie lubi ani cebuli ani śmietany, więc ja nie stawiam na stole takiego talerza… A może mimo to powinnam?
Najlepsze letniowakacyjne połączenie!!! 🙂
Uwielbiam to polaczenie…w dziecinstwie jak tylko pojawil sie pierwszy pomidor pajda z nim i cebulka w kosteczke smakowala rewelacyjnie
Cebula rządzi.<br />Cebula musi być i koniec :)<br />Połączenie z pomidorkiem – nie do podrobienia 🙂 mniam
W jakimś programie dla dzieci, w serii dydaktycznej 'czego nie robić', był skecz o zakładkach do książek ze spaghetti. Z sosem. Tak mi się skojarzyło :P<br /><br />Jako dziecię jadałam chleb z masłem, cebulą i solą (bez pomidora, taki hardkor!) Teraz jakoś nie ciągnie mnie do porażania wroga morderczym zianiem.
żadna szynka, choćby najdroższa, nie zastąpi smaku pomidora z cebula z własnego ogródka..
rozczuliłam się nad tym wpisem :)<br />ja z kolei połączenie pomidora i cebuli uwielbiam, a do świeżej bułki celowo czasami nie daję nic więcej. <br />już wiem, co zjem zaraz na kolację. dzięki!
O raju!!! Nawet nie wiesz co mi zrobiłaś tym wpisem. Ja mam prawie kilkunastoletnie wspomnienia wakacyjne cebulowo pomidorowe. Nigdy i nic nie smakuje mi lepiej niż pajda chleba z cebulą i pomidorem, moja mama zawsze robiła mnie i mojemu bratu takie kanapki na kolację na wakacjach, na działce, dzień w dzień, z pomidorem prosto z krzaka z cebula wyrwaną z własnej ziemi, gdy wracaliśmy do miasta na
Dla mnie to jest najprawdziwszy smak lata.