Płaczę, gdy to robię z dzieckiem

Kiedyś w jakimś poście napisałam mimochodem, że chciałam podrzucić synka babci, żeby spokojnie rozwiesić pranie. Nie pamiętam, kurde, który to był tekst, pamiętam za to oburzenie pewnej czytelniczki, która nie mogła pojąć, że taka czynność, jak rozwieszanie prania, wymagała zaangażowania dodatkowych osób, i pytała się mnie, czy jeśli ja nie umiem rozwiesić prania z jednym dzieckiem, to jak sobie moim zdaniem radzą inne mamy? On powinien ci pomagać, pisała, ma już dwa latka! Zupełnie nie mogłam jej przekonać, że niektórych rzeczy nie tyle nie umiem, co nie lubię robić z dzieckiem. 

Ale fakt. Trochę pomagać powinien. Nawet mu drugą rurę od odkurzacza znalazłam, żeby mi nie wyrywał mojej, kiedy sprzątamy, ale się dziad mały zorientował, że jego rura nie jest podłączona „do ściany” [mamy odkurzacz centralny] i nie zasysa paprochów, więc i tak mi moją zabiera, przez co średni czas odkurzenia salonu wynosi pół godziny z groszem.

Fakt. Powinien pomagać. Tak mu powiedziałam, kiedy rozlał mleko i podawałam mu ścierkę, żeby wytarł to, co zabrudził. Zabawa tak mu się spodobała, że rozlał jeszcze soczek, wodę mineralną, herbatę babci i moją kawę. Wszystko to z cudownym piskiem, że on pomoże to posprzątać. Bo przecież powinien!

No musi, musi trochę mi pomóc. Jak inaczej nauczę go tego, że w domu sprząta nie tylko mama i babcia, jeśli nie przez pomoc podczas normalnych czynności?

Nie wiem.

Ale wiem, że na razie chęci Kosmyka do pomocy kończą się na pięciu rolkach skrupulatnie podartego na drobne kawałki papieru toaletowego w kiblu, sprzątnięcie klocków wywołuje furię konstruktora, jeśli jeden klocek przypadkiem nie wpadnie do pudełka, a nawet gdy proszę go o zwykłe wyrzucenie plastikowej butelki do worka na plastiki, to po drodze nie pożałuje sobie wyrwania kilku świeżo wyrośniętych roślinek z doniczki.

Ok. Jestem w stanie to przetrwać. Wszystko dla przyszłej synowej, która, mam nadzieję, będzie mnie kiedyś całować po nogach, że z taką konsekwencją, zapałem i prawdziwą pasją uczyłam Kosmyka, że skarpetki wyrzucamy do kosza na brudy, a nie pod łóżeczko.

Ale jest kilka rzeczy przy których odpuszczam sobie totalnie. Nie ma mowy! [ostatnio ulubione zdanie mojego dziecka]. To nie jest tak, że nie umiem ich robić przy dziecku [jeśli koń jest dobry, to i pięć wagonów pociągnie, jak mawiał mój dziadek], ja zwyczajnie czerpię euforyczną wręcz przyjemność z załatwiania pewnych spraw we względnym spokoju i bez zawracania gitary. I tak właśnie powstało „Płaczę, gdy to robię z dzieckiem”. Pewnie znalazłoby się więcej punktów, ale na razie na wokandzie są te. Możecie dopisywać swoje w komentarzach 🙂

1. Już wspomniane Pranie – no nie lubię, denerwuję się, wkurzam, kiedy Kosmyk pałęta mi się pod nogami podczas segregowania, załadowywania pralki i rozwieszania. Pranie to mój rytuał, jedna z tych rzeczy, która mnie maksymalnie odpręża i którą naprawdę lubię robić. Mam swój osobisty system rozwieszania, wiem co z czym prać, w jakiej kolejności układać na suszarce. Akurat tego nikt nie zrobi lepiej ode mnie. Czy muszę mówić, że po każdej sprzeczce z chłopem, ratuję się uspokajającym wirowaniem bębna i rozwieszaniem? Może to nie działa tak, jak czekolada, ale trochę mi po tym lepiej. Szczególnie, gdy robię to bez dziecka. Sama.

2. Pisanie tekstu – rozumiane chyba samo przez się. Nawet pisanie w notesie odpada, jeśli Kosmyk kręci się nieopodal. Nie umiem się skupić, rozpraszam się i zapominam, co chciałam przekazać, gubię zdania, buduję coś pokracznego i totalnie niezrozumiałego. Robię wszystko, żeby pisać bardzo rano, na drzemce dziecka albo późnym wieczorem. Rezygnuję wtedy z komfortu prania i robienia innych rzeczy bez dziecka [rzadko kiedy zdążę ze wszystkim w godzinę], ale na szczęście czasem mogę posłużyć się babcią. No i chłop niekiedy wraca z roboty 🙂

3. Jedzenie – no i tu, mam nadzieję, nie wywołam burzy, ale… nie lubię jeść przy Kosmyku. Nie mogę się skupić na żadnym smaku, nie pamiętam w ogóle, że cokolwiek jadłam. Jedyne, co wynoszę z takiego wspólnego obiadu, to wyolbrzymione wyobrażenie, że cały czas usiłowałam wyperswadować Kosmykowi, by ten nie wlazł na stół, pod stół, nie uciekł z kuchni, nie oddał obiadku kotu, nie wyrzucił go na podłogę, nie pierdyknął talerzem o stół i nie zrobił żadnej innej niewskazanej rzeczy. Sposobem na to jest babcia, która jakoś potrafi ujarzmić Kosmyka podczas jedzenia, albo zwyczajne pochłonięcie swojej porcji przed wszystkimi, by potem spokojnie przy stole dywagować o wyższości buraczków nad brukselką. Bo tu raczej chodzi o dywagacje. Kosmyk je całkiem ładnie i przede wszystkim samodzielnie i to ja mam widocznie jakiś problem, że kiedy jestem głodna, to lubię jeść. Po prostu jeść. I nie gadać 😀

4. Zmywanie naczyń – każdy, kto podczas szorowania paskudnie brudnego garnka, usłyszał trzask rozbitej doniczki i płacz dziecka wie, o czym mówię. Do dziś mam traumę, bo ze stresu zamiast zakręcić, odkręciłam za mocno wodę i prawie cała się zamoczyłam, a podczas sprzątania Kosmyk obsypywał mnie resztkami ziemi, by później skaleczyć się o odłamek. Żeby zobaczyć szkody, popędziłam do kranu, by obmyć ręce i znów odkręciłam wodę za mocno…

Nie. Nigdy więcej. Zmywam, jak dziecko jest babcią, dziadkiem albo chłopem. Koniec.

5. Spanie – całkiem świeża sprawa, bo do tej pory lubiłam spać z Kosmykiem. Fajne uczucie, takie małe ciałko wtulone w twoje plecy czy brzuch. Ale w pewnym momencie kosmykowe potrzeby przestały się ograniczać do plecków czy brzucha, a zaczęły się kręcić, wiercić, rozprzestrzeniać na głowę, nogi, tyłek, rozpełzać na całość łóżka, a wreszcie wydzierać o trzeciej w nocy, bo tatuś raczył przesunąć się o dwa milimetry w lewo albo mamusia zechciała dokonać bulwersującej czynności wyprostowania ręki. Na szczęście ostatnio przyszedł ze swoją kołderką, poduszką oraz ukochaną owieczką, władował się pomiędzy nasze zaspane cielska, ale kiedy zobaczył, że ani ja, ani chłop nie przesuniemy się o centymetr, oburzony wyszedł z pokoju, wcześniej zatrzaskując głośni drzwi.

Teoretycznie więc jedną z nielubianych rzeczy mogłabym już wykreślić. Możecie coś dodać w komentarzach na jej miejsce 🙂

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

ADHD U DOROSŁYCH

ADHD u dorosłych – leki jak cukierki i z tego się wyrasta, czyli wszystkie bzdury, jakie słyszałaś

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

0 0 votes
Ocena artykułu
46 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Flow Mum
10 lat temu

MATKO! aj low ju!!! no w końcu! a już myślałam, że jestem jedyna w sieci która lubi czasem być sama! tak tak, w sieci. Bo pewnie każda mama czasem lubi, tylko wiadomo- siara się przyznać. Nie lubię jeść z dziećmi. Siadamy razem do stołu- jasne, przeczytałam, że to zbliża i takie tam, ale co to za jedzenie kiedy co chwilę słychać moje "nie rzucaj, nie baw się, zejdź, siadaj, nie bij go, oddaj

Mama SynAlka
10 lat temu

Czyli, że nie tylko ja mam swój &quot;system wieszania prania&quot;? haha :)<br />Z dwójką dzieci jakoś udało mi się stworzyć &quot;plan działania&quot;… choć łatwo nie było… czasem pomagają, czasem ….. włączam bajkę….inaczej się nie da…<br />A ostatnio to marzy mi się taki weekend samej w domu… spokojne śniadanie…ogarnięcie domu…rower….film…i cała noc przespana…. ech….<br

tlusta_papuzka
10 lat temu

&#39;&#39;Zmywam, jak dziecko jest babcią, dziadkiem albo chłopem.&#39;&#39; = rzadko? ;)<br /><br />Podziwiam Cię, że w towarzystwie dwulatka jesteś w stanie zrobić cokolwiek. Poważnie.

Joanna Jaskółka
Reply to  tlusta_papuzka
10 lat temu

Na szczęście mamy zmywarkę, a w zlewie myjemy tylko większe gabaryty i muszę przyznać, że – rzadko 🙂

Architektura Krajobrazu
10 lat temu

wszystko sie zgadza, od kiedy mala chodzi (a wczesniej raczkowala), robi wszystko ze mna, zaczynajac od gotowania przez robienie projektow na zajecia do zalatwiania swoich potrzeb w lazience 😛 pomijajac fakt ze ojciec siedzi tuz obok…

Dzika Wózkowa
10 lat temu

Mój prawie dwuletni syn bardzo grzecznie pomaga rozwieszać pranie, podaje mi rzeczy do rozwieszenia, wyrzuca śmieci czy zużyte pampersy do śmietnika, miesza ciasto na naleśniki, pomaga wycierać szafki, sprzątać i tak dalej. <br />A ja nadal wolę robić to wszystko sama, kiedy Młody jest u babci czy zajmuje się nim tata. Wszystko idzie sprawniej, nikt nie kręci mi się pod nogami i jestem w stanie

Gosia Skrajna
10 lat temu

A więc po kolei : <br />Ad.1 -mam tak samo..choć ja pranie nie cierpię rozwieszać, ale jak już to robię, i widzę po raz kolejny ściąganą rzecz, szlag mnie trafia..albo jak włazi pomiędzy suszarkę…wrrr<br />Ad. 2 Ja+komputer+młoda w pobliżu – noł łej…małż może siedzieć przy kompie, młoda ma totalną zlewkę, wystarczy, że JA podnoszę wieko laptopa…masakra..już biegnie.. krzycząc &quot;PEPPA&

Mama Filipa
10 lat temu

Gotowanie. Lubię gotować, ale odkąd Fi wisi mi u nogawki, straciło to cały urok.

ZadraO
10 lat temu

Nienawidzę gotować przy synkach. Mam dwóch 3,5 i 1,5. Właściwie przez cały czas jestem z nimi sama. Wszystko, co robię w domu jest przy nich wyczynem. Dla świętego spokoju gotuję w nocy, sprzątam jak młodszy śpi a starszy w przedszkolu. Z chaosem w domu już się pogodziłam. Tylko ciągle się zastanawiam, jak ja to ogarnę, jak wrócę do pracy…

Gosia
10 lat temu

Haha, jak bym o swoim czytała. Rozlane mleko muszę posprzątać? Suuuper, to jeszcze porozlewam. 🙂

Tula
10 lat temu

nie nawidze jeść przy mojej 4 latce . Jak ona mówi &quot;usiądź i zjedz na przeciwko mnie&quot; to mnie skręca. Już mnie brzuch boli z nerwów. Ja po prostu nie moge na nia patrzeć jak je! Później se posprzątam te wszystkie resztki zewsząd, ale jak patrze jak leci ser biały na dywan z długim włosiem, albo jak sie bawi przez godzinę listkiem sałaty, albo jak przez nieuwagę wylewa soczek to mnie

Matka Wygodna
10 lat temu

Ja nie lubię ogólnie sprzątać przy dzieciach,bo to mija się z celem,wszystko inne mogę,ale nie sprzątać.<br />Jeść też nie…nie lubię gdy mój sos/ziemniak/kalafior smakuje im bardziej niż ten na ich talerzach,albo gdy syn młodszy próbuje strzelić podmiankę na to co miał w buzi za to co ja mam jeszcze nietknięte.<br /><br />Nie pomyślałam,że z robienia prania można czerpać przyjemność 😛 Toś mnie

Joanna Jaskółka
Reply to  Matka Wygodna
10 lat temu

Ha! Tak myślałam, że z tym jedzeniem nie jestem jedyna 😀 A co do prania, czasem mam wrażenie, że suszarka to jedyne miejsce, na którym mam idealny porządek 😀

Krystyna Bieniawska - Dąbek
Reply to  Matka Wygodna
10 lat temu

Mam podobnie i ….. czasami zastanawiam się, czy porządek na suszarce to norma czy już natręctwo. Ale może to zboczenie zawodowe zważywszy na to, gdzie pracuję 🙂 `A propos Synowych: szkoda, że nauczone przez matkę w dzieciństwie nawyki sprzątania, układania tudzież wrzucania na swoje miejsce brudnych skarpet synowie gubią gdzieś w czasoprzestrzeni nastolatka i …. Dla Synowych zostaje tylko

Dag
10 lat temu

Podobnie jak Ty nie lubię jeść przy dziecku, szczególnie teraz przy najmłodszym. Jak tylko zobaczy, że coś jem to od razu pcha mi się na kolana i miesza w talerzu 😉 Czasem się kryję i jem na stojąco, tyłem do niego, żeby nie miał możliwości zobaczyć co robię 🙂

Polisz mam
10 lat temu

Czytam, czytam i chyba musiałaś gadać z moim mężem…system wieszania prania, który go relaksuje:) Zawsze się z niego nabijam, ale widzę że na Mazurach ma bratnią pralnianą duszę:)

Joanna Jaskółka
Reply to  Polisz mam
10 lat temu

:D<br />Ciekawostką jest to, że ja sama nie umiałabym wytłumaczyć, o co w tym systemie chodzi 😀 Po prostu tak ma być i koniec!

Monia Paluczyńska
10 lat temu

ja niestety z synem wszystko, bo jak się nogi doczepi to nie ma rady ;(

ola ś.
10 lat temu

ach, dokładnie rozumiem sytuację z praniem. kocham robić pranie. jeszcze bardziej kocham pranie wieszać. czuję się wtedy taka oczyszczona i zrelaksowana. co prawda moja rodzina się trochę wyśmiewa, ale w gruncie rzeczy są szczęśliwi mając w domu tak utalentowanego praczo-wieszacza :D<br /><br />mama (wchodząc do domu po pracy): cześć!<br />ja: wyskakuj ze spodni!<br />mama: robisz pranie…<br />

P-Liszka
Reply to  ola ś.
10 lat temu

Mama czuje…PRESJĘ 🙂

skakAnka
10 lat temu

A ja nienawidzę jeździć komunikacją miejską z moją trójką. Po przejechaniu trzech przystanków z wózkiem i dwoma asekurantami, czuję się jak po triathlonie. A jeszcze trzeba się zapakować i wypakować z transportu :/ no, nienawidzę

Hana
10 lat temu

Pamietam tekst mojego kolegi, ktory tak tlumczyl swojemu synowi przychodzenie w nocy do malzenskiwego loza. Ze tata nie bedzie spal z jego zona, dlatego tez on nie moze spac z zona taty /mama dziecka/ ….

Dorota Bal
Reply to  Hana
10 lat temu

Zajebiste 😀

Dorota Bal
Reply to  Hana
10 lat temu

Umarłam 😀

Monika Matak
10 lat temu

Kawa! to nie tylko ciepła ciecz, którą można się lub dziecko poparzyć, to mój ulubiony moment w ciągu dnia. Kawa powinna być pita w spokoju a nie po prostu chłeptana, żłopana jednym haustem czy odnaleziona po kilku godzinach smętnie zimna. Jednak rano najczęściej wygląda to tak: pierwsza w pośpiechu i na bezdechu właściwie, w spazmach strachu o to, żeby się żadne nie poparzyło (ze mną na czele),

bączkowo
10 lat temu

Ja bym dodała prasowanie,bo Bączkowy pod deskę włazi,ściąga na siebie rzeczy i ma z tego radochę,a ja za każdym razem zatrzymaną akcję serca,że se jeszcze żelazko zrzuci na głowę! I suszenie włosów,bo moje Dziecko chyba myśli,że suszarka to super-hiper-mega zajebista zabawka i zawsze chce mi ją wyrwać! 😀

Inspiracjeonline.pl
Reply to  bączkowo
10 lat temu

Mój ma dopiero 7 miesiecy, ale uwielbia przesuwać deskę do prasowania i ciagnąć za kabel… jak kiedyś lubiłam prasowac, wlączalam jakis film i odprężalam się tak teraz to stresujące chwile…

bączkowo
Reply to  bączkowo
10 lat temu

W ogóle dzieci kochają kable,przedłużacze i gniazdka, czyli to co zakazane. Więc mam teraz 7 par oczu wkoło głowy 😉 <br />

matka wariatka
10 lat temu

Zakupy to nasza zmora. Jaśko zawsze się na nich nudził. Robiliśmy kilka podejść. Nie trwały dłużej niż 5 minut. Teraz rozwiązujemy to w ten sposób, że niespożywcze rzeczy kupujemy przez internet, a na spożywcze robimy wyprawę raz na 2 tygodnie. Wtedy z Jaśkiem zostaje babcia. Jaśko ma teraz prawie 1,5 roku. Rzadko kiedy dał się posadzić w wózku, a odkąd nauczył się chodzić, to nie da się go w

nianioborntobewild
10 lat temu

A ja nie chce sie czuc jak gwiazda rocka,marze o mozliwosci bycia samej w toalecie

P-Liszka
Reply to  nianioborntobewild
10 lat temu

Skąd ja to znam…choć teraz częściej Młody Dziki zamyka drzwi za mną więc spokój. U mnie swego czasu towarzyszył mi przy kąpieli wrzucając do wanny cały swój plastikowy zwierzęcy inwentarz. Kąpiel z koniem, która z nas o tym nie marzy:-D

Joanna Jaskółka
Reply to  nianioborntobewild
10 lat temu

Każda! 😉

Inspiracjeonline.pl
Reply to  nianioborntobewild
10 lat temu

hehe:)

baciallius
10 lat temu

Sprzatanie lazienki Mala zaczela lazic i w czycha na domestosy itp ( Do zjedzenia)no i upodobala sobie wrzucanie rolek (calych) pap.toalet. do klozetu Rekord cztery – tylko zeby chcialam umyc 🙂 <br />Ze starsza moge robic wszystko i kocham to 🙂 To juz z racji wieku 6 lat 🙂

Mamoholiczka
10 lat temu

Ja się już nauczyłam pisać teksty przy Juniorze. Na spacerze. On śpi w wózku, a ja tłukę literki na ajfonie. Żeby nie było łatwo i przyjemnie, to wózek musi cały czas jechać, bo dziecię mi się budzi zaraz. Więc piszę je jedną ręką. Kciukiem właściwie (za rok będę miała paluch jak noga Pudziana). Co najśmieszniejsze, tak powstały te lepsze moje blogowe wpisy!<br />Nazywam to &quot;adaptacją&quot;

Joanna Jaskółka
Reply to  Mamoholiczka
10 lat temu

O kurde – podziwiam! Ja mam ciągle problem z pisaniem na komórce 😀

Justyna Cholewińska
10 lat temu

Ja nie cierpię załatwiać urzędowych spraw z moją dwójką.. a najczęściej muszę, bo samo się nie załatwi.<br />Wciąż się dziwię sobie, że dałam radę wyczekać z dwójką dzieci blisko 3 godz. na korytarzu MOPS-u by złożyć papiery o zasiłek pielęgnacyjny na orzeczenie o niepełnosprawności.. <br />Po ostatnich zakupach, nie lubię już zakupów z dziećmi, po tym jak syn mój otworzył mi w koszyku wszystkie

Beata Kałużniak
10 lat temu

Zakupy.<br />&quot;Pranie to mój rytuał, jedna z tych rzeczy, która mnie maksymalnie odpręża i którą naprawdę lubię robić…&quot; – WOW, nie widziałam że tak można 😉

Dag
Reply to  Beata Kałużniak
10 lat temu

Można :-)) Też mnie to odpręża i bardzo to lubię 🙂

Joanna Jaskółka
Reply to  Beata Kałużniak
10 lat temu

O 🙂 Fajnie wiedzieć, że nie jestem sama 🙂

ZadraO
Reply to  Beata Kałużniak
10 lat temu

Tak pranie, jest super bez dzieci. :-)<br />

Zuza C-G
Reply to  Beata Kałużniak
10 lat temu

Ja też mam swój system wieszania i mimo najszczerszych chęci męża w pomaganiu mi w tej czynności nigdy mu to nie wychodzi. To moja działka i jak już tak wypiorę (u mnie w praniu nigdy nic nie zginie 😉 powieszę i jeszcze rozłożę po wyschnięciu ładnie do szafy, to czuję się spokojna 😉 ale prasować nie znoszę! na szczęście mąż robi to sam 🙂

Anna Pacek
Reply to  Beata Kałużniak
10 lat temu

Ja też uwielbiam robić pranie!Lidka mi czasem pomaga,zwłaszcza gdy robimy jej pranie;) Za to bardzo nie lubię robić prania ręcznego z dzieckiem u nogi! I mogę o tej listy dodać jeszcze zmywanie podłogi-nie wierzę,że są dzieci,które nie wejdą na świeżo umyty parkiet( co oczywiście kończy się upadkiem na tyłek)!

Lustro Rzeczywistosci
10 lat temu

Mając w domu dwulatka tak naprawdę nic nie da się robić samemu 🙂 Moja córka jest ode mnie uzależniona i gdy tylko straci mnie z oczu, drze się wniebogłosy. Posty niestety też piszę z nią… ale resztę, jak mogę robię sama.

Tedi
10 lat temu

Ja z tym jedzeniem też tak mam i przez to jem…gdy dziecko śpi. Śniadanie przed 9 to rzadkość (a wstajemy gdzieś koło 6-7). A obiad…no, kiedyś tam się zje. <br />Dodatkowo nie lubię kupować ubranek dla synka razem z nim. Potrzebuję spokoju, żeby zakup przemyśleć. <br />I tak ciągle czekam z jedzeniem na sen malucha a z zakupami, jak mąż wróci z pracy.

Joanna Jaskółka
Reply to  Tedi
10 lat temu

Ja ostatnio śniadanie jem na obiad 😀