Nie wiem, czy wiecie, jak ciepło powinno być ubrane dziecko w przedszkolu, w którym temperatura pomieszczeń znaczenie przekracza 20 stopni... Otóż, należy pamiętać, żeby dziecko miało na sobie podkoszulki [przynajmniej dwa], bluzkę na długi rękaw, sweterek i jeszcze bluzę. Może wtedy hasać wśród dzieci, zupełnie bezpieczne w ciepłocie otulaczy. Na koniec jeszcze nakrzyczcie na panie przedszkolanki, że odważyły się zdjąć jakąkolwiek odzież wierzchnią i możecie odetchnąć spokojnie - dziecko przechoruje całą zimę, a wy spędzicie z nim urocze chwile w domu.
To tylko jedna z refleksji, jaka mnie dopadła po rajdzie w poszukiwaniu odpowiedniego przedszkola dla Kosmyka. Rajd rozpoczął się już w zeszłym roku. Wtedy to zwątpiłam w ideę żłobka, gdy zobaczyłam maluchy okutane w zimowe kurtki w środku kwietnia [Kosmyk był na krótki rękaw], a skończył kilka dni temu rozmową z pewną przedszkolanką:
- A pani z tych, co pozwalają rozebrać dziecko?
Już miałam odpowiedzieć, że owszem, nie mam nic przeciwko, nawet nalegam, przecież w przedszkolu gorąco jak w ulu, jak tu nie rozebrać, jednak ciekawość, kazała mi pociągnąć sprawę dalej:
- Dlaczego pani pyta?
- A bo to są tacy rodzice, co nie pozwalają. Dzieci mają biegać w tym, co mają pod kurtką, często kilka warstw ubrań. To taka trudna sytuacja, powiem pani, że czasami, kiedy maluch przychodzi i płacze, że mu gorąco, to mu zdejmuję tę bluzę, ale nie powinnam, bo jak mama przyjdzie wcześniej i zobaczy, to może być afera.
- Ale ja tu nie widzę żadnego dziecka w bluzie! - próbuję ratować wizerunek matek.
I tak właśnie wybrałam przedszkole Kosmyka. Nie, nie z powodu ciepłych temperatur, bo te panowały w każdym, ale to w każdym mazurskim przedszkolu. Między mną a przedszkolanką wywiązała się nić porozumienia i wiem, że jeśli będzie dość ciepło, przedszkolanka nie będzie mi na siłę kutać dziecka w kolejne warstwy ciuchów. O kryteriach wyboru przedszkola dla Kosmyka, jeśli jesteście ciekawi, mogę wkrótce napisać 🙂
Swoją drogą to ubieranie dzieci za ciepło jest zastanawiające. Widać to było nawet po mojej babci, która [sama bez czapki] ganiła mnie w niedzielę, że Kosmyk nie ma czapeczki i szaliczka. Wszyscyśmy na podwórku chodzili w lekkim kurtkach, bez czapek, szalików, było całkiem ciepło, ale dziecko nie mogło.
- Oj, biedne dziecko, jak ty je chowasz, bez czapki biega! - sapała babcia.Zimny chów
Widać to też po mojej teściowej, która kilka razy dobitnie podkreśliła "Och, zapomniałam, że ty preferujesz zimny chów". Rozumiem, że użyła popularnego określenia, sama też świetnie pojęła, że Kosmyka nie trzeba motać zbędnymi ciuchami [brawo!], ale za pierwszym razem, przyznaję, wgięło mnie w ziemię. Jaki zimny chów? Co to jest zimny chów? W sensie że paszę dziecku podaję na kiju przez kraty i co miesiąc nowy łańcuch kupuję? O co chodzi? Zaczęłam szukać, szperać i się dowiedziałam: zimny chów stosują rodzice, którym nie zależy na zdrowiu dziecka, którzy wystawiają ich drobne uszka i szyjki na wiatr, na mordęgę szesnastostopniowych mrozów, którzy śmieją spojrzeć się najpierw, czy im w czapce, szaliku i zimowej kurtce nie jest za zimno, a potem pod to spostrzeżenie ubierają adekwatnie dziecko.
Już wam kiedyś pisałam, jak z noworodkiem Kosmykiem, ubranym jak mamusia na króciutki rękaw, mijaliśmy mamusię w wiosennej lekkiej sukience prowadzącej wózek z dzieckiem w kombinezonie zimowym. Jeśli mój chów dziecka jest zimny, to ten przeciwny jest... szaleństwem .
Ja swój nazywam zdrowym rozsądkiem. Bo jeśli sama się pocę w czapce, kurtce i szaliku, a stoję i tylko się dziecku przyglądam, to co ma czuć biegający, skaczący, brykający maluch?
Oczywiście, jeśli dziecko dotrwa do matury, bo na moją uwagę, że w przedszkolu nie ma ani jednego dziecka w bluzie, przedszkolanka delikatnie się uśmiechnęła i powiedziała:To jest też trochę błędne koło, bo kiedy dziecko zachoruje, to matka dostaje zaraz wyrzutów, że pewnie dlatego, że za lekko je ubrała. Nie traktuje lekkiej gorączki jako błogosławieństwa, oznaki tego, że organizm funkcjonuje poprawnie, ale zaraz uderza się w pierś. Więc następnym razem mota je ciaśniej, porządniej, dziecko się przegrzewa, poci, lekki wiatr przelatuje mu koło policzka i bach - znów choroba, więc następnym razem... I tak do matury.
- Aaaa.... Wszystkie chorują. Regularnie chodzą ci, co ich można rozbierać.
Uwaga! Wszystkie ubranka Kosmyka ze zdjęcia
wystawione są na sprzedaż [są już za małe], aukcje tutaj.