26 listopada 2013 roku – szukanie prezentów na święta
Księgarnia w Giżycku. Blond dziewczynisko w błyszczących legginsach, dziwnie krótkiej bluzko-sukience i jeszcze krótszej błyszczącej kurteczce.
– Bo ja proszę pana szukam książki dla koleżanki na Mikołaja… Co czyta? A nie wiem, ona mało, jakieś takie grube nosi ciągle ze sobą, ja to, wie pan, ja to dużo czytam, harlekiny, ale to dużo, już mam ponad pięćdziesiąt książek, może ja nie wyglądam, ale ja więcej czasu spędzam w księgarni, nie w drogerii!
W sumie mój promotor mówił, że tak zwane harlekiny mają najlepszą korektę, bo panie, co je czytają, lotne nie są i muszą wszystko mieć pięknie i jasno wyłożone, więc trochę jestem pocieszona, że jeśli kiedykolwiek dziewczynisko skala papier swą twórczością, zrobi trochę mniej błędów, niż ci, co nie czytają w ogóle.
Naoglądają się baby głupot w telewizji, a potem deprecha, bo nie jestem idealna. Druga strona, że powinno się pokazywać prawdę o macierzyństwie, a nie zalukrowane grubą pensją pojedyncze przypadki. Tak to widzę.
11 grudnia 2012 roku – pierwsze ataki telemarketerów
Asia: To znaczy, będę musiała płacić o 10 zł więcej?
Konsultant: Będzie pani miała dwa razy więcej minut i darmo…
Asia: Ale będę płaciła więcej?
Konsultant:: Będzie pani miała dwa…
Asia: Proszę odpowiedzieć mi na pytanie, będę płaciła więcej?
Konsultant: Będzie pani miała…
Asia: Ale będę płaciła więcej?
Konsultant: …i darmowe minuty do Play!
Asia: Czyli więcej?
Konsultant:Więcej minut!
….
Prowadziłam rozmowę dalej, ponieważ mam zasadne podejrzenia, że na „słuchawkach”. Gdzieniegdzie pracują upośledzeni ludzie, a zawsze tym ludziom bardzo współczuję…
Chłop: Ale mam dla ciebie prezent! Ale będziesz się cieszyć!
Ja: Jaki?
Chłop: Nie powiem, nie powiem, tym razem nie zgadniesz, ale będziesz się cieszyć, zobaczysz, hahahaha!
Ja: Ale co, elektronika, książka, kosmetyk?
Chłop: Nic ze sfery materialnej, ale będziesz się cieszyć…
Ja: Ale ja nie chcę SPA!
Chłop: Nienawidzę cię! Nienawidzę! Zawsze musisz zgadnąć?
[Strzelałam z tym SPA!]
24 grudnia 2012 roku – gdzie jest Mikołaj?
31 grudnia 2012 roku – seksi chwile na Sylwestra!
Zawalona sylwestrową robotą i humorami Kosmyka, dzwonię do chłopa, czy jest szansa, że wróci wcześniej z pracy. Odbiera. Pytam się, kiedy? On się mnie pyta, dlaczego ja pytam i czy jest bardzo potrzebny. Wkurzona rzucam, że w przygotowaniach do sylwestra nie jest wcale potrzebny, ale ja osobiście płonę z miłości i koniecznie muszę go zobaczyć. Mówi, że zrobi wszystko, żeby jak najszybciej być w domu. Tak się sprawy załatwia, a nie jakieś „chodź i pomóż”. A ogień miłości najwyżej zagaszę przy zmienianiu pieluchy młodego…
***
I teraz, kiedy już spisałam najważniejsze anegdoty ostatnich dwóch miesięcy zeszłego roku, doszłam do wniosku, że często w jeden dzień zdarza mi się więcej napisać niż kiedyś udawało mi się stworzyć przez cały miesiąc! Moja fabryka słów się rozwija, prawda?
Rozwija się tak bardzo, że dorobiła się nowego profilu na Google plus [KLIK]. Jeśli macie ochotę, to obserwujcie, jeśli wystarcza wam Facebook, to kręćcie się tam dalej 🙂
I takie posty me gusta mucho ;)<br />Samo życie, porady, podsumowania, refleksje i brak empatii dla biedaków wiszących na telefonach (ale chciałoby się zabić ,fakt)
A ja już Ci życzę na 2014 rok: PISZ! PISZ I JESZCZE RAZ PISZ! <br />A ja będę: CZYTAĆ, CZYTAĆ I JESZCZE RAZ CZYTAĆ! <br /><br />:D
Haha, lubię takie wspomienia 😀 <br />Ja to zazwyczaj śmieję się nie tylko opisanych sytuacji, ale i stylu pisania 😀
"rok temu jeszcze nie miałam bloga"<br />no na szczęście już jest rok dalej i już masz :-)<br />i utrzymuj formę w pisaniu i tempo (tego życzę na rok 2014)
"Rok temu jeszcze nie miałam bloga." Kłamstwo, kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo!!!! Nie dam się tak perfidnie oszukiwać 😀 Miałaś! Miałaś jak w ciąży byłaś, jak w Warszawie mieszkałaś. Miałaś! 😀 Wiem, bo byłam, czytałam i ślad po sobie na nim zostawiałam – tylko inaczej się podpisywałyśmy i Ty i ja :D<br /><br />O to tyle.
Blog praktycznie nieprowadzony nie istnieje 😉
O jezu O jezu dajcie linka do tego bloga 😉 chetnie poczytam 😛