Jedną z rzeczy, których najbardziej brakowało mi ostatniego roku, była z pewnością jazda na rowerze. Wcześniej, z Kosmykiem w foteliku, penetrowałam mazurskie dróżki. Kiedy pojawił się Adaś, stanęłam przed problemem – jak jeździć na jednym rowerze z dwójką dzieci? Rower ze skrzynią, czyli Cargo Bike, mignął mi kiedyś w internecie, ale nie wiedziałam o nim nic i wydawało mi się to na tyle egzotyczne, że nawet nie rozważałam tej opcji. Dopiero, kiedy zobaczyłam go z bliska…
Zacznijmy od tego, że wbrew pozorom, nie jestem dobrze zorganizowana w kwestii moich przyjemności. Teoretycznie mogłabym sobie znaleźć chwilę na samotną rowerową przejażdżkę lub na przykład zostawić Adasia czy Kosmyka tacie czy babci i po prostu jechać. Ale każdą wolną chwilę, w której dzieci śpią lub są u kogoś, poświęcam blogowi i każda stracona godzina powoduje u mnie natłok wiadomości, które potem ogarniam po nocach, nie wysypiam się i chodzę wściekła, fukająca na dzieci. To mi się totalnie nie opłaca, więc szukałam sposobu, żeby przyjemne połączyć z pożytecznym i w jakiś sposób jeździć z dziećmi na jednym rowerze w czasie, który i tak im poświęcam. Wiecie, możemy razem siedzieć na pupach, a możemy też coś razem zrobić [ja nie pamiętam chwil, kiedy po prostu siedzieliśmy z rodzicami, pamiętam za to wszystkie nasze wycieczki].
Dwa foteliki na jednym rowerze nie wchodziły w grę – zbyt niebezpieczne, trudno złapać równowagę na wybojach mazurskich, a poza tym Adasio protestował na fotelik, więc nawet odpadł plan nauczenia jazdy na rowerze Kosmyka.
Potem przyczepka – obserwowałam turystów wożących dzieci z tyłu, ale jakoś to mnie nie porwało. Lubię gadać z dziećmi, mieć je pod ręką, opowiadać Kosmykowi, co widzimy, pytać się, w którą stronę jedziemy. Lubię kontrolować to, co oni robią, zwłaszcza że Kosmyk w stosunku do brata ma różne ciekawe pomysły i chyba nie umiałabym jechać spokojnie, nie widząc, co sobie nawzajem robią.
A jak będziesz niegrzeczny, to wrzucę cię do skrzyni!
Jakiś czas temu przy rodzicach zatrzymał się samochód, który na przyczepce miał dziwny wehikuł. Z ciekawości przyglądałam się, jak facet z przyczepki zdejmuje rower ze skrzynią i już wiedziałam, czego chcę i co pomoże mi zadbać o formę i jednocześnie spędzić czas z dziećmi – rower ze skrzynią Cargo Bike! Tym bardziej gdy facet spojrzał się na swoje biegające dookoła samochodu dziecko i ze złośliwym uśmiechem powiedział:
– Uspokój się na chwilę! Zaraz cię wrzucę do skrzyni!
I faktycznie za chwilę go wrzucił i pojechali wesoło sobie gawędząc 🙂
Te rowery od lat robią furorę w Danii, Holandii, Niemczech i powoli stają się standardem. W Polsce są wciąż nowością – widziałam to, kiedy pierwszy raz ruszyliśmy w podróż po naszej wsi. Aż się samochody zatrzymywały i patrzyły, co to za dziwny wózek z dziećmi w środku. A kiedy pokazałam zdjęcie naszego pojazdu… nie spodziewałam się aż takiego odezwu! Pierwotnie zakładałam, że rower będzie takim tłem naszych wycieczek po Mazurach, nie planowałam osobnego o nim postu, nie planowałam filmiku, ale liczba wiadomości i pytań kompletnie mnie zaskoczyła i postanowiłam sporządzić małą listę odpowiedzi na wszystkie wasze wątpliwości. Fajnie, jakby te rowery wjechały na nasze ulice i odciążyły trochę zakorkowane ulice!
Skąd pomysł na rowery towarowe?
Historia rowerów towarowych pokrywa się z historią rowerów w ogóle. Kiedy ludzie nauczyli się, że mogą się poruszać dzięki mięśniom nóg, oczywiste jest, że kombinowali, jak tymi mięśniami nóg przewieźć jak najwięcej rzeczy.
Mnóstwo ciekawych zdjęć pierwszych rowerów cargo znajdziecie na blogu „Jeden samochód mniej„, gdzie znalazłam też taki filmik ulicy w powojennej Warszawie i jeżdżące po niej rowery cargo właśnie:
Rower ze skrzynią Cargo Bike to więc żadna nowość, a jedynie spełniający podstawowe potrzeby sprzęt. W ostatnich latach, wraz z rozwojem świadomości ekologicznej i ogólnego boomu na rowery, ich popularność wzrosła właśnie ze względu na ludzkie potrzeby i konieczność przewiezienia za jednym razem większej liczby ludzi/sprzętów/rzeczy. Swoją drogą, żałuję, że nie miałam takiego roweru, kiedy siedem razy zmieniałam mieszkanie w Warszawie. Nie musiałabym kursować jak potłuczona metrem 🙂 Z tego, co wiem, dziś już można w większych miastach spokojnie sobie wypożyczyć taki rower [info o możliwości wypożyczenia w Warszawie tutaj].
Gdzie można kupić rower ze skrzynią Cargo Bike?
Ja swój mam ze sklepu flexicargobike.pl od pasjonata, który obserwując rowery towarowe za granicą, postanowił zrobić swoje własne i rozpromować je w Polsce. Wiem, że współpracował z ZTM w Warszawie i jego rowery można było bezpłatnie wypożyczyć w w 5 dzielnicach Warszawy. Jeśli jesteście ze stolicy, sami możecie podjechać do Ząbek i spróbować 🙂 Ciekawostką jest, że płyta, z której zrobiona jest skrzynia mojego czerwonego maluszka, pochodzi nie skąd indziej, a z fabryki sklejki robionej w Piszu, moim mieście powiatowym, gdzie rodziłam Adasia, a opary z tej fabryki zawsze powodują mój ból głowy. Tym razem lżej go znoszę, bo wiem, że ich płyty idą na dobre produkty 🙂
Czy trudno się tym jeździ?
Ja już wcześniej próbowałam przejechać się tym rowerem i nie byłam za drugim razem zaskoczona. Ale to jednak nie jest jak jazda typowym rowerem. O ile równowagę łapie się tak samo, a nawet lepiej, tak kierowanie sporą skrzynią nie przypomina zupełnie kierowania zwykłym rowerem. Wózek jest zdecydowanie cięższy niż rower, mniej zwrotny i to już trochę wyższa szkoła jazdy. Ja pierwsze kilometry przemierzyłam bez dzieci w środku, tylko po to, żeby nauczyć się „czucia” tego roweru. Potem poszło jak z górki, ale te pierwsze razy były ważne. Wiem, że są wózki z osią jak w samochodzie, że można kierować kierownicą i skrzynią się nie przejmować, jednak są nieco droższe. Pewnie inne, topowe blogerki, będą nimi szpanować, mi wystarczy mój czerwony maluszek.
Jak się skręca?
Jak już pisałam, rower nie jest super zwrotny – ma przecież z przodu dużą skrzynię, ale jeśli się nim pojeździ, bardzo łatwo można wyczuć z jakiej odległości i z jaką prędkością wjechać w zakręt. Trzymając kierownicę [kierownicę albo tę długą rurę od skrzyni, która robi za kierownicę] po prostu nakierowujemy nią powoli na zakręt i jedyną trudnością różniącą towarówkę od zwykłego roweru jest to, że trudniej na ten zakręt nakierować, ale tylko na początku.
Jak się jeździ po wiejskich drogach?
Mariusz z flexicargobike.pl szczerze nie był przekonany [wyczułam wahanie], czy rower da radę pokonać dłuższą trasę po wiejskich, mazurskich dróżkach [chyba obawiał się mojej kondycji, kiedy usłyszał, ile lat nie jeździłam]. Dla pewności zrobił mi mocniejsze koła – i dobrze. Ja, jadąc spokojnie i bez szarżowania, jestem w stanie pokonać wyłącznie leśną drogą, często piaszczystą od 5 do 8 kilometrów. Jasne, jestem potem zmęczona, ale rower daje radę.
Czym się różni rower ze skrzynią Cargo Bike od zwykłego roweru?
Przede wszystkim wielkością, co od razu widać. Potem – trudniejszym skręcaniem [trzeba się bardziej skupiać :)]. Tym, że zajmuje trochę więcej miejsca, ale też tym, że można więcej rzeczy/ludzi nim przewieźć. No i tym, że wykręcenie go lub wyjazd z jakiegoś wąskiego miejsca jest zdecydowanie trudniejszy [jednak to gabaryt].
Czy przewożenie dzieci w rowerze cargo jest bezpieczne?
Wbrew pozorom, bezpieczniejsze niż w zwykłym rowerze, głównie dlatego, że rower towarowy jest bardziej stabilny i z obciążeniem trudno go wywrócić, po drugie dzieci są usadzone trochę niżej niż w zwykłym rowerze, a po trzecie taki rower nie osiąga fenomenalnych prędkości, więc ewentualny wypadek to raczej wywrotka związana z nierównością terenu, a nie uderzenie wynikające z prędkości. Do tego wszelkie przechylenia możemy kontrolować nogą – trzy lub cztery razy przechyliłam się lekko wchodząc w zakręt, ale wystarczyło wysunąć nogę i wracałam do normalnej pozycji.
Czy dzieci należy przewozić w wózku rowerowym w kasku?
Teoretycznie, dla większego bezpieczeństwa – tak. W praktyce nie pilnuję mojego dziecka i jestem złą matką. A na serio – specjalne siedzisko dla dzieci oraz pasy wystarczą.
Czy rower towarowy jest szybki?
Pewnego dnia, kiedy podjeżdżałam pod górkę, wyprzedziła mnie mama z wózkiem. Muszę kiedyś zmierzyć prędkość, z jaką zjeżdżamy z górki [z górki może się rozpędzić], ale nie zjeżdżam nigdy na wariata, zawsze trzymam hamulec i jestem w stanie z miejsca się zatrzymać. Taki rower oducza szaleństwa i kiedy pomyślę, jak szalałam na zwykłym rowerze z Kosmykiem, to mnie ciarki przechodzą. Moim maluchem jadę dostojniej, bo jest o wiele cięższy, mniej zwrotny, a poza tym jeżdżę nim po to, żeby dzieci coś zobaczyły, a nie łykały powietrze w pędzie.
Ile kosztuje rower z przyczepką?
Koszt takiego roweru to cena od 3500 do nawet 12000. W zależności od tego, jaką opcję wybierzesz i jak bardzo będzie ona wypasiona. Ja swój mam od Flexi Cargo Bike, którzy stacjonują w Ząbkach i kosztował on ok. 4000 zł.
Cena nie jest najniższa, ale jak sam twórca mojego roweru zauważa, można go kupić na spółkę z przyjaciółką/sąsiadką i razem dowozić dzieci do szkoły/przedszkola. Może też go zakupić wspólnota mieszkaniowa lub gmina. Istnieje też możliwość dofinansowania zakupu naszego roweru cargo przez MOPR/MOPS, ale w każdym regionie Polski warunki są inne, więc trzeba się indywidualnie dopytywać we własnym urzędzie gminy/miasta.
Jaki rower towarowy wybrać?
Na rynku jest kilka rodzajów i warto na początku dookreślić, że ja nazwy „rower towarowy”, „wózek towarowy” używam zamiennie, a tak naprawdę to dwie różne rzeczy. Rower towarowy, który posiada skrzynię węższą niż 90 cm, jest jeszcze rowerem i może się poruszać po ścieżkach rowerowych. Rower ze skrzynią szerszą niż 90 cm jest już wózkiem traktowanym jak pojazd. Mogą nim kierować kierowcy, którzy ukończyli 17 rok życia, powinien się onporuszać po drodze, ale nie może wyprzedzać z prawej strony wolno poruszających się samochodów. Ogólnie nasze polskie przepisy średnio sobie radzą z dostosowaniem się do wózków rowerowych, bo mimo że takie rowery funkcjonują od dawna, traktowane są wciąż jako nowość.
Oprócz tego rozróżnienia, wybierając rower towarowy, możemy zdecydować, czy kupić rower dwukołowy z długą skrzynią, czy trzykołowy [jak mój], czy chcemy przewozić nim dzieci [wtedy potrzebna jest odpowiednia ławeczka i pasy], czy może tylko przedmioty i zakupy [napisała do mnie dziewczyna, która zarabia takim rowerem, dowożąc ludziom zakupy ♥]
→ Więcej, jak zarabiać na Cargo Bike, przeczytasz tutaj.
A co, kiedy złapie deszcz?
Wiele osób zapytało, co robić, jeśli jedzie się rowerem cargo i złapie deszcz [jakby ten problem nie istniał na normalnym rowerze :D]. Od Mariusza z flexicargobike.pl dostałam wczoraj informację, że w produkcji mają już wersję z przeszklonym daszkiem, który będzie składany i będzie można go schować w skrzyni [która jest jednocześnie siedziskiem dzieci – bardzo pakowana, wożę tam laptop i wszystkie graty Adasia i Kosmyka, buty, ubranka, przekąski, takie tam.].
My zauważyliśmy, że nasz rower nie ma odpływu wody, przydatnego, kiedy napada do środka deszcze, ale nie po to ludzie wymyślili narzędzia, żeby takiej dziurki sobie nie zrobić. Co do deszczu w opcji bez daszka – jak nas złapał na wycieczce po lesie, Kosmyk z zapałem trzymał parasol i dzieci dowiozłam suche [gorzej ze mną, bo pamiętając o parasolu, nie wzięłam peleryny. Muszę taki zestaw trzymać „na wszelki” w tej skrzyni].
Czy dzieciom się podoba?
Szczerze mówiąc, przy całej niechęci Adaśka do fotelika rowerowego, reakcji na rower ze skrzynią Cargo Bike najbardziej bałam się u… Kosmyka. To on ma tak zwane robaczki w pupie i nie potrafi usiedzieć na jednym miejscu. W dużej mierze to jego wiercenie skłoniły mnie do zaprzestania jeżdżenia na rowerze już w pierwszych miesiącach ciąży. On musiał kręcić nogami, wiercić się, zza moich pleców niewiele widział i w pewnym momencie bałam się, że jego ciężar i wyrywanie zwyczajnie nas przewróci. Na szczęście rower z przyczepką został przyjęty z entuzjazmem. Kosmyk, przypięty pasami, może się kręcić, wszystko widzi, jak mu się nudzi, może sobie wyjąć książeczkę, może ze mną rozmawiać i – muszę przyznać – jest nieoceniony w przykrywaniu Adaśka, kiedy pogoda zmusza nas do użycia kocyka i do zabawiania brata.
Na razie wypuszczamy się tylko na krótkie wycieczki, takie na 5-10 km, wolnym, spacerowym tempem. Albo do babci, na kawę i trampolinę. Lub, jak na poniższych zdjęciach, na nasze wiejskie kąpielisko nad rzeką. Trudno uwierzyć, ale jeszcze się tam nie kąpaliśmy, przychodzimy tylko popatrzeć na kaczki i na kajakarzy. Ale niedługo wybierzemy się tam na kąpiel. W naszym rowerze zmieści się wszystko, czego będziemy potrzebować 🙂
Rower ze skrzynią Cargo Bike cię interesuje? Poczytaj o nim więcej:
Podcast o rowerze cargo na blogu NaRower.com
Rowery towarowe wjeżdżają do polskich miast
Jeden samochód mniej [dużo historii i fajnych zdjęć]
Jak przewieźć kanapę na rowerze cargo?
Jeśli macie jakieś pytania o rower ze skrzynią Cargo Bike – piszcie śmiało, odpowiem chętnie. A jeśli wpis się podobał, udostępniajcie, żeby nasza kultura rowerowa nie opierała się wyłącznie na dwukołowcach 🙂
Śmiesznie wygląda ta przyczepka, ja to długo nie mogłam się zdecydować, czy przyczepka ma być z tyłu czy z przodu. W końcu podjęłam decyzję, że i wybrałam przyczepkę nordic caba, którą mocuje do roweru. Plus, że dzieciaki w niej nie mokną, mają wygodnie siedzieć i jedno z nich może w niej spać. Na decyzję też miało wpływ to, że można przyczepkę przekształcić w wózek czy przyczepkę do nart. A jako aktywna osoba potrzebowałam takiej opcji. No ale wiedomo każdy indywidualnie, pod siebie kupuje sprzęt i ma swoej zdanie na dany temat i wie co mu sie bardziej przyda. Ja wybrałam co dobre dla mojej całej rodziny.
Łał ale świetny wpis! 🙂 Tak jak piszesz, ekstra sposób na połączenie przyjemnego z pożytecznym i aktywne spędzenie czasu razem z dzieciakami 🙂 Jeśli mogę polecić: Dla zakręconych na punkcie samochodów, rowerów i motocykli wpadajcie na naszego bloga http://info.clicktrans.pl/ 🙂
Rewelacyjny ten rower. My póki co jeździliśmy z Alą w przyczepce. Wyprawy były super rozrywką dla nas wszystkich. Robiliśmy w niej po 50 km. Ala w niej spała, bawiła się, jadła. Teraz gdy jest z nami Aga już obawiać się jak będzie wyglądać nasza wiosna rowerowa. Jakoś nie wyobrażam sobie ich obu w tej naszej przyczepce.
Zupełnie nie w temacie, ale Adaś wygląda jak.. Mały Adaś Niezgódka z ekranizacji „Akademii Pana Kleksa” 😉
Jak spisuje się rower? Nic tam nie szwankuje?
Z doświaczenia powiem, że zdecydowanie lepiej jeździ się jednak na rowerze typu long john np. Babboe City. Wcale nie jest mniej stabilny niż trajk, przeciwnie – jazda jest właśnie bardziej zbliżona do tej na zwykłym rowerze.
Bardzo się cieszę, że informacje z bloga się komuś przydają. Dziękuję i zapraszam na jedensamochodmniej 😉
A taki: https://www.kickstarter.com/projects/taga2/taga-20-the-ultimate-most-affordable-family-bike ? 😉
Bardzo miły dla oka artykuł, i zdjęcia i tekst:) W Niemczech popularne są takie przyczepki, o których piszesz. Jednak dołącza się je z tyłu rowera. Podejrzewam, że budzisz ciekawośc mieszkańców Mazur.
W mojej rodzinnej miejscowości (też Mazury) sensację budzi chusta dla dzieci, a co dopiero taki rower… Pomysł świetny, dzieci mają frajdę i chyba dorośli również:)
Pozdrawiam
Zapomniałam, podobne rowery, tylko żółte mają niemieccy listonosze:) Czy deszcz czy słońce jeżdżą obładowani paczkami i listami.
Zachorowałam już jakiś czas temu na kargobajki firmy Madsen (o takie jak tu http://lovetaza.com/2016/03/bike-rides-and-bike-rides-and-bike-rides-some-more/ ) ale ten mimo, że z wyglądu toporniejszy to lepszy bo ze skrzynią z przodu. Poza tym tańszy, no i polski – hurra!
Ok, to zaczynam ciułać 🙂
Piękny 🙂 nasz polski też fajny, szczerze mówiąc przy wyborze stawiałam na małe polskie firmy, bo kogo ja mam promować, jak nie swoich?
Oczywiście, to taki przejaw patriotyzmu. Należy promować polskie, lokalne firmy!
Bardzo fajna sprawa! Szczerze popieram każdy rodzaj aktywnego spędzania czasu z dziećmi 🙂 u nas rządzi przyczepka i uważam że jest mimo wszystko praktyczniejsza niż rower towarowy – łatwiej manewrować, ochrania dzieci od deszczu, wiatru, słońca, wygodniej im się śpi w środku, łatwiej załadować do samochodu, jeżdżę na swoim ulubionym rowerze i w każdej chwili mogę go odpiąć od przyczepki, a przyczepkę zmienić na wózek, co na wyjazdach się bardzo przydaje. No i jest taaańsza. Ale fakt – z dziećmi się nie pogada – to jeden jedyny minus 🙂 Pozdrawiam i życzę udanych wycieczek!
Jakbym siebie czytała, u nas to samo!
Ja korzystam z krótkofalówek co jest dodatkowo świetną zabawą dla moich chłopaków (2 i 4 lata) a podglądam Ich na bieżąco w zamontowanym na kierownicy lusterku 😉
Czad, taki oldschool ! Jeżdziłabym 🙂
czyżby chłop się do zdjęcia uśmiechał:)) czyżby nowa fryzura??:))
ah nie mogę się napatrzeć!
Schudł chyba i dlatego nie możesz 😉
Rower cudeńko-szkoda, że moje chłopaki już same zasuwają-brałabym. I znając moje zamiłowanie do oldcool to na froncie namalowałabym/przymocowałabym lampy i grill samochodowy a’la rools royce.
I chorągiewki… co by zabawy było…. i picu 😉
Uch… się rozmarzyłam…. a do sklepu 5 minut – no nijak powodu nie mogę znaleźć, by taki zakup umotywować 🙁
on schudł, ja przytyłam 😀
Ej tam „przytyłam”… ja to nazywam efektem wygładzania zmarszczek – jako, żeś młodsza, to rozumiem, że to zapobiegawczo 😉
A chłop pewnie schudł, bo skoro rower 4000- to jakoś trzeba było zaoszczędzić – a wiadomo, że na dzieciach trudno (!? – chyba, że na zakupie czapeczek 😉 ), na sobie – szkoda, a na chłopie – jak „zasłuży’.. czemu nie 😉
A serio – mam wrażenie, że jednak nie przytyłaś. Ale zaprzeczaj ze skromnością. Zaprzeczaj 😉