Siedziała i obserwowała. Czułam jej wzrok na sobie, ale niewiele mogłam zrobić, biegając za wciąż śpieszącym się do czegoś Kosmykiem. Kiedy już wmówiłam sobie, że buzia mojego dziecka nie jest aż tak brudna, zachowanie wcale nie takie straszne, a szkody poczynione nie takie wielkie, kiedy już syn zajął się kupioną jakiś czas temu zabawką, usiadłam na chwilę wypić zimną kawę i wtedy ona się odezwała.
-…
– Przepraszam, ale pani by nie krzyknęła, gdyby syn usiłował zwalić na siebie parasol na grubym metalowym pręcie?
– Nie! Podeszłabym i wytłumaczyła spokojnie, że nie wolno… NIE WOLNO, KOSMYKU, NIE WOLNO!
– Nie wolno mówić nie wolno…
– Słucham?
– Nic, nic.
– No właśnie. Nie można na dziecko krzyczeć! Trzeba spokojnie wyjaśnić, ukochać, utulić, wytłumaczyć… Gdyby moje dziecko wybiegało na drogę bez rozejrzenia się na boki, pewnie bym się uznała za złą matkę.
– Może pani spróbować i wyjaśnić mojemu!
– Ale to nie moje zadanie! To pani powinna się zainteresować, co umie syn, a czego nie. Na moje oko to on nie rozwija się dobrze. Dziecku trzeba miłości, ale takiej, wie pani, która jednocześnie trzyma dziecko w ryzach. Silną osobowość trzeba mieć do dziecka. Żeby je poskromić. Pani się miota i w ogóle nie wychowuje. Zamiast biegać za nim i próbować wyciągnąć mu z rąk sekator, trzeba było po prostu mu powiedzieć, żeby odłożył! I w ogóle się pani o dziecko nie martwi! On sobie teraz biega na bosaka, a pani nawet mu butów na nogi nie założy! Przeziębi się i będzie pani miała – antybiotyki. Szpital pewnie jeszcze.
– Całe lato biega na bosaka, nawet kataru nie miał.
– Nie może pani liczyć całe życie na szczęście. To nic nie znaczy. Jest ciepło, ale sierpniowe wiatry to zawsze ochłodzenie. Zaraz się przeziębi. Poza tym… dlaczego mu pani nie powie, żeby przestał tak krzyczeć?
– Kosma, nie krzycz.
– No własnie, pani nie ma żadnego posłuchu. On dalej wrzeszczy.
– Bo się bawi w duchy.
– Duchy nie krzyczą. Realizm, realizm, proszę pani, i praktyka. Jakieś takie praktyczne umiejętności. Co mu po zabawie w ducha, jak liczyć nie umie?
– Umie. Do dziesięciu.
– Syn mojej koleżanki w jego wieku, ile on ma, cztery latka? Dwa i pół? Ale syn mojej koleżanki to w wieku czterech lat do dziesięciu to umiał po angielsku liczyć!
– A po angielsku właśnie Kosmyk umie liczyć do dziesięciu, po polsku liczy do 20.
– Czy on nie jest za mały na tyle wiedzy? To dlatego pewnie nie chcą mu wejść do głowy pani rozkazy…
– Tak, pewnie dlatego.
– I czemu mu pani nie powie, że te kręgle to trzeba kulą zbijać, a nie rękami rozwalać? Przecież pani mu żadnych zasad nie wpaja! Jak on kiedyś zagra w kręgle z kolegami, skoro nie zna zasad gry?
– Zna, ale woli rękami.
– Ale to mu na szkodę wyjdzie!
– Ma pani rację.
– Zgadza się pani. Doskonale! Ja chcę dobrze, proszę uwierzyć! Gdybym mogła opiekować się tymi wszystkimi nieznośnymi dziećmi wyrosłoby całkiem inne pokolenie!
-…
– To czemu nie ma pani ani jednego?
– Bo to za dużo roboty. Mam ważniejsze sprawy na głowie niż taplanie się w pieluchach! O siku zrobił? Jeszcze go pani nie nauczyła sikać na kibelek?
– …
—
—
—!
Jutro [środa] kończą się aukcje na allegro [KLIK].
Miałam przypomnieć, to przypominam 🙂
A ciekawe że nikogo nie zastanowi fakt, że może bezdzietny, lub innym "dzietnym" wrzask czyjegoś dziecka po prostu przeszkadza? Idziesz na kawę z przyjaciółką, lub z mężem na romantyczny niedzielny spacer a tu co? dzieciaki krzyczą jakby je kto ze skóry obdzierał, a mamusie szczęśliwe, uśmiechnięte i wpatrzone w swoje latorośle. Nie przemknie im przez myśl, że przestrzeń publiczna, więc
FAntyastyczny dialog. Czytałam i smiałam sie w głos. Super, zapraszam do siebie na mamazamloda.blogspot.com
Moje dzieci, lat 4 i 7, ostatnio nie mogły usiedzieć grzecznie na poczcie. Niestety moje prośby i groźby nie skutkowały. Oczywiście też znalazła się taka, co by lepiej sobie z nimi poradziła, bo przecież do mnie szacunku w ogóle nie mają. Dostałam radę: "Powinnaś dać im klapsa. Nie bić tak, żeby zrobić krzywdę, ale tak, żeby wiedziały, że źle robią". Miałam ochotę zapytać czy później
Ja podziwiam za cierpliwość. Mnie dużo wcześniej poniosłyby nerwy…
czytać takie historie i śmiać się z nich- mogę.<br />w realu – duszę przeciwnika
aha i jak z rozmiarówką? <br />marnajola
Matko , ale świetne spodnie!!! Napisz proszę jak długo czekałaś na przesyłkę.<br />pozdrawiam marnajola
Cudowny dialog, ale ja bym chyba tę babę zabiła, albo nie przebierając w słowach wysłałabym ją na drzewo… <br />Prawda też jest taka, że bezdzietni mają masę sposobów na lepsze wychowanie dziecka, lepsze niż te które rodzice faktycznie stosują. O ile swoje uwagi zachowują dla siebie to mnie to nie obchodzi, ba, przyznam się, że jak nie było Zo to też miałam całą koncepcję, pojawiała się zwykle
Świetne. Jaskółeczko zrób szorty z pustych ludzi 🙂 Uwielbiam Cię 🙂
Kurczę, że też ja nigdy na takich rozmówców nie trafiam. Muszę chyba wyjść do ludzi 🙂
Jak zamawia Pani przez tą stronkę AliExpress? Trzeba mieć konto Paypal? Czy kwota sama się przekształca na PLN ?
Płacę kartą kredytową, kwota się zmienia na bazie kursu w danym dniu 🙂
My mamy dwie pary znajomych bez dzieci, ktore sie z nami regularnie spotykaja. Ta para co dzieci nie chce miec nie wtraca sie w ogole, a nawet raczej komplementuje, ze podoba sie jak wychowujemy nasze dzieci (nie rozpuszczamy na maksa i jestesmy konsekwentni, oni maja wiele do czynienia w rodzinie z dziecmi) oraz pare, ktora prawdopodobnie bedzie miala dzieci, oni krytykuja na kazdym kroku, a to,
cierpliwość to Ty masz! i wysoki próg tolerancji 🙂
Strzeliłabym jej z bani, tyle. <br />A wychowawczo u mnie podobnie;)
W podobny sposób zachowywała się osoba, która szumnie nazywała siebie moją przyjaciółką. Bezdzietna, a wiedzę na temat wychowania dzieci, to pewnie z mlekiem matki wypiła. Przestała się ze mną spotykać, bo wg niej źle wychowuję swoje dziecko. Żywe srebro, szczęśliwe dziecko, którego wszędzie pełno, ciekawe świata, które śmiało dotykać przedmiotów postawionych na półkach u "cioci", które
Jak przeczytałam dialog to wyobraziłam sobie, że na koniec bezdzietna wsiada do swojego statku kosmicznego i odlatuje na inną planetę. Bo ona chyba nie stąd? Pozdrawiam
Zauważyłam że dzieci reagują na słowo "NIE" wręcz odwrotnie i robią na złość.. po za tym o matko.. studiuję pedagogikę ale nie wyobrażam sobie nie krzyknąć nieraz na dziecko.. wiadomo wszystko ma swoje granice ale ta kobieta to przesadziła !
Geniusz! Wymyśliłaś to, czy prawdziwe? 🙂
Połowę zerżnęłam z takiego bardzo znanego bloga http://minimaliv.com/. Mam nadzieję, że autorka się nie skapnie :/
Pozwę Cię!
:)))
skad ja to znam,,, trzeba mie silne nerwy zeby sie nie odgryzc….,poprowadzilas dialog wysmienicie…ojjjj wszystko innym sie wydaje takie proste…. szczegolnie tym co nie maja dzieci…koncowka tez dobra.
Hehe 🙂 I wyobraź sobie teraz – mieszkać z takim żywym srebrem w bloku, dokładnie nad bezdzietną starą panną. Ja tak mam. Ale ona zna dzieci. Do niej przychodzi czasem czterolatka, siedzi na krzesełku i koloruje… Zaś ja jestem według niej osobą niewydolną wychowawczo, bo mój zbuntowany dwulatek biega i tupie tak, że jej tynk leci na głowę, a żyrandol wisi jeszcze tylko z racji niebiańskiej
u mnie w bloku jest odwrotnie. pod bezdzietną starą panna z kotem mieszka młoda matka z trójką fajnych, małych chłopaczków, "lekko" hałaśliwych. jakiś czas temu mama doniosła na starszą panią do spółdzielni że jej kot za głośno tupie :D<br />niektórzy niestety na wrzaski własnych latorośli są lekko przygłusi, a kota jednak słyszą;)<br />jula
W sumie to mnie takie uwagi wkurzają bardziej od tych, co mają dzieci. Bo taka bez dzieci to serio sobie nie wyobraża co gada, ale te co majo i tak gadajo… NIE CIERPIĘ!
Zgadzam sie, mnie takie uwagi tez bardziej wkurzaja od dzietnych. Pozdrawiam Dagmara
a jutro czasem nie ma środy?? 😉
Ja chyba w jakiejś innej czasoprzestrzeni żyję 😀 Głowę bym dała sobie uciąć, że dziś środa 😀 [poprawione :D]
Bo najlepszą matką się jest dopóki się swojego dziecka nie urodzi. Czyjeś się łatwo resocjalizuje. Co za baba 😛
To jakiś żart ? Zmyślona historia? Bo ciężko mi uwierzyć, że ktoś mógł się posunąć do tego stopnia!!! Podziwiam Cię za cierpliwość! A tego babsztyla za tak wielką bezczelność
ja chyba żyję w jakimś równoległym wszechświecie, albo w jakiejś enklawie czy coś – bo mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło, żeby mnie inny rodzic pouczał co powinnam robić z własnym dzieckiem! a wcale nie jest siedzącym cicho i bezruchu aniołkiem… a jak czytam blogi parentingowe to wszędzie ktoś matki poucza i ustawia…
Bezdzietnym po takich uwagach powinny odpadać języki. Serio.
Amen.
Albo się dzieci rodzić… Choć może szkoda by było tych dzieci…
nie no ale ten dialog to chyba wymyślony, nie gadaj że naprawdę jakiś babsztyl tak gadał ci?<br /><br />A trzasnąć było w tą durną czopkę!! 😉
Ech dialog jak z moją teściową…nawet ten fragment o butach się zgadza,też zostałam ostatnio pouczona o szkodliwości chodzenia boso:-/<br />Siostra męża powiedziała mi,że ona przesadza. No przesadza i co z tego? Podobnie jak ty,posłucham,powiem spokojnie co myślę i robię swoje!
Ja to sobie myślę, ze tego typu uwagi do wychowania można usłyszeć nie tylko od bezdzietnych. A każde inne dziecko jest gorzej wychowane od naszego.<br />Ciekawe, co tak naprawdę kryło się za końcowymi kropkami 😉
Przecież gdybyś rozmówczynię zabiła to każdy sąd by cię uniewinnił.
Trafione w sedno! 🙂
dokładnie! żywcem do nieba pójdziesz za taką cierpliwość, ja bym nie wytrzymała!
O Jezusuniu 😉 Nie no dialog pierwsza klasa .. mnie on rozmieszył . mam nadzieję że ciebie nie wkurzył bo z takich ''mądrości'' to się smiać trzeba hahaha 😉
podziwiam Cię za cierpliwość bo chyba bym nie wytrzymała i babę na drzewo posłała 🙂
Dlaczego nie wolno mowic "nie wolno"?
Bo się zaburza integralność czy coś tam. W sumie zrozumiałam o co chodzi dopiero jak zobaczyłam nad moim dzieckiem babsztyla machającego palcem i powtarzającego "nie wolno! nie wolno! nie wolno!". To faktycznie i mnie zabolało. Ale z niczym nie należy przesadzać! Niemniej zawsze, kiedy ktoś stara się być mądrzejszy ode mnie, powtarzam, że "nie wolno mówić nie wolno" 😀
a Ja słyszałam że to dlatego, ze dzieci nie słyszą "NIE"… np. zamiast mówic "nie spadnij" – powinno się powiedziec "zejdz, bo spadniesz" ; "nie ruszaj" tylko np. "odłóż na miejsce"…czy jakoś tak…jak pamiętam to używam, choc czesto idę na skróty i używam "nie"…
slyszałam podobnie, że dziecko słyszy tę drugą część, czyli, że mu "wolno", "ruszaj", "bierz" itd., podobno maluszkowi lepiej na samym początku powiedzieć "nie, nie, nie", niż "nie wolno tego dotykać" 😉
Miałam się o to samo zapytać:)
Mówienie "nie wolno" czasem działa jak zachęta:). Np. nie przejeżdżaj rowerem przez ulicę.<br />Mimo, że dziecku być może nie przyszłoby to do głowy, zapamięta o przejeżdżaniu przez ulicę i może to zrobić.<br />Na początku (malutkiemu dziecku), kiedy dziecko mniej rozumie lepiej mówić krótko i konkretnie, czyli jak wyżej "nie" i tyle.<br />A tak w ogóle, to Mama sama najlepiej
Buhahahaha! Super dialog, podoba mi się.