Winna jak matka

„Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina” klepie się w kościele podczas spowiedzi powszechnej. Nie wiem, czy to zostaje nam w głowach z dzieciństwa, wpija się w podświadomość, czy może po prostu powtarzane wielokrotnie staje się prawdą. Nie wiem, dlaczego omija to mężczyzn. Czyżby oni zawsze byli winni mniej? Faktem jest, że nie ma  na świecie osoby bardziej poczuwającej się do winy jak matka. Jej wina jest udowodniona, przyklepana, bezapelacyjna. Choćbyś nie wiem, jak się starała, ile nie robiła, zawsze poczujesz to straszne uczucie a nawet jeśli nie poczujesz, to i tak sprawisz wrażenie, że czujesz. Bo nikt nie jest tak winny jak matka.

 

Sorry. Jesteś winna. Nie powinnaś, ale jesteś. Wszystkiemu – słabe mleko, płacz o trzeciej w nocy, dziecko zbyt blade, zbyt chude, krnąbrne, wrzeszczące, płaczące, flegmatyczne. Jakiekolwiek by nie było, wina za to, jakie jest, należy wyłącznie od ciebie. „A gdzie była matka?” – to najczęstsze pytanie, jeśli zdarzy się dziecku jakiś wypadek. „Jak ona go wychowuje?” – nie wierzę, że ani razu nie przeszło ci to pytanie przez głowę. Mi przeszło, a kiedy przeszło, poczułam się… winna. Winna jak matka.

 

Nie oszukujmy się – jesteśmy winne. Winne całemu złu naszego świata. Winne naszych dzieci, winne naszym dzieciom, naszym rodzicom. Czasem obwiniamy się za bardzo, czasem zupełnie nie przyjmujemy do wiadomości naszych nie do końca pozytywnych wpływów na coś. Przesada we wszystkim jest szkodliwa, ale my i tak wciąż i wciąż czujemy się winne i szukamy tej winy w innych.

 

Nikt na tym świecie nie czuje się bardziej winny niż matka. Już w momencie powstania zygoty, stajemy się odpowiedzialne za zło tego świata, za wszystko, co tej zygocie się stanie i co się przez tą zygotę wydarzy. Odpowiedzialność za to spycha na nas społeczeństwo i my same, maltretując się poczuciem winy, że wszystko mogłyśmy zrobić lepiej, bardziej, częściej, rzadziej. Każda z nas czuje się czemuś winna – świadomie lub mniej. Nie oszukujmy się. Jesteśmy winne.

 

Co robić? Nie pisać o tym, nie przyznawać się, nie czuć, jak radziły mi niektóre komentatorki? Nie dopuszczać do siebie ani jednej myśli, że robimy coś źle? Nie dopuszczać do siebie grama refleksji, nie pozwalać, by inni je dopuszczali? A może nie spać po nocach i maltretować się poczuciem winy? Szukać go u innych, szukać go w sobie, obwiniać każdy ruch, każdą decyzję?

 

Wiem, że to robicie. Piszecie do mnie, zwierzacie się. Do pewnego momentu chciałam pisać o tym, jak to nie powinniście czuć się winne, bo przecież wszystko możecie zrobić lepiej albo gorzej. Nie ma drogi bez potknięć, nie ma, dziewczyny! Miałam o tym pisać, miałam, wiem. Potem napisałam ten tekst i w komentarzu ktoś zarzucił mi za duże poczucie winy, a ja poczułam się źle. Dlaczego? Bo  żadnego poczucia winy w sobie nie znalazłam. Było mi smutno, żałowałam upływającego czasu, ale winna nie czułam się niczemu, co zostało sprytnie wykorzystane, żebym szybko wróciła na prawowite miejsce winnej. Winnej za brak winy. Dziwicie się? To też wina.

 

Tylko poczucie winy tak bardzo jest wpisane w byt matki, że znajdujemy go wszędzie: w sobie, w innych ludziach, w rzeczach, w sytuacjach, jeśli jest – piętnujemy, jeśli go nie ma – sprawiamy, żeby wróciło. Wina wpisana jest w nasze życie, stajemy się jej ambasadorami albo krzyżakami w walce przeciwko. Pocieszamy albo tępimy każdy jej objaw, który czasem jest tylko żalem, refleksją. Tępiąc, wprowadzamy w poczucie winy. A potem już spokojnie możemy z tym poczuciem winy walczyć w imię dobra matki. Koło się zamyka.

 

 

Winna jak matka – to powinno być nowe przysłowie. Nie ma  nikogo, kto w tej dyscyplinie byłby lepszy, kto by lepiej węszył, gorzej przeżywał. Jesteśmy winne. Czasem naprawdę, czasem  po prostu mamy zbyt dużo czasu na… myślenie.

 

A przecież wino się pije.

 

Butelki po nim wyrzucajcie do specjalnych kontenerów na szkło.

 

 

Zdjęcie: Andrea Rose

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

0 0 votes
Ocena artykułu
9 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
AgaInAmerica.com
8 lat temu

Wina to jedno z najbardziej destrukcyjnych uczuć, jakie można mieć. Bardzo niszczy psychikę, często ludzie sobie z tego nawet nie zdają sprawy.
Ja też się czasem obwiniam o różne rzeczy i wtedy mój mąż mówi mi: „nie ma tu żadnej winy u nikogo, po prostu to było najlepszym wyjściem w tej sytuacji w tamtym momencie”.

Joanna Jaskółka
Reply to  AgaInAmerica.com
8 lat temu

Hej 😉 Chciałam Ci podziękować za wszystkie komentarze 🙂 W weekend chyba pół bloga połknęłaś! Byłam na See Blogers i nie miałam czasu odpisywać, ale ka żdy przeczytałam i dziękuję za Twój cenny głos 🙂

powszednia.blogspot.com
powszednia.blogspot.com
8 lat temu

Lata temu pani prowadząca jakieś zajęcia na psychologii powiedziała od razu, że zawsze wszystkiemu jest winna matka, ale też jej wszystko zawdzięczamy 🙂

Pau - 5razones
8 lat temu

Winna, winna, zawsze winna. Permanentny wyrzut i wrzód, i poczucie że nigdy dość, wystarczająco i najlepiej…. Ale pracuję nad sobą, i tylko szkoda że dla relaksu nie mogę obalić tego wina 🙂

MotherDeerest
8 lat temu

Ja tylko chciałam dorzucić, że panowie też się poczuwają. Ale z racji, że paniom ta wina tak ciąży i oni wiedzą, że społeczeństwo zawsze zwali na matkę – to siedzą cicho. A też się miotają. Też się obarczają. Ale im przecież nie wypada być niczym więcej, niż bankomatem.
Myślę, że w ogóle rodzice są winni, zawsze będą, zawsze będzie zły moment na dziecko, złe czasy na wychowywanie, nigdy dość pieniędzy, czasu, podróży. Chyba ważne tylko, żeby miłości było dość. A winy może nie trzeba chować ani też cierpiętniczo znosić. Bo nawet ta wyznawana w kościele, do którego nie chodzę i za którym już nie stoję, ma na celu przebaczenie sobie i podniesienie głowy ;]

Wyszło podniośle i pompatycznie. Sorrento D:

Domcia
8 lat temu

Matka jest dobra bo jest winna, i jest winna bo dobra!

Matka Krolow
Matka Krolow
8 lat temu

Matka jest winna, to prawda. Dzieci małe, dzieci duże – czy ktoś zna synową, ktora nie obarcza teściowej winą za braki męża? Taka karma 😉

ania
ania
8 lat temu

Ja to bardziej piwna jestem niż winna 😉

Joanna Jaskółka
Reply to  ania
8 lat temu

Ja praktycznie w ogóle nie piję, więc trendów nie znam 😀