W ciąży z pierwszym dzieckiem, nie wiedziałam, że po porodzie zobaczę start. Nie miałam ani koleżanek z dziećmi, ani nawet w ciąży. Z Warszawy szybko uciekłam i zaszyłam się w głuszy, w którym nie słychać było nawet echa rozwrzeszczanego tłumu matek startujących na bieżni. Dopiero internet i blog pokazał mi skalę problemu. I pytania.
Moje kochanie ma już sześć miesięcy, czy mogę już go sadzać na nocniku? Córka koleżanki już się podetrzeć umie.
Moja malutka ma trzy miesiące i jeszcze nie chce spać sama. Co mogę zrobić, żeby ją tego nauczyć?
Moje dziecko nie umie się dzielić, ma dwa lata i jak coś złapie, to nie chce oddać.
Czy mogę już podawać dziecku kanapkę z szynką? Ma dwa miesiące i chciałabym, żeby już jadła z nami.
Mój syneczek ma już 10 miesięcy, a jeszcze nie chodzi, jak go zachęcić?
Żeby nie było, pytania pozmieniałam, faktem jest, że matki rodzą i stają do wyścigu. Które pierwsze się wysika, które smarknie, które powie mama, które pierwsze zesra się nie w gacie, któremu pierwszemu wyjdzie ząb, a któremu wypadnie. Bo moje musi być pierwsze, a jak nie jest pierwsze albo przynajmniej drugie, to już coś musi być z nami lub z dzieckiem nie tak. Najczęściej obserwuję zaniepokojenie matek, kiedy bąknę coś o teście gotowości szkolnej, który przeszedł mój sześciolatek. „Ojej, a moje to do 10 tylko liczy, a twoje już mnoży” albo „Ojej, a mój nie umie jeszcze czytać” lub „Kurde, a mojej to się kwadrat z trójkątem jeszcze myli”. I mam ochotę głośno krzyczeć:
CO Z TEGO, ŻE TWOJE JESZCZE NIE POTRAFI? CZY NIE PO TO JEST DZIECKIEM, ŻEBY MIEĆ CZAS SIĘ WSZYSTKIEGO NAUCZYĆ W ODPOWIEDNIM DLA NIEGO MOMENCIE?
No sorry. Ale zasada jest prosta. Jeśli ktoś umie szyć, to umie szyć, a nie murować. A jeśli do tego lubi szyć, to skupia się na szyciu, a nie na murowaniu. Tak samo dziecko, które lubi na przykład rysować i układać puzzle albo bawić się z koleżankami w teatr, będzie tym czynnościom poświęcać swój czas, a nie liczeniu i nauce czytania, dżizas. Co w tym złego? A co, nie fajnie być aktorem? Nie fajnie umieć tańczyć? Nie super jest zostać cenionym muzykiem lub nawet mówcą czy świetnym sprzedawcą, wszyscy muszą matematykę mieć w jednym paluszku i pochłaniać dziennie osiem książek? Dzieci rozwijają się w swoim tempie. Nie rozwijają się masowo. Dziecko, które nie chce chodzić w wieku 11 miesięcy, skupia się na innych aktywnościach. Dziecko, które nie chce liczyć, rozwija swoje inne umiejętności. Ludzie z reguły lubią zajmować się tym, co lubią i tym, co znają.
CHCESZ MIEĆ GENIALNE DZIECKO, KTÓRE WSZYSTKO ROBI JAKO PIERWSZE?
Powiem wam coś o tych genialnych dzieciach, które wszystko robią jako pierwsze. Jako matka jednego z nich, które szybko chodziło, szybko mówiło, szybko liczyło, szybko spało [tak szybko, że oczu nie zdążyłam zamknąć], powiem wam: wszystko ma swoją cenę. Powiedziałabym więcej, ale nie chcę przekroczyć pewnej granicy i lepiej uwierzcie mi na słowo. Dziecko, które za szybko siedzi lub które się specjalnie w tym celu podpiera, zbytnio obciąża kręgosłup. Dziecko, które za szybko chodzi, pomija etap raczkowania, który jest bardzo ważny dla rozwoju. Dziecko, które zaczytuje się w książkach i z nich nie wychodzi, mniej czasu poświęca na doskonalenie umiejętności społecznych. Test gotowości szkolnej też o niczym nie świadczy. Oprócz umiejętności liczenia, czytania i rozpoznawania figur, są też inne umiejętności bardzo w życiu przydatne: społeczne właśnie, psychiczne i fizyczne na przykład. Postaw obok siebie dzieci, z których
- jedno świetnie liczy,
- drugie recytuje,
- kolejne jest ponad miarę empatyczne/wrażliwe/opiekuńcze
- a trzecie doskonale biega
i powiedz mi szczerze, że któreś z nich jest lepsze. No co? Nie umiesz? No właśnie. Każde jest tak samo fajne i nie ma powodu poganiać, żeby nauczyło się czegoś wcześniej jak dziecko sąsiadki.
CO ZA SZYBKO, TO NIE DOBRZE
Czytam te przestraszone mamy, których niespełna roczne lub dwuletnie dziecko jeszcze sika w pieluchę, których dzieci rysują po ścianach i jak to naprawić [jakby było coś do poprawienia oprócz udostępnienia przynajmniej jednej ściany dla nich -> patrz tutaj], czytam te lęki, że dziecko ma pięć miesięcy i jeszcze nie siada, że dziecko ma sześć miesięcy i dalej nie siada, że ma siedem miesięcy i już siada, ale nie chodzi, że ma 10 miesięcy i siada i chodzi, ale jeszcze nie mówi, i zastanawiam się: a gdzie wy się kurde śpieszycie? Do czego wam tak prędko? Bo jeszcze nie czyta, bo jeszcze nie chodzi, bo jeszcze nie przesypia nocy, bo twój to liczyć umie, a mój nie, bo twój to wcześniej idzie do szkoły, a mój taki nieogarnięty, bo twój to umie już buty wiązać, a mój to nie. Jakby kupno butów na rzepy było ujmą a honorze. Nie jest. My mamy tylko buty na rzepy. Jak dzieci będą chciały, to się nauczą. Ja też nie umiałam, a na kursie żeglarstwa wiązanie węzłów zdałam z wyróżnieniem.
I piszę, nie bójcie się, kiedy jeszcze nie chce czytać, nie przerażajcie się, że dziecko sąsiadki ma już cztery zęby, gra na harfie, cytuje Norwida i samodzielnie goli mamie nogi brzytwą z precyzją utytułowanego golibrody, a twoje umie tylko stwierdzić, że błoto smakuje lepiej niż piach.
Nie ma co pędzić, nie ma co szukać, jak odzwyczaić dziecko od smoczka i pieluchy, nie ma co panikować, że trzylatek jeszcze śpi z mamą, nie ma co rozpaczać, że jeszcze nie różniczkuje i w dalszym ciągu bawi go Kicia Kocia, a nie doroślejsza książka.
Dziecko to dziecko. Każde rozwija się w swoim tempie. A to, jak wspaniałym będzie człowiekiem, nie zależy od tego jak szybko go nauczysz wszystkich trików i sztuczek przydatnych dorosłym, ale od tego, jak mocno będziesz go kochać, jak mocno akceptować i jak bardzo wspierać w tym, co sprawia mu przyjemność i co go w danym momencie rozwija.
Nawet jeśli kierunkiem tego rozwoju ciężko pochwalić się przed koleżankami. Trudno. Ja rezygnuję z tego wyścigu.
Natomiast jeśli interesują cię wpisy ode mnie, zainstaluj sobie, proszę, aplikację na telefon, gdzie będziesz mogła w każdej chwili spojrzeć, czy nie pojawiają się jakieś nowe wpisy: Tu wersja na Android, a tu na IOS. Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na facebooku [jeśli chcesz widzieć, co tam piszę], zawsze też jestem na instagramie, więc tam możesz zerkać, co gadam na żywo ? dziękuję! A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam [tutaj].