Miejsce na nocleg wybraliśmy przypadkiem. Nawet nie ja, tylko wybierała moja siostra. A kiedy rano zastanawialiśmy się, co moglibyśmy zobaczyć jeszcze na Podlasiu, wyskoczyła nam w google osada Jaćwiesko-Pruska w Oszkiniach, która była dosłownie kilka kilometrów od naszego miejsca noclegu. Węsząc pic na wodę fotomontaż, pojechaliśmy. I zobaczyliśmy, co tam się dzieje.
Na początku przywitała nas brama. Chłopcy chcieli od razu na nią wejść, ale przywołał nas pan od odprowadzania, którego później, w internecie, szukając więcej informacji o miejscu, do którego trafiliśmy, zidentyfikowałam jako Piotra Łukaszewicza, właściciela obiektu, który czując się Prusem, później Jaćwingiem, a na końcu Litwinem, postanowił odbudować w Oszkiniach XIII-wieczną osadę Jaćwingów i Prusów.
[przed wizytą polecam zaopatrzyć się w leki przeciwhistaminowe na ukąszenia, komarów od groma]
Przy bramie jest spory kamienny kompleks z basenem, który okazał się prawdziwym rytualnym basenem do kąpieli.
Ja na początku wyprawy siedziałam z nosem w telefonie, szukając informacji, co w tym obiekcie jest prawdziwe. Czyli takie, jak było przed wiekami. Rozczarowałam się, ponieważ większość to jednak wyobraźnia, choć oparta podobno na archeologicznych wykopaliskach. Osada w Oszkiniach nie ma być skansenem, tylko miejscem, w którym przywołuje się ducha dawnych ludów i dawnej wiary Bałtów i Słowian.
Atmosfera panująca w osadzie przypominała mi nieco odwiedzane przeze mnie w Japonii lokalne, leśne chramy shinto. Z resztą pogańskie religie Bałtów i Słowian mają wiele wspólnego z tradycyjną religią Japonii, która nie zmieniła się od tysięcy lat. [źródło: travelingilove.com]
I faktycznie – atmosfera osady jest fenomenalna. Gdybym miała z 20 lat mniej i ten romantyzm, który wówczas mnie napędzał, pląsałabym po kamiennych alejkach i wyobrażała siebie jako leśną boginkę. Choć w sumie… lata na przeszkodzie nie stoją. Mimo że mój romantyzm lat młodzieńczych odleciał, przez myśl mi kilka razy przeszło, że cudownie byłoby budzić się w tej osadzie i spacerować po tych leśnych alejkach, słuchając śpiewu ptaków.
Osada Jaćwiesko-Pruska – atrakcje
Podejrzewam, że w sezonie w osadzie jest więcej atrakcji – widzieliśmy znaki wskazujące miejsce do strzelania z łuku, dowiedziałam się, że można łowić ryby, po osadzie można jeździć konno, gospodarz nawet hoduje rzadką rasę koni żmudzkich, których na świecie jest niewiele ponad 500.
Niewątpliwie największą z nich jest nocleg w osadzie w domkach, w których elektryczność jest tylko marzeniem. Zerkałam przez okna – warunki spartańskie, ale i to jest atrakcją w obliczu hoteli all inclusive. Ale też nie tylko atrakcją, lecz koniecznością, by przenieść się duchem w dawne czasy i poczuć magię tego miejsca.
Chłopcom niesamowicie podobała się wyprawa po osadzie. Kiedy podglądali, jak gramy z Chłopem w Wiedźmina, przyswoili sobie trochę tamten klimat i bawili się, że są Wiedźminami, czerpiącymi moc z magicznych miejsc i penetrującymi leśne ostępy. Dodatkowo wycieczka po osadzie to cudowne doświadczenie… muzyczne. Śpiew ptaków jest oszałamiający.
Podsumowując naszą wizytę w tym miejscu – wchodziłam sceptyczna, ot, kolejny oszołom robi sobie własną, naciąganą wizję rzeczywistości, wyszłam, nie skłamię, pod wielkim wrażeniem. Spójności i konsekwencji, atmosfery, uroku, pięknego miejsca i niesamowitych możliwości. Ja sama zresztą uwielbiam kulturę mazurską i ubolewam nad tym, że przeminęła, z całego serca więc rozumiem tę nostalgię za tym, co było kiedyś i bardzo mocno popieram. Szczególnie jeśli realizacja tej nostalgii wynika z pasji, zamiłowania do dawnej historii i ostatecznie wygląda tak pięknie, że nawet ktoś, kto nie orientuje się w tym, kim byli Prusowie i jak wyglądała historia Litwinów, czuje ten klimat i jest w stanie się mu oddać.
Ja tylko powiem, że tekst ten publikuję kilka tygodni po wizycie w osadzie. Za każdym razem, kiedy siadałam do wpisu, zaczytywałam się w historii Prusów i Litwinów, tak mnie ten temat zafascynował. Jeśli masz ochotę również zerknąć w kilka linków, zostawiam na dole. I potwierdzam – osada Jaćwiersko-Pruska jest zdecydowanie warta odwiedzenia. Skusisz się? A może mieszkasz w pobliżu?
Linki:
Jaćwingowie – bałtyjscy wojownicy
Współczesne neopogaństwo słowiańskie
I jeszcze [swoją drogą tu jest sporo fajnych info]