Przez pewien czas spacerkiem, potem już spoglądaliśmy na niego z okna. Wszyscy się dziwili, gdy mówiliśmy, że idziemy nad nasze morze. Ale rozpuszczający się lodowiec, który tworzył Krainę Wielkich Jezior Mazurskich, był przecież ogromny niczym morze, prawda? Nadszedł czas, żebyśmy po raz pierwszy w tym roku odkryli z Kosmykiem jego sekrety…
A jak inaczej pokazać dziecku wodny świat, jak właśnie nie z pokładu żaglówki? Kosmyka do żeglowania wprawiam w zasadzie od urodzenia. Jestem zwolennikiem teorii, że im szybciej dziecko pozna reguły panujące na jachcie, tym prędzej uzna je za naturalne i zamiast niepotrzebnego stresowania się przechyłami, chętniej zacznie odkrywać cudowny wodny świat. Pisałam już o tym w tekście „Wszyscy na pokład, czyli o żeglowaniu z dzieckiem”:
Ideałem jest przyzwyczajanie dziecka do jachtu i warunków na nim panujących od wczesnego dzieciństwa. Zresztą bujanie żaglówki jest tak podobne do bujania w brzuchu, że wcale nie dziwię się, gdy widzę niemowlaki na jachtach. A widziałam ich sporo. I jest to o tyle fajniejsze, że dopóki dziecko nie raczkuje i nie chodzi, można jeszcze uszczknąć z życia i sobie spokojnie pożeglować. Hardkor zaczyna się dopiero wtedy, gdy nasz słodki dzidziuś staje się coraz bardziej mobilny. Czy wtedy rezygnować z żagli? Nie! Wystarczy się odpowiednio przygotować!
Nasze przygotowania rozpoczęły się już na lądzie, ale my przecież musieliśmy przygotować wszystko – od dokładnego wymycia żaglówki, po przetrzepanie materacy, aż po całkowite uzbrojenie naszego sprzętu. Ale już na pomoście przytupywaliśmy nogami, nie mogąc się doczekać tego znanego wiatru we włosach. Jeszcze silniki nie wróciły z serwisu, a my już siedzieliśmy trzymając ster i rozwijając grota. Żal takiej pogody na siedzenie w porcie i łatanie sieci!
Było tak pięknie, a Kosmyk tak podekscytowany, że musiałam aż nagrać krótki filmik pokazujący, jak świetnie sobie mój trzylatek radzi 🙂
Joanna Jaskółka
Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.
Dzieki 🙂
Bardzo, bardzo dziękuję 🙂
podpisano: i też matka [i choć raz profesjonalna ;)]
Poza zwyczajowym oswajaniem od brzucha przez wanienke do wanny dziecko oswoilo sie samo na basenie dzien pierwszy plywal w kole dla najmniejszych z tzw gatkami mial jeszcze ubrana kamizeleczke i rekawki (mama sie konkrwiec z ghhetnie podtopila w wieku ok 5 kat wiec w kwesti wody byla ostrozna niezwykle) dhzien drugi nie chcial ubrac zadnego sprzetu bo pewnie byli mu niewygodnie a chcial skakac do basenu wiec z dusza na ramieniu pozwolilam mu na to zle zlapalam caly sie zanurzyl wyciagam go w poplichu a on zadowilony jak nigdy i od tego czasu rok i 4 msc jes mistrzem skokow na bombe 🙂
My nie mamy dostępu do morza czy jeziora, więc oswajanie jest tylko łazienkowe 😛 Chyba jednak skuteczne, bo synek uwielbia wodę. Od początku pokazywaliśmy mu, że woda to frajda (uśmiechając się i dokazując) i to przyjął na wiarę. Kąpiel to jego ulubiona część dnia. Czasami też kąpiemy się razem, co uważam, za dużą frajdę dla obu stron. Jak zacznie chodzić to będziemy próbować prysznica, a potem węża ogrodowego w lato 😀 A potem może nad morze.
moi chłopcy już od 3 miesiąca byli przyzwyczajani do wody wkońcu nad morzem mieszkają uwielbiają kąpiele a ostatnio to po 3 godziny na basenie się bawili a 4 latek nurkował na dużym basenie 2,5 latek pływa w pływaczkach
cudowna sprawa na wodzie codzienne wakacje 😀
Dzieciaczka w nosidełko/chustę. Nosidełko/chustę na siebie. I chlup (no może chlu-u-u-u-u-up – taki wolniejszy) do wody.
Maluch czuje obecność mamy/taty i jednocześnie „odczuwa” wodę… Przyjmie to wtedy naturalnie.
To na początek. Potem wszystkie wodne harce. Bąbel położony na materacu, który faluje też może poczuć przyjemność „bujania”. Że nie wspomnę o wszystkich dmuchańcach (w wersji niestandardowej piłka do gimnastyki) i zabawkach (choćby kubeczki, lejki i dyngusówki) do wody 🙂
Ps. Woda u mnie daleko, basen mało przyjazny dla maluszków, więc ja z braku laku swoich chłopaków sadzałam na dmuchanych poduszkach i piłce dużej do gimnastyki i robiłam sztuczne fale… w wannie. A wannę mam dużą – bo mąż przewidujący 😉
I co? I kochają się pluskać 🙂
Dobrze, ze niedługo lato 🙂
Mój maluch trochę bał się wody, bawił się na brzegu zabawkami do piasku. Postanowiliśmy go zachęcić wybraniając się na plaże razem z innym starszym chłopcem z rodziny, który w wodzie czuł się jak ryba w wodzie. Syn patrząc na starszego idola z chęcią powędrował do wody 🙂
Jeden ze sposobów, dzięki któremu oswajam dziecko z wodą? Zaczynam od niemowlęctwa. Córka w wieku 3 miesięcy pierwszy raz poszła na basen z tatą i od tego czasu co tydzień bawią się i pluskają na specjalnych zajęciach dla rodziców i maluchów. Oswajanie od małego-klucz do tego, by maluch czuł się jak ryba w wodzie. Tak jest u nas:)
Ja moje dziecko starałam się bardzo ostrożnie oswajać z wodą, gdy był malutki moczyłam mu w morskich falach nóżki, ale miał wtedy radochę 🙂 Teraz gdy już jest większy uwielbia się pluskać w morzu i w jeziorze, uwielbia na brzegu wiadereczkiem nalewać sobie wodę do dziury, która tatuś mu wykopał 🙂 Synek uwielbia wodę i wszystkie atrakcje plażowe 🙂 a oto synek w morskich falach 😉
Super 🙂 Ja z moim roczniakiem bym się nie odważyła 🙂
Też zamierzam swoje dziecko oswajać z wodą. Na razie w końcówce ciąży mam zaplanowany rejs morski na trochę większym jeziorze zwanym Bałtykiem 😉
Ja pamietam jak wybralismy sie z 2 i 5-latkiem na rowerki wodne. Godzina to wystarczajaco 😉 5-latek moglby plywac jeszcze pare godzin, ale ten mniejszy… cierpliwosci, aby nie wskoczyc starczylo na godzine. Warto bylo, moczylismy nogi, sterowalismy, do pedalowania sie nie nadawali, bo jeszcze za krotkie nogi, ale bylo super. Nawet nie trzeba bylo sie stresowac za bardzo, bardziej maz doprowadza do stresujacych momentow niz dzieci 😉 Z dobrym podejsciem z dzieckiem da sie wszystko 🙂
Pozdrawiam Edyta
PS: nie biore udzialu w konkursie.
To o czym piszesz jest super extra i niesamowite. Życie jest piękne, a ja siedzę w tym: http://pisanie-logistyka.pl/ eh, eh….