Ten wpis czekał na napisanie kilkanaście tygodni – musiałam się upewnić, czy na pewno będzie pomocny i czy wszystko, co wam zaproponuję, faktycznie się przyda. Jednym słowem: czy udało mi się przygotować Kosmyka na drugie dziecko? Jak na samym początku nie zepsuć relacji z rodzeństwem?
Pamiętam, że wszyscy mnie straszyli [domena matek]. A że będzie bił, że będzie zazdrosny, że będę miała trudno. Z jednej strony to dobrze, że na początku straszyli, bo bardziej byłam zdeterminowana, żeby ich groźby się spełniły. Z drugiej – wkurza mnie, jak dalej słyszę, że mogę sobie mówić, co chcę, a i tak „na pewno jest zazdrosny, na pewno, bo każde dziecko jest zazdrosne”.
Jak przeżyć ciążę z ruchliwym trzylatkiem?
Muszę przyznać, że trudno się oszczędzać przy dziecku, które jest ciągle w ruchu. Dodatkowo Chłop wyjeżdżał, kiedy tylko się dało, żeby po porodzie mieć możliwość odebrania dłuższego wolnego. Cały dzień więc byłam z Kosmykiem sama – paliłam w piecu, karmiłam króliki, wychodziłam z psem, gotowałam, sprzątałam i okropnie się czułam praktycznie do dziewiątego miesiąca. Na szczęście wypracowałam sobie z Kosmykiem system, w którym w ciągu dnia o określonej godzinie włączałam bajki i oboje kładliśmy się do łóżka – on miał święto, a ja chwilę odpoczynku i drzemki.
Do dziś mam do siebie żal, że się nie postawiłam i w ostatnim miesiącu nie odesłałam Kosmyka na chociażby tydzień rodzinie. Moja mama starała się jak mogła, ale miała już gości w pensjonacie, a ja sama, w ósmym miesiącu, ledwo chodziłam i zalewałam się łzami, gdy musiałam z wielkim brzuchem schodzić do piwnicy, żeby w ciepłej wodzie chociaż trochę umyć Kosmyka [bo już się schylać nie mogłam]. Jest taka teoria, że dziecko będzie tęsknić za mamą i mocniej odczuje zmiany, ale z tego, co obserwowałam, Kosma bardziej przeżył to, że nie mogłam bawić się z nim jak wcześniej, niż przeżyłby rozłąkę. A ja ostatni miesiąc ciąży wspominam jak nie kończący się koszmar i ciągłe próby nie uszkodzenia pierwszego dziecka [zlatując ze schodów lub biegając za trzylatkiem] i zaspokojenia drugiego.
Dopisek z 11 września 2017 roku: Dalej żałuję, że wywalczyłam, by ktoś z rodziny zajął się chociaż na kilka dni starszakiem. Jeśli macie taką możliwość, korzystajcie z niej, żeby rodzina pomogła wam przy starszych dzieciach w tym czasie, kiedy nie umiecie sobie nawet butów same zawiązać.
Jak przygotować dziecko na rodzeństwo?
- ja zaczęłam delikatnie. Gdy już wiedziałam, że jestem w ciąży, coraz więcej rozmawiałam z Kosmykiem o tym, czy chciałby mieć rodzeństwo, co mógłby robić z bratem.siostrą, jak się na ten pomysł zapatruje. Kiedy stwierdził, że on to by chciał mieć siostrzyczkę lub braciszka powoli zaczęliśmy mu napomykać, że jeszcze trochę i braciszek/siostrzyczka pojawi się na świecie.
- BŁĄD! W tym wszystkim popełniłam jeden błąd – gdy jechaliśmy na USG i dowiedzieliśmy się, że jednak braciszek, zamiast wyjaśnić Kosmykowi, skąd wiemy, to wparowaliśmy do domu i od razu mu oznajmiliśmy, że będzie miał brata. Dopiero później domyśliłam się, że mogłam na to USG wziąć Kosmyka, żeby sam zobaczył, mogłam mu przed wyjazdem wyjaśnić po co jadę… no ale stało się i zdaje mi się, że większego uszczerbku na psychice z tego powodu syn mieć nie będzie, chociaż żałuję, że na to USG go nie wzięłam. Za to z powodzeniem obserwował mój brzuch:
- OPOWIEŚCI Sporo za to opowiadaliśmy Kosmykowi, co się dzieje teraz w brzuchu, czego powinien się spodziewać, gdy brat pojawi się na świecie. Nie ściemniałam mu, że będzie super, fajnie, rewelacja – nie chciałam, żeby się rozczarował. Za to dość szczegółowo opowiadałam mu, jak będzie wyglądał dzień z niemowlakiem, co taki niemowlak potrafi [a raczej, że niczego prawie nie potrafi], co będzie jeść, ile będzie spać i że jest malutki i kruchy.
- WSPOMNIENIA Raz na jakiś czas pokazywałam Kosmykowi jego zdjęcia z niemowlęctwa, jego ubranka, zabawki [tak też ponownie zakochał się w fioletowym słoniu] i filmiki. Opowiadałam, że brat też będzie taki mały, że będę się nim opiekować tak, jak Kosmykiem.
- PRZYGOTOWANIA Podczas przygotowania wyprawki dla Adaśka, poprosiłam Kosmyka o wybranie ubranek i zabawek, które przekażemy braciszkowi oraz tych, które mają być prywatną pamiątką. Wszystko wspólnie posegregowaliśmy, a wybrane przez syna ubranka i zabawki schowaliśmy do oddzielnego pudła. Dzięki temu później, po porodzie, nie miałam problemu z „TO MOJE!”, gdy przykrywałam Adaśka kocykiem, który jeszcze jakiś czas temu był Kosmyka – po podziale wszystko było jasne, że kocyk jest teraz Adaśka, a Kosmyk zachował za to swoją pierwszą książeczkę.
- NIEMOWLAK Nie pamiętam, czy pokazywałam Kosmykowi niemowlaka w czasie ciąży, ale pamiętam, że widział niemowlaka w ogóle i widział też, jak mama się zajmuje takim szkrabem. W każdym razie z racji tego, że niemowlaków u nas na co dzień, jak na lekarstwo, ratowałam się telewizorem i bajeczkami, w których był niemowlak.
- BRAK ENTUZJAZMU Nie denerwowałam się, że Kosma nie pieje z radości na wieść o rodzeństwie. Każdy się go pytał „To jak, cieszysz się na rodzeństwo?”, a on patrzył się tym moim wzrokiem [który mam zawsze, gdy słyszę idiotyczne pytanie] i na odwal się odpowiadał „Taaak”. Ja otrzymywałam tryumfujące spojrzenie typu „Ale będziesz miała sajgon!”, ale wiedziałam, że brak entuzjazmu jest dobrą oznaką, że syn spokojnie dostosowuje się do nowej, odpowiedzialnej roli w życiu, że musi to w sobie przegryźć, przetrawić i im bardziej on był spokojny, tym bardziej spokojna byłam ja.
- NATURALNIE „Nic na siłę” powiedziałam, gdy Chłop się mnie spytał, jak przygotujemy dziecko na rodzeństwo i tego się trzymaliśmy. Zarówno przygotowania wyprawki, rozmowy o dzidziusiu, pokazywanie zdjęć i wszystkie inne rzeczy robiliśmy jedynie wtedy, gdy Kosmyk pozytywnie reagował na moją propozycję zrobienia czegoś w związku z bratem. Jeśli nie chciał – dawałam sobie spokój i nie maltretowałam synka opowieściami o noworodku.
- KSIĄŻECZKI O tym, jak są pomocne, chyba nie muszę mówić. Niżej, pod zdjęciami macie cały szereg moich propozycji lektur okołociążowych dla dzieci. Pomoże oswoić temat każdemu maluchowi.
- ZAPEWNIENIE Kosmyk już dwa tygodnie przed porodem wiedział, co się stanie, gdy będę musiała jechać do szpitala i robiłam wszystko, żeby to, co mu mówiłam, pokryło się w rzeczywistości. Wiedział, że tata odwiezie mamę do szpitala, a on zostanie w pensjonacie dziadków z babcią lub moją siostrą [nie wiedziałam, czy dziadkowie nie będą musieli wyjechać i to było to „lub” w mojej historii]. W każdym razie wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, żeby nie okazało się, że zacznę rodzić niespodziewanie, gdy nikogo nie będzie pod ręką, a ja pojadę na porodówkę z Kosmykiem pod pachą 🙂 Na szczęście nie było zaskoczenia, a Kosmyk moją nieobecność przyjął ze zrozumieniem – przecież go uprzedzałam.
Dopisek z 11 września 2017 roku: Myślę, że głównym czynnikiem sukcesu, że mimo standardowych bójek, kłótni i sprzeczek, chłopcy niesamowicie mocno się kochają, jest to, że bardzo, ale to bardzo unikam porównywania ich między sobą. Są całkiem osobnymi ludźmi. To, że jeden jest inny od drugiego, a każdy z nich jest lepszy od drugiej w takiej to albo innej dziedzinie jest rzeczą zupełnie naturalną i typową dla… ludzi. To, że danego dnia Adaś zjadł więcej od Kosmyka świadczy tylko o tym, że Adaś miał większy apetyt, a Kosmyk nie był głodny. Jeśli ktoś ma ochotę porównać moje dzieci na zasadzie „A twój brat to zjadł więcej, czemu ty tak mało”, reaguję stanowczo. Podobnie z tekstami „Twój brat to się lepiej/gorzej zachowuje”. Każdy może mieć dzień z lepszym lub gorszym humorem lub większym bądź mniejszym apetytem. Porównywanie jednego dziecko do drugiego przynosi tylko opłakane skutki, chorą rywalizację i kompleksy u jednego z dzieci.
Na wrzesień 2017 roku chłopcy mieszkają w jednym pokoju. Mają łóżko piętrowe, ale zazwyczaj młodszy śpi albo ze mną, albo z bratem. Potrafią się wspólnie bawić i starszak chętnie bawi się w opiekę nad dzidziusiem, gdzie dzidziusiem jest dwulatek, który chętnie poddaje się zabiegom starszaka, ale nie do końca chce robić dokładnie to, czego się od niego oczekuje. Zabawnie to wygląda. Zwłaszcza gdy chodzi o zabawę w usypiania. Starszak roi się i troi, żeby uśpić Adasia, ale robi przy tym tyle hałasu, że Adaś pęka ze śmiechu przykryty kołdrą, kocem, poduszkami, z książeczką przed nosem i kanapką z pasztetem w ręku 😀
Relacje z rodzeństwem – jak tego na samym początku nie zepsuć?
- POMOC Każda pomoc przy Adasiu, którą oferuje mi Kosmyk, przyjmuję z otwartymi ramionami. Dziecko, wbrew pozorom, może bardzo dużo pomóc przy dziecku – od podania pieluchy, chusteczek, „jakichś” spodenek, kremu do pupy. Korzystam z tej pomocy, dzięki czemu daję jasny przekaz Kosmykowi, że mimo obecności ślicznego niemowlaczka, jego pomoc – pomoc starszego brata – jest mi bardzo potrzebna.
Dopisek z 11 września 2017 roku: Ostatnio syn stwierdził, że sam uśpi swojego brata [już dwuletniego]. Zabawnie było widzieć, jak usiłuje nas naśladować, mimo że teoretycznie nie interesował się nigdy procesem zasypiania Adasia, tylko swoim. My w dalszym ciągu nie zmuszamy go do opieki nad braciszkiem ani do zajmowania się nim – to zawsze wychodzi od starszaka. Od opieki nad dziećmi jesteśmy my, on może się bawić z bratem, jeśli chce. Jeśli nie chce, to nie ma takiego obowiązku.
- DOTYK Tak, pozwalam Kosmykowi potrzymać Adaśka – zazwyczaj robi to na łóżku lub na materacu. Pozwalam mu machać jego rączkami, po wcześniejszym upewnieniu się, że Kosmyk nie będzie machać zbyt mocno – Adaś to uwielbia, zaśmiewa się mocnym rechotem niemalże. Współczuję dzieciom, które nie mogą dotknąć swojego rodzeństwa, bo „zrobisz mu krzywdę” albo coś podobnego. To takie smutne, że od początku buduje się mur między dziećmi, a potem zdziwienie, że za sobą nie przepadają czy są zazdrosne.
- GOŚCIE Byłam kategoryczna i po porodzie nie życzyłam sobie żadnych gości w domu. Nawet moi rodzice dostali zakaz, co, na szczęście, przyjęli dość rozumnie. Zależało mi na tym, żeby nasze pierwsze dni były nasze, a nie dzielone przez otwieranie i zamykanie drzwi, żebyśmy mieli szansę oswoić się z nową sytuacją spokojnie i sami. Bardzo też nie chciałam, żeby Kosmyk odniósł wrażenie, że wszyscy przychodzą wyłącznie dla brata, że ten mały człowiek jest ważniejszy od niego. Odwiedziny zaczęły być pożądane dopiero wtedy, gdy Kosmyk zobaczył, iż młodszy brat zmienia w naszym życiu dokładnie tyle, ile mu opowiadaliśmy.
- PREZENTY Jeśli chodzi o prezenty – jestem dumna z moich wspaniałych znajomych! Każdy z nich pamiętał, żeby wśród upominków dla Adaśka znalazł się drobiazg dla Kosmyka, żeby syn nie czuł się pominięty. Uczulajcie na to swoich znajomych i dziadków, bo to jest naprawdę smutne, kiedy noworodek obładowany jest prezentami, a starszak stoi i… nie ma nic. Jestem przeciwniczką dawania prezentów dla starszaka, które rzekomo przyniósł młodszy braciszek [ogłupianie], ale z kolei rozumiem prezent na przykład od mamy, która chce wynagrodzić dziecku swoją nieobecność – ja kupiłam Kosmykowi zestaw książeczek. Warto tę kwestię przemyśleć.
- UWAGA Wbrew pozorom, po porodzie to Kosmykowi poświęcaliśmy więcej czasu niż Adaśkowi. Nie chcieliśmy, żeby poczuł się zepchnięty na dalszy plan, czuł się niepotrzebny. Ale to nie tak, że Adaś leżał sobie samopas, a ja biegałam wyłącznie za Kosmykiem! 😀 Zresztą… To właśnie miesiąc po porodzie usłyszałam, że i tak Kosmyk będzie zazdrosny o brata, bo mimo że czytam mu książeczki i układam z nim puzzle, to i tak robię to z Adasiem na rękach i pewnie Kosmyk czuje się niedowartościowany. No cóż… spytałam się syna o tę sytuację z kolanami, a ten odpowiedział mi również pytaniem: – Ale mamo, jak odłożysz Adaśka, to on zacznie płakać, a wtedy nie ułożysz ze mną tej układanki! I myślę, że to wystarczy…
Dopisek z 11 września 2017 roku: Wciąż piszą do mnie mamy z problemami rodzeństwa i wciąż wraca ten sam kłopot „cała moja uwaga skupia się przecież na maleństwie. Pomijając przypadki dzieci dramatycznie HNB, większość niemowlaków tak naprawdę nie potrzebuje aż tyle uwagi. Ja żałuję, że moje dzieci były nie chustowe, bo wolne ręce wiele by mi ułatwiły, ale nawet z niemowlakiem u piersi można zorganizować taką zabawę, by starsze dziecko było usatysfakcjonowane: książeczki, układanki, klocki, a nawet pokazywanie mamie obrazków i rozmowa o nich.
KSIĄŻECZKI DLA PRZYSZŁEJ STARSZEJ SIOSTRY LUB STARSZEGO BRATA
Jako że część moich książek już oddałam, a w ciągu dwóch lat doszło wiele nowości wyjątkowo pokażę tylko okładki książek. Kliknięcie w okładkę przeniesie was do księgarni „Tania książka”. Jeśli kupicie coś z mojego polecenia, dostanę parę groszy prowizji, to po pierwsze, a po drugie, ceny naprawdę są atrakcyjne 🙂 Podkreślę w opisie, czy mamy daną książkę czy nie mamy, ale chętnie byśmy kupili.
„Miffy” mamy, pokazywałam ją tutaj. Skierowana jest raczej dla młodszych dzieci, choć mój pięciolatek też ją lubi 🙂
Jeśli kiedykolwiek będę miała trzecie dziecko, to ta książka jest na mojej liście must have.
Tę książkę czytałam Kosmykowi, kiedy Adasio był mały 🙂
Jeśli polubiliście „Miłość”, którą pokazywałam tutaj, to „Moja młodsza siostra” na pewno się spodoba 🙂
Kultowa Basia i jej mało entuzjastyczna reakcja na nowego braciszka…
Basia i Franek to chyba najważniejsza książka jeśli chodzi o relacje z rodzeństwem, ale o tym za chwilę. Ta akurat to zbiór wszystkich krótkich opowiadań o Basi i malutkim Franku, ponad 160 stron. To takie kolorowe, krótkie opowiadanka, głównie dla młodszych dzieci, skierowane na naukę cyfr, kształtów, podstaw higieny. Ale zabawne 🙂
Te opowiadania zrobiły mi większość roboty w relacjach Kosmy z Adasiem. Kosmyk tak bardzo chciał być psotnym Frankiem i tak go bawiły jego przygody, że wybryki Adasia traktował niemal z czułością. Ponad 168 stron dłuższych, cudownych i zabawnych opowiadań z życia wziętych.
Kicia Kocia to klasyk, mamy prawie wszystkie części.
Tej książki akurat nie mam, ale często polecały mi ją czytelniczki. Podobno dobra zarówno dla chłopców, jak i dla dziewczynek.
Podobno ta książeczka bardziej koi strach rodziców, choć dziecka również. Napisana przez psychologa skierowana jest zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców. Myślę, że dla rodziców, którzy szykują się na przyjście drugiego dziecka, poleciłabym właśnie tę książeczkę. W Taniej Książce znalazłam ją w formacie PDF, więc będzie trochę tańsza 🙂
Trochę z uśmiechem, a trochę na serio. Bo drugie lub kolejne dziecko to też moment, na który muszą się przygotować rodzice. Co robić, kiedy dwójka chce naraz czegoś innego. Kim się zająć najpierw – starszakiem czy maluszkiem. Co zrobić, żeby dzieci nie były zazdrosne? Co zrobić, żeby się nie biły? Albo co zrobić, żeby nie słyszeć, że się biją… 😉 Żartuję. Ale naprawdę ta książka uczy, jak godnie i sprawiedliwie poradzić sobie z tym pierwszym tumanem jakim jest posiadanie więcej niż jednego dziecka. Polecam serdecznie.
A jak było u was? Jak przygotujecie/zamierzacie przygotować/ przygotowaliście dziecko na młodsze rodzeństwo? Miałam jeszcze tysiąc rzeczy na myśli, przygotowując ten tekst, ale musiałabym pisać do jutra, żeby je wszystkie zamieścić, więc liczę, że pomożecie i uda mi się dookreślić w komentarzach 🙂
Wpis powstał 20 września 2015 roku. Zaktualizowałam go na prośby czytelniczek i… czytelników.
Myślę, że najlepszym prezentem, jaki możemy dac dziecku, jest rodzeństwo. Syn miał prawie półtora roku, kiedy urodziła mu się siostra. Każdy dzień zaczynają od wspólnych buziaków i tak samo go kończą (syn ma obecnie 2 lata, córka 7 miesięcy). Widzę, jak za sobą przepadają, jak lubią się razem (z pozoru) bawic. Świetna sprawa, chociaż czasem zwyczajnie brakuje mi sił na ogarnianie dwójki dzieci, domu i pracy 🙂
Mój synek uwielbia książkę o dzidziusiu z serii „Obrazki dla maluszka” – nawet teraz, gdy jego młodsza siostra ma już 19 miesięcy, lubi ją przeglądać i pyta się, co się dzieje w kolejnych miesiącach, zachwyca tym, jak dzidziuś w brzuchu mamy rośnie itp.
Co do przygotowywania go na narodziny siostry… W wielu punktach się zgadzamy. Nie naciskałam, nie zmuszałam go do niczego… Na początku synek w ogóle nie chciał swojej siostry dotykać, jakby się jej bał… (Chociaż ani ja, ani mąż nie mówiliśmy mu, że uwaga, bo zrobi krzywdę albo coś takiego – mam nadzieję, że nic takiego nie wyszło ze strony naszych rodziców…) Potem sam mi proponował pomoc – podanie pieluszki czy inne tego rodzaju, czasem ja prosiłam i raz się zgadzał, innym razem był zajęty – i szanowałam to.
Nie znoszę porównywania… Grrr!!! Jak ostatnio, ale to już między kuzynostwem akurat… Że nasza Hela spokojna, a jej kuzyn nie – i teksty pokroju „jaka grzeczna DZIEWCZYNKA” – jakby chłopcy nie mogli być grzeczni albo dziewczynki musiały być grzeczne właśnie, jakby ta cecha była jedną z ważniejszych, która je opisuje, ich dotyczy…
Świetny post.
Puszczam w świat dalej.
Moja najmłodsza córka ma 5 miesięcy, średnia córka prawie 3 lata a syn 5 lat bez 3 miesięcy. I o ile córka cieszy się z siostry, ciągle się chce z nią bawić, opiekować, pomagać to syn twierdzi, że on siostry nie lubi… Ostatnio stwierdził, że kocha ale nie lubi i polubi dopiero jak będzie taka duża jak starsza siostra teraz ? staram się nie dawać mu powodów aby czuł się odsunięty, ale nieraz trudno bywa… Ciekawa jestem jak to będzie za pół roku… Na razie mojej średniej odroczyłam przedszkole, bo widzę, że jednak coś tam przeżywa w głębi….
U nas jeszcze ponad miesiąc do porodu. Mój 3,5 latek nie może się doczekać. Szykuje ze mną ubranka, kosmetyki itd.Ja miałam to szczęście, że sporej ilości moich znajomych niedawno urodziły się dzieci i Staś miał sporo kontaktu z niemowlakami. Ma też obiecane, że jak się Jas urodzi to na początku Starszak nie będzie musiał chodzić do przedszkola, jeśli nie będzie chciał.
My się przygotowawalismy podobnie, córeczka bardzo czekała na brata. Kiedy się urodził nie było większych problemów, poza jednym, zaglaskałaby go na śmierć. Często jest tak, że Mały przysypia a ona zaczyna czułości, tłumaczenia średnio pomagają. Bardzo zaskoczyło mnie to, że traktuje go na równi ze sobą, nie jak tylko leżące stworzenie, na przykład dziś wypozyczyla dla brata książke w bibliotece 🙂
Mam termin na luty 2018, starszy skończy wtedy 3 latka… Wie, że w brzuchu mamy jest dzidzia (choć czasem twierdzi, że dzidzia też jest w jego brzuchu lub brzuchu taty 🙂 no ale dla nas dorosłych nienarodzone dziecko w brzuchu często jest abstrakcją którą ogarniamy no ale dopóki się nie urodzi to tak nie do końca jest realne…) czytamy książeczki o pojawieniu się rodzeństwa „Tupcio Chrupcio mam rodzeństwo”, „Zuzia i nowy dzidziuś”, miałam jeszcze jakieś 2 z biblioteki. Sama przeczytałam „Rodzeństwo bez rywalizacji”. W najbliższym otoczeniu pojawi się kilka niemowlaków przed naszym, więc liczę że to mu przybliży temat 😉 Z zabawnych sytuacji – ostatnio poprosił mnie abym otwarła buzię „aaaaa” a jak zapytałam się co chce zobaczyć „dzidzia!” 😉
Coś dla mnie na teraz. Podoba mi się tytuł „Głupi dzidziuś”, no ale ponieważ jesteśmy w Holandii, to pewnie Miffy wygra. A propos Niderlandów: zapisaliśmy synka do biblioteki (3 latka) i pierwsza półka z książkami dla dzieci w jego wieku dotyczyła… trudnych tematów. Patrzę sobie, a tam: „Job umarł”, „Żegnaj, dziadziu”, „Kotek odszedł”, „Do zobaczenia w sobotę, tato”. Pojawienie się rodzeństwa jest traktowane tak samo poważnie jak śmierć czy rozwód. Na szczęście parę kroków dalej znalazłam tradycyjne opowiastki o zwierzątkach, można było coś wybrać.
Super 🙂 Planujemy drugie jak Tymek skończy 2 latka ale już panikuję 🙂 Sama byłam najstarsza i akurat moi rodzice popełnili chyba wszystkie możliwe błędy w kwestii młodszego rodzeństwa więc ja chcę tego synkowi oszczędzić. Żeby rodzeństwo nie kojarzyło mu się z odtrąceniem. Mam nadzieję, że Twoje rady podziałają 🙂
Zazdroszczę wyrozumiałości rodziców! Moi chcieli odwiedzić nas w dniu wyjścia ze szpitala (pierwsze dziecko) i nie potrafili zrozumieć, że nie chcę przyjmować gości w ten dzień… skończyło się niestety wielkim fochem i tym, że pomimo mojego zaproszenia nie przyjechali do nas na Święta… w najbliższym czasie będziemy mieli chrzciny i to będzie prawdopodobnie pierwszy raz kiedy moi rodzice zobaczą mojego synka (o ile przyjadą!)…
Tupcio Chrupcio i Horror… wymiatają. Ja to jeszcze wprowadziłam zasadę, że goście mogą pójść obejrzeć dzidziusia jak ich starszy syn zaprosi do pokoju i pokaże im sam siostrę. W efekcie chodził i sprawdzał czy Tośka śpi. Jeśli spała to albo nie pozwalał „bo dopiero zasnęła i musicie czekać” albo łaskawie zgadzał się „ale musicie być baaaaardzo cicho”.
Poza tym, pomoc przy przewijaniu, ubieraniu, podawaniu butelek, liczeniu kropelek witaminy D albo espumisanu no i prowadzenie wózka. To ostatnie było urocze bo ledwo czubek głowy wystawał nad wózek i nic nie widział, więc tylko wózek pchał a kierunek jazdy trzeba było dyskretnie samemu ustalić 🙂
Chyba się udało. Teraz kłócą się jak wszystkie dzieci ale pomagają sobie i jedno staje w obronie drugiego, kiedy sprawa „wychodzi poza najbliższą rodzinę”.
Za to mam czasem problem ze skarżeniem – czasem któreś przybiega i nie wiem czy słuchać i starać się być rozjemcą czy po prostu opieprzyć za „kablowanie”.
Czasem zdarzają się dni kiedy widać, że rodzi się między nimi jakieś napięcie i odkryłam, ze pomaga wtedy oglądanie starych zdjęć i opowiadanie jak to Tosia była mała a Maciek cudownie się nią opiekował 🙂
Czytając komentarze na fb przyszła mi jeszcze do głowy jedna rzecz. Pamiętam ze bardzo przygotowywałam się i rozmyslalam o pierwszym spotkaniu rodzeństwa. Stwierdziliśmy że trzeba Karolke przeprowadzić do mnie do kliniki żeby zobaczyła gdzie jestem jak mnie nie ma. I pamiętam że wtedy skupilam się na tym aby przede wszystkim okazać zainteresowanie jej. Dogadalam się z mężem ze przyjdą na sale jak już nakarmie i odloze Młodego do łóżeczka tak żebym mogła wysciskac Karolke jak przyjdzie. Karolka nieśmiało weszła na sale ale po chwili ściągnęła buty i wgramolila się do mnie DO łóżka 🙂 potem zapytaliśmy czy chce obejrzeć brata, potwierdzila. Chwilę „potrzymala” go na rękach a potem już do końca wizyty siedziała na moim łóżku i malowala na macie ktora dostała „od brata”.
U nas było tak, że gdy Artur miał pojawić się na świecie, Karolka skończyła 2 lata. Były opowieści, książeczki, wspomnienia z jej niemowlectwa. „Pomagala” nam robić wyprawkę – czyt. Testowala kazdy nowy gadzet. Wszystko kupowalismy odpowiednio wczesniej tak, aby Karolce juz się to znudziło – np kombinezon zimowy 62 mierzyla i nosila pol dnia w lipcu :D.
W każdym razie z perspektywy czasu widzę że dwulatek to jeszcze maluszek – mimo przygotowań była zdziwiona obecnością dzidziusia, choć z początku nie okazywala zazdrości, bardziej zainteresowanie.
Prezent „od braciszka” dostała – mate Aquadoodle – u nas się to sprawdziło, zajęła się nową zabawka podczas mojej nieobecności i do dziś dumna powtarza ze dostała to od Arturka i ze on jest kochany :P.
U nas od początku była i jest jedna zasada – bez spiny. Karolcia bierze młodego na ręce, przytula i dotyka od początku (oczywiście tak aby było bezpiecznie), prezenty dla Artura też najpierw testowala ona, w końcu taki noworodek nie miał z tego korzyści. Właściwie do Dziś – a jesteśmy razem we czwórkę od roku – bawi się Artura rzeczami, czasem daje mu coś swojego, ale bardziej pasuje jej reguła „moje to moje a twoje to nasze”. Artur póki co nieświadomy nie protestuje, pewnie jak będzie starszy to pojawi się podział Moje – Twoje. Narazie zabawki bezpieczne leżą razem, dostępne dla obojga a „djobne rzeczy” jak to Karola określa sa schowane w szafce i Karola pilnuje żeby brat ich nie zjadł.
Właśnie Asiu, może napiszesz coś mądrego odnośnie kwestii własności zabawek w rodzenstwie. Jak to u Was jest rozwiązane?
Do książek dodałabym jeszcze Kicię Kocię i Nunusia 🙂
Asia, które książeczki czytaliście Kosmykowi? Możesz podpowiedzieć, które najlepiej nadawałyby się dla dziecka 1,5-2 lata? Bo szukam, szukam, czytam i nie bardzo wiem co wybrać…
Podpisuję się pod tym pytaniem… u nas różnica wieku wyniesie tylko ok. 23 miesiące i zupełnie nie wiem, jak na pojawienie się rodzeństwa przygotować jeszcze-nie-dwulatka…
U nas było podobnie. Też były rozmowy, Basia i braciszek czy inne książeczki. Zdjęcia. Dokładne opisywanie rzeczy ważnych, tak, żeby nie było zaskoczenia. Nie budowaliśmy ani idyllicznego świata ani tragedii dantejskiej. Ponieważ starszy spał jeszcze pod „małymi” pościelami, pojechałam z nim któregoś dnia do ikei żeby kupić duży komplet kołderki/poduszki i żeby sam wybrał sobie komplet poszewek, bo wiedział, że te małe za chwilę przekaże siostrze.
Był w szpitalu dwa dni po porodzie (CC).. nie mógł wejść na oddział, ale za to ja wyszłam do niego, siostrzyczke przyniósł na chwilę tata. W domu wszystko mógł robić przy mnie i prawda jest taka że tak bardzo bałam się, żeby go nie odstawić na bok że spędzałam z nim więcej czasu niż wcześniej !!! Ważne było dla nas żeby czuł się ważny dla niej, żeby był dumny ze moze pomóc, zrobić. Wiadomo że były chwile, kiedy musiał byc na drugim miejscu ale nie było histerii i brzydkich zachowań, myślę że dobrze to rozegraliśmy 🙂
No i od urodzenia w jednym pokoju, od pierwszych dni. Nie wiem czemu ale nie wyobrażam sobie młodszej śpiacej w naszym pokoju. To taki znak dla mnie „ja jestem sam a oni wszyscy razem”.. mimo ze wiem ze nie kazdy tak to odbierze, to patrząc z punktu widzenia dziecka.. moze tak byc. Mimo ze młodsza ma juz 4 lata.. nadal razem w pokoju (mimo ze teraz juz dom i pokoi wiecej.. ) i dopoki bedą chcieli to będą razem, dzięki temu uczą się ze trzeba sie dogadac 🙂
u nas wszystko było bardzo podobnie, ile to się nasłuchałam, że będę musiała pilnować starszej, żeby krzywdy małemu nie zrobiła a wbrew pozorom to dorośli podsuwali starszaczce głupie pomysły, na przykład kiedy jadła kabanosa dziadek powiedział do niej: „daj kawałek dla braciszka co tak sama jesz, trzeba się dzielić z innymi” no i ona bez zastanowienia chciała mu go do buzi włożyć! nosz kuźwa! dobrze że byłam w pokoju… i weź tu zostaw dzieci z dziadkami skoro to ich jeszcze trzeba pilnować? :/ u nas młodszy urodził się w same żniwa i mąż z racji zawodu praktycznie tylko sypiał w domu… ale mały był spokojnym noworodkiem więc każdą wolną chwilę spędzałam ze starszą, a ona za to nawiązała z tatusiem bardzo silną więź kiedy byłam w szpitalu <3 gorzej jest teraz, kiedy starsza ma 3 lata a młodszy rok i każde chciałoby chodzić swoimi ścieżkami a rozdwoić się nie da…
My też na etapie przygotowań. Tylko u nas będzie różnica dwóch lat i mam wrażenie, że syn nie rozumie zbyt dużo z tego co mu mówimy. Chce być przytulany i noszony jak dawniej a ja już nie bardzo mogę temu sprostać. Do tego nie należy do tych „najgrzeczniejszych” dzieci. Zdarza mu się kogoś uderzyć, rzucić zabawka, kocha ciągnąć za włosy i jest zazdrosny o maluchy, ma dwóch młodszych kuzynów, i kiedy trzymam ich na rękach to bywa ciężko. Potrafi uderzyć i mnie i malucha. Boję się więc bardzo. Za książki dzięki zaopatrzę się w kilka egzemplarzy, lubi książki więc może pomoże ☺
U nas było podobnie jełsi chodzi o przygotowania. I było OK jak u Was. Róznica wieku 3.5 roku. Problemy zaczęły się gdy młodszy zrobił się mobilny, a już szczególnie gdy zaczął chodzić.Po pierwsze Starszak czekał na ten moment i był rozczarowany, że Młodszy już chodzi a jednak jeszcze nie rozumie tyle ile on by chciał i nie potrafi sie z nim bawić, po drugie Młodszy dobiera się do rzeczy starszego (a teraz gdy ma już prawie dwa lata nie jest łatwo odwracac jego uwagę – bunt dwulatka przerabiamy) i o to są konflikty. Jeśli mam być szczera to relacje z rodzeństwem w wieku niemolęcym to pikuś.
U mnie o tyle trudniej (albo łatwiej) było bo różnica niespełna 1.5 roku więc trudno roczne dziecko przygotować na narodziny brata. Tłumaczyłam o dzidzi w brzuszku,że nie wolno bić,skakać po brzuszku itp(potem każdej grubszej osobie pokazywał na brzuch i mówił „dzidzi”,dobrze że Holendrzy nie rozumieją polskiego,hehe) I tak w ostatnim trymestrze jednocześnie opowiadałam o dzidzi,że będzie płakać,pić mleczko od mamusi,spać w łożeczku. Kupiłam lalkę która płacze żeby oswoić z płaczem dziecka(pierwsze dni to nie kazał lalce płakać „dzidzi aaaa nie”,hehe). Pierwsze dni były ciężkie bo na każdy płacz braciszka też wpadał w ryk,w nocy trzeba było w innych pokojach ich rozlokować. Na szczęście drugi synek był taki bezproblemowy że przewinięty,nakarmiony spał kolejne 4-5 godziny. Więc starszy miał mnóstwo uwagi z mojej strony,w sumie nadal(8 miesiecy ma młodszy) nadal więcej uwagi poświęcam starszemu. W sumie to jakoś wszyscy z rodziny odwiedzający bardziej są zainteresowani starszym bo tyle umie,tyle gada,na młodszego zerkną,zrobią to”agugu” i wracają z uwagą na starszego. Więc w sumie nadal starszy jest w centrum zainteresowania. A wracając do początków rodzenia się więzi braterskiej to jak się starszy oswoił z płaczem młodszego( a młodszy naprawdę sporadycznie płakał) to zaczęło się zainteresowanie,swojej lalce robił to wszystko co ja z młodszym(karmił cycem,podnosił do odbicia, pieluszkę chciał zakładać. I trwające do dziś papugowanie,jak się brat turlał po podłodze, starszy tak samo, jak młodszy leżał w bujaczku,starszy też tam wchodził, jak młodszy powiedział „mam ma:” starszy też zaczął mówić dokłądnie w taki sam sposób. I ta radość starszego jak młodszy coś nowego się nauczy,ta radość nadrabia z nawiązką ten mniejszy entuzjazm nas rodziców. Bo ze starszym wszystko było witane z euforią,że przekręcił,że usiadł,że ząbek. A z młodszym już spokojem przyjmowaliśmy bo to przecież normalne że dziecko kiedyś tam siedzi i kiedyś ma tam zęby. I brat nadrabia ten entuzjazm.
Od samego początku problem jest że 1.5-2letniemu dziecku trudno na zapas wyjaśnić wszystko czego nie może robić bratu.Powiedziałam że nie wolno dawać paluszków(tych do jedzenia z solą) to na następny dzień wepchnął bratu pół mandarynki. Powiedziałam że autkami nie wolno jeździć po głowce brata to wymyślił że wrzuci bratu do leżaczka wszystkie swoje książęczki.Jak brat nie chciał się przekręcać kolejny setny raz,to na siłę go przekręcał. I do tej pory (starszy ma 2,2l trzeba ich pilnować bo młodszy chce tylko na podłodze ,i tylko zabawki brata,swoich nie ruszy, a brat niestety ale bawi się już lego z małymi częściami,skrzynką ze śrubkami i innymi narzędziami,puzzlami tymi już małymi bo z tych dużych drewnianych już wyrósł.
Młodszy jest zapatrzony w starszego brata że mamusia mu nie potrzebna byle był obok brat. A starszy już nie pamięta czasów kiedy był jedynakiem, i jeśli wychodzę tylko z nim na spacer (młodszy zostaje z tata) to jest takie zdziwienie ze strachem „a gdzie Perek? ” Jak usypiam starszego to np do wc nie pozwoli mi odejść ale jak usłyszy płacz brata z dołu to sam wysyła że mam smoczek albo cyca dać.Albo jak się młodszy rozryczy a ja jestem w kuchni to stanie nad bratem i mówi ” cicho Perek,mama zaraz przyjdzie”
Więc mam nadzieję że nie popsuje się ich wzajemna relacja i że za jakiś czas wyrówna się ich wiek że będą prawie jak bliźniaki (chociaż każde całkiem inne fizycznie i z charakteru)
DZIECKO W CZAPCE!!! SZOK.
(W pierwszej chwili pomyślałam, ze to Kosmyk. Adaś bardzo podobny do brata a obaj do Ciebie)
Bardzo mądry, piękny tekst. Asiu, jesteś wyjątkową Matką (taką tylko jedną).
Byłabym wdzięczna za wzmiankę jak toczą się losy podróży Kosmyka busikiem. Jestem ciekawa, które rozwiązanie zastosowałaś i z jakim skutkiem. Pozdrawiam serdecznie.
A w was jest tyle ciepła, serdeczności i dobrych uczuć, że grzeję się przy nich jak przy swoim piecu – dziękuję.
Jakbym czytała o naszych przygotowaniach. U nas też książeczki, zdjęcia, rozmowy. Rozmawialiśmy długo o tym jak to będzie kiedy pojadę do szpitala. Niestety nie udało mi się uniknąć niespodzianki i stresu Młodego. Urodziłam 3 tygodnie przed czasem. A wody odeszły mi w sali zabaw dla dzieci, więc na porodówkę pojechałam z dzieckiem 🙂
Bałam się, że Młody będzie zazdrosny, zwłaszcza że w czasie ciąży nie zawsze z entuzjazmem mówił o moim brzuchu. Ale jest super. Młody broni Młodszego przed natrętnymi oglądaczami, tłumaczy wszystkim, że brat płacze bo jest głodny, albo ma kupę. Tłumaczy, że nie umie bawić się zabawkami, bo jest DZIDZIUSIEM 🙂 Jestem z niego dumna .
U nas noworodek przyniósł prezent i jest to teraz ukochane auto Młodego
A powiedz mi, jak sobie poradziłaś z dzieckiem na porodówce? Bardzo mnie to ciekawi 🙂 A z tym prezentem to prawie jak od dzieciątka jezus 😀 Dla mnie niezrozumiałe, ale ufam, że wiesz, co robisz 🙂
Całe szczęście mąż był niedaleko w pracy. A pracę ma taką, że mógł szybko się z niej ewakuować. Przyjechał, zabrał dziecko z izby przyjęć, pojechali po torbę, przywieźli torbę i pojechali do babci. Młody niestety i tak się lekko zestresował – nie spodoba mu się moja koszula 🙂
A jeżeli chodzi o prezent, to Młody jest już dosyć rozumnym dzieckiem. On nie myśli, że mi to auto, razem z dzieckiem, z brzucha wyciągnęli ( zwłaszcza, że to dosyć duży samochód ), tylko że w drodze ze szpitala wstąpiliśmy do sklepu z zabawkami 😀 Mimo wszystko, pokazując gościom auto, mówi, że dostał je od Dzidziusia 🙂 Zresztą on też czekał na brata z prezentem-pluszakiem.
Dobra, ja nie mam świeżego materiału i chyba szybko mieć nie będę, ale chcę się wypowiedzieć 😀 u nas w domu normalne było, że starsze zajmują się młodszymi – nas samych jest cztery, a jeszcze dwójka kuzynów. I taka banda potem biega po podwórku, jedno pilnuje drugiego, dorośli co najwyżej lody donoszą ;] Ale ja byłam bardzo zazdrosnym dzieckiem… o moją starszą siostrę właśnie 😀 toteż jak dojdzie do trzeciego, to Kosma też będzie musiał swoje potłumaczyć.
PS. Wybacz, jak to już gdzieś zostało napisane, ale śpiochy w bobry skąd są? *.* I czy są na rozmiar 92? Idzie zima, u nas mroźno, Ryś się wiecznie odkrywa…
Podlinkowane jest tam gdzieś w tekście, ale mogło umknąć: http://www.tuliluli.eu/produkty/ubranka/rampersy/5013. I nie mów mi o trzecim, bo mnie ciary obeszły 😀
Nie ma rozmiaru D: ale i tak dzięki i przepraszam za gapiowatość!
Nie przepraszam za straszenie :3
Jako fanka prezentów ja jednak zdecydowałam się na to, aby mała Amelka przywiozła Oli prezent i uważam, że to był dobry wybór 😉 A z innych rozwiązań to polecam wymyślenie sobie zabaw, w które można się bawić ze starszakiem w chwilach totalnego uziemienia czyli gdy się karmi – my bawimy się np. w ministerstwo dziwnych kroków czyli ja siedzę na kanapie, karmię i wymyślam dziwne rodzaje kroków, którymi Ola musi przejść cały pokój.
Działania na tym etapie, na jakim jesteście Wy, u nas wyglądały bardzo podobnie. Starszy (różnica wieku 6 lat) chciał mieć braciszka, szykował ze mną wyprawkę, potem woził wózkiem itd. Wszyscy okazywali mu dużo uwagi i było pięknie. Do czasu. Kiedy młodszy się spionizował i stał się mobilny, a rodzina nagle zaczęła piać zachwyty: o jak pięknie chodzi, jak pięknie mówi, brawo, brawo…starszy zauważył konkurencję! Halo, co się dzieje??? Kto mi odbiera uwagę? Halooo…Do tego włazi do pokoju, chce zabierać moje rzeczy i wrzeszczy, jak mu nie daję…Ufff…Relacje braterskie do dziś są mocno napięte, a panowie mają lat 7 i 13…A zaczynało się tak pięknie…
Dlatego ja nie chwalę dzieci 🙂 Owszem, zauważam, że coś się udało Kosmykowi zrobić, mówię mu, że cieszę się, jeśli on uważa, że narysował/zrobił coś, godnego uwagi, ale nie pieję zachwytem. I kolejny raz przekonuję się, że robię dobrze 🙂
Ha! Wszystko w punkt!:) no jakbym czytała o sobie! Tzn o nas!! Mam córę 4 l i synka 3 m! I każdy ale będzie zazdrosna! Ale będzie zazdrosna!! Fakt, bałam się, gdyż Marysia to „córeczka” tatusia. Mamy sporo dzieci w rodzinie i gdy tylko mąż zajmował się innym brzdącem Marysia już mu wchodziła na głowę, bo to jej tata…
Ale…ale żadne obawy się nie spełniły!!! Mała pomaga, opiekuje się bratem!! Nie na zazdrości i jak słyszę ” i tak na pewno jest zazdrosna” to odpowiadam ’ no tak pewnie wiecie lepiej’
U nas było o tyle łatwiej, że mamy sporo dzieci w rodzinie, i gdy ja byłam w 3-4 m to dwie szwagierki urodziły, także Marysia na ” żywo” widziała na czym polega opieka nad noworodkiem
I też jak najbardziej pozwalam jej brata dotykać jak najwięcej!! Nie ma nic piękniejszego jak oglądanie budujacej się więzi pomiędzy rodzeństwem!
Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona reakcja syna na młodszego brata. U nas jest taki problem, że mlodszy (obecnie ma rok) psuje wszystko starszemu (zabiera klocki, podrze obrazek itd) i z tego powodu starszak ma troche przechlapane 🙂 Starszaka to dosc irytuje i wtedy sie wscieka na mlodszego (czesciowo rozumie, ze to maluch tak poznaje swiat, jest to jego forma zabawy, ale jego tolerancja ma swoje granice:P). Poza tym synowie za soba przepadaja. Stosowalam mn podobne sposoby, ktore Ty opisywalas. Czesto tez zdarzalo mi sie i zdarza do dzis, ze jak przychodza goscie i wyrazaja swoj zachwyt nad mlodszym (dlaczego sie tak styarszym nie zachwycaja?:) to zwracam wtedy wieksza uwage na starszego, przykladowo wszyscy sie ciesza i zachwalaja nowa umiejetnosc malucha np wchodzenie i schodzenie z tapczanu to wtedy wyciagamy asa z rekawa i np pokazujemy swietny rysunek starszaka, zeby odciagnac zachwyt od malucha 😛 JAk jestesmy we czworke w domu, to nie mamy tego problemu, bawimy sie z mezem razem z dziaciakami lub ja z jednym, on z drugim i potem zmiana. bardzo pilnuje, zeby zainteresowanie rodzicow bylo rozlozone mw po rowno na obydwoch synow (pewnie dlatego, ze sama mam rodzenstwo i uwazam, ze u nas to bylo troche niesprawiedliwie :P)
Super dopracowany tekst. Gratuluję!
A co do meritum to powiem ci że czytając ten wpis odhaczalam jak było u nas. I w sumie tak samo wyglądał proces przygotowawczy ale efekt odmienny niż u was. Może dlatego że Anka bardziej wymagająca niż pierworodna – ciągle chciała jeść, krotko spała, wrzeszczała itd. Widziałam po starszej że i ja męczy ten ciągły hałas. Dodatkowo gdy mała się urodziła to Lulka chodziła jeszcze do placówki więc sporo w ciągu dnia jej nie było. W lipcu zaczęłam siedzieć z nimi dwoma na dobre i wtedy rzeczywiście rozpoczął się najcięższy okres siostrzanej współpracy.
Mam nadzieję, że kiedyś, może już niedługo, ten tekst będzie także dla mnie. Lidka jest rozkoszną 3 i pół latką, która zdanie, co do rodzeństwa zmienia kilka razy dziennie. Na szczęście częściej jest na tak a jej wahania dotyczą przede wszystkim płci i ilości rodzeństwa.
Bardzo dla mnie na czasie ten tekst! Dzieki!
Wiem, że na czasie, gratuluję małego T. 🙂
Dzieki! 😉
U mnie między chłopakami jest „nieco” wieksza różnica wieku – 9 lat. Jednak z uwagi na patchworkowość naszej rodziny tym bardziej ważne było, by Starszy nie czuł się pominięty z powodu Młodszego. Oprócz tych wszystkich działan, o których napisałaś, dołożę jedno swoje. Starszy co wieczór czyta na głos-mi i sobie. Będąc w ciąży co wieczór słuchałam jak czyta. Po porodzie od pierwszego dnia, siadałam u niego w pokoju z Młodszym i słuchaliśmy. Młodszy niezmiennie na tym czytaniu zasypia 🙂
Ale super! U nas Kosmyk śpiewa Adaśkowi i dzięki niemu zauważyłam, że Adasiek… to lubi 🙂 Kosmyk miał w nosie moje śpiewanie, więc przy Adaśku nawet o tym nie pomyślałam…
Heh, to mamy podobnie. Z tym że to ja tym razem się spełniam wokalnie _ Sinatra, Beatlesi…Młody aż piszczy 🙂 A w ogole to śniłas mi się dziś w kosmicznym snie 😀
Przypomniało mi się jak musiałam każdą kołysankę śpiewać dwa razy – „Z popielnika na Maciusia iskiereczka mruga…”/”Z popielnika na Tosieńkę iskiereczka mruga…” albo „Synku mój ty śpij…”/”Córuś mój…”. To ostatnie mało gramatycznie ale przynajmniej było 🙂
Piękne zdjęcia Wnuków;) Pozdrawiam! KBD 🙂 babcia Kosmyka i Adasia 🙂 matka Chłopa
Dziękuję za ten tekst. Dla mnie bardzo na czasie i bardzo zgodny z moimi ogólnymi przemyśleniami.
Dzięki 🙂