Kiedy publikowałam kolejne wpisy o książkach w Naszej Biblioteczce, ciągle któraś z czytelniczek podpytywała mnie, czy mam jakieś sprawdzone pozycje dla niemowlaków. Jak mi było ostatnio głupio, kiedy uzmysłowiłam sobie, że obiecałam napisać o książkach dla mniejszych dzieci, a wiedziałam, że nie będę miała przez najbliższe dni szans, żeby to zrobić… Na szczęście wszystko już wróciło do normy, a ja mogę przedstawić książki dla niemowlaka, które z ręką na sercu mogę polecić [i jednej nie :D].
Adaś ma dopiero roczek, ale jego kolekcja książek już jest pokaźna. Część, oczywiście, dostał w spadku po Kosmyku, część kupiła babcia, a część ja – w urodzinowym prezencie. [Tytuły są linkami. Większość do księgarni Tania Książka]
Książeczka z dzieciństwa Kosmyka. Wierszykowa opowieść o małym baranku, który uciekł mamie i hasał po polach. Dziecko śledzi jego przygody i grucha radośnie [tzn. Adaś grucha, nie wiem, jak wasze :)]. Muszę przyznać, że rysunek tego baranka wcale nie jest jakiś brzydki, kolory stonowane i całość czyta się dziecku bardzo przyjemnie.
2. GDZIE UKRYŁ SIĘ KOTEK?
To jedna z pierwszych książeczek Kosmyka, bardzo ją lubił, bo polega na działaniu – czyli trzeba dotykać, szukać, wytężać wzrok. Kotek Lucek schował się swojej pani, a dziecko musi pomóc go znaleźć. Kosmyk książkę czytał chyba ze sto razy, a dalej bawi go znajdywanie kotka na kartach. Adaś jeszcze tego nie rozumie, ale ogląda z zaciekawieniem.
3. KOCHANE ZOO
Nowość w Naszej Biblioteczce, a konkretnie prezent urodzinowy. Kiedyś, kiedy polecałam Muminki z okienkami, część osób zwróciła mi uwagę, że ich dzieci takie okienka powyrywają. I faktycznie, po roku z muminkowej książki z okienkami zostały strzępy. Ale Adaś nie ma zapędów Kosmyka do darcia, okienka otwiera delikatnir i historia nietrafionej przesyłki trafiła na ciekawski grunt. W razie czego, taśmę mam, a kiedy zauważę tendencję do darcia, zwyczajnie książkę schowam na górną półkę. Polecam 🙂
4. KSIĘGA DŹWIĘKÓW
Ulubiona książeczka dwójki moich dzieci 🙂 W sumie to nawet jej dobrze nie przejrzałam [tylko do zdjęć i to, czego nie rozumiał starszy], bo Kosmyk od razu ją porwał i namiętnie uczy Adaśka wydobywania z siebie różnych odgłosów. Tak więc Adaś już umie mówić „kokoko”, „pif paf”, „hau hau”, miau, miau”, „buzi, buzi” i „kap kap” 🙂
Książka jest bardzo gruba, ładnie zilustrowana i to chyba moja ulubiona pozycja na prezent dla starszego niemowlęcia. Ja sobie zakupię kilka dla znajomych mam 🙂
5. ONOMATO
Adaś bardzo lubi naśladować odgłosy [jakoś nie pamiętam, czy Kosma też lubił], więc do „Księgi dźwięków” dokupiłam mu kilka pozycji z serii „OnoMato”. I w tym momencie to te książki są u nas na szczycie ulubionych.
6. ALINKA – RYBOM PIĘKNIE BŁYSZCZĄ ŁUSKI / ZŁOTĄ GWIAZDĄ KOSMOS MRUGA
Te książki to freestajl w czystej postaci. Nie pytajcie mnie, o co w nich chodzi, grunt, że Dasio je lubi, mimo że na pierwszy rzut oka nie widać w nich najmniejszego sensu. Oto krótki wierszyk, potem jacyś ludzie, potem fale, potem znów kilka zdań. Nie rozumiem tej fascynacji, ale szanuję decyzję dziecka. Chce je oglądać? Proszę bardzo!
Dodałam trochę więcej zdjęć, bo to bardzo ładnie graficznie opracowana książka. W sumie może to w tym tkwi jej fenomen? W stonowanych kolorach i subtelnym minimalizmie? Bo, szczerze mówiąc, mam odruch wymiotny, jak widzę kolejną przeładowaną kiepskimi obrazkami książkę…
7. BARDZO GŁODNA GĄSIENICA
Pamiętam czas, kiedy ta książka była istnym fenomenem. Ludzie się nią zachwycali, bo nie byli przyzwyczajeni do tego, że można w ten sposób zaprojektować książkę dla dzieci. Teraz dla większości z nas to standard, ale kilka lat temu „Gąsienica” była na ustach wszystkich. A teraz, co chcemy ją obejrzeć z Dasiem, to Kosmyk nam ją wyrywa i chce jeszcze i jeszcze raz przeczytać. A potem staje się głodny, więc czytanie trzeba odłożyć na potem 🙂
8. POZNAJ KOLORY
Sentyment wielki mam do tej książki, bo to też jedna z pierwszych książeczek Kosmy. Kupiona gdzieś w księgarnianym outlecie za 50 gr stała się pierwszą pozycją w naszym już dość dużym zbiorze.
9. KOLOROWE ZWIERZAKI
Książka złapana w koszu w Biedronce. Fantastyczna, bo każdy obrazek ma specjalne żłobienia i oprócz wizualnego efektu, jest jeszcze dotykowy. Dla roczniaka – super sprawa, książka staje się dla niego jeszcze bardziej atrakcyjna!
10. KSIĄŻECZKI KONTRASTOWE
Absolutne must have mamy niemowlaka. Dziecko po urodzeniu rozróżnia tylko kontrastowe kolory [głównie czerń i biel], ale z miesiąca na miesiąc ostrość wzroku się znacznie poprawia. Pod koniec pierwszego roku, dziecko widzi 12 razy lepiej niż po urodzeniu. Fajnie ten czas spędzić z odpowiednią książeczką. Ja miałam kilka egzemplarzy jeszcze kosmykowych książeczek, od siostry dostałam zestaw kolejnych od szóstego miesiąca życia i mogłam obserwować kompletnie różne reakcje Adasia na te same książeczki.
11. ELA I OLEK
Wesołe przygody rodzeństwa pokazujące nie tylko młodszemu dziecku różne momenty dnia, ale też starszemu, jak można zajmować się i bawić z młodszym braciszkiem lub młodszą siostrzyczką. Adaś ma przy czytaniu minę filozofa, Kosmyk za to przepada za całą serią 🙂 [Tak naprawdę nie wiadomo, czy Ela i Olek to rodzeństwo. Czytelniczka podsunęła mi, że nie są spokrewnieni, ale albo ja, albo Kosma uznaliśmy ich za rodzeństwo i tak już u nas zostało :)].
12. MUMINKI
Moje ulubione. Od dziecka byłam z frakcji tych dzieci, których Muminki nie przerażały, a Buka była w sumie bardziej biedna niż straszna. Kosmyk pokochał Muminki jeszcze bardziej, od kiedy puściłam mu muminkowy film [jakoś niedawno]. Wygrzebał stare książeczki, a ja oglądając z nim, przy okazji pokazuję Daśkowi.
13. OWIECZKA/PIESEK
Takich pierdółkowatych książeczek pewnie macie na pęczki. Nie przepadam, w sumie wszystkie są wyglądają tak samo, upstrzone, pstrokate, z wierszykami tworzonymi na toalecie [ja takie tworzę, kiedy muszę czymś zająć Dasia i jednocześnie zrobić, wiecie co]. No ale. Najłatwiej można je kupić i są ogólnodostępne jak coca-cola. Większości takich pozwoliłam zginąć w łapskach dzieci [i zębach psa]. Zostawiłam sobie dwie, żeby machać nimi i mówić: „Nie, dziękuję, już takie mamy!”.
No, nie skradły mojego serca, nooo. Książki powinny coś więcej sobą reprezentować 🙂
14. NAD MORZEM / W GÓRACH
Książki z nurtu „historyjka do oglądania”. Na zasadzie znanej „Ulicy Czereśniowej” czy „Roku w lesie”. Tym razem w temacie wakacji – jedna opowiada o wakacjach nad morzem [jest odjechana, a jedna mama wciąż szuka kogo? Adasia! :)], a druga o wakacjach w górach. Jedne i drugie [wakacje] marzą mi się od dawna, ale na razie zakopałam się w ogrodzie i nie wiem, czy mi się uda z niego wykopać do końca lipca. Jak można się domyśleć, Adasio na razie jest średnio zainteresowany, ale pamiętam, że Kosma Czereśniową też zaczął ogarniać dopiero jak skończył jakieś 1,5 roku. To są w ogóle nówki sztuki książki, świeżo wypuszczone z Wydawnictwa Babaryba. I akurat na wakacje do oglądania na ręczniku po kąpieli w morzu lub spacerze po górach 🙂
15. WIELKA KSIĘGA BASI I FRANKA
Kilka egzemplarzy Basi i Franka, które miał Kosmyk będąc małym maluszkiem, kompletnie nam się już rozleciało z przeczytania, dlatego, kiedy znalazłam wszystkie części serii w jednym egzemplarzu, od razu kupiłam dla Dasia, bo przygody rodzeństwa są niesamowicie ciepłe. W ogóle, od kiedy mam dwójkę, rozbraja mnie jakikolwiek przejaw opiekuńczości starszego rodzeństwa wobec młodszego. Ostatnio popłakałam się, kiedy Kosmyk podciągał porty Dasiowi 😀
Może dlatego historie Basi i Franka bardzo mi się podobają. A makaron z sosem i sałatka z zielonym groszkiem w książce wyglądają tak apetycznie, że aż Kosma się do zielonego groszku przekonał 🙂
16. KOŁA I KÓŁKA
Kolejna dorwana w Biedronce książeczka, kupiona specjalnie dla Kosmyka [auta], a dla Dasia kupiłam podobną z liczbami. Cechą tej serii są wyżłobione w kartach kółka, tworzące fajny kółkowy kolaż. Książka o liczbach została u babci, z braku laku więc sfotografowałam kosmykowe koła, ale całą serię polecam. W dyskontach też można znaleźć fajne pozycje 🙂
17. EMÓW OD ŚWITU DO ZMIERZCHU
Arcydzieło dla maluszków, starszaków, rodziców – książka na lata. Przepięknie wydana, z rozkładającymi się kartami, opisująca cztery pokolenia mieszkańców Emowa. To zapach porannej kawy, ściętego siana, podwieczorku i pierwszego wieczornego chłodu. Z ręką na sercu przyznaję, że kupiłam ją dla Dasia, ale sama ją zgarnęłam i z wypiekami na twarzy przeglądałam. Cudo!
Czy masz może Emów od świtu do świtu do odsprzedania bądź wiesz gdzie można dostać? Szukam szukam i nic 🤷🏼♀️
Bardzo ciekawy wpis.
Mój syn skończył właśnie 11 miesięcy i… jeśli chodzi o książki kartonowe, to jest z tym jeszcze spory problem. Denerwują go, bo trudno mu strony przekładać (a chce to robić samodzielnie), lubi książki smakować, a wiadomo, że karton to jednak papier, czyli z wilgocią, a ślina jest wilgotna, nie lubi się za bardzo. Ja, mama, widząc niszczoną książkę, reaguję nerwowo, co mojemu synowi się nie podoba, no i ryk. Tak więc na chwilę obecną książkami całkowicie bezpiecznymi dla niego (i dla mojej psychiki) są książeczki materiałowe. Hitem jest książeczka z Ikei z serii Leka oraz książeczki piankowo-kartonowe z serii mięciutka książeczka. Oprócz tych dwóch niezniszczalnych pozycji dodałabym jeszcze ulubioną książeczkę mojego dziecka (codziennie szuka jej na półce, wyjmuje i wertuje w tę i wewtę). Chodzi mi o książeczkę z serii Guess What? autorstwa Jeannette Rowe (niestety nie została wydana na rynku polskim). Książka jest wykonana z bardzo mocnego kartonu lakierowanego (czyli jest odporniejsza na ślinę). Jednak mimo wszystko trzeba czuwać nad dzieckiem, żeby książeczki trochę nie uszkodziło. Choć to sama radość być przy nim, nawet kiedy książka jest wertowana 10 raz z rzędu. Dziecko bowiem się uśmiecha, krzyczy z radości i klaszcze w ręce.
Więcej o moich typach książek dla niemowląt napisałam w ostatnim poście na swoim blogu:
https://mamapodprad.blogspot.com/2018/02/ksiazeczki-dla-najmodszych-nie-musza.html
Natomiast „Księga dźwięków” jest super, ale nie do operowania rękami takiego jeszcze malca. Trudno mu przewracać strony no i książeczka w mig z jednej robi się dwiema, albo trzema… Rozerwanie w przeciągu kilku minut przy tak małym dziecku jest nieuniknione. Z kolei „Bardzo głodna gąsienica” (mam wydanie duże) jest dla mojego dziecka jeszcze trochę denerwująca, bo nie potrafi łatwo przerzucać stron (ze względu na jej gabaryt), ale mam nadzieję, że niedługo już mu to zacznie wychodzić i zabierzemy się za jej lekturę. 🙂
Bardzo ciekawe zestawienie – z pewnością będziemy z niego korzystać, bo opinia mam jest dla nas najważniejsza. A co myślicie o naszym TOP 3 serii książek dla maluszków? Pucio, Mucha Fefe i ulica Czereśniowa – sprawdziły się u Was? Moje dzieciaki były nimi zachwycone! Zajrzyjcie do nas 🙂 http://www.dzieciakowelove.pl/top-3-ksiazki-dla-dzieci/
Zabrakło jeszcze książeczek Parenti w tym zestawieniu.
Książeczki bardzo fajne:) Jedynie formuła „Kochane ZOO” trochę mi nie przypada do gustu. Zwierzęta w pudłach, które można od tak odesłać. Niemowlę co prawda nie zwróci uwagi, ale jak się ma co najmniej dwójkę dzieci z większą różnicą wieku to jakoś to średnio widzę. Kiedyś obok ZOO byłam świadkiem rozmowy matki z córeczką typu – „Mamusiu dlaczego małpki były w klatce?”. Kiedyś gdzieś w internecie widziałam piękną książkę ze zwierzętami na foliach, które przekładane przenosiły zwierzątko z klatki do rodziny na sawannie lub z szyi bogatej pani na runo leśne:)
Zapewne ma Pani na myśli ksiązeczkę „Uratuj mnie” Patricka George’a: https://www.ceneo.pl/50436234
Super zestawienie, skorzystam na pewno. Mamy Muminki, baranka, gąsienicę, ale nie znałam np. Alinki ani Eli i Olka.
Część tych książek jest w naszej biblioteczce, natomiast pierwsze słyszę o Emowie – cudowna, urzekła mnie szczerze. Podobnie jak książki Nad morzem/W górach – przed wyjazdem na urlop na pewno kupię przynajmniej tę pierwszą;)
Sporo z tych książeczek mamy (lub pokrewnych tytułów z serii) lub kupiłam na prezenty i wiem, że się świetnie sprawdzają. Zula uwielbia książki w stylu Mamoko i Czereśniowej, więc ta „Nad morzem” już ląduje w moim koszyku 🙂 Jak była mała, to największą miłością darzyła okropną książeczkę (ilustracje i tekst) o stacji benzynowej, gdzie na każdej stronie trzeba było tankować pojazdy tym 'nalewaczem’ z wężem ze sznurka. 20 razy pod rząd, to było minimum 🙂
Elę i Olka oraz serię 'Ela’ mamy od ponad 2 lat w domu. Nasza Ela je uwielbia. Polecam! Są dobrze wyprodukowane i miło się je czyta. Prosty język.
Wydaje mi się, że oni nie są rodzeństwem, raczej kolegami. Tego się w domu przy opowiadaniu trzymamy.
Takie książki kontrastowe też posiadamy. Dla maluchów niezastąpione.
Właśnie tu trafiłam w poszukiwaniu inspiracji dla mojego malucha. I wyjaśnię, że Ela i Olek nie są rodzeństwem tylko sąsiadami-przyjaciółmi:) Moja starsza córka zaczytana w „Jabłonce Eli” i tam sprawa zażyłości bohaterów jest jasna:)
To się wyjaśniło:) dziękuję
„Kochane Zoo” i „Księga Dźwięków” to też hity u nas. Oprócz tego dziewczyny uwielbiają książkę z dziurą, ale jak jej ostatnio szukałam to nie było w księgarniach internetowych
Mamy sporo z podanych tytułów i również lubimy. Czaję się na Alinkę i muminki. Tylko mąż się puka w głowę, bo twierdzi, że więcej książek (na razie) nie potrzeba. Ja od siebie bardzo polecam Jest tam kto? (mój Adaś uwielbia pukać w drzwi) i Bardzo zdolną biedronkę 🙂
Zapisuję kolejną pozycję 🙂 Dzięki 🙂 Jak się na Alinkę napatrzę, to pewnie pod koniec sierpnia będę robić miejsce na starsze książeczki dla Dasia i może wrzucę ją na wyprzedaż 🙂
„Kochane ZOO” po angielsku udało mi się ostatnio upolować w second- handzie za 50 groszy 🙂 i moje pokraczne tłumaczenie w pełni zadowala maluchy 🙂
Aaa! Super 🙂