A co jeśli trafi cię szlag i wybuchniesz na dziecko?

To pytanie pojawiało się w ankiecie i w mailach prywatnych. „Asiu, nie wierzę, że ci się nie zdarza, po prostu nie wierzę, jesteś przecież człowiekiem. Powiedz mi więc, bo ja sama się z tym męczę, co zrobić, kiedy nie wytrzymam i nakrzyczę na moje dziecko? Jak się zachować? Czuję się winna i mam wrażenie, że tym krzykiem obdzieram go z całej miłości, jaką mnie obdarza. Nie umiem sobie z tym poradzić, szczególnie gdy potem przypominam sobie jej załzawione i przerażone oczy…”. Jak się w takiej sytuacji zachować? Co zrobić, żeby nie krzyczeć?

 

 

Maili podobnych do tego dostaję całkiem sporo. Mam wrażenie, że opisując moje przeboje z Kosmykiem [a teraz już z Adaśkiem] widzicie mnie cały czas opanowaną i spokojną. I tak powinno być. Jestem zdecydowaną przeciwniczką wrzasków i krzyków na dziecko. Ale niestety, jestem tylko człowiekiem i mimo że staram się z całych sił, nie jestem w stanie z ręką na sercu powiedzieć, że non stop emanuję spokojem. Pocieszam się, że udaje mi się być spokojną na tyle, że ten wajn wprawił mojego syna w nieokiełznaną wesołość [„Nigdy nie byłaś tak zabawna, mamusiu”], ale jednak, może że nie aż tak jak na filmiku, czasem przestaję być stoikiem i cała chodzę roztrzęsiona. Czuję się potem okropnie i robię wszystko, żeby to się nie powtórzyło, ale nawet jeśli się nie powtórzy, ten jeden krzyk sprawi, że będę czuła się winna przez najbliższe tygodnie, jeśli nie miesiące. Winna jak matka.

 

No ok. Ustaliliśmy, że krzyk się zdarza. Umawiamy się, że zdarzać się nie powinien. Ale jeśli się zdarzy, a ty zamierzasz samobiczować się w nieskończoność, powiem ci, co zrobić, żeby poczucia winy się pozbyć i żeby twoje dziecko szanowało cię jako ukochanego człowieka z krwi i kości.

Co zrobić?

Jedną z najważniejszych rzeczy, jakie twoje dziecko powinno umieć w wieku czerech, pięciu czy sześciu lat, jest rozpoznawanie i nazywanie emocji. Powinno poznawać je nie tylko na sobie, ale też rozpoznawać u innych. Uczymy go w ten sposób nie tylko radzenia sobie z jego własnymi emocjami, ale też radzenia sobie z emocjami innych. Nie jesteś robotem, nie masz dyplomu z bycia opanowaną przez 24/h, nie bierzesz tabletek na opamiętanie. Jesteś żywym człowiekiem i ciebie, jak każdego, również mogą ponieść emocje.

KROK PIERWSZY

Usiądź i wytłumacz dziecku, czym i dlaczego się zdenerwowałaś. Porównaj swoje uczucia do uczuć dziecka, które znalazłoby się w podobnej sytuacji w swoim dziecięcym świecie [Zdenerwowałam się, bo ta lampka znaczyła dla mnie tyle, co twoje wszystkie duże samochody, wiesz? I przykro mi się zrobiło, nie umiałam sobie z tym poradzić, ale już się uspokajam], porozmawiaj z dzieckiem, jak inaczej mogłaś się zachować, w jaki sposób rozładować swoje zdenerwowanie. Wysłuchaj, co proponuje dziecko, daj mu do zrozumienia, że ono też może stosować te metody. Emocje są z nami codziennie i przez całe życie – warto chwilę słabości przekuć na znakomitą lekcję radzenia sobie z nimi. Dla ciebie i dla dziecka.

KROK DRUGI

Przeproś dziecko.

 

Naprawdę.

 

Przeproś dziecko, które zwyczajnie na przeprosiny zasługuje. Wiem, że dla wielu z pokolenia moich rodziców to nie do pomyślenia, bo dziecka przecież się za nic nie przeprasza, ale ja jestem zwolenniczką przepraszania, jak zresztą wiele moich znajomych i koleżanek. Bo niby dlaczego wymagamy od dziecka przeprosin za wszystko, co robią źle, a sami nie dajemy im tego samego przykładu?

 

 

Więc jeśli zdarzy ci się krzyknąć na dziecko – porozmawiaj i przeproś. I przestań się zadręczać.

 

CO ZROBIĆ, ŻEBY NIE KRZYCZEĆ?

Istnieje jeden z najprostszych sposobów na opanowanie swoich emocji. Jeśli masz wrażenie, że zaraz twoja głowa pęknie, a ręce same się ze złości zaciskają – wyjdź. Wyjdź z pokoju, schowaj się w łazience, wyjdź przed dom, złap się za coś, co pozwoli ci wyzwolić nagromadzoną energię: przepranie chodniczka, wyrzucenie z impetem śmieci, rzucenie butami Chłopa za płot [a nie, to tylko moja domena] albo skopanie ogródka/odśnieżenie śniegu. Mi jeszcze pomaga ugniatanie ciasta albo podkładanie do pieca.

 

Ale, ale – to jest proste, kiedy ma się dziecko w wieku Kosmyka i starsze, które zrozumie komunikat „Mamusia, jest bardzo zła i musi na chwilę wyjść, żeby ochłonąć, zaraz wrócę i porozmawiamy spokojnie”. A co z młodszymi? Cóż… kiedy Kosmyk się wściekał, a ja miałam ochotę po prosty wrzasnąć, żeby chwilę był cicho, a zostawienie go samego mogło skutkować jeszcze większym płaczem – po prostu się wyłączałam. Siedziałam obok niego i cały czas obok niego byłam, ale w myślach rozrywałam na strzępy poduszki albo wymyślałam nielubianym przeze mnie osobom. Czasem zaczynałam śpiewać – co totalnie zaskakiwało moje dziecko i nawet je uspokajało. Śpiewając, opisywałam to, co mnie wkurza w danej sytuacji, opisywałam zachowanie mojego syna, opisywałam swoje potrzeby i wydzierając się w śpiewie, który ani nie był do rymu ani do muzyki, jakoś się rozładowywałam.

 

 

A jeśli czujesz, że powoli tracisz kontrolę nad swoją złością – koniecznie wesprzyj się pomocą od specjalistów. Poradnie psychologiczne nie są wcale takie złe, a mogą pomóc w uporządkowaniu twoich uczuć, żebyś ty mogła pomóc wejść w świat swojemu dziecku.

 

 

 

SPODOBAŁ CI SIĘ WPIS? TO PODZIEL SIĘ NIM ZE ZNAJOMYMI!

A JEŚLI CHCESZ PRZEKAZAĆ MI UWAGI O BLOGU

ZAWSZE MOŻESZ WYPEŁNIĆ ANKIETĘ

 –> TUTAJ <–

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

0 0 votes
Ocena artykułu
12 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Julia Orzech
Julia Orzech
8 lat temu

Akurat dziś trafiłam na twój tekst! Co za szczęście. Bo kilka ostatnich dni to jakiś szał Tymka. Ciągle się drze, wymusza, złości. Ja liczę do dziesięciu, chowam się w łazience, ale niestety też często wrzeszczę. Wypróbuję metodę ze śpiewaniem. Kto wie:) Nooo to idę po tego mojego przedszkolaka 🙂 DZIĘKI 🙂

Agnieszka
8 lat temu

Mnie otrzeźwiło, kiedy po wrzasku na syna (ach, standard – wyrzucenie wszystkich ubrań z szafy), on spojrzał na mnie, przyłożył paluszek do ust i powiedział: „Cisza, mama, śpokój”.

Asia Prezentuje Prezenty
8 lat temu

Ja bym nawet zamieniła kolejność po pierwsze z po drugie – to znaczy najpierw przeprosiła, a potem wyjaśniała co i jak. I ze śpiewaniem mam podobnie, też mnie uspokaja. U nas pomaga też czytanie książek – to uspokaja i dziecko i rodzica bo przenosi wszystkich w inny świat.
A na blogu dobra relacja jest teraz cykl o złości – i tej dziecięcej i tej dorosłej. To tak podpowiadam tym zainteresowanym tematem.

Anna
Anna
8 lat temu

Jak mnie trafia I zaczynam rozpadac się na kawałki (w momencie, w którym czuję, że za ułamek sekundy kogoś rozszarpie), córka albo przytula się do mnie albo mówi, że jestem najkochansza na świecie. Jej zachowanie działa na mnie jak kubek zimnej wody.

Pau - 5razones
8 lat temu

A propo jeszcze złości i jej przyczyn, i przepracowywania, to fajny artykuł napisała Róża marzy: http://www.rozamarzy.com/to-nie-moja-zlosc/#comment-66103

Myślę, że jednym z kluczowych etapów w pracy ze sobą i nad zrozumienie, swoich emocji, jest szukanie źródła.

Agnieszka | Level up! studio
8 lat temu

Poszło dalej. Aśka, jak mi ten tekst był potrzebny. Butami męża nie rzucam, bo korytarz za krótki, ale kiedyś przez okno polecą. A to rozrywanie pierza z poduszek – muszę wypróbować.
Kiedy już nie mam do Zu sił, kiedy wyprowadza mnie z równowagi tak, że mam ochotę wrzeszczeć na nią (oj, zdarzyło się), to przytulam ją, tak mocno i ona jakimś cudem się wtedy uspokaja, a przynajmniej przestaje beczeć i drzeć się. Ech, jakiś bunt 3-latka czy inna histeria. Byle do 18-tki 😀

Joanna Jaskółka
Reply to  Agnieszka | Level up! studio
8 lat temu

Dzięki! Fajnie, żeście sobie sposób wypracowały 🙂

MartynaG.pl
8 lat temu

Ileż to w naszym życiu będzie przypadków, w których będziemy musieli stawić czoło swoim słabościom ? Całe życie musimy nad sobą pracować, w okresie macierzyństwa również 🙂

Matka Debiutująca
8 lat temu

To ja mam problem z wyłączaniem – czy to wrzask rozhisteryzowanej prawie czterolatki czy płacz niemowlęcia, nie umiem przejść obojętnie, przy czym nieobojętność równa się czasem krzykiem na starszą. Nie mam jakiegoś sposobu na ogarnięcie złości, choć najlepiej jest mi zwyczajnie opuścić miejsce konfliktu, niestety wybucham, zawsze przepraszam. I nie wiem, czy to dobrze, ale moje dziecko potrafi już powiedzieć, że mama się dziś zdenerwowała….

Monika Tyluś
Monika Tyluś
8 lat temu

O tak, ja robiłam podobnie z moim Adaśkiem – wyłączałam się, jednocześnie będąc obok niego, obok mojego rozhisteryzowanego synka – i to działało, oboje się uspokajaliśmy.. 🙂
PS Uwielbiam Twoje teksty! Pozdrawiam :*

Joanna Jaskółka
Reply to  Monika Tyluś
8 lat temu

Dziękuję 🙂 Uwielbiam takie komentarze 😀 Wyłączanie się jest najlepsze, bardzo pomaga!

Zofia Bogusławska
Zofia Bogusławska
Reply to  Joanna Jaskółka
8 lat temu

Ja to się czasem przyłapuję że zaczynam się kołysac na lewo i prawo podczas takiego siedzenia obok w stylu „abonent czasowo niedostępny”, kiedy dziecko ma histerię…