Czy ktokolwiek wyobraża sobie prawdziwe wakacje bez tych dmuchanych zabawek?

Tylko 18. Tylko, a czasem nawet mniej, dostajesz wspólnych wakacji z dzieckiem w prezencie razem z jego narodzinami. W dniu jego narodzin już wiesz, że możesz się spodziewać około 18 zim, wiosen i wakacji wspólnie spędzonych z tym małym smykiem. Tak bardzo mało, a jednak czasami się dłuży jak wieczność prawda? Niemniej pamiętam, że każde wakacje są tak naprawdę ostatnie. To ostatni raz, kiedy młodszy ma dwa lata, a starszy pięć. Za rok będą starsi, za dwa lata być może już wcale nie będą potrzebować aż takiej mojej adoracji. I chcę sprawić by każde te nasze ostatnie wakacje były wyjątkowe. Niezapomniane. Oprócz wycieczek, atrakcji i nocnego łapania świetlików, nie żałujemy starań, żeby w domu chłopcy mieli zapewnione niezapomniane wrażenia. Oto lista naszych „wodnych” zabawek dmuchanych, które ochłodzą każdy upalny dzień:

 

 

BASENIK

 

 

Mimo tego, że w każdym baseniku, jaki mieliśmy, dzieciaki zawsze coś utopiły, to wyciągnęłam z tego jeden możliwy wniosek – moich rzeczy muszę pilnować – i co roku wyciągamy basenik z piwnicy. Nasz zeszłoroczny, niestety, już się nie nadawał do użytku, więc zaszaleliśmy i naszym małym zbójcom sprawiliśmy prawdziwy statek zbójecko-piracki. Ma ster, ma flagę, ma dmuchane miecze dla dwóch piratów, ma nawet wodną armatkę, do której można przytwierdzić szlauch i taką armatką wlewać wodę do baseniku albo walczyć z matką, która wzywa na kolację. Kiedy dmuchałam basenik, byłam wściekła, że ta flaga nie chce porządnie stanąć, jak na zdjęciu w sklepie i myślałam, że to ściema, ale spokojnie – gdy naleje się dużo wody, maszt od flagi się pięknie prostuje i statek wygląda jak należy. Do zestawu  dołączono też łatkę, ale spokojnie – nie łatwo przegryźć ten materiał, Adasio próbował i mu nie wyszło 🙂 Ach i woda nie będzie nigdy w tym baseniku niebieska, bo podkład jest zielony. Mi osobiście bardzo to odpowiada, bo na niebieskim widać każdą najmniejszą kupkę piasku, a na zielonym nie bardzo i się człowiek nie denerwuje, że syf. Wolę zielone podbicia zdecydowanie.

 

Basenik kupicie: tutaj.

 

 

 

 

 

 

 

PIASKOWO-WODNY STOLIK

 

 

Nie, nie powiem, że jest to gadżet niezbędny i zamówiłam go wyłącznie dzięki usilnym prośbom starszaka, nie wierząc, że się sprawdzi. Ale ten mały stolik, oprócz tego, że ma dwie komory i dość ciekawy system z cieknącą wodą, która porusza kaczkę lub śrubki po drugiej stronie, jeśli specjalnym czerpakiem naleje się wody w górne lejki, stał się przedmiotem bitwy między dzieciakami i musiałam  ustalić kolejkę. Komory mają kurki w spodzie, dzięki czemu, po odkręceniu można spokojnie wylać wodę i wyczyścić stolik, jeśli niechcący zrobi się błotko. A zrobi się, bo wlewanie wody w oba lejki jest zabawne i sama bawiłam się tym, jak chłopcy nie widzieli. Łódeczki, łopatki – to wszystko jest w zestawie, ale dla mnie najfajniejsze jest to, że starszak potrafi sam ten stoli złożyć, rozłożyć i… sprzątnąć. A sprzątanie i czyszczenie sprawia mu taką samą frajdę, jak zwykła zabawa. I tak to zazwyczaj wygląda – młodszy babra się i paprze w wodzie i piachu, starszak potem to po nim ogarnia. Taki stolik to świetna opcja dla tych, co mają balkon lub małe podwórko, gdzie nie mieści się piaskownica. U nas piaskownica jest na wzgórzu z jednej strony domu, a stolik stoi z drugiej strony, bardziej słonecznej.

 

Stoliczek kupicie: tutaj.

 

 

 

 

 

MATA WODNA/ŚLIZGAWKA

 

 

Delikatniejsza wersja popularnej w ostatnich latach ślizgawki wodnej, a do tego gra dla całej rodziny na podobieństwo Twistera. My na razie korzystamy z maty jako ślizgawki. Mamy i ślizgawkę [tuż pod zdjęciami maty] ale sprawdziła się ona u nas raczej nie do ślizgania, a do opryskiwania lecącą wodą. I nie powiem, radość z tego niezła, ale po co mam rozkładać dużą ślizgawkę, jeśli jej funkcję spełni mniejsza mata? Chłopcy ją uwielbiają. Starszak stara się przeskoczyć zawsze strumienie wody, a młody znajduje radość w naciskaniu na nadmuchane krawędzie i patrzeniu jak strumienie wody drastycznie się zwiększają.  Robi to najczęściej, gdy wrażliwy na takie bicze starszak jest w środku maty, dzięki czemu oblewany jest obficie i zabawnie ucieka, piszcząc. No i fajnie się położyć w środku, w upalny dzień, i być bryzganym letnią wodą po plecach lub po brzuszku. Jeśli mata jest niepodłączona pod wodę, ja rzucam kostką, a starszak usiłuje nie zwracać uwagi na młodszego i kłaść ręce na wskazanych polach 🙂

 

Co do ślizgawki, to sprawa wygląda z nią tak, że starszak jeszcze nie czuje tej przyjemności ślizgania, a młodszy trochę nie czai bazy. Ja sama bym się poślizgała, bo ślizg jest długi, ale jeszcze nie nadszedł mój czas na kostium kąpielowy, może za trzy tygodnie będzie mi na tyle ciepło, żeby się rozebrać. Jestem zmarźluchem 🙂 Ale nogi pod matą sobie moczę 🙂

 

Matę kupicie: tutaj.

Ślizgawkę: tutaj.

 

 

 

 

PONTONIKI I WODNE POTWORY

 

Kiedy byłam dzieckiem, dmuchane zabawki wcale nie były taką oczywistością. Pamiętam, że królowały dmuchane piłki i koła, a później makarony. Ten, kto miał bardziej wydumane dmuchańce, miał szczęście albo bogatych rodziców 🙂 Pamiętam ten dzień, kiedy ze znajomymi, poznanymi na polu namiotowym mojego taty, pojechałam na wakacje do ich domku na Żoliborzu. Ciocia zabrała nas do Smyka i kupiła nam  basenik do ogrodu i jakieś pierwsze fikuśne gadżety. Moje najcudowniejsze wspomnienie z Warszawy to właśnie ten spacer po Smyku, kupno basenika, jakiego nie można było dostać w żadnym innym sklepie i superowe zabawy z pistoletami na wodę. Pamiętam te wieczory, ze słońcem zachodzącym za ogromną czereśnią, pierwsze komary gryzące w nogi i nas, golutkich, biegających po małym ogródku, gdzieś na zielonym Żoli. Wiele razy pisałam o tym, że rzadko kupuję dzieciakom zabawki, ale dmuchanych wakacyjnych do wody nigdy im nie żałowałam. To będą ich wspomnienia – pchanie brata dmuchanym hot wheelsem z kierownicą, wyprawa na żółwiu w pogoni za łabędziami, ogromna ryba, na której można ćwiczyć równowagę i to zachodzące słońce na polu namiotowym, na którym mama wiele lat wcześniej poznała najlepszych przyjaciół na świecie, z którymi do dziś utrzymuje stały kontakt.

 

Ponton Hot Wheels kupicie: tutaj

Żółwia: tutaj.

Rybę: tutaj.

Mamy jeszcze boski materac dla mnie do łaskawego spoglądania na kąpiącą się gawiedź: taki.

 

Serdecznie wam polecam też zestaw do robienia baniek mydlanych w kształcie maszynki: tutaj. Nie dałam rady zrobić zdjęć, bo sama zazwyczaj kręcę dla chłopaków korbą, ale to jeden z lepszych wynalazków do robienia baniek. Bardzo go lubię.  Efekt, jaki daje taka maszynka możecie raz na jakiś czas oglądać na naszym insta stories. I przymierzam się, do kupienia chłopcom za jakiś czas bardziej zaawansowanego zestawu do robienia dużych baniek, znajdziecie je tutaj i wcale nie są jakieś bardzo drogie. Zawsze myślałam, że takie kije do robienia dużych baniek to nie wiadomo jaka cena, a tu proszę.

 

.

Wszystkie zabawki na zdjęciach znajdziecie w sklepie Smyk [inne zabawki dmuchane do ogrodu znajdziecie tutaj] i to do niego prowadzą linki. W tym roku sklep Smyk obchodzi swoje 40. urodziny [z tej okazji na stronie sklepu znajdziecie sporo promocji] i zapytał mnie, czy mam jakieś wspomnienie związane z tym sklepem.  I choć  nie muszę już jeździć do Warszawy, żeby kupić dzieciakom fajny basenik i wszystko mogę zamówić sobie w domu, to i tak, jak otwieram paczkę z tego sklepu czuję delikatny smak czereśni. Odruch znanego psa, ale tamte wakacje, gdy pierwszy raz przekroczyłam próg tego sklepu jako mała dziewczynka, zostaną w mojej głowie na zawsze. Liczę na to, że i chłopcy swoje będą długo pamiętać. Spędzimy ich wspólnie tylko kilkanaście, zanim chłopcy zaczną wyjeżdżać ze swoimi znajomymi. Jeszcze kilkanaście wspólnych wakacji. Zrobię wszystko, żeby zapamiętały je do końca życia. A tym wspomnieniom towarzyszyć będzie zapach wiatru, jeziora i pierwszych czereśni.

 

 

 

Wpis powstał przy współpracy ze siecią sklepów Smyk.

 

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

IMG_1693 kopia

Chodź ze mną do łóżka, czyli jak sprawuje się półkotapczan Lenart po roku używania?

IMG_20220526_155658

Kiedy nauczyć dziecko jeździć na rowerze i jak go przekonać, żeby chciał?

0 0 votes
Ocena artykułu
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Mag Juk
Mag Juk
7 lat temu

Kochani, a gdzie macie takie przyjemne jeziorko?
Żółwik mnie urzekł <3

Zofia Bogusławska
Zofia Bogusławska
7 lat temu

My mamy bez korbki, w postaci pistoletu – takie coś na bańki i sama się tym bawię 😉 comment image

A jedna z najlepszych atrakcji wodnych u nas to zraszacz ogrodowy.. taki co robi na lewo raz – na prawo raz. Szał jest 😉

Anna Sokolowska
Anna Sokolowska
7 lat temu

zamówione, własnie przyjechało. Dziękuję za Twą kreatywność i podpowiedzi.

Joanna Jaskółka
Reply to  Anna Sokolowska
7 lat temu

Dziękuję, miło mi, że trafiłam w twój gust 🙂

Xenian
Xenian
7 lat temu

Mamy taki stoliczek i jest idealny 🙂

Joanna Jaskółka
Reply to  Xenian
7 lat temu

<3