Kiedy w zeszłym tygodniu nie puściłam nic w językowy piątek, zostałam zalana pretensjami, że tak szybko się poddałam 🙂 A ja się wcale nie poddałam, po prostu nie wyrobiłam się w czasoprzestrzeni. Ostatnio często mi się to zdarza…
Przez cały dzień chodzę senna, a w nocy nie mogę za to zasnąć i męczę się przeraźliwie. Zwalam to wszystko na jesienne przesilenie, chociaż pogoda wcale go nie zwiastuje – jest słonecznie, ciepło, nie ma dnia, żebyśmy z Kosmykiem nie penetrowali… dworu. Albo pola. Bo na pole też wychodzimy, choć traktujemy je dosłownie, jako miejsce, gdzie można narwać trawy królikom [moim królikom!]. Nie jest ono dla nas równoważne z podwórkiem. Dworem.
Wychodząc na nasze pole, spędzamy czas na dworze 🙂
Zaczynam się martwić, bo zrywanie królikom trawy zaczyna nudzić Kosmyka. Jest problem, bo mimo słońca, noce są już chłodne, deszcz pada rzadko, na trawnikach, łąkach i polach trawy jest coraz mniej. Co te króliki będą jadły zimą? Już robię zapasy siana, płatków owsianych i marchwi [widzieliście na Instagramie?].
A co do dworu, dworów, podwórek i innych pól…
Na południu wychodzą na pole, w centralnej Polsce na dwór, na Mazurach mówią i tak, i tak, bo większość mieszkańców Mazur pochodzi z całej Polski i mieszają się u nas wszystkie naleciałości i regionalizmy.
I co z tym zrobić? Nic.
„Na dwór” jest zgodne z normą ogólnopolską. „Na pole” jest regionalizmem, czyli wcale nie błędem! Nie można spisywać tego wyrażenia na straty, bo trochę odbiega od mowy wzorcowej. To kawał naszej historii!
Pięknie opisuje to profesor Bralczyk:
I powtórzę za profesorem – nie ma czegoś takiego jak „dworzu”, więc pozwólcie, że resztę tego popołudnia spędzę z Kosmykiem na dworze. I na polu.
Bo przecież i tak mieszkamy nad jeziorem 🙂
PS Pamiętacie tekst „Po czym poznać elfa?”. To właśnie ze względu na zafascynowanie Kosmyka elfim życiem, kupiłam mu tę śliczną bluzę 🙂
ja wychodze na pole ( pochodzę z Rzeszowa) 🙂 jestem z tego dumna, : jak to babcia mowi : my na południu wychodziśmy pracować na pole, a reszta kraju pracować na dwór do Pana 😉 ile w tym prawdy nie wiem, chociaż rzeczywiście małopolska i podkarcpacie jako pierwsze miały możliwość zakupu działek. Może i coś w tym jest.
Śląsk był pod zaborami niemieckimi a nie austro-węgierskimi, stad „na dwór” albo „na plac” a nie „na pole”. Ponoć wychodzi się też „na powierzchnie” 😉
W starych śląskich robotniczych miastach to się chodzi „na plac”. Obecnie częściej na dwór. Na pole to raczej wpływ małopolski.
w małopolskiem/ w województwie małopolskim
Czesi ani Słowacy nie chodzą na pole, tylko idą „ven”/”von” (czyli na zewnątrz). Ale faktycznie to regionalizm z terenu zaboru austro-węgierskiego.
O sorry Winetouuuu, ale ja – z południa Polski – i na żadne pole nie wychodze 😀 😀 😀 😀 <br />Na dwór owszem 😉 ale pola to tu u nas nie ma. Mimo, że na obrzeżach miasta mieszkam 😀
Ja idę na zewnątrz;-). W mojej rodzinie mówiło się na dwór lub na podwórko. Dobija mnie, gdy ktoś mówi, idę uspać dziecko. Co to jest i skąd się wzięło?
U mnie (Podkarpacie) wychodzi się na pole. Obie formy są równoprawne, tylko obejmują różne tereny. 'Na dwór' upowszechniło się z tego powodu, że praktycznie całe media zlokalizowane są w stolicy. Stąd niektórzy myślą, że 'na dwór' to forma ogólnopolska. Polska zawsze będzie się dzielić na tych, co wychodzą 'na dwór' i na tych, co 'na pole' 🙂
Ślązacy mówią: idę na dwór lub: ida na plac. Gdy słyszało się, że ktoś "idzie na pole", to od razu było wiadomo, że to była osoba przyjezdna:) Pozdrowienia dla tych co chodzą i na dwór, na plac i na pole:)
Mazowsze wychodzi na dwór, ale mnie to stwierdzenie zawsze intrygowało – skąd ten dwór się wziął. Wyjście po krakowsku na pole jest takie oczywiste, a my tacy wielkopańscy z tym dworem…;)<br />Serdecznie pozdrawiam i pospamuję zapraszając do siebie z rewizytą http://mamawduzymdomu.blogspot.com
Na dwór, ponieważ tak kiedyś określano wyjście z budynku znajdującego się w obrębie gospodarstwa – dworu. Profesor Bańko pięknie to w filmie wyjaśnia. <br />/<br />A spamować nie musisz, bo przecież już sam twój podpis jest linkiem, więc – po co?
Ech, ten świat wirtualny mnie przerasta, co jest czym 🙂 <br />Dzięki za filmik z profesorem!
Jestem tutaj pierwszy raz i muszę napisać świetna fryzura, tylko nie każdy może sobie na nią pozwolić .. bo nie ma "z czego" 🙂
Ja chodzę na pole i jest to spuścizna po cesarstwie austro-węgierskim. Jak się bliżej przypatrzymy regionalizmom z południa to zauważymy, że w ten sam sposób mówią Czesi, Słowacy a nawet Węgrzy 😀
Ja mieszkam w Małopolskim/ Małopolskiem (niepotrzebne skreślić) i wychodzę na pole.. Kiedyś mieszkając w Kielcach wychodziłam na dwór ale wraz z przeprowadzką zmieniłam dwór na pole 🙂
Pochodzę z Sosnowca i szczerze mówiąc różnie moi rówieśnicy mówili. Ja zawsze mówiłam, że idę na dwór, ale były też osoby które mówiły pole ; )
W Krakowie od zawsze wychodziło się "na pole". Kolejną naleciałością podobno krakowską (wg Ślązaka) jest: "weźże", "dajże", "choćże". Nie zwracałam na to wcześniej uwagi, ale rzeczywiście tak mówimy.
Potwierdzam 🙂
U nas (Kujawy) mówi się na dwór, ale czasem słyszę na podwórko.
Ja pochodzę z Mazur a mieszkam teraz w Warszawie, więc tam i tu wychodzimy na dwór:) A skoro już jesteśmy na dworze to mam kilka pytań nurtujących kurę domowo-podwórkową: kiedy wyrywałam chwasty to je pieliłam, plewiłam czy pełłam? Natomiast jeśli później polewam wodą uratowaną spośród tych chwastów marchewkę to ją płuczę czy płukam? Przyzwolenie na pewne formy tak często się zmienia, że chętnie
U nas zawsze mówiło się na dworze. A Bluza prześliczna
ojj tak, też jestem na to wyczulona (rodzice poloniści!). Uwielbiam też wszelkiego rodzaju "po prawo i po lewo" (wtf?) i "ustał" (wtf2?) Dobrze, że jest taka Jaskółka 🙂 Swoją drogą – bluza cud malina!
Haha 🙂 "po lewo", "po prawo" – jak to słyszę w ustach chłopa, to mam ochotę mordować. To niby nic, ale cała sympatia ulatuje 🙂
U nie tez idzie się na pole….a takze : choćno, idźno, dej,ino, juz prawie górale ale jeszcze sto kilometrów od gwary nas dzieli…wiec i dialekt nasz specfyiczny 🙂 z okolic Tarnowa jestem 🙂
mam część rodziny ktora mówi jeszczy tym pięknym dawnym i prostym językiem. Naprawdę fajnie ich posłuchać 🙂 to piękne szanujmy naszą kulturę i język
u nas chodzimy na pole 🙂 nie może być inaczej na Śląsku 🙂
No halo! Śląsk też jest na poludniu, a tam zdecydowanie chodziło się na dwór…abo na plac! ;)<br />PS. Zagwozdka z dzisiaj – zjadłam gofra. Dobry był ten…no właśnie. Gofr czy gofer? 😉
Ha, jestem z Krakowa i nie umiem powiedzieć inaczej niż 'idę na pole', za to dwór mnie denerwuje, ale to po prostu kwestia przyzwyczajenia:) natomiast we wcześniejszych komentarzach pojawia się byli my, poszli my, owszem spotykam się z tym, ale raczej na wsiach, w Krakowie nie jest to używane:)
A ja mam kolejną zagwozdkę: <br />podoba MI się czy podoba MNIE się?<br /><br />Wydaje MI;) się, że pierwsza forma jest poprawna, mój mąż twierdzi, że druga forma to naleciałość z języka rosyjskiego… <br />A może, jak w wielu przypadkach, obie formy są poprawne?:)<br /><br />A co do pola: pochodzę z Kujaw, u nas wychodzi się na dwór, ale jak byłam w Krakowie i chciałam kupić jabłko w
Wielkopolska – u nas wychodzimy na dwór. :)))<br />Kiedyś na fb na forum zadałam pytania, zawsze pole frapowało mnie. Bo skąd pole w centrum miasta. <br />:)))<br />"Dworzu" w reklamie brzmi strasznie.<br />A.
W pewnej reklamie odplamiacza do tkanin pojawia się "…bawiliśmy się na dworzu". Boli za każdym razem, gdy to słyszę.
Co ty mówisz? Chyba zacznę oglądać reklamy, muszę to usłyszeć na własne uszy, żeby uwierzyć 😀
Uwielbiam jeszcze południowe " poszli my", " byli my" . To jest już dla mnie total hardcore- jak słyszę takie stwierdzenie od dyrektora przedszkola mojego dziecka, wtedy przewija mi się w głowie tylko jedna myśl, czego ta placówka może nauczyć moje biedne dziecko 🙂 Moja babcia pochodziła z przedwojennego Lwowa- na porządku dziennym było u niej poprawianie mnie przy każdym
Jakie to wspaniałe… Wzruszyłam się 🙂
Ja jestem z Białegostoku- u nas mówi się na " podwórko". Obecnie mieszkam na południu i tak jak już wspomniałaś tu jest " pole". Najbardziej dręczącym mnie południowym stwierdzeniem i tak pozostanie na wieki " ja rozumie". Mało kto dodaje tu " m" na końcu a co bardziej wytrawni górale potrafią nawet odmieniając "rozumiem" przez osoby nie dodać &
Bluza boska!<br /><br /> Mój Ślubny pochodzi z Podkarpacia a ja z Lubelszczyzny i często to pole/dwór u nas się ścierało. To znaczy ja podkreślałam nieustannie,że mówi się " na dwór"