Na początku wakacji coś nam strzeliło do głowy i od starego pszczelarza odkupiliśmy trzy ule z rojami. Wszystko opisałam tutaj. Zebrany miód [bo poprzedni pszczelarz zaniedbał swoje ule i musieliśmy podebrać pszczołom trochę] rozdaliśmy znajomym oraz rodzinie, ufając, że sprawi im przyjemność, i jakie było moje zdumienie, kiedy kilka tygodni temu otrzymałam informację zwrotną od obdarowanej znajomej:
- Ej, ty, ten wasz miód jest jakiś dziwny! On się chyba zepsuł, bo na początku był fajny, lejący, a teraz jest całkiem stały! Łyżką trzeba go było skrobać! Musiałam go wyrzucić!
O miodzie nie wiedziałam dużo. W sumie było mi wszystko jedno, byle by jeden lub dwa słoiki stały w szafce i były pod ręką na wypadek ochoty na słodką herbatę z cytryną czy na owsiankę. Wiedziałam tyle, że w celu zachowania właściwości miodu i jego zdrowotnych składników, powinnam przechowywać go w nie dość ciepłym miejscu [najlepiej w spiżarni, gdzie temperatura nie jest wyższa niż 18 stopni] i nie narażać go na działanie promieni słonecznych. Tyle.
CO ZAWIERA MIÓD?
Węglowodany, kwasy organiczne, olejki eteryczne pochodzące z nektaru, związki polifenolowe, białka, witaminy A, B1, B2, B6, B12, C, kwas foliowy – w miodzie wyodrębniono około 300 substancji korzystnie działających na organizm człowieka. Płynnym złotem miód został nazwany nie tylko ze względu na kolor, ale głównie z uwagi na właściwości prewencyjne i lecznicze. [źródło]
Dopiero po kupnie uli i zaczytaniu się w artykułach, książkach i czasopismach dowiedziałam się więcej - o właściwościach miodu, o tym, że pszczelarze często przewożą swoje ule, żeby pszczoły zbierały miód z określonych roślin, oraz tego, że niektórzy potrafią zebrany miód rozrobić z cukrem i w ten sposób zyskują większą ilość, którą potem sprzedają po niższej cenie.
Gdzie kupić dobry miód?
Przede wszystkim u sprawdzonego, polecanego pszczelarza. Jeśli chcemy przywieźć dobry miód z wakacji, warto popytać się miejscowych, który z okolicznych pszczelarzy sprzedaje dobry miód albo po prostu wybrać się do pasieki i własnym okiem zobaczyć, jak powstaje pożądany produkt. Jeśli nie mamy takiej możliwości, nie zaszkodzi wybierać "mniejsze" pasieki. Jeśli na etykiecie słoiczka widzimy dane pszczelarzy, adres, zdarza się numer telefonu do nich - możemy zaryzykować, gdyż niewiele osób wystawiałoby swoje dobre imię na szwank.
Pamiętajcie też, żeby zwracać uwagę na to, gdzie został wyprodukowany miód - ten spoza Unii Europejskiej prawdopodobnie pochodzi Chin i nie jest miodem, ale raczej cukrowym ulepkiem. Jedynym miodem, spoza UE, który można kupić w ciemno, jest certyfikowany miód Manuka - z Nowej Zelandii. Ma swoją cenę [klik], ale jest tego warta - jego działanie ma dobroczynny wpływ na cały nasz organizm [wewnątrz i zewnątrz].
Po czym poznać dobry miód?
Sposobów tyle, co internet daje - szukając informacji do tego wpisu natknęłam się na równie pomocne, co głupie testy. W każdym razie sprawdzać można na różne sposoby - chociażby wlewając trochę miodu do szklanki z wodą. Prawdziwy miód spłynie na dno, utworzy tam swoistą zbitą spiralkę i będzie się długo rozpuszczał, ten wymieszany z cukrem bardzo szybko rozmiesza się z wodą. Można też spróbować rozpoznać dobry miód po wadze - ten prawdziwy powinien w litrowym słoiku ważyć mniej więcej 1,4 kg.
Jednym z kryteriów rozpoznawania dobrego miodu jest WNI [Weterynaryjny Numer Identyfikacyjny]. Oznacza on, że produkcja miodu była nadzorowana przez powiatowego lekarza weterynarii. W rzeczywistości jednak można spotkać małe rodzinne pasieki, które takiego numeru nie posiadają [nie dopilnowały formalności albo dopiero zaczynają swoją przygodę z miodem], a można dostać od nich całkiem dobry i nie wymieszany z cukrem miód. Dlatego - róbmy risercz. Niech miejscowi prawdę powiedzą 🙂
Ale najlepszym sposobem, żeby zobaczyć, czy faktycznie kupiliśmy dobry miód, jest ten, z którym zetknęła się moja znajoma [oraz wszyscy, których w wakacje obdarowaliśmy miodem]. Każdy naturalny miód bez cukrowych domieszek musi się skrystalizować. Jeśli kupujecie w sklepie lejący się miód i on jest lejący non stop, nieważne, jak długo u was stoi, zamiast miodu, spożywacie sam cukier i tyle filozofii. Krystalizacja miodu przebiega różnie - miód rzepakowy może skrystalizować się już tydzień po miodobraniu, miód akacjowy - nawet po roku. Moje miody, wielokwiatowe, skrystalizowały się już po 3 miesiącach. Ale sama krystalizacja nie powoduje, że miód traci jakieś swoje ważne właściwości - to całkowicie naturalny proces.
Natomiast, jeśli lubimy miody lejące, możemy taki zrobić bez problemu z naszego prawdziwego skrystalizowanego już miodu - wystarczy słoiczek włożyć do ciepłej wody, a miód stanie się lejący i miły. Ale pamiętajcie, szczególnie amatorzy herbat z miodem -podgrzanie naszego przysmaku do temperatury wyższej niż 42 stopnie powoduje, że miód traci swoje zdrowotne właściwości. Dlatego ja rzadko mój miód upłynniam [a jeśli już to baczę, żeby woda nie miała więcej niż 40 stopni], a kiedy wkładam łyżeczkę miodu do herbaty swojej lub Kosmyka, dolewam do herbaty trochę zimnej wody, żeby ją schłodzić albo po prostu - czekam aż herbata ostygnie.
Mam nadzieję, że w waszych szafkach i spiżarniach znajduje się wyłącznie naturalny, skrystalizowany miód i nikt z was nie popełnił tego błędu, co moja znajoma... Swoją drogą to ciekawe, jak bardzo czasem wierzymy sklepowym półkom i zakładamy, że jeśli w sklepach są lejące miody, to tylko te lejące są dobre 🙂