Blog to już swoiste medium, które nie tylko służy do przekazywania swoich myśli, lecz także do kreacji najważniejszej jego osoby - autora. Mój blog byłby niepełny, gdyby kilka rzeczy się na nim nie znalazło. Ja bym była niepełna, gdybym zachowała je na pożarcie przez dziwną oś czasu Facebooka. Dlatego więc ostatnio zrobiłam TO podsumowanie. A dziś daję następne. Najpopularniejsze wpisy z mojego prywatnego, acz publicznego [śmiesznie to brzmi, wiem] profilu na fejsie.
Kolejność jakaś tam. Starałam się od najstarszego.
W ogóle ten cały dziennikarz z wpisu niżej miał mi wysłać link do filmiku z moją wypowiedzią, ale zapewne wyglądałam tak bardzo "miejscowo", że dał se spokój i nie pojawiłam się w ich cudownej, łapiącej ludzi na ulicach telewizji. Smuteczek.
Taki mały widoczek z naszego zwykłego popołudnia w gronie rodzinnym:
Czasem też zdarza mi się porozmawiać z gośćmi:
A nawet spędzić urocze chwile z chłopem. Ach ten jego romantyzm. Możecie czerpać z niego więcej tutaj.
Na podstawie tego posta, który mi wydawał się zupełnie normalny, powstał nawet inny post. Zostałam inspiracjĄ. A potem poszłam spać. Tekst tutaj.
Jeden z bardziej osobistych wpisów, który również powinnam najpierw wrzucić na blog. Ale stało się chwila refleksji, fejs otwarty. Napisałam. Trzy teksty, o których mowa w poście, są tu, tu i tu.
To o tym tekście myślałam, pisząc ten status:
Serio. Niemcy są punktualni do bólu. Szczerze mówiąc, omawiany Niemiec powiedział, że będzie za 42 minuty. I był. A moją minę na widok wychodzących z lasu Hiszpanów możecie sobie wyobrazić.
A jednym z najpopularniejszych wpisów ostatnich dni była... [fanfary]... zwyczajna, prosta rozmowa wiejskiej dziewczyny z miastową dziołchą. Zawsze uważałam, że prostota to moja największa broń:
Zdjęcie u góry: Minimaliv. Mój profil prywatny możecie obserwować tutaj. Kosma właśnie wlazł na szafę, więc uciekam.
Pa!
Pssst... w komentarzach możecie mi pisać, który wpis jest waszym faworytem 🙂 Będzie mi miło po tej weekendowej udręce z dzieckiem, którego ojcu zachciało się organizować koledze wieczór kawalerski na jachcie na Zegrzu. I tu podziękowania dla Biura Turystycznego Kliwer. Spisaliście się na medal. Mogę u was zostawić nie tylko dziecko [organizują świetne kolonie i półkolonie dla dzieciaków, zimowe też!], ale nawet chłopa. Lov ja!