W taki właśnie sposób można wygrać prawie 5000 zł na opłacenie rachunków za media

Skończyło się #MAMwyzwanie, w którym razem z moimi koleżankami z zaprzyjaźnionych blogów od listopada rywalizowałyśmy w wyzwaniu, o którym napisałam tutaj i tutaj. Wygrałyśmy i ogłosiłyśmy konkurs #FinansoweLifehacki, w ramach którego trzy osoby mogły wygrać rok opłaconych rachunków. I dziś następuję ta chwila, w której możemy ogłosić wyniki.

 

Trudna chwila, bo ze wszystkich nadesłanych zgłoszeń wybór zwycięzców jest najtrudniejszy. Na szczęście ekipa z platformy MAM mi pomogła, więc trochę oszczędzono mi ciężaru wyboru. A był trudny. Chyba nie miałam jeszcze konkursu, w którym wybranie zwycięzcy było tak ciężką decyzją. Wygrały trzy dziewczyny, które moim zdaniem najbardziej kreatywnie, obszernie i wyczerpująco opisały sposób na zaradne zarządzanie budżetem i to one właśnie otrzymają roczne wsparcie w opłacaniu rachunków od platformy MAM. Gratuluję i wygrane dziewczyny proszę o kontakt z przedstawicielem platformy na mail: diana.stachera@freebee.pl [w ciągu najbliższych pięciu dni]!

A tym, którzy chcieliby zacząć sprawnie zarządzać swoim budżetem, polecam wpisy dziewczyn, bo ich metody działają. Po prostu są dobre.

 

 

MAŁGORZATA AGACKA

30 DNI NA DECYZJE – KWARANTANNA POMYSŁÓW

 

Myśląc o oszczędnościach w naszym domu pierwsze co przyszło mi do głowy to:

– wyłączamy światło jeżeli wychodzimy z pomieszczenia (jakby nam się jednak zapomniało to nasz rezolutny 5-latek nas już pouczy co należy zrobić☺

– zakręcamy wodę podczas mycia zębów,

– nie bierzemy długich kąpieli tylko szybkie prysznice,

– planujemy zakupy na dłuższy okres przez co tylko raz na tydzień- dwa robimy zakupy. Dzięki temu po pierwsze rzadziej jesteśmy w sklepie (mniej pokus), po drugie robimy przemyślane zakupy a nie na chybił trafił a potem połowa do śmietnika.

– w domu wymieniliśmy żarówki na LED-owe.

 

 

Ale to są tak zwane oczywiste oczywistości.

 

To co najbardziej pomogło naszemu domowemu budżetowi taki nasz rodzinny LIFE-HACK to KWARANTANNA POMYSŁÓW. Już wyjaśniam. Mój mąż to studnia pomysłów (bez dna). Raz na jakiś czas wpada na genialne pomysły, które często są kosztowne. Ponadto ma ogromny dar przekonywania. Potrafi użyć takich argumentów, że jest w stanie „podpalić” mnie do swojego pomysłu z taką siłą, że nie wyobrażam sobie życia bez tego nowego zestawu do sushi. Kupujemy, używamy raz a po trzech latach odnajdujemy takie cuda- użyte raz, góra dwa w kotłowni obok frytkownicy i zestawu do masażu stóp. Zauważyliśmy z mężem, że takie cudeńka po pierwsze wcale nie są niezbędne, zabierają cenne miejsce w domu a w dodatku nadwyrężają nasz domowy budżet.

Zdecydowaliśmy więc, że takie genialne pomysły lądują na specjalnej liście – 30 dni na decyzje tzw. Kwarantanna pomysłów. Kiedy któremuś z nas przychodzi do głowy pomysł, że koniecznie potrzebujemy jakiegoś niezbędnego sprzętu wpisujemy ten pomysł na listę (mamy nawet do tego celu specjalny notes) i dajemy sobie 30 dni na przemyślenie. Po tym czasie jeszcze raz siadamy do tematu. Jak się można domyśleć często po tym czasie entuzjazm opada. Okazuje się, że te trzy pary sanek to naprawdę wystarczająca ilość (biorąc pod uwagę fakt, że mamy dwoje dzieci) i nawet ten super uchwyt do pchania to też nie taki hit- to nasz ostatni gadżet wykreślony z 30 dniowej listy.

Są takie okresy kiedy pomysłów jest więcej i ta lista okazuje się zbawienna dla budżetu. Dwa lata temu udoskonaliliśmy nasz pomysł i teraz oprócz tego, że dajemy sobie szansę ochłonięcia i zastanowienia się „czy my tego potrzebujemy” odkładamy pieniądze, które byśmy wydali na niepotrzebną rzecz (oczywiście wtedy kiedy budżet na to pozwala) i tak np. w zeszłym roku „zaoszczędzone” w ten sposób pieniądze wydaliśmy na wspólne wakacje.

Wiele osób ma takie „przydasie” w kotłowni lub piwnicy u nas lista „kwarantanna pomysłów” pomogła nam zaoszczędzić miejsce i pieniądze. Każdy ma jakiś słaby punkt, jedni mają w szafie nigdy nie założone obłędne czerwone szpilki… a obok turkusowe i piękne błyszczące srebrne. Inni nigdy nie będą w stanie założyć dziecku tych wszystkich uroczych rękawiczek- bo dwie pary w zupełności wystarczą, ale pod wpływem chwili i impulsu zakupili 15 bo takie urocze i niezwykłe. Taka lista pomaga z dystansu spojrzeć na faktyczne potrzeby i weryfikuje czy dana rzecz jest naprawdę potrzebna. Bo przecież czasami okazuje się, że dana rzecz jest potrzebna. W naszym domu częściej jednak rezygnujemy z zakupu rzeczy, które pojawiły się na liście. To nasz finansowy LIFE-HACK.

Polecamy wypróbować.

 

 

Beata Sieczko i jej  domowa metoda  C.Z.E.P.E.K.

 

Casch back – Nie byłam do niego przekonana dopóki nie zaczął porządnie działać. Wymaga to czasu, ale tego typu strony oferujące zwrot pieniędzy są bardzo budujące dla budżetu. Po pierwsze to trochę zamrożonej gotówki (przychodzi po potwierdzeniu zakupu) po drugie to zawsze dodatkowy rabat niezależny od tego już nadanego w sklepie.

 

Zero waste – Opakowania i jeszcze raz opakowania, gdy z nich zrezygnujemy możemy kupić dokładnie tyle ile chcemy, albo nawet nic nie kupować, po prostu odkręcić kran i pić (dla mniej odważnych przegotować i pić). Takie podejście bardzo pasuje do ducha ZW czyli jak najmniej śmieci i marnowania. Jeden kurczak (kupiony w całości) i włoszczyzna, to u nas rosół, pasztet i pożywne drugie danie z makaronem. Nie trzeba mieć nerwicy anty-plastikowej, można kochać plastik szanować go i odkopać ze strychu po latach. Tak właśnie w duchu ZW skończyliśmy z wanną pełną kloców, które po wyszorowaniu z kurzu były jak nowe a kosztowałyby nas „miliony”.

 

Exel – Czyli przyjacielem Twym tabelki. Pieniądze niestety są czymś stałym, niezmiennym i nie da się ich rozciągnąć gdy jest taka potrzeba, dlatego porządne spisanie wszystkich stałych wydatków i miejsce na dodawanie aktualnych bardzo nam pomaga w przewidzeniu ile miesiąca na koniec wypłaty nam tym razem zostanie..  Do tego lista zakupów do podglądu na obu telefonach i jesteśmy pozornie ogarnięci.

 

Przetwory – nie pamiętam kiedy ostatni raz kupiłam wędlinę, albo wędzony ser lub jagody. Nie nie jesteśmy na żadnej modnej lub mniej, diecie. Kochamy naszą zamrażarkę i wypełniamy ją po brzegi. Owocami i wędlinami które robimy sami.Ktoś może powiedzieć że nie ma na to czasu. Będzie to raczej wymówką, ja wolę dwa razy ( naprawdę max 3 jak liczyć przed świętami zamówienia od rodziny) w roku przerobić kilka kilo mięsa, obskubać ogródek teściowej (za free) i posiać co mi tam przyjdzie do głowy w doniczkach. Nie jest to nawet połowa czasu jaki spędzasz w kolejce przy stoisku z mięsem gdy kupujesz tradycyjnie, o smaku już nie wspominając.

 

E-handel – Nie robimy zbyt wielu zakupów w sieci, ale większe wydatki zawsze zaczynamy i zazwyczaj kończymy w sieci. Brakujące klocki do zestawu sprzed 30 lat? Nie ma sprawy! W Polsce po 15 zł z Węgier za 4 zł. Meble stan idealny, odbiór u wesołej rodziny z Bemowa, jakieś 30% normalnej ceny. A jak o nie dbać, to jeszcze da się sprzedać, gdy dzieci wyrosną. Internet to dla nas największy secondhand i komis, świata tylko bez tego dziwnego zapachu. Fajne probiotyki dla zakatarzonych przedszkolaków, w internecie jedyne 40% ceny (bo tak i już) kto aptece stacjonarnej zabroni sprzedawać 3 razy drożej, jak działa to kupią, co nie? Dzięki sprzedaży internetowej mogę dotrzeć do produktów bardzo lokalnych, o super jakości, których kupno osobiście, wywoziło by mnie do małej wsi w Kieleckiem. Nie zrozum mnie źle, odwiedziny u takich rzemieślników są super, tylko dzieci w aucie po 4 godzinach, każą mi przez następne 2 rozmawiać z nimi jako pan pacynka z paragonu za paliwo.

 

Komunikacja – jest tu na samym dole bo to podstawa, bez niej cały plan pada. A kto nie robił zakupów z dziećmi ten nie wie.. jak trudno o oszczędzaniu się rozmawia z 3 latkiem, oraz jak łatwo zapomnieć połowy rzeczy, a druga połowę zdublować z porannymi zakupami męża, po nieprzespanej nocy z 3 miesięcznym dzieckiem. Nigdy nie spotkałam się z taką radą, a przecież rozmowa, ta między domownikami o wydatkach jest najważniejsza. Te sms „kochanie czy kupić coś po drodze” oraz „wiem że nie masz czasu, (pomiędzy przewijaniem a odbieraniem dzieci z przedszkola) ale proszę sprawdź czy mamy jeszcze papier toaletowy” to są dialogi nr. jeden czyli te ze starszymi dziećmi ak mężem/partnerem w połączeniu z wieczornymi planami i marzeniami o remoncie/wyprowadzce/ budowie domu pozwalają jakoś zaplanować  ogarnąć chaos. Dużo groźniejszy chaos do opanowania, to żywioł jakim są dzieci na zakupach.

 

I ja szczerze bardzo to lubię, bo mam kilka patentów które u nas się sprawdziły i w 99% eliminują przykre ataki dezorientacji i frustracji u najmłodszych i nam się przydają.

1.Piramida potrzeb: czyli siusiu i pełny brzuch, dużo uwagi i misja do wykonania. Mimo że nie umie czytać niech sprawdzi z tobą listę gdy siedzi w sklepowym wózku, niech dzięki temu ma zajęcie. PRZED zakupami zapytaj, jak dorosłego, co na nią wpisać. W tym otoczeniu Twoje argumenty że mamy jeszcze całą tabliczkę czekolady i pół chlebaka precli będą lepiej docierać.

2. Magiczne słowa: i nie będzie to „proszę” kup „proszę” daj, mamo. Tylko jedno które nas wtedy ratuje.. PODOBA MISIę zawsze gdy syn na dziale z zabawkami zaczyna od kup KUP, przypominam mu naszą dżentelmeńską umowę. ” Proszę synku nie mów kup i kup bo nie zawsze jest taka możliwość, zamiast tego idźcie z tatą na dział z zabawkami (o zgrozo przecież powinnam go omijać szerokim łukiem) i pokaż co ci się podoba. Zapamiętamy i będziemy wiedzieć jak będziemy dla Ciebie szukać..itd..” Brzmi utopijnie ale po kilku takich razach dziecko czeka wręcz na zwiedzanie tej alejki z zabawkami, a jak to żwawo odhaczyć, i spełnić pkt nr 1 to wychodzi całkiem sprawnie. Przy okazji orientujemy się w cenach i promocjach.   

3. Lojalny klient i tajemna broń: I tu wracamy trochę do literki Z, czyli rzeczy dla dzieci albo tak kitramy w wózku żeby wyjąć je z opakowania w domu bez pokazywania marki, albo kupujemy bez opakowań. Dziecku wystarczy zaserwować daną rzecz raz lub dwa, by już uznało to za rytuał którego trzeba się trzymać. To pierwotne zachowanie pozwalało odróżniać wilcze jagody od borówek, a nam teraz spędza sen z powiek, bo dzieci potrafią wręcz o te konkretne produkty walczyć, pół biedy jak nie mamy nic przeciwko. Co innego gdy zjadły coś w ramach wyjątku, po którym nasz perfekcyjny rodzicielski świat miał ekokaca moralnego przez tydzień, lub po prostu nie możemy sobie na takie frykasy w tej chwili pozwolić, bo drugiemu dziecku kończą się wkłady do pieluchy. Dzieci na zakupach to tajna broń z wydatkami, bo staramy się wyjść tak szybko jak się da, a jeśli próbują nas naciągać na coś zupełnie bez sensu, ale z obrazkiem z ulubionej bajki, to też mam metodę. Dzięki paczce plastrów z ulubionym bohaterem nudny jogurt czy pasta do zębów okazała się tak samo super jak ta z obrazkami, a 2 razy droższa czy gorsza. Tak więc naklejki w kieszeni i rozmawiać rozmawiać rozmawiać.

Czy zawsze wychodzi ? Na pewno pomaga, ale w naszym życiu portfele i my musimy elastyczni czasem sobie dogodzić i zaszaleć czasem zacisnąć pasa.

 

 

Katarzyna Mecmajer i jej stworzony z mężem komiks o oszczędzaniu 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Informujemy, że administratorem Twoich danych osobowych, zebranych dla potrzeb weryfikacji wyników Konkursu „Finansowe lifehacki” jest New Media Ventures Sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie (02-675), przy ul. Wołoskiej 18 (dalej jako: „NMV”).
Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez NMV w celu weryfikacji spełnienia przez Ciebie warunków Konkursu oraz dla celów marketingowych, kontaktowych, archiwizacyjnych i reklamacyjnych.
Dane osobowe mogą zostać udostępnione wyłącznie podmiotom upoważnionym na podstawie przepisów prawa, w tym m.in. w przypadku takiego żądania podmiotu uprawnionego lub gdy wyrazisz na takie udostępnienie zgodę.
Przysługuje Ci prawo do dostępu i poprawiania Twoich danych.

 

A jeśli chcecie zacząć oszczędzać z platformą MAM, zachęcam was do zapoznania się z moim tekstem o platformie 🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

ADHD U DOROSŁYCH

ADHD u dorosłych – leki jak cukierki i z tego się wyrasta, czyli wszystkie bzdury, jakie słyszałaś

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

0 0 votes
Ocena artykułu
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Lidia
Lidia
6 lat temu

Podoba mi się lista do odhaczenia! Gratulacje!