Trudni rodzice trudnych dzieci

Kopią, biją, wydzierają się, uciekają i rzadko kiedy udaje im się usłyszeć to, co ktokolwiek do nich mówi. Nie reagują na prośby, pouczenia wlatują jednym, wylatują drugim uchem. Hałas doprowadza je do agresji, tłok powoduje, że wrzeszczą, nagła zmiana doprowadza do histerii, a gdy coś pomyślą, są wściekłe, że nikt ich myśli nie od razu nie usłyszał. Trudne dzieci na szczęście są o wiele lepsze od ich rodziców. Bo zawsze rodzice są winni.

 

 

MILENA

 

Milena poprosiła go tylko, żeby posprzątał zabawki. Potem siedziała i przytulała syna po trzygodzinnej histerii.  Po ramieniu ciekła krew z rozbitego nosa, na podłodze tańczył kułak wyrwanych  z jej głowy w szale włosów. Na szczęście syn już zasypiał. Jak zaśnie, Milena położy go do łóżka i cicho pójdzie po kolejną porcję swojego leku. Na uspokojenie. Zaraz przyjdzie sąsiad z pretensją o hałasy i propozycją spuszczenia synowi porządnego „prostującego” lania. Kiedyś mu chyba pozwoli. Syn z nadmiaru emocji po prostu straci przytomność, a sąsiadem zajmie się policja. Bo sama już nie ma siły.

 

KASIA

 

Kasia pisze mi, że ponad rok już bierze antydepresanty. Ma dość. Nadpobudliwa córka niszczy, psuje, ucieka i nie może usiedzieć na żadnej lekcji. Zdiagnozowana, ale diagnoza nie robi wrażenia na szkole. Jeśli dziecko się nie słucha, trzeba je ukarać albo zadzwonić do rodziców. Kasia dostaje średnio cztery telefony dziennie. Piąty nie jest konieczny – jego treść Kasia wysłuchuje, gdy odbiera córkę ze szkoły.

 

MONIKA

 

Monika tytułuje mail prosto „Będę walczyć o pomoc dla mojego dziecka!”. I walczy. Walczy ze snami, które wybudzają jej syna w nocy z totalną histerią. Trzyma głowę, która usiłuje wybić dziurę w ścianie, gdy zbyt dużo wrażeń [standardowa dawka dla zwykłego człowieka] przytłoczy jej syna. Nie poddaje się. Wychodzi z domu, pokazuje dziecku świat, chce, żeby funkcjonował normalnie wśród ludzi, ale pewnego dnia, gdy jej dziecko zaczyna krzyczeć w sklepie, bo zobaczyło lody w lodówce, zwracającej jej uwagę kobiecie mówi zwyczajnie: Spierdalaj. A to spierdalaj, wychodzi z jej ust po raz pierwszy w życiu. Za te bezsenne noce, za te dni, gdy ze wszystkich sił starała się pomóc dziecku. To spierdalaj jest tym, co przez całe swoje czteroletnie życie jej syn mówi wszystkiemu.

 

KASIA

 

 

Nauczycielka prosi Kasię, żeby ta rozmawiała z córką. Za każdym razem tłumaczy, że rodzic musi z dzieckiem rozmawiać. Kasia wraca do domu, jedzie z  córką na rowerach na basen, żeby ta zaznała swej codziennej porcji ruchu, potem wracają do domu i jeszcze spędzają czas w ogrodzie. Razem gotują obiad, razem sprzątają, buzia im się nie zamyka. Kasia wie, że córka potrzebuje dużo ruchu, wyzwań, że przy zajęciach, które ją ciekawią córeczka jest czystym złotem, a do tego nigdy jej nie okłamała i chętnie rozmawia o swoich uczuciach i przemyśleniach. Mądra i inteligentna w szkole zmienia się w potwora. Kasia rozmawia z córką tak, jak każe nauczycielka i coraz częściej ma wrażenie, że tylko ona to robi.

 

MILENA

 

Milena któregoś dnia się wkurza i po czterech godzinach podtrzymywania i prób uspokojenia wymierza synowi policzek.

– Uspokój się! – wrzeszczy – Wreszcie się uspokój! To tylko samochodzik! Zepsuł się? Trudno! Kupię ci tysiąc samochodzików tylko przestań krzyczeć!

Wszystko zamiera. Zapłakany syn patrzy się na nią i wreszcie mdleje. Milena zaczyna przeszukiwać szafki i znajduje jakąś starą paczkę papierosów męża. Pali już drugiego, gdy słyszy małe stópki przy drzwiach, a w jej rękę wślizguje się malutka rączka.

– Mamo? Uspokoiłem się. A ty? Możemy porozmawiać?

 

•••

 

W internecie piszą sporo o trudnych dzieciach – źle wychowane, bezstresowo, od korpo rodziców, co nie mają czasu z dzieckiem zwyczajnie rozmawiać. Kasia zwolniła się z pracy, żeby mieć czas zajmować się córką – nawet w szkole. Monika po macierzyńskim zwyczajnie do pracy nie wróciła. Milena była już u czterech psychologów i każdy mówił to samo – taki już jest, może niedługo to minie. Na razie mija już czwarty rok, a nie mija nic.

Kiedyś sprawa była prosta – zbić, zamknąć, pozbyć się, utemperować. Dziecko dostosowywało się do rodziców albo umierało, ginęło, zostawało odsyłane. Jeśli rodzicom choroba pasowała do lajfstajlu, zawsze mile widziany był wakacyjny wypad na podreperowania zdrowia, ale zawsze łatwiej leczyło się coś, czego nie widać, o czym w sumie można zapomnieć.

 

 

Graża więc zapomniała, jak lała swoją córkę za zbity wazonik czy bałagan w pokoju. Potem lać przecież przestała. I kompletnie nie może pogodzić się z samobójstwem swojego dziecka. Taki wstyd dla rodziny, tyle zachodu, żeby wytłumaczyć, skąd w jej domu nagle znalazło się tyle leków. Policja, cała ta sprawa w sądzie. Koszmar. I jeszcze próbują na nią winę zwalić, bo raz czy dwa zdzieliła Anusię po łbie, jak porządna matka, co pani  tym myśli, pani Asiu? Co pani myśli, bo ja bardzo potrzebuję pomocy, mam już wszystkiego dość. Całe życie córkę starałam się wychować na dobrego człowieka, a ona zrobiła wszystko, żebym nie mogła.

 

 

MONIKA

 

Monika nie jest porządną matką. Jest tak zwanym „trudnym rodzicem trudnego dziecka” i mimo upomnień przedszkolanek, nauczycielek, otoczenia w dalszym ciągu nie potrafi przywołać syna do porządku. Piąty psycholog postawił diagnozę i przepisał leki, ale po lekach jej dziecko przelewa się przez ręce i nie jest w stanie zwlec się z łóżka. Leki więc odstawione, a syn po raz szósty ze złości pociął sobie ręce. Monika walczy. Pozbyła się z domu nożyczek i noży. Chleb kupuje już pokrojony.  Rozmawia ze szkołą, jak mają postępować z jej synem, żeby ten w miarę spokojnie przetrwał czterdzieści pięć minut na lekcji, ale jej prośby są zwyczajnie ignorowane, bo przecież jakim prawem jej dziecko ma mieć inne reguły?

 

KASIA

 

Jedyną pociechą Kasi są olimpiady. Córka sprawia mnóstwo kłopotów w szkole, ale nauka przychodzi jej z łatwością. To dla Kasi pocieszenie i największa nagroda. To ją trzyma w ryzach. Najwięcej córka zapamiętuje wtedy, gdy jej ręce mogą swobodnie sunąć długopisem po kartce i rysować. Niektórzy nauczyciele to widzą, inni głośno żałują, że ich złote czasy minęły i nie mogą już córce Kasi tych rąk przywiązać do stołu, żeby jak normalny człowiek słuchała, co mówią. Kasia jest dla nich utrapieniem. Gdyby tylko ta matka się nią zajęła, nie byłoby z dzieckiem problemu, mówią. Ale Kasi już doby brakuje, żeby zająć się bardziej.

 

MILENA

 

Milena jest coraz bardziej zła. Na siebie, na dziecko, na wszystko. Coraz rzadziej wychodzi z domu. Spojrzenia ludzi, gdy jej dziecko rzuca się na podłogę, bo ktoś obcy stanął na „jego” linię, jeszcze bardziej ją przygnębiają. Przestała też odbierać telefony. O tym, że mąż ma dość takiego dziecka i się wyprowadza, dowiedziała się z listu na wycieraczce. Nie wie do końca, co tam mąż napisał, bo syn kartkę bardzo szybko podarł, a potem wrzucił do kibla razem z butami i wycieraczką, a potem zobaczył łzy na twarzy matki i dostał histerii.

 

•••

 

Teściowa mówi Monice, żeby oddała syna jej, bo ewidentnie sobie nie radzi. Monika nawet by się zgodziła, ale wie, że teściowie się nie patyczkują. Kasia pokłóciła się ze swoją matką, bo ta wciąż i wciąż faszerowała córkę czekoladą, która działa destrukcyjnie na nadpobudliwa jednostkę. Milena kontaktu nie utrzymuje. Nawet własna matka powiedziała, że więcej się po Milenie spodziewała i niech se Milena tego diabła sama wychowuje, skoro jest taka mądra.

 

 

Trudni rodzice trudnych dzieci. Znienawidzeni przez szkołę, przedszkole, otoczenie.  Po ostatnim tekście, jak wyprowadzić dziecko z histerii, pisały do mnie głównie matki. Zrozpaczone, bezsilne, zbolałe. Ostatni napisał tata. Gdy już opowiedział swoją historię z nadpobudliwą córką i nerwy z niego opadły, w odpowiedzi dodał:

 

– Wiesz, jak ją kocham, kocham ją najbardziej na świecie. Staram się zrobić wszystko, żeby wyrosła na ludzi, żeby nie była taka wredna jak jest, ale potem dostaję opierdziel od babki z przedszkola, że córka znów się nie słucha i żebym coś zrobił z dzieckiem, które na moje próby pogadania depcze mi okulary i rzuca szklanką w telewizor, to mi z tej miłości zostaje w głowie nieprzeciętna i głęboka nienawiść.

 

 

Zdani na siebie, z niewielką pomocą ośrodków, trudni rodzice trudnych dzieci właśnie zaczynają kolejny wieczór. O tym, czy będzie spokojny, nie zdecydują oni, a wyjątkowo dziwne sploty w mózgach ich potomstwa, których nie rozumieją ani dzieci, ani ich rodzice, a tym bardziej szkoła i wszyscy my, co oceniamy wrzeszczącego kilkulatka na ulicy i matkę, która na myśl o kolejnej awanturze, szybko szuka w torebce swoich tabletek na uspokojenie.

 

 

*wszystkie imiona mam zostały zmienione

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

0 0 votes
Ocena artykułu
20 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Matylda Jasmin
Matylda Jasmin
8 lat temu

Przeczytałam ten tekst natychmiast gdy się pojawił. W okolicznościach dość publicznych. Wówczas wywołał we mnie ogromniaste emocje i , co nawet mnie zdziwiło, ulgę. Ciężko było mi czytać i nie ronić łez. Nie, nie nad sobą. Bo przy niektórych historiach czułam podziw do rodziców. Naprawdę sądziłam, że to są przypadki jednostkowe. Do zliczenia na palcach jednej ręki, biorąc pod uwagę,że dotyczą dzieci zdrowych. Nie autystyków, czy tych z aspargerem. Choć dotąd wmawiałam sobie,że jestem wierna swoim przekonaniom,że wychowuję syna, jak chcę i że absolutnie mnie nie obchodzą reakcje rodziny czy otoczenia. Brak zrozumienia, wtrącanie się mimo próśb (w konkretnych sytuacjach) osób trzecich. Kiedy to czytałam dotarło do mnie,że w głębi duszy , mimo wszystko uważam się za mamę złą, bo nie zawsze wytrzymuję, bo nie zawsze znajdę rozwiązanie, bo przeczekuję zamiast działać, bo tłumaczę, gdy inni mówią: po co ty tyle gadasz do tego dziecka. Potem w domu popłakałam się. Zrozumiałam,że takich rodziców trudnych jest sporo. Dzieci nazywanych trudnymi. Poczułam też,czytając komentarze, że ciężko znaleźć pomoc takim rodzicom, wsparcie.
Cieszę się Matko Joanno,że jesteś i że poruszasz takie tematy. Bardzo dziękuję. p.s. naprawdę starałam się,żeby było mało emocjonalnie i niezbyt łzawo, dlatego też tyle czekałam z komentarzem. Pozdrawiam ciepło. Mama Bestii.

Donna L.
8 lat temu

Na marginesie rozważań: Co ma zrobić nauczyciel, który ma pod opieką kilkanaścioro dzieci? Zlekceważyć całą dziesiątkę, żeby się skupić na jednym? Do każdego dziecka dostosowywwać indywidualny tok nauczania, podczas gdy ma 45 minut i materiał do zrealizowania, z czego jest rozliczany? A co jeśli w klasie jest kilkoro dzieci z takimi problemami? W przedszkolu z kolei wiekszość dzieciaków jest w ten czy inny sposób żywiołowa i niepokorna – to wpisane w charakter dziecka. Rodzic może sobie nie radzić z jednym swoim dzieckiem i wobec takiego rodzica każdy powinien być wyrozumiały, natomiast nauczyciel ma w magiczny sposób być w całości skupiony na każdym dziecku z licznej grupy. I dla niego zrozumienia nie ma.

Patrycja Juśkiewicz-Jórska
Patrycja Juśkiewicz-Jórska
Reply to  Donna L.
8 lat temu

Takie dziecko powinno otrzymac pomoc w postaci osoby ktora bedzie z nia nawet na lekcjach! Moj syn tez jest nadpobudliwy i czasem naprawde ciezko jest go uspokoic tym bardziej w przedszkolu…dostal pomoc i Pani ktora z nim jest pomaga mu w wyciszeniu, zrozumieniu itp… Dzieki temu jest naprawde dobrze… To nie wina rodzicow ani tym bardziej dzieci…. A otoczenie powinno byc bardziej wyrozumiale zwlaszcza osoby ktore wiedza problemie…rodzina, przyjaciele, SZKOLA, Przedszkole….Mnie jasny szlag trafia jak ktoras z „zyczliwych” bezdzietnych mowi mi ze zalamuje rece bo tak wychowuje syna! No najlepiej przybic jej piatke…krzeslem! 🙂 Kochane mamy nie poddawajcie sie 🙂 3 mam za Was kciuki 🙂

Tomasz Karwowski
Tomasz Karwowski
8 lat temu

Zakładam się ,że Pani nie przepuści tego co napiszę:

Te wszystkie histeryzujące dzieci to skutki olbrzymich dawek leków jakie braly i biorą ich matki. Jeszcze raz wyraźniej napiszę /i niech Pani nie kasuje mojego wpisu/ 1/ winy kobiet w tym nie ma; one są nieświadome,
2/ one skutkiem nachalnej reklamy biorą olbrzymie ilości leków i ich dzieci od dnia rozwoju płodowego wszystkimi lekami sa zatrute!!:!!!
EFEKT – pojawiaja się defekty neurologiczno-hormonalne u ich dzieci :czyli najczęstsza nadpobudliwość
-z poszanowaniem wzajemnym- Antonii Staniszewski /będę wdzięczny za niezwracanie uwagi na moją dysleksję/

Joanna Jaskółka
Reply to  Tomasz Karwowski
8 lat temu

Szanowny panie, na dysleksję nie zwrócę uwagi, bo nie interesuje mnie, jakie ma pan trudności z pisaniem, choć informacja o trudnościach w czytaniu jest istotna, mam nadzieję, że jakoś ją pan zwalczył, żeby przeczytać tekst. Radzę następnym razem się zabezpieczać usprawiedliwieniem z dysortografii, jeśli uważa pan, że czyta świetnie, choć popełnia rażące błędy ortograficzne.

Jakie leki brała pana matka, że doświadczył pan tego schorzenia? I co z kobietami, które żadnych leków przez ciążę nie brały, a ich dzieci mają kłopoty?

Patrycja Juśkiewicz-Jórska
Patrycja Juśkiewicz-Jórska
Reply to  Tomasz Karwowski
8 lat temu

🙂 Dosc kontrowersyjny wpis i calkowicie sie z nim nie zgadzam ….z uwagi oczywiscie na brak wiedzy… Szkoda komentowac naprawde..i wspolczuje Panu takich pogladow 🙁 Z calego serca radze: Prosze sobie poczytac (ale w bibliotece) na czym polega nadpobudliwosc i dyslekcja, bo rece zalamuje czytajac takie „cos” jak to powyzej. Pozdrawiam

KolorowaMatka.pl
8 lat temu

Strasznie współczuję tym rodzicom. Są bezsilni, samotni w swojej „walce” i źle odbierani przez otoczenie. A ten kto nie ma trudnego dziecka, albo dziecka, które trudne może nie jest ale łatwe też nie, nie potrafi zrozumieć, że tutaj nie pomoże rozmowa i tłumaczenie dziecku. Bo emocje, które targają te dzieci są zbyt silne aby nad nimi zapanowało.
I zgadzam się z Olą, że najlepiej nie wtrącać się i poskromić spojrzenie pełne politowania. I przede wszystkim nie oceniać każdego rodzica, któremu puszczą nerwy lub nie może zapanować nad dzieckiem. Bo nie znamy całej prawdy.

Krystyna Bieniawska-Dąbek
Krystyna Bieniawska-Dąbek
8 lat temu

Byłam „trudnym dzieckiem”. I co? Długo by opowiadać. Dodatkowy kłopot – dziewczynka;) Poza sobą znam mnóstwo „trudnych dzieci”, które: są wrażliwi, mają rodzinę, wykształcenie, satysfakcjonujące życie, nie tkwią w nałogach, nie są agresywne ani nie mają konfliktów a prawem. Ale mają też…. oni i ich rodzice wiele przykrych doświadczeń. Pozdrawiam! KBD 😉 babcia Kosmyka i Adasia 😉 matka Chłopa

Aneta Krywalska-Szulc
Aneta Krywalska-Szulc
8 lat temu

Tak bardzo to znam…

jakaja
jakaja
8 lat temu

przede wszystkim pogonilabym owe panie z przedszkola i szkoly bo sie ewidentnie nie nadaja. a pozniej poszlabym na ustawienia hellingerowskie, poszlabym do instytutu ktory dziala wg Jesphera Juula i poczytala a nastepnie wprowadzila diete gaps (czy gasp).

Illumineuse
Reply to  jakaja
8 lat temu

Wszystko ok, ale ustawienia Hellingerowskie?

Krystyna Bieniawska-Dąbek
Krystyna Bieniawska-Dąbek
Reply to  Illumineuse
8 lat temu

Jak już coś polecamy;) – to ja POLECAM:
1. Kontakt z osobami, które mają podobne życie. Bo nikt tak nie zrozumie rodziców „trudnego dziecka” jak rodzice „trudnego dziecka”.
2. Fachowców, którzy prowadzą tzw.WARSZTATY DLA DOBRYCH RODZICÓW. Żeby nie być posądzonym o kryptoreklamę nie polecę konkretnych instytucji, poradni itp. ale zapewniam, że połączenie miłości Rodziców i doskonalenie umiejętności wychowawczych (bo tego się tam uczy) może wprowadzić ład w TRUDNE ŻYCIE RODZINY.
3. Cierpliwość i nadzieję bo… jak pisałam wcześniej – z „trudnego dziecka” wyrosłam na całkiem sensowną osobę:)))
Pozdrawiam! KBD 😉 babcia Kosmyka i Adasia 🙂 matka Chłopa

Ola
Ola
Reply to  Krystyna Bieniawska-Dąbek
8 lat temu

Pkt 3 napawa mnie wielką nadzieją:) Że kiedyś będzie lepiej i człowiek targany wielkimi emocjami, nieumiejący sobie radzić ze swoją złością i tym, że wkurza go dokładnie WSZYSTKO wyrośnie kiedyś na sensowną osobę:)))

Dosia
Reply to  Krystyna Bieniawska-Dąbek
8 lat temu

Krystyna, podpisuję się pod Twoim komentarzem całym sercem, dokładnie tak samo uważam, i właśnie dlatego zakładam w Koszalinie spotkania rodziców dzieci z trudnościami (ADHD i ZA), które mają poprowadzić do warsztatów. Udostępniam Twój komentarz, to jest kwintesencja moich doświadczeń rodzicielskich!

Krystyna Bieniawska-Dąbek
Krystyna Bieniawska-Dąbek
Reply to  Dosia
8 lat temu

Cieszę się bardzo;) Sama chętnie dzielę się swoimi doświadczeniami i wiem, że jest to bardzo ważne dla Rodziców i samych dzieci. Często zaczynam rozmowę z Rodzicami od stwierdzenia: „Jestem dorosłym, który zmierzył się z ADHD i wiem jakie to trudne” – przełamuje to wiele lodów. Życzę powodzenia! Pozdrawiam! KBD

jakaja
jakaja
Reply to  Illumineuse
8 lat temu

I co z nimi nie tak?

aniversum
Reply to  jakaja
8 lat temu

Ustawienia Hellingerowskie są manipulacją psychologiczną, która nie ma nic wspólnego z psychologią. Żadna dziedzina psychologii się nimi nie zajmuje, bo nie ma ani cienia naukowego dowodu na ich skuteczność, ale jest bardzo wiele dowodów na ich szarlataństwo. Sam Helliger nie jest postrzegany jako profesjonalista wśród psychologów właśnie z powodu stosowania technik psychomanipulacyjnych.

MotherDeerest
8 lat temu

Przeczytałam dwa razy. O ile czyta się, jak zawsze, doskonale, to jednocześnie całe doświadczenie jest bardzo przytłaczające i dające do myślenia. Ja dostaję piany, jak Rysiek wrzeszczy w autobusie, ale ja przecież zaraz wysiądę, on się uspokoi, cholerni ludzie pojadą sobie dalej w spokoju. Superbohaterowie, geniusze, kosmonauci, nieustraszeni odkrywcy, wszyscy wymiękają przy trudnych rodzicach trudnych dzieci.
Jak pomóc? Oprócz zamknięcia gęby i nie wtrącania się w sytuacje, o których nic się nie wie?

Ola
Ola
Reply to  MotherDeerest
8 lat temu

Jako trudna matka trudnych dzieci powiem, że niewtrącanie się i poskromienie spojrzenia pełnego politowania to bardzo dużo…

MotherDeerest
Reply to  Ola
8 lat temu

Można jeszcze sugerować zrezygnowanie z jazdy na tak wysokim koniu, że się czuje jakby się wiedziało wszystko o wszystkich, zwłaszcza jak dzieci nieswoje chować 😀