Wpis taki trochę niesmaczny…

Sprawa wyszła spontanicznie. Najpierw rozmawiałam z jedną koleżanką, która narzekała, że nigdzie nie może wyjść, bo jej cieknie przez biustonosz. Po chwili zadzwoniła druga, bo jej nie cieknie i o co chodzi. Obie zmartwione, smutne i trochę nie wiedzące, co z tym fantem zrobić. No bo trochę niefajnie chodzić z mokrą bluzką po świecie z jednej strony, a z drugiej – po czym poznać, że mleka jest w sam raz, skoro nie leci? Od słowa do słowa skończyło się na żartach, a ja wpadłam na pomysł zrobienia tego zdjęcia.

 

 

Afery nie było, choć trochę się jej spodziewałam. W zamian za to przez pół nocy odpowiadałam na maile dziewczyn, które… pełne były wdzięczności, że odważyłam się pokazać to, co wiele stara się czasem bezskutecznie ukryć.

 

Otóż, moi drodzy, to prawda. Kobiety karmiące mają mleko w piersiach i czasem tego mleka jest tak dużo, że może wyciekać i niekiedy nawet najlepsza wkładka nie pomoże. I komentarz „wystarczy dobra wkładka” albo „ja takich problemów nie miałam” nie jest tym, co kobieta z szalejącą laktacją chce i powinna usłyszeć. To normalne, że czasem coś przecieknie. Może faktycznie tym razem miałaś kiepską wkładkę, już doskonale wiesz, że następnym razem kupisz lepszą, ale nawet jeśli masz najlepszą, a ci przeciekło – zdarza się, serio. Nie daj sobie wmówić, że jesteś gorsza, mniej dbająca lub jakakolwiek inna.

 

Co najlepsze – przeciekający stanik może się zdarzyć w najmniej spodziewanym momencie – w kolejce u lekarza, w sklepie, na spacerze, gdziekolwiek jesteś.

 

Mało tego – jeśli twoje wyjście na miasto czy gdziekolwiek indziej się przedłuży, to piersi mogą dać o sobie znać i wtedy nie ma zmiłuj. Jednym leci trochę, innym po prostu biust pęcznieje i zaczyna boleć, a jeszcze innym tryska jak z kranu. Jeśli więc karmiąca małe dziecko mówi, że musi już iść i że jej się śpieszy – uszanuj to, jeśli nie chcesz sprawić jej większego bólu [tak, pęczniejące, ściśnięte stanikiem piersi mogą boleć] po prostu pozwól jej iść.

 

I jeszcze raz mało tego – trzy razy zdarzyło mi się, że ktoś przepuścił mnie w kolejce ponieważ zauważył, że coś mi leci. I trzy razy zostałam uratowana, a raczej mój rozciągnięty do granic możliwości biustonosz. Bo był upał, trzy czy czteromiesięczny Adaś u babci, wyskoczyłam na godzinę, pewna, że synek tyle wytrzyma i odejmując 20 minut drogi w jedną stronę, miałam 20 minut na załatwienie jakiejś sprawy, ale… się przedłużyło. I stałam taka, zalewająca się mlekiem, aż któraś mateczka zlitowała się i ignorując kolejkę zaprowadziła mnie pod okienko [na poczcie to było, w Rucianem-Nidzie].

 

W każdym razie – fajna opcja i warta przemyślenia. Jeśli widzisz kobietę z przemokniętą bluzką, to zamiast ją oceniać, może warto pomyśleć, że jej małe dziecko właśnie czeka na jedzenie, a sama kobieta ledwo zipie, bo jej rozrywa stanik? 

 

Kiedyś pod jakimś tekstem o karmieniu ktoś [nie mogę go znaleźć] napisał, że najbardziej nienawidzi, gdy do jej biura przychodzi matka i pyta się czy może nakarmić swoje dziecko, po czym robi to, a na jej twarzy pojawia się cielęca ulga. I ta cielęca ulga tak denerwowała komentatorkę. I ja to rozumiałam. Do czasu gdy z obrzmiałymi, bolącymi, twardymi jak kamienie piersiami szukałam z rozpaczą miejsca, w którym mogłabym dyskretnie… odciągnąć mleko. Tak, nie nakarmić. Odciągnąć. Bo w nosie miałam, czy Adaś jest głodny czy nie. Chciałam, żeby piersi przestały mnie boleć i gdyby w pobliżu nie było Adasia, chyba poprosiłabym pierwsze lepsze dziecko, żeby to zrobiło. To jest taki dyskomfort! I pewnie, podczas odciągania przez Adasia, miałam ten cielęcy wyraz twarzy, bo im więcej Adaś wypijał, tym mniej bolało. No cóż.

 

„Trochę niesmaczne” – skomentowała czytelniczka na fejsie. Owszem, dla jednego niesmacznym widokiem jest matka karmiąca w miejscu publicznym, dla  innych nie karmiąca, ale z cieknącym stanikiem, jeszcze innym przeszkadza krzywy chodnik, a kolejnym wilgoć w mieszkaniu. Ludzie są różni, a życie pisze raz takie, raz inne scenariusze. Przeciekający stanik to jednak żaden powód do wstydu – piszę to, upewniona mailami dziewczyn, które w dużej mierze przez pierwsze pół roku nie wychodziły praktycznie z domu, przerażone, że w miejscu publicznym coś im przecieknie. To naprawdę ma iść w tym kierunku? Siedź kobieto zamknięta w chacie i nie wyściubiaj w nosa, bo ktoś się obrazi? Chyba nie.

 

WAŻNE

Jednym leci, innym nie leci. Nie znaczy to, że te drugie powinny się zamartwiać, a te pierwsze chować w domach. Jeśli jedne wkładki nie działają, zadziałają kolejne, jeśli kolejne nie, to znów następne. Trzeba szukać, a jeśli w trakcie poszukiwań zdarzy się wpadka… to się zdarzy. Nie dajcie się wbić w ziemię z tego powodu!

 

 

 

Więc piszę z pełną odpowiedzialnością – przez pierwsze pół roku, a nawet rok, a nawet więcej, bo pisała do mnie dziewczyna, które ciekło cały czas, może tak być, że coś ci gdzieś przecieknie. I trudno. Zdarza się. Głowa do góry i miej w nosie ostre spojrzenia. To nie twoja wina, że twój organizm pracuje tak, a nie inaczej. Nie potrafisz tego kontrolować, nie jesteś w stanie zaprogramować swoich piersi tak, żeby nie popuszczały mleka w sytuacjach, w których popuścić nie powinny.

 

I teraz wracam myślami do mojej sytuacji z poczty – kurde, ludzie, jeśli w zapyziałej [z całym szacunkiem do Rucian, ale metropolią moja gmina rodzinna nie jest :D], wiejskiej gminie znajdzie się człowiek, który zrozumie, że zalana bluzka to nie efekt „widzimisię”, ale zwyczajny wypadek losowy, to może i gdzieś tam za tym szklanym ekranem pojawi się ktoś, kto zrozumie? Albo w przyszłości spojrzy inaczej?

 

I jeśli ktoś się dziwi, czemu zrobiłam to zdjęcie, to już powinien wiedzieć, że było warto. Dla tych dziewczyn, co się bały, co nie rozumiały, co myślały, że są dziwne. Kochane, to jak najbardziej normalne! Warto było dla was zrobić sobie z cycków przedstawienie! Lećcie po wkładki i ruszajcie na miasto. A jak coś wam przecieknie – kichajcie na to. Zdarza się.

 

 

A dla wszystkich dziewczyn, które piszą do mnie po porady laktacyjne – nie jestem ani położną, ani specjalistką od laktacji. Są ode mnie lepsi, mądrzejsi i bardziej doświadczeni. Dla mam karmiących szczególnie polecam [kolejność przypadkowa]:

 

Kwartalnik Laktacyjny

Hafija

Mataja

Róża Marzy

Koralowa Mama

Anielno

Antonoovka

Farmaceuta radzi 

Małgorzata Jackowska

A JEŚLI MASZ OCHOTĘ WYRAZIĆ SWOJE ZDANIE O BLOGU I POMÓC MI SIĘ ROZWIJAĆ

[wcześniej pokitrałam linki, teraz jest ok], 

ZAWSZE MOŻESZ WYPEŁNIĆ ANKIETĘ

 –> TUTAJ <–

Zdjęcie na instagramie: tutaj

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

0 0 votes
Ocena artykułu
19 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
o chlopcu I
o chlopcu I
8 lat temu

Generalnie dobrze mieć jakaś chustę, szalik … Moze byc cienkie , zwiewne ale zasłoni wpadkę 😉

super mam
super mam
8 lat temu

On nie jest niesmAczny on jest MEGA POTRZEBNY. Mi ciepło ciągle i patrzyli na mnie jak na upośledzenia.

Pani Nałsowa
Pani Nałsowa
8 lat temu

Jestem szczerze zaskoczona ze ktoś może się skrzyqic na widok mokrej koszulki! To jak z publicznym karmieniem, powaznue, nie rozumiem czemu to ludzi drażni, jak dziewczyna z dekoldem do pępka i kusa mini to ok, a jak naturalna piękna rzecz jaką jest kp to grymasy i steki. Uwaga, prawie każdy był kp!! To naturalne:) co do przeciekan, osobiście z kłopotami laktacyjnymi albo miałam tryskajacy pokarm- dosłownie jak pod dużym ciśnieniem z weza ogrodowego, albo kryzys laktacyjby,i jakoś do gliwy mi nie przyszło żeby się kimkolwiek przejmować, chodzial w białych podkoszulkach bez stanika!!!! Był upał, i w nosie mialam czy ktos się poczuje urażony, nosiłam musze ochronne by podleczyc poranione sutki i bbbbardzo często to co się nazbierało w muszli (swoją drogą polecam uratowały mi piersi) systematycznie zalewalo mi mieszkanie i każde miwjsce w ktorym bylam. Spoko, zwsze po sobie sprzatalam;) a ta serio młode mamy i tak mają dużo stresu i są zmecxone, nie dokladajmt im kolejnego powodu do zmartwień, niech się nie zastanawiają czy tak trzeba,wypada itd wsztstko to jest naturalne i najważniejsze żeby dbać o swój komfort i maleństwo, a społeczeństwo? Cóż, pewnie dopiero „po dziecku” to zrozumieją. Konkluzja „cycki góra” nabierzmy dystansu 😉

Sosnowa 11
8 lat temu

Mnie co prawda rzadko ciekło, ale 2 razy miałam zapalenie piersi i parę razy stan tuż przed. Z dwojga złego cieknięcie już lepsze, więc głowy do góry, dziewczyny, unikacie większego zła (bo przy zapaleniu to już antybiotyk trzeba). Za to kiedyś mleko mi pociekło, bo usłyszałam z telewizora płaczące dziecko.

Joanna Jaskółka
Reply to  Sosnowa 11
8 lat temu

Często o tym dziewczyny piszą 🙂 Nasze piersi chcą cudze dzieci karmić 😀

Ania - Tygrysiaki
8 lat temu

O przeciekającym staniku mogłabym napisać książkę, której akcja zaczynałaby się już w ciąży… Tutaj jednak opiszę tylko jedną sytuację.
Pojechaliśmy do rodziny męża na wesele w podkarpackie, gdzie przed ślubem goście muszą odstać swoje przed domem przyglądając się wykupywaniu pani młodej i śpiewając przez bite 2 godziny przyśpiewki… Potem msza, życzenia, uroczyste wejście do lokalu i dopiero wtedy możliwość skorzystania z toalety w celu wydojenia nabrzmiałych piersi. Do dziś pamiętam jak stałam w kościele i zastanawiałam się kiedy mój bar mleczny eksploduje. Składając życzenia młodym miałam ochotę wyć z bólu, co zresztą widać po mojej minie na zdjęciach.
Niestety mój mąż dał się namówić wujkowi (wbrew moim sprzeciwom) na wspólną podróż busem z całą rodziną i nawet nie mogłam sobie ulżyć w zaciszu własnego samochodu. Byłam o to zła na męża i tak obolała, że nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Rodzina męża chyba uznała mnie za trolla, bo nikt się do mnie nie odzywał przez całe wesele… A ja jedynie dziękuję niebiosom za to, że wtedy nie przeciekłam!

Mirka Czubak
Mirka Czubak
8 lat temu

W każdej z trzech ciąż , od około 7mc to przerabiałam, i do około 7mc karmienia(później folgowały zawory). Kosmitka normalnie myślałam, ale co było robić tak typ już. Na dłuższe wypady poza dom miałam rozwiązanie ( może ciut dziwne, ale się sprawdzało – żadne wkładki nie dawały rady).Cienkie podpaski o dużej chłonności w biustonosz i luźne bluzki. Czasem były „kilogramowe” po powrocie 😛 .
Ale rzeczywiście kobiety,które nie mają tego problemu nie rozumieją, a niby taka solidarność jajników istnieje 😉

Beta Kobieta
Beta Kobieta
8 lat temu

To ja bym dodała jeszcze, że to zjawisko najwyraźniej zależy też chyba trochę od dziecka – przy pierwszym piersi najpierw twardnialy na kamień, a ja cieklam długo, bo przez dwa lata, ale mało i dowolne wkładki dawały rade. Teraz przy drugim efektu twardnienia i długiego dyskomfortu nie ma, ale żadna dostępna na rynku wkładka nie wytrzymuje takich wycieków.
Więc to że ktoś karmił i problemu nie ma nie oznacza, że go nigdy nie doswiadczy.

Paulina
8 lat temu

Wiem coś i o jednym i o drugim. Siara wylewała mi się juz od 6!!! Miesiąca ciąży! Wstawałam w nocy by zmieniać bluzki, albo rano wstawałam cała mokra w okolicach piersi. Po porodzie Nikola w ogóle nie chciała nawet trzymać piersi, wiec w miarę możliwości odciagałam mleko laktatorem. Historia z mlekiem matki pociągnęła się do około miesiąca, jednak tylko przez butelkę. Powrót do domu po 2 tyg w szpitalu stres związany z dzieckiem, i brak odruchów ssania a jedynie laktator sprawił, że mleko przestało się produkować i niestety przeszliśmy juz całkiem na mleko modyfikowane.
http://www.optymistycznie.eu 🙂

Maminka Blog
8 lat temu

I jeszcze ja 🙂 dopisuję się do listy. Rewelacyjny tekst! Normalnie powróciłam do tamtych chwil. Kiedy karmiłam mojego Synka to jeszcze studiowałam. Co prawda w systemie zaocznym ale pamiętam jak moje zajęcia od 8 do 20 nie miały szans, właśnie z tego powodu. Gdzieś tak koło 13 już byłam tak „nabita” że musiałam się zwalniać i biec do domu. Na szczęście nie było z tym nigdy problemu. Moje dzieciątko – tak jak piszesz – czekało na mnie tak samo jak moje piersi potrzebowały kontaktu z nim. Warto o tym mówić i jako Mama, na pewno jeszcze kiedyś w przyszłości karmiąca ale już problem znająca – dziękuję!

Joanna Jaskółka
Reply to  Maminka Blog
8 lat temu

Ja dziękuję 🙂

MartynaG.pl
8 lat temu

Niech Ci będą dzięki! :*
POKOCHAŁAM CIĘ!

Joanna Jaskółka
Reply to  MartynaG.pl
8 lat temu

Nie mam wyjścia, muszę odwzajemnić 🙂

niekończące się marzenia
niekończące się marzenia
8 lat temu

Brawo! Nie karmiłam, nie jestem matką, ale wyobrażam sobie co kobiety muszą czuć w takiej sytuacji i właśnie bardzo denerwuje mnie, niezrozumienie ze strony… właśnie KOBIET!! Przecież karmienie jest naturalną rzeczą, matki się nie afiszują, siadają i karmią. Piersi bolą, a kobieta, która twierdzi, że nie miała tego problemu powinna skakać z radości, bo widziałam jak cierpiały moje koleżanki. Super wpis. Bardzo przydatny i bardzo mądry! 🙂 🙂

Ruda Żmija
Ruda Żmija
8 lat temu

Przy chłopakach karmilam krótko. Starszy z skazą wiec praktycznie butelka. Mlodszy 7 tygodni ale 2 razy mi się zdążyło cieknąć raz w gminie i panie urzędniczki krzywo na mnie patrzyła zato Pan ochroniarz zapytał czy bym chciała z dzieckiem skorzystać z jego kantorka…. bylam wniebowzieta facet dosłownie zrobil mi dobrze 😀 drugi raz zdążyło się na uczelni. Egzamin końcowy i czułam już ból w cyckach nauczycielki na mnie krzywo patrzyły jak zauważyły powiększające sie plamy na bluzce zato dyrektor zapytał się czy bym chciała przerwać egzamin i zrobić co trzeba czy dam radę do konca 🙂 w dwóch wypadkach to faceci uratowali mój biust i biustonosz 🙂

Monika Kilijańska
Reply to  Ruda Żmija
8 lat temu

I to jest najgorsze – że kobieta kobiety nie rozumie, bo pewnie „ona tak nie miała”

Joanna Jaskółka
Reply to  Monika Kilijańska
8 lat temu

No właśnie – mężczyźni jakoś zawsze bardziej empatyczni, a kobieta kobiecie…

Iwona A.
Iwona A.
8 lat temu

Brawo! Skopiowałaś moje podejście sprzed dwudziestu paru lat 🙂 Jak mi ktoś wypominał że blado wyglądam to odpowiadałam że miałam cesarkę, a cesarka to operacja, straciłam sporo krwi to jak mam wyglądać? Jak mi ktoś mówił że mleko „za słabe” bo dziecko ciągle płacze, pewnie głodne to odpowiadałam że jest gorąco na dworze więc pić chce i pokazywałam słoik z odciągniętym pokarmem, z pływającą po wierzchu grubą warstwą tłuszczu. Po domu chodziłam z pieluchą w biustonoszu, a do miasta ubierałam cętkowane bluzki żeby się nikt nie gapił na mokre cycki. Doskonale pamiętam uczucie ulgi po przystawieniu dziecka, pamiętam też jak mówiłam wszystkim „zdziwionym” że przynajmniej wiem co czuje krowa w trakcie dojenia 🙂
Pamiętam też Twoje dywagacje na temat karmienia i cieszę się że zmieniłaś zdanie. Zresztą, każda matka robi najlepiej jak uważa dla swojego dziecka a Ty przynajmniej masz dwa przeciwstawne doświadczenia. Ja nie mam żadnego w karmieniu sztucznym 🙂

Joanna Jaskółka
Reply to  Iwona A.
8 lat temu

Tylko krowa podobno nie zmienia 😀