Tej idealnej szukaliśmy długo. Albo była za duża, albo Kosmyk nie lubił, albo już za mała, wreszcie – niewygodna. Na szczęście, Kosmyk ma ciocię, która nie bacząc na to, czy będzie się podobać, czy nie – kupiła taką, jaką uważała. I trafiła w dziesiątkę.
Na początek kilka wyjaśnień – postanowiłam nie inwestować w kamizelkę ratunkową, bo taką Kosmyk już ma i nie potrzebuje nowej. Poza tym kiedy widzę dziecko uczące się pływać w kamizelce ratunkowej to ręce mi opadają – to tak, jakby kierowca uczył się prowadzić samochód z wciśniętym cały czas hamulcem 🙂
Zależało mi na ładnej, skutecznej, bezpiecznej i pasującej Kosmykowi kamizelce asekuracyjnej, która pomogłaby mu oswoić się z wodą i poczuć bezpiecznie w głębszych okolicach jeziora [niekoniecznie głębokich] oraz byłaby idealna na krótkie wypady kajakiem czy łódką.
Jeśli nie wiecie, jaka jest różnica między kamizelką asekuracyjną a ratunkową – już mówię. Ta pierwsza, jak nazwa wskazuje, pomaga utrzymać się na wodzie, czyli jest przeznaczona dla osoby, która potrafi pływać, może nie doskonale, ale potrafi. Kamizelka ratunkowa natomiast jest w stanie utrzymać na wodzie osobę nieumiejącą pływać w ogóle lub nieprzytomną, żeby służby ratunkowe miały więcej czasu na uratowanie delikwenta w wodzie.
Kwestia wyboru jest dla mnie zawsze problemem, fajnie więc, że ktoś podjął decyzję za mnie – siostra kupiła kamizelkę nabaiji w Decathlonie [niestety, w sklepie widziałam już tylko dostępną różową :(] i jeśli po kilkunastu w niej kąpielach mogę coś stwierdzić, to szczerze ją polecam niepewnie czującym się jeszcze w wodzie małym pływakom. Całkiem dobrze podtrzymuje na wodzie[nie utrzymuje, ale właśnie podtrzymuje!], jest wygodna, idealnie dopasowała się do ciałka Kosmyka i wyraźnie widzę, że wcale mu nie przeszkadza.
A największe szczęście jest w tym, że siostra kupiła model M – do 30 kilogramów, więc zakup kamizelki na następny rok mam z głowy i pewnie jeszcze niejeden i nie dwa razy zobaczycie Kosmyka w niebieskiej pirackiej nabaiji 🙂
Mój smyk ma bardzo podobną kamizelkę tzw. wypornościową czyli właśnie asekuracyjną :). Zamiast zwykle stosowanej (niewygodnej i sztywnej) kamizelki dmuchanej wybraliśmy taką z piankowymi pływakami, których ilość można stopniowo zmniejszać kiedy dziecko pływa coraz lepiej. Taka wypornościówka jest miękka i dopasowuje się do ciała dziecka, a przy okazji trochę utrzymuje ciepło w zimnej wodzie.
No fajna, fajna tylko nawet ta najmniejsza za duża na Aluchnę 🙂 Muszę dziecko podtuczyć
ciekawy, interesujący i zawierający dużo informacji post. <br />dziękuję, pozdrawiam 🙂
Boski Kosma:-*
Widziałam ją na początku wakacji w Decathlonie i – słowo Ci daję – od razu pomyślałam o Kosmyku.
🙂
Też taką kupiłam córce; ) Niestety jeszcze nie testowałam, bo miała angine i kąpiel w morzu raczej nie była wskazana;/Mam jednak nadzieję jeszcze się popluskać w to lato; )
Mój 8-latek nie waży 30 kg, więc kamizelka w razie potrzeby posłuży długo 😉
Patrz, zapomniałam o przyszłych sezonach… przecież Kosmyk nie podwoi swojej wagi jeszcze przez jakiś czas 🙂
Podziwiam .. oj podziwiam Cię . Ja jestem stres matka i drże na samą myśl ze mój synek mogły sam wejśc do wody . Teraz ma 2 lata i jedynym miejscem które akceptuję jest nasza rzeczka gdzie woda sięga do kostek 😛
Pora puścić go na głęboką wodę!
nawet nie wiedziałam że coś takiego istnieje :)dobrze wiedzieć
Kamizelka?
Ooo! kamizelka jest świetna : )
super kamizelka 😀
Zgadzam się 🙂