Wszystkie zwierzęta czujnie podniosły łby, gdy przekroczyliśmy bramy Kadzidłowa, by [jak co roku zresztą], popatrzeć z bliska na zwierzątka, które z reguły uciekają na nasz widok w popłochu. Nie bez powodu. Kosmyk to niszczyciel wyborowy, a chłop niedługo uda się na egzamin myśliwski. Miały się czego obawiać...
Jak się skończyła wyprawa... dowiecie się niebawem... może jutro? A nie, jutro nie... Jutro powiem kilka słów o tym, jakie odczucia przywołał w nas ten przecudowny husky, który w Kadzidłowie jest do kupienia. Patrzyliśmy na niego i patrzyliśmy i gdyby nie ostateczny głos rozsądku [hej, jeszcze nie mieszkamy u siebie, nie mamy gdzie go trzymać!] pewnikiem byśmy go wzięli. I mogłabym zacząć rozmawiać na spacerach z kimś innym, nie tylko z dzieckiem...
Ale na razie, stay tuned, jak to mówią... kolejna część zdjęć wraz z odpowiedzią na pytanie w tytule niedługo!
A tymczasem, możecie sobie poczytać o Kadzidłowie więcej TUTAJ. I w komentarzach zgadywać, jakie to zwierzątka pokazałam na zdjęciach i co tak bardzo wykończyło Kosmyka...