Wraz z dzieckiem znajdował się tam ojciec chłopca. Tłumaczył on, że od dwóch dni mieszka tutaj z 4,5 letnim synem. Robią zakupy w pobliskim sklepie i żywią się złowionymi przez niego rybami…
Brzmi strasznie, prawda? Powyższy fragment pochodzi STĄD. Zachęcam do przeczytania. W skrócie: tata chciał zrobić sobie z synem piknik – taki, jakie oglądamy czasami na amerykańskich filmach. Łowienie ryb, spanie w szałasie, racjonalne zakupy, takie, że trzeba szybko wszystko zjeść i nic się zmarnowało, żeby przypadkowe resztki nie zwabiły niedźwiedzi czy innych drapieżników.
Fajne?
Niefajne.
Jakiś patafian stwierdził, że to narażanie życia dziecka. Że dziecku pod opieką ojca i w dodatku w środku miasta stanie się niewyobrażalna krzywda, że przypadkiem nauczy się zbyt dużo odpowiedzialności, naje za dużo rozumu, ewentualnie złapie jakąś rybę i ją – o dżizas! – zje.
Tak serio, to myślałam na początku, że to o to właśnie chodzi, że nie wiem – nie zapłacili za miejsce biwakowe, nie dali kaucji rybakom albo zanieczyścili rzekę lub coś tam… Ale nie. Nieodpowiednia opieka. Matko przenajświętsza, przecież moi rodzice, gdybyśmy 20 lat temu mieli taką opiekę policji i nadgorliwych obywateli, nie wyszliby z więzienie do dzisiaj! [KLIK i KLIK]
Swoją drogą – jaka czujność! Kiedy ojciec chce pokazać dziecku trochę inną perspektywę i nauczyć go samodzielności – wielkie oburzenie i tabun mundurowych. Tragedia! Prawie jak najazd piersiowych matek na butelkowe. Krzywda do końca życia i stado terapeutów. A tak na poważnie – gdzie ten ojciec miał synowi naturę pokazać? Na Marszałkowskiej? Czy w podziemiach galerii handlowej?
Gdy pisałam TEN tekst i obiecywałam, że będzie więcej wsi, więcej wiejskiego lajfstajlu, więcej życia podporządkowanego naturze, nie rzucałam słów na wiatr, ale kurde, teraz sobie myślę – moje dziecko jest pogryzione przez komary, po lesie biega jak mały Mowgli, ma poorane przez różne upadki nogi, spokojnie zje niedosmażoną rybę i zagryzie ją ślimakiem, odróżnia maliny od dzikich poziomek, zna już prawie wszystkie rodzaje drzew i doskonale potrafi okiełznać raka. Kurde, Ania Kuberska przypomniała mi jeszcze, że na dodatek czasami zjadamy robaki [KLIK]…
To chyba kwestia czasu, jak przyjedzie do mnie policja… Przecież to wszystko jest tak szalenie niebezpieczne… Mam tylko nadzieję, że jak przyjadą, to wezmą też ze sobą wszystkich kierowców motorówek, którzy, lejąc ciepłą benzyną na przepisy, wariują 10 metrów od brzegu tuż przy głowie mojego dziecka… Co prawda oni nie jedzą poziomek, ale ryby poniekąd zabijają, prawda?
Przeczytałam artykuł…i cieszę się że wezwano policje. Cieszę się, że ktoś się zainteresował chłopcem. trochę niespójne są informacje. ojciec twierdzi, że biwakują 2 dni, ktoś widział chłopca od paru dni ??<br />ale trzymając się "opisanych faktów" to trochę dziwne , że :<br />"…wokół obozowiska policjanci nie znaleźli rzeczy potrzebnych do biwakowania, ubrań, kocy, jedzenia..&
Kochana – jest lipiec, jest w cholerę ciepło, po kij im koce? Dlaczego miałyby się walać resztki jedzenia? To, co wyniosłam z domu, w lesie, na biwaku, jedzenie się zjada, a nie przechowuje. Po kij mi się ma do resztek przypałętać jakiś dzik czy inny lis? A to, co zostaje, mogłoby się zepsuć i śmierdzieć. Zresztą tam jest napisane, że chodzili po zakupy do sklepu, więc jeśli mieli ten sklep
Idę pozamykac drzwi, bo przy takiej "opiece" i do mnie może policja zapukać! ;p
No to czekam… bo była przyczepa, był namiot no i dzieci są poobijane tak, że na wesele zakupiłam im sukienki zakrywające kolana i łydki, żeby jak to mąż powiedział – wstydu nie było!
Mysmy tylko dostali na kartce wytyczne wycieczki przedszkolakow (6-latkow), ze maja zabrac kawalek drewna, kielbase i cos do picia, bo beda ognisko robic pod lasem. Maja byc ubrani odpowiednio do pogody i miec cos pod pupe, bo beda na mokrym moze siedziec. Jedyne co bylo zakazane to dac scyzoryk dziecku, bo opiekunow bylo za malo, aby rany opatrywac. Inny kraj, inna mentalnosc. A jednym z
Dwie strony medalu. Jeśli faktycznie świetnie się bawili to OK. A jeśli było inaczej? Dobrze, że ludzie reagują. Może nie powinni podnosić tego do takiej rangi ale jednak sami przyzjacie, nie codzienne widoki. A co do Asi to marne porównanie bo macie obok dom, łózka, łazienkę itp. Nie widzę związku.
Wiesz co, zastanawiałam się wczoraj… a co było gdyby faktycznie uciekł dzieckiem od z domu ?<br />Gdyby np nie do końca był zdrowy na umyśle… mogłoby wtedy dojść naprawdę do jakiegoś nieprzyjemnego zdarzenia… Ale jeśli chciał faktycznie sprawić dziecku wakacje ale w mieście, tylko on i syn, we swoje w szałasie, szacunek za pomysł i odwagę 🙂 Obóz przetrwania to mają moje dzieci ze mną rano
Brak slow…. mi tez groza kraty!
Kochana, moja teściowa średnio dwa razy w tygodniu uzmysławia mi słodkim jak mniód głosem,że ja "tego dziecka" w ogóle nie pilnuję! Na pewno za chwilę,przeze mnie oczywiście,wybije zęby,złamie rękę,zabije się…a to wszystko na bidnych 47metrach kwadratowych! No ludzie kochani ona tu się nawet dobrze nie ma gdzie rozpędzić! Szlag…
Ja też się już pakuję, bo dziś mój młodszy syn (lat 3), do krwi podrapał starszego syna (lat 6), bo"chciałem go mamo przytulić, a on nie chciał…" W każdym razie ślady na plecach ma niemal jak dziecko maltretowane… jak się jeszcze w przedszkolu wygadają, że codziennie nago latają po ogrodzie (pod zraszaczami)… A serio, świetny tekst. Dzięki bardzo!
Ja naślę na Ciebie opiekę społeczną Ty wiedźmo! 😀
Adres znasz? 😀
Czytałam, chyba nie ma już żadnych granic zdrowego rozsądku, podejścia. Chyba jakiś nalot na rodziców od poczęcia ich dziecka aż do ich ślubu. Wiecznie na cenzurowanym
Też się za głowę złapałam jak przeczytałam artykuł. Czekam na opiekę społeczną u mnie.
Noo to jest przeciez patoligia … eb Asia uciekaj z tej wsi bo Ci dziecko odbiora 🙂
Strach się bać teraz wyjść z dzieckiem z domu, wychowywać w zgodzie z naturą i szacunkiem do niej bo zaraz człowieka oskarżą o narażanie zdrowia. Tyle ile ja się szyszek w życiu najadłam to moje i żyję 🙂
Też kwalifikuję się do wizyty mundurowych… W dodatku dostanę podwójny wyrok :P.
I robaki, przecież Wy jecie robaki i Wam smakują, jeszcze dziecko nimi napychasz – pakuj się matko. Ze swojej strony obiecuję regularne dostawy paczek z żywnością przygotowaną przez moich wykorzystywanych w domu synów :*