Jak podróżować z dzieckiem? Pięć konkretnych wskazówek

Blogosfera pełna jest tekstów o tym, jak podróżować z dzieckiem. Są wskazówki, przewodniki, poradniki. Gdy wsiadałam do samochodu, byłam przekonana, że o podróżach z maluchem wiem wszystko. Jak zwykle rzeczywistość mnie zaskoczyła. Powinnam częściej wyjeżdżać z Kosmykiem, podobno praktyka czyni mistrza… Zobaczmy więc, jak sobie poradziłam za pierwszym razem – ten tekst to będzie prawda, a nie anielskie życzenia, a przy okazji pięć konkretnych wskazówek.

Mamy więc punkt pierwszy: Wszystko jest dobrze, dopóki śpi. Podobno istnieją dzieci, które całą drogę potrafią bez przerwy drzemać [ja taka byłam!], ale Kosmyk w samochodzie drzemie maksymalnie dwie godziny, co i tak w efekcie skutkuje tym, że później walczy do późna i zasypia grubo po północy. A że tym razem podróż powrotna do domu miała trwać ponad pięć godzin, pozwoliłam dziecku drzemać tyle, ile ma ochotę. Czyli spał niecałą godzinę. Standard.

Po drugie: Zawsze miej ze sobą multum zabawek. Nie chodzi o to, żeby dziecku się nie nudziło! Ono i tak z tego całego bajzlu zabawek wybierze raptem dwie czy trzy. Reszta potrzebna będzie do tego, żeby   s p r a w i a ć   w r a ż e n i e. Wrażenie chaosu i tego, że nad czymkolwiek w aucie możemy zapanować. Poza tym, co się będziesz, matko, nudzić, skoro możesz wydłubywać potrzebne zagadki spod tabunu książeczek, samochodzików, kredeczek, soczków, pieniążków i innych gadżetów [nie]zbędnych w podróży? A podłub se, szybciej droga zleci! Rozrzucasz, układasz, rozrzucasz, układasz. W czasie podróży bardzo łatwo można pielęgnować wszystkie swoje nerwice natręctw.

Po trzecie: Kiedy dziecko chce jeść, daj mu jeść. Natychmiast! Nie licz na to, że poczeka, aż znajdziesz odpowiednio ekologiczną, zdrową, ładną, spokojną, przyjazną dla dzieci restaurację po drodze. Zanim jakimś cudem na nią trafisz, czeka się spazmatyczny płacz, histeria, rzucanie się w foteliku, ucieczka na przednie siedzenie, walka o powrót na tylne, próba odciągnięcia dziecka od pomysłu otworzenia drzwi w czasie jazdy, aż wreszcie cały spocony i zasikany staniesz przy pierwszym lepszym fast foodzie i zapchasz malucha szejkiem z frytami.

Po czwarte: Rób zdjęcia. Będziesz miała dowody szkód, którymi za kilka lat zaszantażujesz swojego  nastolatka, a poza tym – zajęcie. Wszystko jest dobre, gdy z otumanienia i nudy zaczynasz walić głową w szybę po czwartej godzinie jazdy, a sygnały SOS wysyłane lampą błyskową aparatu okolicznym mijającym cię autom dopracowałaś do perfekcji.

Po piąte: Nigdy, pod żadnym pozorem, never ever [i wszystkie inne zaklęcia], jeśli temperatura powietrza jest wyższa niż 10 stopni w cieniu, nie wybieraj się z dwulatkiem w podróż dłuższą niż do sklepu za rogiem,. PAMIĘTAJ!

Zagadki: Czu Czu
Króliczek: Ręko Czyny
Strawa: McDonald
Woda „agriments”: Żywiec Zdrój
Filmik z wyjazdu: TUTAJ.

Co byście do tych wskazówek dodali od siebie? 🙂

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

IMG_20210703_122543

Co się stało, gdy odwiedziliśmy FFun Park w Warszawie?

DSC_2317

KSIĄŻKI o słowach dla dzieci, które nie mogą przestać gadać – niech więc gadają z sensem

DSC_0241

Tajemnicza osada Jaćwiesko-Pruska w Oszkiniach – czy warto do niej zajrzeć?

0 0 votes
Ocena artykułu
33 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
AgaInAmerica.com
7 lat temu

Ehh, dopiero co odbyłam międzykontynentalną przeprawę z moją córką… 8 godzin w jednym samolocie, przesiadka, 2 godziny w drugim. I po dwóch tygodniach to samo w drodze powrotnej. Ciężko było, nie powiem, a byłam sama. Mała pierwszy raz samolotem leciała, gdy miała 2 tygodnie. 4 godziny jeden lot, przesiadka, 6 godzin drugi… Spała non stop, z lekkimi przerwami na jedzenie i zmianę pieluchy. To było super ;).

Natalia
10 lat temu

ewidentnie musisz więcej ćwiczyć!!! :))) ja czasem i popracuję podczas podróży samochodem z dzieckiem 😉 Praktyka czyni mistrza.. naprawdę! :)<br /><br />Jeśli piszę ten komentarz po raz drugi, to przepraszam, ale tępa jestem z tym logowaniem 😉

Antek at Home
10 lat temu

Mamy właśnie za sobą podróż samolotem więc teraz trzymam się punktu 5. pozdrawiam

Pracownia nalewek
10 lat temu

Czytam, czytam i oczom nie wierzę. Z moją córką (teraz ma 6 lat) jeżdżę samochodem odkąd skończyła dwa lata, ale w jej przypadku żadna z tych rad się nie sprawdza. Sprawdzają się natomiast dwie inne: 1. Rozmawiaj, rozmawiaj, rozmawiaj, ewentualnie puszczaj muzykę i rozmawiaj o kolejnych piosenkach oraz 2. Z tyłu siedzenia kierowcy i pasażera trzymaj foliowe reklamówki. Na wymioty. Najlepiej bez

Joanna Jaskółka
Reply to  Pracownia nalewek
10 lat temu

I? <br /><br />Każdy rodzic jak bawół potrafi powtarzać, że każde dziecko jest inne, ale jak przyjdzie co do czego to pierwszy pisze, to i tak wszystko odnosi do swoich dzieci i dziwi się, że u innych jest inaczej o.O lol.

Pracownia nalewek
Reply to  Pracownia nalewek
10 lat temu

Oczywiście, że odnosi do swoich dzieci i swoich doświadczeń. Dlatego, zgodnie z Twoją prośbą, dopisałem dwie rady, które uważam za sprawdzone.

Joanna Jaskółka
Reply to  Pracownia nalewek
10 lat temu

Trudno było stwierdzić, czy to rada, bo &quot;czytam i oczom nie wierzę&quot;, ale ok. Sześć godzin rozmów z dzieckiem? Też ok. Cały czas to robię, bo moje nie umie skupić się na jednej rzeczy dłużej niż na minutę, dwie. Torebki foliowe? Na szczęście niepotrzebne.

Pracownia nalewek
Reply to  Pracownia nalewek
10 lat temu

Ale trzymać warto. Moja córka wymiotuje raz na mniej więcej 100 przejazdów, więc ryzyko jest małe, ale jak na złość akurat wtedy nie mam torebki 🙂 A później czyszczenie tapicerki, wietrzenie, odświeżacze powietrza… Pozdrawiam 🙂

ICADOO MONIKI
10 lat temu

he he niejednokrotnie przerabiane 😛 a to dopiero początek 😀

tlusta_papuzka
10 lat temu

Dodałabym &#39;Podróżuj bez dzieci&#39;, gdyby nie to, żem milusia i przyjazna :P<br /><br />Czy Kosmyk w ramach wielkiego finału wraził sobie frytkę w nos?

surrealistka
10 lat temu

o jessssu, a przed nami 1300 km :/ w tej sytuacji wdrażam punkt 6 – kup ładowarkę do tableta 😉

Asia
10 lat temu

u mnie punkt 6: W czasie podróży nie obowiązują ograniczenia dotyczące tv. ŻADNE. DVD na zagłówku, sterta bajek i można jechać…. spokojnie przez ok godzinę. W domu by się od TV nie odkleiła, ale za to w podróży… są inne &quot;ciekawsze&quot; zajęcia

InspiracjeOnline
10 lat temu

my akurat nie pootrzebujemy zabawek, bo w podróże wybieramy się nocą, m.in. dlatego, że synek śpi i mamy spokój, a i mąz lubi bardziej nocą jeździć, a cycek jest zawsze &quot;pod ręką&quot; trzeba się tylko gdzieś zatrzymać i go uskutecznić:D

Mama Diabełka
10 lat temu

No, ciężko w lato o 10 stopni w cieniu 😉

Fanaberia
10 lat temu

Przede mną dopiero pierwsza podróż z Zo na Mazury, także pewnie pierwsze spostrzeżenia będę miała po tejże:) <br />Na razie jeżdżę z nią bez krępacji autobusami, tramwajami i metrem, a samochodem na krótsze dystanse:) Ostatnio trochę zaczęła bać się metra, nie wiedzieć czemu, bo jak była mniejsza to miała w nosie środek transportu…

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Samochodowa wersja odtwarzacza DVD.

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Zanim Mała nie skończyła 1,5 roku to każdy wyjazd był dla mnie trauma, nawet wyjazd do sklepu 20km a teraz corcia ma prawie 2,5 roku i nie ma problemu. Ostatnio wytrzymała w aucie trzy godziny bez problemu, bez żadnych wspomagaczy typu bajki i zabawki. Jedynie biorę jejedzenie,z którego też rzadko korzystamy. Jak mamy jechać w bardzo długa podróż to staramy się jechać na noc. <br />Monika 🙂

Olguska s
10 lat temu

jak dla mnie brakuje częstych przystanków dla rozprostowania dzieci 2 napewno po 30 min. wole dłużej jechac ale bez afer w aucie :D<br />muzyka My zawsze właczamy coś dla dzieci przez godzinę a potem coś dla dorosłych przez godzinę kompromisy muszą być 😀

lavinka
10 lat temu

Akurat punkt piąty wdrażam odkąd Kluska się urodziła, tylko rozszerzam o każda temperaturę. Pociągiem jest dużo przyjemniej, takoż autobusem. Co prawda jest pewien problem logistyczny, że pociągu ani autobusu nie można zabrać do domu i dziecko wyje, że musi wysiadać, a nie dalej jechać, ale to szczegół. Żarcia (i hektolitry picia) zawsze mamy dużo ze sobą. Nie znoszę kupowania dziecku żarcia na

Joanna Jaskółka
Reply to  lavinka
10 lat temu

Ja zawsze zabieram jedzenie ze sobą, ale wracaliśmy z pogrzebu i jakoś nie miałam serca babrać się w masłach, ogóreczkach i rozciamkanych chlebkach. Raz na ruski rok może zjeść maka, bo u nas nie ma ryzyka, że gdzieś go w lesie znajdzie 🙂

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Ja zgadzam się z punktem pierwszym – na szczęście moim dwóm pieronkom zdarza się usnąć już po 5km a wtedy śpią ile wlezie, wcześniej jak po 2 godzinach się nie obudzą.<br />Punkt drugi – eeeee, ja nie biorę żadnych 🙂 dlaczego – patrz wyżej 🙂 + na wszelki wypadek kupiliśmy dvd z dwoma ekranami montowanymi na zagłówkach – włączamy bajki i jest cisza :D<br />Punkt trzeci – w dłuższą podróż biorę

Prezentuje Prezenty (Asia)
10 lat temu

Hm, może to faktycznie zależy od częstotliwości podróżowania z dzieckiem, ale ośmielę się nie zgodzić z punktami 4 i 5, bo punkty 1-3 to dla mnie tak zwana oczywista oczywistość. Szczerze powiedziawszy my z Oleńką jeździmy w trasy dłuższe niż do sklepu za rogiem co najmniej raz na miesiąc i to niezależnie od temperatury na dworze. Jakiś czas temu swoje doświadczenia i wynikające z nich porady

adeceha
10 lat temu

My w piątek mamy 11 godzin z rocznym szkrabem i obowiązkowo nocą !!!!!!!!! Inaczej ja (sama) wsiadam w autobusem mimo że będę wtedy 21 godzn jechać 😉

Joanna Jaskółka
Reply to  adeceha
10 lat temu

współczuję 🙁

Wiola G.
10 lat temu

haha 😀 co prawda nie powinnam się śmiać, bo to tak bardzo dotyczy nas, że do śmiechu mi nie powinno być:D haha<br />Ostatnio odbyliśmy dwie długie podróże 5h jadąc i wracajać z urlopu. <br />Jako, że Witek w ogóle dłużej niż 30 minut samochodem nie wytrzymuje, to dla nas to było arcyważne logistycznie wydarzenie, kiedy wszystkie Twoje punkty się nam skończyły, to poddałam się i właczyłam mu na

Joanna Jaskółka
Reply to  Wiola G.
10 lat temu

Dora wymiata 😀 My zapomnieliśmy tableta – katastrofa. Na tablecie najlepiej chodzą i filmiki, i gry wszystkie, a komórka &quot;mamusiu jest taka maluteńka&quot; 😀

Monika Ka
10 lat temu

Ciuchy, ciuchY- zawsze trzeba pamiętać o zapasowym ciuchach. W moim życiu zawsze sprawdza się zasada: gdy nabiorę zapasowe majtki, bluzki i spodenki to moje dziecko pozostanie czyste. Gdy natomiast ich zapomnę od razu dostanę nauczkę……

Joanna Jaskółka
Reply to  Monika Ka
10 lat temu

Znam tę zasadę 🙂

Teresa Ż
10 lat temu

Haha jak zwykle swoim świetnym piórem doskonale ujęłaś to wszystko ,zgadzam się z tym z Tobą w 100 % 🙂

Małe Dranie
10 lat temu

dobre! u nas wszystko razy dwa, już, natychmiast tu i teraz. jedzenie, zabawki, niejedzenie, nie zabawki nie wiadomo co, ale teraz! Już daj!

Mum and the city
10 lat temu

Haha, poruszałam wczoraj dokładnie ten sam temat ;).<br />Pozdrawiam i podczytuję od dawna, choć dotychczas po cichutku (uwielbiam Twojego bloga!).

Joanna Jaskółka
Reply to  Mum and the city
10 lat temu

Cześć 🙂

Natalia A.
10 lat temu

punkt 4 wymiata – muszę zapamiętać żeby go realizowac jak chłopcy podrosną!!