Jedną z najgorszych rzeczy, jakie rodzic może zrobić swojemu dziecku [zaraz po biciu i karaniu], jest bezwzględny nakaz kochania swojego rodzeństwa. Może nie szlag, ale coś mnie trafia, kiedy słyszę rodzica usiłującego przekonać moje lub cudze dziecko, że to przecież twój brat/siostra i powinieneś go kochać. Musisz go kochać. Nie ma innej opcji. Otóż, moi drodzy, jest inna opcja. Nie musisz kochać swojego brata lub siostry. Nie musisz go nawet lubić. I twoje dzieci również.
Nie powiem, nie jestem niewinna. Też na początku poczęstowałam Kosmyka takim banałem. A potem usiadłam i zaczęłam rozmyślać o moich relacjach z siostrą. Rodzice nigdy [albo bardzo rzadko] ingerowali w nasze stosunki. Czasem nawet siostra miała o to żal [mamo, a Aśka nie chce, żebym się z nią bawiła!], czasami ja miałam o to trochę żalu [mamo, a M. nie chce, żebym się z nią bawiła!], ale dość szybko przekonałam się, że w tym wypadku intuicja mojej matki [a może przypadek] podpowiedziały bardzo dobrze. Po raz pierwszy, gdy moja babcia, wykrzyknęła oburzona, że nie powinnam okazywać złości na M., bo to przecież moja siostra. A siostrę się kocha. Czyżby? – pomyślałam, bo wówczas M. była niezłą cholerą i mocno dawała mi się we znaki. I w buncie pomyślałam, że nigdy z tą moją siostrą, do której kochania zmusza mnie babcia, gadać nie będę.
No nie powiem, to „zmuszanie” trochę namieszało w naszej siostrzanej relacji, ale na szczęście było szybko niwelowane i prostowane przez niezmuszanie rodziców. I jakoś dotrwałyśmy do naszych lat dwudziestych, gdy obie zamieszkałyśmy we wspólnie wynajętym mieszkaniu, a potem w sumie siostra okazała się jedyną osobą, do której mogę zadzwonić, gdy coś mi idzie albo nie idzie. To ona dotrzymała mi towarzystwa przed porodem Adasia i to ona wtedy zajęła się Kosmykiem. Wiem, że jak coś, to mogę zadzwonić i się wygadać. Zmuszanie do miłości przez babcię nie dało nic, a niezmuszanie przez rodziców dało nam swobodę ułożenia sobie relacji na własną rękę. I nie musimy do siebie dzwonić „z grzeczności”, nie musimy na siłę utrzymywać kontaktu, żeby się dogadać i wiedzieć, co u nas. W sumie bajka.
I takiej bajki bym chciała dla Kosmyka i Adasia. Po tekście „Relacje z rodzeństwem – jak tego na samym początku nie zepsuć?” już trochę wiecie, co staram się robić. Ale kiedy ktoś stoi nad Kosmykiem i pyta, czy ten kocha swojego małego braciszka, mam ochotę wyprowadzić syna z pokoju, żeby nie udzielał tej odpowiedzi. Bo zawsze mógłby odpowiedzieć, że nie, że nie kocha, a ja wtedy… nie zrobiłabym nic. Zupełnie nic.
Bo w ich życiu będą różne momenty – będą stać za sobą murem, będą się nienawidzić, będą się tłuc grabiami czy innymi łopatami po łbach, potem znów będą ganiać z kijami tych, co ośmielili się tknąć jednego z nich. Będą się uwielbiać, będą się nie znosić. Będą spać wtuleni w siebie trzymając się za ręce, żeby wstać i strzelić sobie poduszkami prosto w oczy. Będą jeździć razem na sankach, a potem się o nie bić. Ale jedno wiem na pewno – nie będę ich skłaniać do nienawiści ani zmuszać do wylewnej miłości.
Ale to będą ich relacje, ich stosunki. Może w pewnym momencie przestaną się lubić? Może przestaną się potrzebować? Do miłości ich nie zmuszę, a samym zmuszaniem tylko ich do siebie zniechęcę. Jeśli ich drogi się rozejdą, nie skleję ich klajstrem na siłę. Jeśli będą chcieli iść razem – kupię im większe sanki.
[8.12.2017 – Chłopcy mają lepsze lub gorsze momenty, ale na dziś – jeśli jednemu dzieje się krzywda, drugi broni go krwiożerczo i zawsze dzielą się żelkami 🙂 Dużo dialogów o chłopcach znajdziecie w kategorii Szorty]
Kurtka Kosmyka: Cocodrilo
Spodenki: Mizerki Kids
Buty: Zara
Czapka: PIù di ME
Rękawiczki: Lidl/stragan
Śpiworek Adaśka: Elodie Detalis
Sanki: Piccolino
Z Twojego toku rozumowania „matka tylko jedna” (jezu jakie to sprzeczne z tym co mowisz ,ty sama potrEbujesz atencji i byc kochana )wracajac do tego toku rozumowania ,debilnego .Co w sytuacji jak dziecko powie ze cie nie kocha ? No przeciez nie musi ? Co jak jedno z dzieci bedzie jedynym dawca dla drugiego np w chorobie ,a ty z nadzieja pomyslisz jest szansa kocham je wszystkie tak samo a jedno powie ,ale mamo przeciez ja mojego brata nie kocham bo nie musze nawet nie lubie wiec nie chce mu pomoc 🙂 gdyby kazdy mial tak ubogie podejscie to mielibysmy tak obojetne spoleczenstwo ze nawet pary by nie powstawaly bo od zarodka zduszone by bylo co to milosc , a milosc idiotko to nie tylko slowo tylko np pomoc drugiej osobie usmiech itd ,jestes mega turbo tempa
Ja sie staram zdawac na intuicje i mam nadzieje, ze moje dzieci beda miec w przyszlosci udane relacje. 🙂
A ja myślę, że wszystko zależy co rozumiemy jako miłość i że musisz. Jeśli miłość to zobowiązanie do mówienia nawet niewygodnych rzeczy ale w zamian za to że zawsze wspieracie tą drugą osobę a musisz na zasadzie że to najbliższy człowiek na ziemi bo zna cię od wieków i będzie przy tobie choćby duchowo przez wieki jak zabraknie rodziców i w związku z tym warto inwestować w tą relacje – to dla mnie są świete słowa że MUSISZ KOCHAĆ RODZEŃSTWO!
Według mnie bycie z rodzeństwem przez całe życie do jakiegoś tam wieku wcale nie oznacza, że się tę osobę zna. Ja z siostrą mieszkałam w jednym pokoju przez 20 lat, a niestety bardzo mało o sobie wiemy. I też słyszałam w dzieństwie, że muszę ją kochać, bo to moja siostra. Nic bardziej mylnego.
Mnie i brata zmuszano do kochania ponad wszystko i zawsze z tekstem „bo jest was tylko dwoje”. Nie wiem czy to jest przyczyną, ale nasze drogi trochę się rozeszły i smutna prawda jest taka że nie mamy za bardzo o czym ze sobą rozmawiać.
Nie chcę tego dla moich dzieci ale też nie uważam że zmuszanie ich do miłości w czymkolwiek pomoże
To całkiem jak u mnie:
– Dlaczego tak brzydko odpowiedziałeś Miśce?
– Bo ja jej nie lubię.
– Mój drogi, to, że kogoś nie lubimy to nie powód, żeby być nieuprzejmym.
Obiecałam sobie, że nigdy nie będę Miśkom mieć za złe jakichkolwiek uczuć, a jedynie niewłaściwe sposoby ich wyrażania. W sumie jak się człowiek zastanowi, to bez sensu mieć pretensje o to, co ktoś czuje, albo nie czuje, nie?
Właśnie tak. Dzięki za trafne dopowiedzenie, aż żałuję, że sama tego nie napisałam 🙂
Coś w tym jest! Ja też na świetny kontakt z siostrą musiałam czekać dwadzieścia parę lat, bo różnica wieku między nami była zbyt duża, żebyśmy mogły nawiązać równą relację. I też nikt nigdy nie kazał mi się z nią zaprzyjaźniać na siłę, „bo to twoja siostra”. Tymczasem koleżanka, której zawsze mówiono, że rodzeństwo musi się kochać bez względu na wszystko, teraz nienawidzi swojego brata… Smutne to. Będę pamiętać o tej notce, kiedy już zdecyduję się na drugiego potomka 🙂
Bardzo dużo „zmuszanych” do kochania osób mi mówi, że znielubiło osoby, które kochać musiały :/
Trochę abstrakcją jest pytanie dziecka czy kogoś kocha, bo nie wiem czy do końca zdaje sobie sprawę czym jest to uczucie. Ja jakoś bardzięj lubię słowo „lubić” w odniesieniu do dzieci. Ale! Nie boję się pytać mojej starszej (w wieku Kosmykowym) czy lubi młodszą (troszkę starszą od Adaśka), bo wydaje mi się fajnym wyjściem do rozmowy. Często mówi, że nie lubi, a ja pytam dlaczego? Chcę wiedzieć, co jej przeszkadza w tym fakcie, że jest młodsze dziecko w domu, co ono samo odczuwa w związku z tym. Więc myślę, że jeżeli nie ma narzucania określonej emocji i jest akceptacja nawet tej negatywnej, to nie widzę przeszkód. Tylko znów: zamiast kochania, lubienie.
Dokładnie, dzieciom trudno pojąć to całe kochanie. Pamietam jak mając 7-lat zapytana czy kocham swojego dziadka odpowiedziałam 'nie wiem’ wprawiajac tym pytającego w osłupienie. Dzis wiem, ze kochałam 😉
Słuszna uwaga z tym lubieniem! Faktycznie, co takie dziecko wie o kochaniu, lubienie to inna sprawa. No i akceptacja! Coś o tym pisałam, ale warto o tym mówić i przypominać – dziecko ma prawo czegoś lub kogoś nie lubić i luz 🙂
PS. Agnieszko – wyobrażam sobie minę dziadka 🙂
<3