Kolejna z cyklu "nasza biblioteka" książeczka, która zawojowała serce Kosmyka - i moje. Głównie dzięki przecudnej historii podszytej sporą dawką realizmu. Szczerze? Wolę czytać o naszej swojskiej żabce, niż o jakimś królu lwie czy innej nieistniejącej syrence. Z góry mówię - prawie wszystkie książeczki, które pokazują dzieciom nasz piękny swojski świat będę darzyć miłością, ale, ale zerknijmy na naszą żabkę...



Pisałam wam o niej już TUTAJ. Od tamtego czasu Kosmykowi nie przestał się podobać rozweselający małą żabkę okoń [zdjęcie wyżej], a ponadto potrafi opowiedzieć całą bajkę, patrząc się tylko na obrazki. W historyjce chodzi o to, że mała żabka poczuła nagłą tęsknotę za mamą, która musiała iść do pracy, a mama tę tęsknotę momentalnie wyczuła i uśmiechając się promiennie, poprosiła bobra, żeby przyniósł ten pełen miłości uśmiech jej córeczce nad staw. Uśmiech żabce przenosi bóbr, wydra, dzięcioł i inne leśne zwierzątka, dzięki czemu uśmiecha się cały las, wszyscy posłańcy i my - podczas czytania.
Fantastyczny przekaz, tym bardziej, że jeśli wyjdziemy w jakiekolwiek ludzkie skupisko, to od razu zauważymy, że czego jak czego, ale uśmiechów to nam trochę brakuje. Fajnie, że możemy się nauczyć pogody ducha od maleńkich żabek żyjących nad stawem.
"Uśmiech dla żabki", Przemysław Wechterowicz, Emilia Dziubak, 3+