Wszyscy na pokład, czyli o żeglowaniu z dzieckiem

Żegluję od ponad dwudziestu lat. Po raz pierwszy weszłam na jacht jako niespełna sześcioletni grzdyl. Nie powiem, że mi się podobało, ale z biegiem czasu pokochałam żeglarstwo i poczułam, że to jeden z niewielu sportów stworzonych specjalnie dla mnie. Kiedy pojawił się Kosmyk, pierwszym, o czym pomyślałam, gdy ukazały się pierwsze promienie wiosennego słońca, to… żagle. Jeśli chcecie pobujać się ze swoim dzieckiem tak jak my, zapraszam na kilka porad!

 
Ideałem jest przyzwyczajanie dziecka do jachtu i warunków na nim panujących od wczesnego dzieciństwa. Zresztą bujanie żaglówki jest tak podobne do bujania w brzuchu, że wcale nie dziwię się, gdy widzę niemowlaki na jachtach. A widziałam ich sporo. I jest to o tyle fajniejsze, że dopóki dziecko nie raczkuje i nie chodzi, można jeszcze uszczknąć z życia i sobie spokojnie pożeglować. Hardkor zaczyna się dopiero wtedy, gdy nasz słodki dzidziuś staje się coraz bardziej mobilny. Czy wtedy rezygnować z żagli? Nie! Wystarczy się odpowiednio przygotować!
Zacznij od planu
A zaplanować trzeba wszystko – trasę z odpowiednią ilością postoi, noclegi, jedzenie, ubranie, atrakcje i rozrywki, nawet… pogodę dobrze mieć na uwadze. Ze starszym dzieckiem można zrobić mapę całej trasy z zaznaczeniem miejsc godnych zwiedzenia/zobaczenia – pamiętam, że jako dziecko każdy punkt na mapie traktowałyśmy z koleżanką jako miejsce ukrycia skarbu i na każdym postoju szukałyśmy tego skarbu – raz była to opona, a raz kilo jagód, ale radości było mnóstwo!
 
Wybierz kapok i… buty
Z kapokami dla dzieci jest ten problem, że bardzo dobre można kupić dopiero na dwu lub trzylatka. Mamy kłopot z Kosmykiem, bo jemu nie przypasował żaden kapok, jaki mamy na stanie, więc jesteśmy skazani na razie na króciutkie rejsy.

Dlatego jestem zwolennikiem jak najwcześniejszego przyzwyczajania dziecka do żagli. Im szybciej nasz szkrab dostosuje się do warunków panujących na jachcie, tym szybciej zacznie uważać je za coś naturalnego. Znaną formułkę „jedna ręka dla siebie, druga dla jachtu” powtarzałam do znudzenia Kosmykowi w uproszczonej wersji „nie puszczaj łódeczki” i pod koniec Kosmyk zaczynał się poruszać, trzymając się zawsze jedną rączką czegoś stabilnego.

Ogólne zasady:
– na zewnątrz i w porcie dziecko powinno poruszać się w kapoku
– po jachcie chodzimy zawsze w butach
– w trakcie gotowania dziecko powinno być jak najdalej od kuchenki
– na początek warto wybrać się w krótki rejs, poprzedzony dokładnym oglądaniem łódki jeszcze na brzegu, a wszelkie dłuższe wypady, należy rozsądnie podzielić na krótkie odcinki
– zwracajcie uwagę na pogodę! Wszelkie ciemne chmury na niebie i zrywający się wiatr, to zbliżające się zagrożenie – z dzieckiem na jachcie nie warto udawać kozaka. Zwijajmy żagle i szukajmy postoju w pierwszym napotkanym porcie
– w czasie niebezpiecznych manewrów dziecko powinno znajdować się pod pokładem, ale jeśli złapie nas burza z silnym wiatrem, cała załoga powinna siedzieć w kokpicie. Dziecko pod pokładem w wywróconej łódce ma niewielkie szanse na ucieczkę
-jeśli chcemy, żeby dziecko „poczuło bakcyla”, możemy zlecać mu różne „ważne” zadania. Dziecko może pomóc w pracy pokładowej, a my za każdą pomoc powinniśmy mu podziękować i podkreślić, że jest bardzo ważnym członkiem załogi. Nawet jeśli tylko pomagał trzymać mamie szoty
– warto sobie wcześniej [na przykład na basenie] przećwiczyć upadek do wody w kapoku i omówić plan działania w razie takiego wypadku
 
Żeglarstwo to piękny sport. Za każdym razem, kiedy płynę po Wielkich Jeziorach Mazurskich, zachwycam się tym, że te jeziora ciągną się nieprzerwanie ponad 100 kilometrów. Cud natury pod moją łajbą i na wyciągnięcie ręki. A do tego piękna nauka tego, jak wspaniała i potężna jest natura.
Zapraszam na inne „żeglarskie” teksty – „Spotkanie z Szopenem, czyli baksztagiem na Śniardwy” i „Znowu żeśmy popłynęli” oraz na bardzo ciekawy artykuł o żeglowaniu z dzieckiem [KLIK].
Pływaliśmy na żaglówce typu Sasanka 660 ze stoczni jachtowej „Sułkowski”. Żaglówkę można wypożyczyć w Przystani Jaskółka.
Macie jakieś doświadczenia z pływaniem z dzieckiem na jachcie? O czymś zapomniałam? Poprawcie mnie i dopowiedzcie, jeśli warto o czymś jeszcze pamiętać! Czekam również na relacje z Waszych przygód na jachcie!
Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

IMG_20210703_122543

Co się stało, gdy odwiedziliśmy FFun Park w Warszawie?

DSC_2317

KSIĄŻKI o słowach dla dzieci, które nie mogą przestać gadać – niech więc gadają z sensem

DSC_0241

Tajemnicza osada Jaćwiesko-Pruska w Oszkiniach – czy warto do niej zajrzeć?

0 0 votes
Ocena artykułu
13 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka Granatyr
Agnieszka Granatyr
8 lat temu

Pisałam już wcześniej o moim rejsie morskim w 9 miesiącu ciąży 😉 Syn ma już 5 miesięcy i spędził kilka nocy na jachcie. Na razie bez pływania, za to warunki spartańskie, a kąpiel w publicznej łazience. W sierpniu planujemy rejs po Bałtyku, ale na krótkich odcinkach. Trzymaj kciuki 🙂 No i oczywiście w październiku Próchno i Rdza. Obowiązkowo 🙂 Jeżeli chodzi o sprzęt, to zastanawiam się nad tą kamizelką http://www.gokajak.com/kamizelka-ratunkowa-dziecieca-aquarius-id-143.html lub o ile Ignacy osiągnie wagę 10 kg – nad tą http://kamizelkiratunkowe.com.pl/kamizelki-ratunkowe-100n/79-aqua-seaside-100n-xxs.html. Jeżeli masz jeszcze jakieś sugestie, to poproszę 🙂

Joanna Jaskółka
Reply to  Agnieszka Granatyr
8 lat temu

Pamiętam! Podziwiam <3 Co do kamizelek, to zabiłaś mi klina, bo ja już powinnam zmienić Kosmykowi jego starą ratowniczą, o asekuracyjnej nawet nie myślałam jeszcze :/ Zbadam temat! choć ta pierwsza wygląda ok, jak nic nie znajdę, to bym się chyba na tę zdecydowała 🙂

Małe Dranie
10 lat temu

Bardzo Ci dziękuję, wiesz cały czas wydawało mi się, że to tak niebezpieczne dla malucha, że jeszcze długo nie (sporo razy oberwałam bomem więc jakieś takie miałam wizje). Teraz nabrałam ochoty. mamy jednego znajomego, który zaprasza nas na łódkę z dzieciakami już od kilku lat, ale szczerze mówiąc nie bardzo mu ufam bo jest niezłym chlorem i na łódke nie wsiada bez dymka. Tak czy inaczej czy u

Jacek
10 lat temu

Dzięki, Matko, za garść konkretnych porad – a zwłaszcza za podkreślenie, że w warunkach grożących wywrotką cała załoga powinna siedzieć w kokpicie.<br /><br />W tym tygodniu prawie dopłynęliśmy do Jaskółki, ale w Zatoce Iznockiej złapała nas burza i wylądowaliśmy w porcie Gąsior, bo był pierwszym, który rzucił się w oczy 🙂 W przyszłym roku spróbujemy trafić do Jaskółki z młodym, korzystając z

Joanna Jaskółka
Reply to  Jacek
10 lat temu

10 metrów? 😀 Jesteśmy zaraz za płotem, dom bez elewacji [jeszcze] to nasz dom 🙂

Jacek
Reply to  Jacek
10 lat temu

Ok, to niewiele brakowało 🙂 A cumuje się gdzie? Bo na prawo od wejścia do Gąsiora (patrząc od jeziora) były jakieś bojki i pomost, ale z zakazem cumowania 🙂 Z kolei następnego dnia zauważyłem na lewo od Gąsiora jakiś jacht z napisem &quot;Jaskółka-ileś-tam&quot; – to tu?

Joanna Jaskółka
Reply to  Jacek
10 lat temu

Tam jest tylko jeden pomost z zakazem cumowania – naszych sąsiadów. Nie wolno tam cumować, bo gryzą i szczekają, ale dwa pomosty bez znaku zakazu są nasze – czasami stoją przy nich nasze Jaskółki albo inne żaglówki gości 🙂 Zresztą, jakbyście się spytali Bosmana w Porcie Gąsior o Jaskółkę, to by wam pokazał 🙂

Skrajna75
10 lat temu

Aaaa… czekałam na fotkę z przywiązanym Kosmykiem do masztu….:-))) <br />Fajnie że nie było takiej potrzeby… (żarcik)

Matka Kwiatka
10 lat temu

Bardzo rzetelnie napisany tekst i przydatne informacje!

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

My zaczynałyśmy jak Zosia miała 1,5 roku od krótkich wypadów 470 a w następnym roku pełne dwa tygodnie na cudnej Sasance 🙂 Dla mnie podstawa to odpowiednia ilość jedzenia i picia naszykowana &quot;pod ręką&quot; – bo zawsze wołała &quot;jestem głodna&quot; w trakcie zwrotu 🙂 A poza tym nie było problemów bo zawsze na Mazurach ma niebywałą nutę do spania – 3 h w dzień i 12 h w nocy – więc raczej

Aleksandra Żołyniak
10 lat temu

My z Mańkiem pływamy rok w rok odkąd skończył pół roku:) Kapok to podstawa,szacunek do wody, obserwowanie pogody, a reszta to już zdrowy rozsądek i chęć żeglowania :)I faktiko, w razie opcji białego szkwału, czy też większych przechyłów,zawsze dzieciaka na pokład, nigdy w środku, bo stamtąd szansa wydostania się jest nikła :/<br /><br />Dodam, że młody ma 5 lat i innych wakacji sobie nie wyobraża

Aleksandra Żołyniak
10 lat temu

My z Mańkiem pływamy rok w rok odkąd skończył pół roku:) Kapok to podstawa,szacunek do wody, obserwowanie pogody, a reszta to już zdrowy rozsądek i chęć żeglowania :)I faktiko, w razie opcji białego szkwału, czy też większych przechyłów,zawsze dzieciaka na pokład, nigdy w środku, bo stamtąd szansa wydostania się jest nikła :/<br /><br />Dodam, że młody ma 5 lat i innych wakacji sobie nie wyobraża

Isabelle
10 lat temu

Żadnych doświadczeń…boję się jezior;)I rzek;) i morza;)Toleruję łazienkową wannę:) Jestem typowo ziemskim typem;)