Pamiętam, jak nie mogłam się doczekać tych pierwszych raczków Kosmyka. Nie wiedziałam, co mnie czeka, więc zamiast cieszyć się z chwil, gdy jeszcze jest w miarę unieruchomiony, ja przemawiałam, pomagałam, robiłam wszystko, żeby zachęcić dziecko do raczkowania. Dopiero później, gdy z wywieszonym jęzorem pędziłam przez pola, żeby nadążyć za synem, pukałam się w głowę zniesmaczona swoim pędem ku wspieraniu mobilności swojego dziecka. Niemniej, kiedy Adaś zaczął na swojej macie robić pierwsze huśtawki, spuściłam ramiona i w pełni świadoma, że wiążę sobie pętlę na szyję, że to już koniec pewnego etapu, teraz to już z górki, poszłam usiąść na macie, żeby kolejne dziecko zachęcić do raczkowania.
O co cała afera z tym raczkowaniem? – często można przeczytać takie wypowiedzi – Mój Antoś/Franuś/Agusia czy inna Lilka były takie świetne, że od razu stanęły na nogi! – czytamy dalej i… dołujemy się, bo nasze głupie dzieci nawet na brzuszek nie chcą się obrócić, a jeśli już raczkują to… nie zamierzają wcale wstawać na nogi, mimo że babcia na siłę pionizuje i pokazuje pierwsze kroczki.
DLACZEGO RACZKOWANIE JEST WAŻNE?
Uspokajam – każde dziecko rozwija się w swoim tempie i nie ma co na siłę przyspieszać. Jeśli twój maluch rozwija się dobrze, a lubi leżeć – niech leży. Dla ciebie to kilka tygodni spokoju i pewności, że jeszcze trochę jest cały twój, że jeszcze nie ucieka, że jeszcze jest malutkim dzidziusiem. A jeśli raczkuje i raczkuje i nie chce przestać, to… przegoń miotłą pionizującą babcię, wyrzuć swoje chęci postawienia na nogi i ciesz się raczkiem, bo raczkowanie jest najlepszym okresem [ostatnim przystankiem przed wielkim wyścigiem, gdy zacznie biegać]. Dlaczego?
- przede wszystkim ćwiczy mięśnie równowagi – dziecko uczy się, jak balansować własnym ciałem [ta pierwsza huśtawka, o której za chwilę], poznaje odległości między przedmiotami, uczy się nowej perspektywy, w jaki sposób koncentrować wzrok, a przede wszystkim opanowuje orientację w przestrzeni
- nie ma pierwszego lepszego ćwiczenia mięśni bioder, brzucha, barków, szyi i nadgarstków. Jeśli wpadłaś na pomysł [lub ktoś z twojej rodziny], żeby po pierwszych próbach raczka od razu stawiać dziecko na nogi, podrzuć mu ten tekst i powiedz wyraźnie, że zbyt wczesne stawianie dziecka w pionie odbiera mu możliwość odpowiedniego wyćwiczenia i symetrycznego rozwoju tych mięśni.
- kształtuje odpowiednią postawę – raczkowanie pomaga ustawić poprawnie panewki biodrowe i… stopy. To podczas raczkowania minimalizujemy ryzyko koślawości czy szpotawości. To jest najlepsze ćwiczenie dla delikatnego kręgosłupa.
- fenomenem rowerków biegowych jest to, że zmuszają dziecko do wykonywania naprzemiennych ruchów nogami. Dlaczego? Bo naprzemienne ruchy sprawiają, że obie półkule pracują na pełnych obrotach i uczą się współdziałać. Ta sama zasada obowiązuje podczas raczkowania, podczas którego dziecko musi naprzemiennie poruszać wszystkimi kończynami. To, oprócz pierwszych samodzielnych ruchów, czas, gdy mózg naszego malucha pracuje niczym wielka fabryka. Lewa półkula [odpowiedzialna m.in. za logiczne myślenie] musi sprawnie funkcjonować w połączeniu z prawą [odpowiedzialną za emocje], więc raczkujące dziecko nie ćwiczy tylko samodzielnego poruszania się, ale aktywizuje połączenia nerwowe, dzięki którym później łatwiej będzie mu zacząć mówić i… chodzić. Ominięcie tego etapu może skutkować problemami z integracją sensoryczną oraz negatywnie wpływać na późniejsze umiejętności pisania i czytania. To też powiedzcie nadgorliwym członkom rodziny.
ETAPY RACZKOWANIA
- pierwsza jest huśtawka. Najpierw maluch, leżąc na brzuszku, podnosi się na przedramionach i ćwiczy tak zwane pół pompki. U Adaśka trwało to jakieś dwa tygodnie, i to właśnie wtedy nauczył się przewracać z brzuszka na plecki [wcześniej leżał, leżał i leżał i był leniuszkiem]. Potem do tułowia dochodą nogi i pewnego dnia zastajesz swojego malucha opartego na rękach i nogach i z pupą wypiętą w powietrze. Nie wiem, kto w tej sytuacji jest wtedy bardziej przerażony – ty czy maluch, ale spokojnie, nikogo to nie boli, a dziecko w tej pozycji i w swoim nią zaskoczeniu może całkiem długo wytrzymać.
- potem jest pełzanie, pierwszy bardzo ważny etap ruchów naprzemiennych. Dziecko odkrywa, że leżąc na brzuszku z podniesioną głową i klatką, może się rękami odepchnąć do tyłu [albo nogami do przodu, zależy jak leży i czym najpierw poruszy]. Obaj moi synowie najpierw zaczęli pełzać do tyłu, trwało to jakiś tydzień, dwa, a potem zorientowali się, że mogą też zrobić ten myk do przodu.
- I wreszcie pewnego dnia twój maluszek odkrywa, że pełzanie można połączyć z podnoszeniem się na rękach i nogach i… dzień dobry, cześć i czołem, witaj w gronie matek, które przez najbliższe dwa lata będą musiały mieć oczy dookoła głowy 🙂
JAK ZACHĘCIĆ DZIECKO DO RACZKOWANIA?
Jak już pisałam wyżej – nie podam ci żadnej świetnej metody na zachęcenie dziecka do raczkowania, choć pytałyście mnie i o syropy [sic!], i o ćwiczenia. Jeśli dziecko nie czuje się na siłach do raczka, nie ma sensu go do niczego zmuszać, wystarczy spokojnie czekać. Jeśli zacznie ci raczkować w dniu swoich pierwszych urodzin, to naprawdę nic się nie stanie [specjalnie przy etapach raczkowania nie podałam przedziałów miesięcy, żeby nie stresować, ale tak naprawdę, wbrew temu, czym się chwalą niektóre matki, dziecko nie musi zacząć chodzić w wieku sześciu miesięcy – zupełne normalne są także zaczynające raczkować roczniaki. Zamiast się stresować, ciesz się, że twoje dziecko daje ci trochę więcej spokoju, a chwalącym się chodzącym półroczniakiem, współczuj :)].
Ale jest kilka trików, które usprawnią nie tyle leżące niemowlę [jak już mówiłam, jak chce leżeć, niech leży], ale te wyrywające się do poznawania świata. Przede wszystkim:
- zejdź z nim na ziemię. Leżenie na miękkim łóżku ani nie pomaga [trudniej o stabilizację] ani nie zachęca. Kupcie stabilną i trzymającą się podłoża matę/dywanik/piankę i spędzajcie na niej jak najwięcej czasu – piszę wy, bo na początku obecność mamy, taty lub rodzeństwa [jeśli na tyle mu ufacie] jest gwarantem bezpieczeństwa.
- pozwól się wspinać – jedyna chyba porada mająca coś wspólnego z ćwiczeniem – oprzyj dziecko o twoją nogę/poduszkę/zwinięty koc i pozwól mu się wspinać. Dziecko, oparte klatką piersiową o twoją nogę, w pewnym momencie zaskoczy, że żeby przejść do przodu, musi delikatnie unieść miednicę [możesz sama mu ją delikatnie unieść raz dla przykładu, ale ja jestem cierpliwa i czekam aż samo zaskoczy, delektując się jeszcze tym, że NIE CHODZI :D].
- ciekawe przedmioty – największą motywacją do ruszenia do przodu jest coś interesującego w zasięgu naszego wzroku: zabawka, kartonik, miseczka, książka lub samochodziki brata. Niektórzy polecają „uciekające” zabawki, ja uważam, że na pierwszym etapie wysiłek powinien być nagrodzony i preferuję na razie zabawki „czekające” na łapki malucha. Poza tym Kosmyk wystarczająco Adasiowi ucieka 🙂
- pomocna dłoń – jak na głównym zdjęciu. Które dziecko nie chciałoby podejść bliżej ręki mamusi?
- pokaż, jak to robić – u nas tę metodę przejął na razie Kosmyk i czasem tata. Chodzi o to, że jak dziecko widzi, że ty się poruszasz na czworaka, to chce cię naśladować 🙂
Raczkowanie, jak widzicie jest bardzo ważne, Adasiek dopiero zaczyna swoją przygodę „na podłodze” i mimo wielkich jego chęci tylko trochę mu pomagam, sadzając na macie i pozwalając gibać się w jego ulubionej huśtawce, ślizgać się na brzuchu do brata, odkrywać możliwości rączek i nóżek oraz… ćwiczyć pompki [na jednym ze zdjęć niżej prawie jak Pudzian :D]. Nie pośpieszam, nie panikuję, nie spinam się. Zacznie raczkować, to dobrze i… trudno, bo minie ten okres, kiedy jeszcze mogę go całego sobą obezwładnić, utulić, wycałować.
DOBRA RADA
Jeśli twoje dziecko nie zaczęło jeszcze raczkować – nie panikuj, zacznie. Jeśli twoje dziecko raczkuje, ale nie zaczęło chodzić – nie panikuj, zacznie. Jeśli twoje dziecko chodzi, ale nigdy nie raczkowało – nie panikuj, nigdy nie jest za późno, żeby zacząć raczkować z nim teraz. Wyścigi na czworakach to całkiem niezła zabawa 🙂
mata: Elodie Details
pajac Adasia: Dear Eco [fantastyczny materiał, całkowicie wolny od chemii]
bluzka Kosmyka: Maxomorra, spodnie Kosmyka: Zara
Te spodnie świetnie wygląda. Muszę jednak wspomnieć, że jest to nic o spodniach treningowych. To wszystko o trzy pasy na boku 🙂
Jestem pewien, że można znaleźć coś takiego na co dzień hurtownika, ale chcę coś specjalnego. Czy możesz zapewnić mi z tym?
U nas było podobnie. Bartus zaczynał raczkowac w wieku 7 miesiecy chyba wszyscy mówili mi że późno nawet chodzik dostałam który oddałam dalej i pozwoliłam dziecku swemu działać jak odkurzacz po podłodze. Szymonek załapał podobnie dzieki kochanemu braciszkowi.
Jestem zatym by nie zmuszać i nie przyspieszać dzieci do niczego.
Ta sesja zdjęciowa jest piękna!!!! i ma właściwości magiczne – podnosi nastrój zmęczonej babci;) Dziękuję Asiu! A Ojciec Kosmyka i Adasia ominął etap raczkowania, chodził przy sprzętach „w wieku” siedmiu miesięcy;) reperkusje – nie zdradzę. Zysk – brak dziur na kolanach;) Pozdrawiam! KBD 🙂 babcia Kosmyka i Adasia 🙂 matka Chłopa
Moja usiadła z czworaków mając 9,5m, a kilka dni później zaczęła chodzić przy meblach. Trzy miesiące zdejmowałam ją z tych mebli, żeby raczyła zacząć raczkować, a bestia tylko podciągała się do najbliższego mebla, po meblu w górę i dalej chodzić z podparciem. W końcu machnęłam ręką. Ja ponoć byłam taka sama (a myślałam, że to wina chodzika, jak się okazało, to geny). Ruch naprzemienny załatwił nam dopiero rower biegowy duuuużo później. To tak jak z łażeniem po schodach. Mała nigdy nie wchodziła ani nie schodziła ruchem dostawnym. Od razu jak człowiek. I wychowaj tu dziecko, jak ono woli po swojemu. 😉
Wiedziałam że mnie nie zawiedziesz więc już nie marudzę 😉