Ej, Aśka, słuchaj, ja wiem, że fajnie mieszkać w lesie, natura itp., ale powiedz mi, co ty robisz z dzieciakami, kiedy pada deszcz? Ani wyjść, ani nigdzie pojechać, ani nie ma kogo odwiedzić, bo daleko. Powiedz mi, proszę, bo nie mam pojęcia, co to będzie, jak wreszcie się przeprowadzę. Czy jest ciężko, czy po prostu będę się ratować telewizorem? Jak dajesz radę odciągnąć dziecko od telewizora?”.
Wyjaśniałam to wszystko na instastories swego czasu i cały czas pokazuję, a jeśli nie pokazuję, to znaczy, że w pełni oddaję się temu procederowi. Wypunktuję teraz po kolei każdą sztuczkę, którą się posługuję, żeby odciągnąć dzieci od grającego pudła, a na końcu podsumuję wszystko jednym, sprawdzonym sposobem na to, jak odciągnąć dziecko od telewizora.
1.KSIĄŻKI.
W zakładce na górze i z boku mamy cały dział z pozycjami książkowymi, jakie mamy w Naszej Bibliotece. Możesz tam wejść i zobaczyć, jak książki wyglądają, co mają w środku i jak się u nas sprawdziły. Dzieciom powinno się czytać ok. 20 minut dziennie. Bywają dni, że nie czytam w ogóle [włączam np. audiobooka], ale średnio wychodzi z moich obliczeń, że chłopaki mają kontakt z książeczkami ok. 40 do 60 minut dziennie. Jeśli totalnie nie wiesz, gdzie wcisnąć czytanie w ciągu dnia, przenieś je na wieczór. To idealny sposób na uspokojenie i zrelaksowanie przed snem.
2. AUDIOBOOKI.
Jeśli twoje dziecko nie lubi bawić się w ciszy i zawsze towarzyszy mu szum telewizora, spróbuj zamiast bajek włączyć audiobooka. Obecnie można znaleźć wiele audiobooków dla dzieci czytanych przez świetnych aktorów i nawet nie musisz mieć radia, wystarczy aplikacja w telefonie.
3. RADIO.
Obecnie jest sporo stacji radiowych wyłącznie z piosenkami dla dzieci. Przy skocznych, wesołych piosenkach można tańczyć, skakać, układać klocki, sprzątać, a nawet się kąpać czy myć zęby.
4. NIESPODZIANKI.
Nie wiem, jak u was, ale u mnie kwestię, jak odciągnąć dziecko od telewizora odciąga zawsze… kurier. W momencie, w którym on puka do drzwi, dzieciaki pędzą do niego, ja wyłączam telewizor i zabieramy się za otwieranie paczek. Folia bąbelkowa to najlepszy dziecięcy gadżet na świecie, a pudełka można kolorować, ozdabiać, chować się w nich, robić z nich garaże [tutaj], domki i mnóstwo innych rzeczy.
Ostatnio, po wpisie u Magdy z Wnętrza Zewnętrza, która zachwalała kupowanie kwiatków z Allegro, zamówiłam sama kilka roślin i przyszły w nienaruszonym stanie [cały ten wpis kwiatkowy, to był właśnie efekt Magdy wpisu :D]. Z Allegro zamawiam też większość rzeczy, których za bardzo nie wiem, gdzie szukać albo których nie chce mi się szukać. Tak też było z moim pomysłem, żeby zamówić chłopcom kilka pierdółek, żeby zająć ich jakoś na te deszczowe dni, żebyśmy nie byli skazani wyłącznie na ofertę telewizyjną.
5. TAMAGOTCHI
Pamiętacie? Pamiętacie? Ja marzyłam swego czasu o elektronicznym zwierzaczku i umierałam ze szczęścia, kiedy wreszcie rodzice mi kupili. Dla moich dzieci to zabawny gadżet. Nie ma tych emocji, co za moich czasów, bo i chłopcy mają więcej do czynienia z takimi zabawkami, niż ja miałam w ich wieku. Niemniej potrafią usiąść i zająć się zabawką, usiłując ją nakarmić, pobawić się lub wyleczyć. Tylko starszak się dziwi, jak mogliśmy kiedyś zastępować komputery i komórki czymś tak małym 😀
TUTAJ —> TAMAGOTCHI
6. NAKLEJKI WIELOKROTNEGO UŻYTKU
Nie pamiętam, kiedy znalazłam te cudowne tablice z naklejankami, których można używać nieskończoną w sumie wielość razy, ale pamiętam, że Adaś miał rok, kiedy do Przystani moich rodziców przyjechała czytelniczka z takimi właśnie naklejkami i dała po jednej swojej córeczce i Kosmykowi ze słowami, że polecałam je na blogu, to ona też kupiła. Czyli to musiało być bardzo dawno, od kiedy ich używam. Jeden blok Kosmyk zaniósł do przedszkola, dwa, kupione chyba w marcu jeszcze się trzymają i są co jakiś czas na nowo wyciągane. Starszak już zna je na pamięć i nie są dla niego aż tak atrakcyjne [w każdym bloku jest kilka pustych kart przedstawiających wnętrza domów, miasta, drogi albo gospodarstwo], bo wszystkie je zna, ale dla młodszego to wciąż atrakcja 🙂
TUTAJ —> NAKLEJKI WIELOKROTNEGO UŻYTKU
7. BALONY
U nas balony są hitem od kilku lat. Nawet nie chodzi o to, żeby się w nie konkretnie bawić, po prostu chłopcy lubią, kiedy są balony. Można je odpychać, podrzucać, starszak bywa, że śpi z balonami na łóżku. Sam fakt, że są i się plączą czasami pod nogami, już prowokuje zabawę. Jeden niechcący kopnie, drugi odbije i już można się bawić w podrzucanie i odbijanie. Jasne, jak są rozrzucone cały czas, to w końcu się nudzą, ale raz na miesiąc zamawiam porcję kolorowych balonów i dmucham chłopcom kilkanaście, żeby mieli zajęcie. Bywa, że starszak zabiera jeden lub dwa do przedszkola i tam też się bawi z dziećmi w podrzucanie 🙂
TUTAJ —> BALONY
8. GUMA DO SKAKANIA
Na zdjęciu z balonami jest też fajna silikonowa guma do skakania. Guma to również element mojego dzieciństwa, ale kiedy już ją rozpakowałam i zaczęłam sobie przypominać kroki, żeby pokazać synom, przeżyłam szok – myśmy w szkole grali zupełnie inaczej niż na opublikowanych na youtubie filmach! Te kroki od zera do dziesięciu to zupełnie inna gra niż moja, ukochana, w której byłam mistrzynią. Dodam, że nasze kroki były zdecydowanie trudniejsze – zaczynało się wyskoku i znów skoku do środka, potem od wskoczenia dwiema nogami tak, żeby jedną gumę mieć między nimi i przeskoku równoległego na drugą gumę, potem był taniec, nie wiem, jak to nazwać, a potem coś jeszcze – naprawdę bardzo to się różniło od tego, co teraz jest w necie. Moim sukcesem było dojście do poziomu szyi. To były moje pierwsze w życiu zakwasy, żeby tak się wygiąć i udało mi się tylko dlatego, że koleżanki były niższe ode mnie 😀 Ale i tak nie przeszłam całego.
Moje dzieci skaczą przez gumę, jak chcą. Nie robię im żadnych zasad, a ostatnio Kosmyk stworzył swoje najbardziej lajtowe na świecie – trafianie balonami między gumę. Stoi na parapecie i celuje, a kiedy Dasio ma ochotę, bywa, że jest przeszkadzaczem. Niemniej ustawienie krzeseł, założenie gumy i zabawa zajmuję chłopakom dobre pół godziny, a bywa że dłużej.
Post udostępniony przez Asia Jaskółka (@matkatylkojedna)
TUTAJ —> GUMA DO SKAKANIA
9. RYBKI
To gra z mojego dzieciństwa. Oglądałyśmy z siostrą reklamy zabawek, uwielbiałyśmy to robić i bardzo chciałam mieć takie rybki, które można by łapać. Niestety, może i rodzice by je nam kupili, ale w pobliskich sklepach nie było takiej zabawki. To kupiłam chłopcom. Kosztuje całe 12 zł, a dzieciaki bawiły się jak oczarowane. Rybki kręcą się w swoim jeziorku i raz na jakiś czas kilka z nich otwiera paszczę. Trzeba wtedy wcelować wędką i złapać rybkę, co jest trudniejsze, jeśli dzielimy się, że każdy ma łapać swój kolor. Ja sama bawię się w to z chłopcami, choć minusem zabawki jest muzyka, która mnie przyprawia o ból głowy, a dzieciakom kompletnie nie przeszkadza 😀
TUTAJ —> ŁOWIENIE RYBEK
10. JENGA i inne drewniane klocki
Starszy syn oszalał na punkcie tej gry i ubolewa, że jego młodszy brat rozumie tylko tyle, że wieżę trzeba rozwalić 😀 Ja z kolei lubię sobie pograć chwilę, szczególnie że wybraliśmy wersję trudniejszą z czterema kostkami. Z cyfr ułożonych przez kostkę, trzeba ułożyć działanie i wyciągnąć taki numer klocka, jaki wyjdzie po obliczeniu wyniku. Chwilę to zajmuje, ale starszak uwielbia działania matematyczne. Czasem żałuję, że nie mam wiedzy, żeby jakoś bardziej pomóc mu rozwijać te umiejętności, ale przynajmniej jengę sobie poukładamy. Można też grać normalnie – bez kostek i wyciągamy taki klocek, jaki nam pasuje, ustawiając go na szczycie wieży.
TUTAJ —> JENGA
11. BASEN
Mimo że mamy na basen dość daleko [tańszy -30 km, droższy, bo hotelowy – 20 km], staramy się regularnie jeździć, nie tylko żeby oswoić chłopaków z wodą, ale też po to, żeby zaznali trochę ruchu w deszczowy dzień. Raz jedziemy razem z tatą chłopców, bo wtedy prościej jest ich ogarnąć, a raz zabiera je sam tata, choć nie mam pojęcia, jak on to robi, że sam ich ogarnia 😀
12. PATYCZKI DO LICZENIA
Skoro już wspomniałam o zdolnościach matematycznych, to i pokażę patyczki starszaka, którymi dla rozrywki układa sobie działania. Dodawanie i odejmowanie ma już w małym paluszku, przeskakuje powoli na mnożenie i dzielenie, co mnie osobiście lekko przeraża, bo sama się mylę nawet przy liczeniu pieniędzy. No ale jak widać, syn będzie to za mnie ogarniał.
TUTAJ —> PATYCZKI DO LICZENIA
13. WYCIECZKA W DESZCZU
Nie wiem, jak u was, ale moi chłopcy uwielbiają jeździć w deszczu po kałużach. Szczególnie po lesie.
Tak zazwyczaj myjemy samochód ? ?
Post udostępniony przez Asia Jaskółka (@matkatylkojedna)
Wiem, że w mieście o takie atrakcje trudno, ale u nas często można spotkać na drodze biegnące ku schronieniu przed deszczem łanie, jelenie czy inne kopytne. No i wjeżdżanie w kałuże! I te bryzgi! Najlepsza atrakcja! I wcale nie jest nam smutno, że samochód brudny, bo skoro pada, to zaraz będzie czysty! A jeśli już nam się nudzi jeżdżenie, to lądujemy w….
14. SALA ZABAW
No sorry, w każdym większym mieście jest. Często wypad do takiej sali ratuje nam deszczową sobotę 🙂
15. BINGO
To jedna z gier mojego dzieciństwa. Jedna z niewielu, oprócz Jengi i kilku innych, gier, podczas których się nie nudzę 😀 Można robić różne kombinacje tego, jaki układ ma wygrywać, czy cztery tego samego koloru, czy pięć, czy po skosie też się liczą. Różne. To o tą grę chodziło w tym statusie 🙂 Raz udało mi się wygrać, ale tylko dlatego, że ja zaczynałam. Ten kto zaczyna, ma prościej.
TUTAJ —> BINGO [całe siedem zeta]
16. ZNIKAJĄCA MATA
Mata służy nam w dużej mierze do samochodu, na dłuższe wycieczki. Ale w domu też się sprawdza jako fajny gadżet lub kiedy chłopcy chcą szybko mi coś narysować, a nie chce im się wyciągać kartki. Ja też szybko im coś na macie czasem rozrysowuję. Na przykład działania dla starszaka, które musi rozwiązać zanim napis zniknie 🙂
TUTAJ —> MATA ZNIKOPIS
17. MODELE/ZESTAWY DO SKŁADANIA
Takie rzeczy akurat zostawiam tacie chłopców. On lubi sobie dłubać i starszak również. Zbudowali już wszystkie zestawy lego, jakie mieliśmy, złożyli i pomalowali dwa modele samolotów, a teraz kupiłam im do wspólnej zabawy robota solarnego, który czerpie energię ze słońca. Będzie czad!
TUTAJ—> MODELE ROBOTÓW
18. DOMOSTRADA
Pokazywałam ją na instagramie i kilka osób pytało, gdzie taką kupić. A tutaj. Podobno, jeśli się ją przytrzyma zbyt długo, to ciężko złazi. Na wszelki wypadek polecam zaopatrzyć się w oliwkę dla dzieci, wtedy na pewno zejdzie łatwiej, ale u nas nie ma tego problemu, chłopcy mają tyle koncepcji, że zrywają ją sami co drugi dzień, a jak rolka się skończy, to robimy przerwę i wracamy do zabawy za jakiś czas.
TUTAJ —> DOMOSTRADA
19. PIASEK KINETYCZNY
Piasek kinetyczny, to obok ciastoliny, o której wspominałam tutaj i domowej plasteliny, którą robiłam tutaj, jedna z ulubionych rozrywek chłopaków. Opowiadałam już o tym na instastories – na allegro można kupić ogrom piasków kinetycznych, nie są wcale takie drogie, ale na pewno ich cena podskakuje, jeśli kupujemy je z basenikiem. Ja poszłam na łatwiznę i zamiast baseniku kupiłam chłopcom po całe 4 zł podstawki malarskie. O wiele lepsze niż basenik, bo mają spadek, więc piasek łatwo można zsypać na kupkę. Wiem też, że kocie kuwety i miski się świetnie sprawdzają.
Piasek kinetyczny wciąż funkcjonuje jako nowość, a jest na rynku kilka lat. Wygląda jak zwykły piasek, można go kupić w różnych barwach, ale ma dodatek specjalnego polimeru, który spaja piasek w taką dziwną masę coś między ciastoliną a zwykłym piaskiem. Jest sypki, ale jednak się klei, jest miękki, ale jednak grudki są twarde. Doskonałe ćwiczenie SI. Dokupuję go regularnie, raz na dwa, trzy miesiące. Kosmyk bardzo stara się dbać o swój piasek, Adasio wszystko rozrzuca, ale jest tego plus, bo od razu chce po sobie zamiatać i ekspresowo znajduje sobie w tym kolejne zajęcie 🙂
TUTAJ —-> PIASEK KINETYCZNY, FOREMKI DO PIASKU
20. ZWIERZĄTKO
Wiecie, że mamy koty, psa, króliki i trochę tego zwierzyńca jest. Adasio uwielbia karmić króliki, Kosmykowi już nie daje to takiej frajdy, za to Kosmyk uwielbia biegać z psem, nawet w deszczu. Koty są pieszczochami, wiadomo. Ale kiedy starszak poprosił o chomika, zbladłam, czy na pewno jesteśmy gotowi na kolejne zwierzę. W każdym razie syn zadeklarował, że klatkę i chomika kupi z własnych oszczędności i nie miałam wyjścia. W naszym domu zagościł Papi vel Pipa vel Kuba vel JakiekolwiekInneImięKtóreWpadnieDoGłowy. Chłopcy go karmią, sprzątają mu klatkę, sprzątają po sprzątaniu klatki z różnymi efektami i rysują mu obrazki, które [linczujcie!] zdarza się, że chomik zjada.
TUTAJ —> KLATKA DLA CHOMIKA, POIDEŁKO, HUŚTAWKA NA JEDZENIE
21. POMOC W DOMU/PRZY OBIEDZIE/PORZĄDKACH/PODLEWANIU KWIATKÓW
Ja przepraszam bardzo, ale że co, że to nie zajęcie dla dziecka? Dwulatek popryska kwiatki spryskiwaczem, załaduje pralkę albo wyjmie mokre pranie do rozwieszenia. Adasio uwielbia pomagać przy smażeniu jajecznicy, starszak lubi rozbijać jajka, obaj posługują się szufelką i zmiotką, odkurzaczem, potrafią pomóc przy segregowaniu ubrań, starszak nauczył się zmywać sztućce i rzeczy, których nie połknie zmywarka, do tego potrafi jako tako nakryć do stołu, o odnoszeniu naczyń nie wspomnę, bo o tym muszę przypominać. Każdy z nich doskonale radzi sobie z przetarciem okien ręcznikiem papierowym i to nie są jakieś nadzwyczajne zdolności, a po prostu efekt tego, że jak nie wiedzą, co z sobą zrobić, to niech mi przynajmniej pomogą. I do tego wykształcą w sobie, że praca w domu to naturalna i całkiem przyjemna rzecz.
A TERAZ TROSZECZKĘ CIĘ ZDENERWUJĘ. A MOŻE NIE?
Prawdą jest, że nie włączamy dzieciom telewizora z chęci dla ich rozwoju. Wiadomo, że oglądanie telewizji, a nawet słuchanie jej w tle to krótszy sen, zmniejszenie umiejętności samodzielnej zabawy oraz uboższy język. Ale i tak go dzieciom włączamy z jednego prostego powodu: nie mamy czasu lub nie chcemy mieć czasu, żeby się tymi dziećmi zająć. I ja to rozumiem. Sama, kiedy jestem chora i nie mam siły na nic, posiłkuję się bajkami, bo nie mam siły wstać z łóżka i być matką z okładki. Włączamy dla przysłowiowego świętego spokoju. Szczególnie po południu, po pracy. Jasne, godzina dziennie bajek nie zrobi większej szkody cztero- czy pięciolatkowi, a nawet może czegoś nauczyć, ale dłuższe posiedzenia bez kontroli rodzica są już niebezpieczne. W pewnym momencie nawet wyłącznie telewizora staje się powodem awantury i histerii. Ale też rodzice popełniają jeden ważny błąd – każą dziecko robić coś, cokolwiek, zamiast oglądania bajek. A dziecko, przyzwyczajone do tego, że tv organizuje im rozrywkę, totalnie nie ma pojęcia, co właściwie ma robić i czuje się zagubione, niezrozumiane i wściekłe.
Stąd też, ostatnim sposobem na odciągnięcie dziecka od tv jest najprostszy sposób na świecie: czas i uwaga rodzica. Czy to podczas ustawiania krzeseł do gry w gumę, czy podczas budowania drogi z taśmy [lub podczas jej zrywania :D] czy podczas czytania, dbania o zwierzątko lub najprostszych gier. Takie tamagotchi nie przypadkowo pojawiło się w spisie. To moja zabawka z dzieciństwa i pokazując ją dzieciom, dałam im szansę zrozumienia tego, jak ich matka się kiedyś bawiła, pozwoliłam im poznać kawałek mojego świata, tworząc między nami nić porozumienia. Podobnie jak ich ojciec, kiedy buduje z synem modele i opowiada o tym, jak sam robił to w młodości.
Gadżety polecam, bo wiem, że drogą dziewczyny na insta były zachwycone, kilka osób pytało o link do klatki, naklejki też wiem, że się sprawdzają u wielu czytelniczek, ale z całego serca, jeśli ktokolwiek ma problem z nadmierną ekspozycją dziecka na telewizję, polecam złote lekarstwo na uzależnienie dziecka od bajek: czas, uwagę. I zainteresowanie. Z gadżetami, czy bez.
Wpis powstał dzięki współpracy z allegro.pl. Wszystkie linki prowadzą do aukcji.
Polecam też dwa inne wpisy o tym, jak odciągnąć dziecko od telewizora, a raczej o tym, w co się bawić z dziećmi:
Niestety ta godzina dziennie o ktorej piszesz już jest za dużo… Polecam książkę teleoglupianie”. A ja to sie zastanawiam jak z dziećmi można mieć czas na tv :). Dzień jest przecież zbyt krotki! 🙂
http://www.niezwyklapodroz.pl
Asiu, czy znasz książkę „Siedmiu wspaniałych” R. Jędrzejewskiej?
Naklejki są świetne- już kupiłam
Bardzo fajne pomysły. Na pewno będę wypróbowywać. Ciekawym pomysłem są też eksperymenty typu wybuchające wulkany z sody.
Ja mam podobne podejście do tv i z pomysłami na zabawy nie mam problemu – niektóre pokrywają się z Twoimi 🙂 ale muszę dodać jedną złotą zasadę: żeby dzieci się bawiły muszą być
a) pojedzone
b) wymęczone
Dlatego najłatwiej jest zostawić je po śniadaniu, żeby sobie organizowały czas i po wyhasaniu się np. po basenie czy sali zabaw 🙂
Co do Twoich propozycji to przypomniałaś mi o jendze, która siedzi i czeka w domu moich rodziców [a akurat dziś do nich jadę, więc ją wezmę] i podsunęłaś fajny pomysł z naklejaną ulicą 🙂 Myślę, że u nas się sprawdzi.
Buziaki!
Przypomina mi się dzieciństwo – godzinami grałam w gumę. TAMAGOTCHI to urządzonko też miałam – tylko nie wiedziałam że tak to się nazywa ?
Cześć Asiu (jeśli mogę się tak bezpośrednio zwrócić). Masz bardzo imponującą biblioteczkę z książkami dla dzieci. W związku z tym mam do Ciebie pytanie czy mogłabyś polecić jakąś książkę dla 3-4 latka na temat nadużyć seksualnych? Jak rozmawiać z dzieckiem na ten temat, jak nauczyć, że może powiedzieć „nie”, że jego ciało jest tylko jego? Że nie musi słuchać dorosłych, jeśli czuje, że coś jest nie tak? A jednocześnie żeby dziecka nie wystraszyć? Czy masz jakiś pomysł? A może już kiedyś pisałaś na ten temat to poproszę o odnośnik. Z góry serdecznie dziękuję. M.
To może ja odpowiem. Nie znam książki skierowanej do dzieci która konkretnie dotyczy tego tematu, natomiast bardzo polecam książkę „O dziewczynkach i chłopcach dla chłopców i dziewczynek” Asi Olejarczyk. Przecudowna książka dla małych dzieci o intymności, o różnicach, również fragment o tym czego szukasz. Delikatna, prosta, dla mnie zdecydowanie wystarczająca w tym temacie jeśli chodzi o młody wiek. Polecam 🙂
Dziękuję dziewczyny za polecenie tych książek! Sprawdzę i pewnie obie kupię. Pozdrawiam serdecznie! M.
Dzięki @olgaleciak:disqus za podpowiedź, ja sama sprawdzę tę książkę i poszukam innych, a ze swojej strony polecam jeszcze „Moje prawa ważna sprawa”. Natomiast o tym, że ciało dziecka to własność dziecka możesz rozmawiać na co dzień 🙂
Dziękuję!
Muszę pochwalić Waszą klatkę 🙂 Prowadziłam przez kilka lat przytułek dla szczurów i mam bzika na punkcie dobrostanu gryzoni, a wiele osób trzyma chomiki w mikroskopijnych klitkach. Może to i małe zwierzaki, ale w naturze żyją na stepach i mają pod swoim panowaniem duże terytoria 🙂 Możecie pomyśleć ewentualnie o większym kołowrotku (takim 20 cm średnicy), bo te dołączone do wyposażenia są za małe i mogą powodować krzywienie kręgosłupa. Ale i tak super, że jest z pełnego plastiku, a nie z prętów 🙂
Ja to bym pomyślała o zrezygnowaniu z kołowrotka, bo kręgosłup to niszczy tym biednym gryzoniom. To nie jest dla nich naturalna pozycja. Może lepszy byłby jakiś malutki wybieg na godzinkę-dwie dziennie. Bez kotów 😉
Rewelacyjne pomysły. U nas rybki robiły, robią i zapewne będą robić furorę 🙂
Rybki pamiętam z przedszkola ?
link z piasku kinetycznego przekierowuje na „edukacyjny robot solarny”
Ja do listy dorzuciłabym jeszcze
– farbki
– wspólne pieczenie ciasta (2 latek może już mieszać składniki w misce lub wałkować ciasto ;))
– zabawa w parking (na dużej tekturze narysowałam miejsca postojowe, zrobiłam wjazd i synek wjeżdża autkami na parking no i parkuje 😉
Dzięki, poprawione!
Farbki! Tak! Najlepiej pod prysznicem, żeby łatwiej było zmyć 😀 Chyba w którymś z polecanych na końcu wpisów dodawałam tę zabawę. Dwulatek jak najbardziej potrafi mieszać 🙂
Parking<3 Super! Nie wpadłam na to, bo mamy zabawkowy, ale już widzę, jak wykorzystam większy karton, jak jakiś przyjdzie 🙂
musiałam na środku mojego parkingu dorobić „wejście do galerii” bo mąż się przyczepił, że miejsca dla inwalidów i rodziców z dziećmi narysowałam za daleko od wjazdu 😛 Z drugiej strony tektury (szkoda marnować miejsce 😀 ) odrysowałam różne kształty klocków i kolejna zabawa – dopasuj klocek do kształtu 😉