Wreszcie go mamy – plac zabaw w ogrodzie

 

W dość słoneczny poniedziałek wczesnej wiosny na całkiem nieprzygotowaną trawę stanął nam plac zabaw w ogrodzie. Ogrodzie – szumnie powiedziane, bo zapewniłam wszystkich, że dopóki młodszy syn nie pójdzie do przedszkola, nie zamierzam nawet ruszyć szpadlem. Już za dużo łez wylałam za zdemolowanymi lobeliami. W każdym razie jest, stanął. Wymarzony plac zabaw w ogrodzie.

 

 

 

Starając się odpowiedzieć na wszystkie pytania, które zadaliście mi pod transmisjami na instastories, postanowiłam zrobić niżej małe kompendium tego, na co zwracałam uwagę podczas wyboru [jak nie chcecie czytać, tylko oglądać – zdjęcia niżej –  a potem sobie doczytajcie].

 

 

MIEJSCE

Wielu ludzi doradzało mi postawienie placu na równym trawniku najlepiej przy płocie, żeby nie zabierał miejsca „tak po miejsku, równiutko”. Ale plan mojego ogrodu, jaki sobie jakiś czas temu wymyśliłam jest kompletnie sprzeczny z tym miejskim porządkiem. Mieszkamy w lesie, w puszczy. Puszczy, której nikt nie sadził pod linijkę. Puszczy, w której wszystko jest regularne nieregularnie. Porządek i równość na naszym podwórku nie mają miejsca tak samo jak w lesie. Chciałam, żeby domek wtapiał się trochę w nasz las, żeby nie był miejscem przeznaczonym na zabawę, a po prostu częścią naszego podwórka. Taką, do której może zbłądzić i dziecko, i dorosły, albo się na to popatrzeć, albo iść dalej.

 

 

PODŁOŻE

Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie kupić tego specjalnego podłoża, żeby dzieci się nie poobijały. Ale, jeśli część z was pamięta tekst „Nie będę pilnować swojego dziecka” zrezygnowałam z tego z powodów czysto logicznych. Jeśli moje dzieci się nie nauczą, że ziemia jest twarda, to nie będą uważać, żeby na nią nie spaść. Proste. W ogóle pod placem zabaw jeszcze w zeszłym roku rósł piękny mech, ale żeby teren pod placem choć trochę wyrównać, musieliśmy trochę tę ziemię przekopać, stąd ta ledwo żywa pozimowa trawa i bure placki ziemi. Mam nadzieję, że uporamy się z tym do wakacji i będzie pięknie. Zamierzam zasadzić też obok placu zabaw kilka krzewów i zrobić miejsce ogrodnicze dla chłopców. Jeśli poniszczyli mi rośliny, niech teraz posadzą mi nowe. Przy zjeżdżalni marzę o takim miejscu piaskownicowym – czyli wysypanym mięciutkim piaskiem do zabawy, tak by było najfajniej i najpiękniej. Tak też miało być od początku, że cała prawa strona przy płocie będzie wielką piaskownicą, ale marcujące koty sąsiadów wybiły mi ten pomysł z głowy. Piaskownica = kuweta. Szkoda. Zostają kwiatki i mech.

 

 

PLAC ZABAW

Na instagramie w relacjach wspominałam, że żaden marketowy plac zabaw nas nie przekonał. Co jakiś widzieliśmy, to wyglądał jak chuchro, z cienkimi deskami, jakiś taki chybotliwy. Nie chciałam takie byle czego, ale też nie spadłam na głowę, żeby wydawać dziesięć tysięcy na taki naprawdę porządny. Zależało mi na domku z oknami i drzwiami, bo takie było marzenie starszaka. Nasz znalazłam na allegro, nie jest drogi, nie jest tani, moim zdaniem – w sam raz. Wpiszcie: plac zabaw Agata i znajdziecie mnóstwo propozycji. Wiem, że trzeba  dodatkowo dopłacić za dowóz i montaż i przez to koszty wzrastają, dodatkowa piaskownica też kosztuje, ale moim zdaniem, akurat tę dobierzcie sobie sami. My dostaliśmy trochę za małą niż myślałam i już planuję nową, bo za cenę, jaką musiałam zapłacić [200 zł łącznie] ta malutka jest śmiechu warta, chłopcy się w niej nie mieszczą. Zbijemy im nową, większą 🙂

 

 

TO NIE WSZYSTKO! Samo postawienie placu zabaw to dopiero początek. Zamierzamy zabudować balustrady i cały domek pomalować, m.in. tablicówką. Mamy w przygotowaniu też stolik do „plac altystycznych”, jak to mówi starszak. Myślę, że za jakiś czas sprezentuję chłopcom kuchnię do domku, żeby się nią bawili i jak tylko młodszy urośnie, wstawimy w okienka szybki. To, co na zdjęciach to dopiero początek, a jak już to ogarniemy, to zabiorę się za resztę ogrodu 🙂

 

 

 

ZABAWKI NA PLAC ZABAW

Oprócz samego placu zabaw, zrobiłam moim dzieciom mega niespodziankę zaopatrując zarówno plac, jak i domek w całkiem nowe zabawki. Masę pytań dostałam o każdą z nich pokazaną zarówno w relacji, jak i na instagramie i wiem, że kilka z was czeka z wypiekami na twarzy na linki i szczegółowe info. Na samym dole podlinkuję do tych na zdjęciach.

 

 

WAŻNA INFORMACJA!

 

Zazwyczaj takie informacje zostawiam na koniec, ale tu zrobię wyjątek. Patronem wpisu, który wsparł nas pięknymi zabawkami, jest firma Hape, która rok temu obchodziła swój trzydziestoletni jubileusz. W tym roku znów ogłosiła konkurs na Ambasadora Hape, który otrzyma bilet na podróż do krajów objętych akcją #wecareweshare. Akcja jest działaniem, które Hape podjęło, żeby pomóc dzieciom, które ucierpiały wskutek wojny, kryzysu ekonomicznego, klęski żywiołowej lub braku zasobów. Każdy sprzedany zestaw klocków to jedna zabawka, która zostanie przekazana potrzebującemu dziecku w Syrii, Chinach, Zimbabwe, Kolumbii i Indiach. Każdy zestaw klocków opatrzony jest unikalnym pięciocyfrowym numerem seryjnym – możesz wprowadzić swój numer na stronie internetowej Hape i zobaczyć gdzie trafił Twój podarunek.

 

Wszystkie informacje o akcji Ambasadora znajdziecie tutaj oraz na profilu Facebookowym, którego pupilem jest słodki drewniany piesek Puppy: tutaj.  

 

 

Hape to największy producent zabawek, które są wytwarzane z materiałów nienaruszających równowagi biologicznej. Część z was pewnie zna ją z przedszkoli, bo ja właśnie w przedszkolnej piaskownicy zobaczyłam pierwszy raz fantazyjne i inne niż wszystkie zestawy do babek z piasku oraz piękne drewniane zabawki. Przedszkola muszą mieć porządne zabawki, a produkty Hape są zgodne lub wręcz przewyższają najbardziej wymagające i restrykcyjne międzynarodowe standardy jakości i bezpieczeństwa. Mi bardzo zależało, żeby zabawki, którymi bawią się dzieci były bezpieczne, ekologiczne i… wytrzymałe. Te, które widzicie na zdjęciach przeszły próbę ognia: wyleciały z okien domku, sturlały się po kamieniach i jechały naszym rowerem na wycieczkę 🙂

 

Moje chłopaki rzadko dostają tak duże prezenty i szczerze mówiąc niewielu już rzeczy na dwór mogą się w tym roku spodziewać. Myślę, że się nawet nie spodziewają, bo przecież mają już… plac zabaw 🙂

 

 

Nie przeciągając więc – sami zobaczcie 🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

I teraz dla ciekawych zabawek:

 

– wszystkie zabawki do piasku są mega wytrzymałe i piękne, więc nie dziwię się, że było sporo o nie pytań. Znajdziecie je tutaj. Jeśli chcecie znaleźć sklep, w którym je kupicie, szukajcie po numerze handlowym wpisanym na stronie zabawki.

– parking duży czerwony tutaj. parking-kulodrom/tor wyścigowy [u nas hit] tutaj.

– łódka-bujaczek/ statek na biegunach: tutaj

– Biedronka na kółkach [nasza nazywa się Gaston :D]: tutaj.

– Gra pająka: tutaj. Mamy jeszcze takie na dwór: pallinadzwonek

 

Buciki, jak co roku: Bobux. Przyszły nowe modele i tak jak wy jestem zachwycona wzorem na bucikach Adasia 🙂

 

 

 

 

PLAC ZABAW W OGRODZIE – PLASTIKOWY CZY DREWNIANY?

Od momentu, w którym zapowiedziałam nasz plac zabaw w ogrodzie dostałam masę pytań, czy zdecydowaliśmy się na drewniany czy plastikowy. Rozważając zalety domku plastikowego [lekkość i łatwość przenoszenia plus cena], rozważyłam też jego wady – są zazwyczaj niekoniecznie estetyczne, trzeba toto myć, bo się brudzi, nie da się go naprawić, jak się zepsuje, no i totalnie nie pasuje do naszego mazurskiego otoczenia. Drewno przekonuje mnie bardziej, bo jest trwalsze, łatwiej je naprawić, łatwiej coś do niego domontować, a surowe nie ma w sobie żadnych chemikaliów i ołowiów. Jest po prostu naturalne.

 

 

MALOWAĆ CZY NIE?

 

Na koniec ważne pytanie – malować? A jeśli malować to w jakich widzicie go kolorach? Od razu mówię, że różowy nam się przejadł 🙂

 

 

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

IMG_1693 kopia

Chodź ze mną do łóżka, czyli jak sprawuje się półkotapczan Lenart po roku używania?

IMG_20220526_155658

Kiedy nauczyć dziecko jeździć na rowerze i jak go przekonać, żeby chciał?

0 0 votes
Ocena artykułu
11 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anastazja Mazur
Anastazja Mazur
6 lat temu

A co robicie z nim na zimę? Po prostu stoi nie przykryty, czy jak? 😮

________________________
http://budzet-obywatelski.pl/

Alicja Wolska
Alicja Wolska
7 lat temu

Absolutnie nie malować takiego cuda! Piękny klimat tam macie. Aż duma rozpiera, że w Polsce są takie cudowne miejsca do życia. 😀

_______________
http://spil.pl/plac-zabaw-konfigurator/

Juni
7 lat temu

super plac zabaw! ja też bym nie malowała, można dać lakier albo lekka bejcę w naturalnym kolorze drewna, ale nic poza tym 🙂

Kocz1lla
Kocz1lla
7 lat temu

Absolutnie nie malować. Chyba że jakimś bezbarwnym impregnatem.

Michał Moskal
7 lat temu

Zdecydowanie nie nakładać koloru, zabezpieczyć lakierem bezbarwnym który podkreśli naturalny kolor. Sam domek można dodatkowo przyozdobić kolorowymi lampionami.

nu
nu
7 lat temu

Piękny!!! Pasuje do klimatu Mazur, który to klimat uwielbiam. Niestety sama mieszkam na południu Polski, w mieście, kiedyś w ładnej starej kamienicy, teraz w małym bloku. Na Mazury jeździłam do rodziny (tata jest z Mazur) całe dzieciństwo. Wracając do placu zabaw i tego co pisałaś o płaskich powierzchniach – wiem co masz na myśli! Pełno takich domów, z odpicowanymi ogródkami. Wszyscy zrównują ziemię, robią rabatki, strzygą trawnik jak na boisku lub polu golfowym i jeszcze … sadzą TUJE.. – jak na cmentarzu!
A mi się podoba tak dziko, tak naturalnie. Zazdroszczę 🙂 żałuję, że nie mogę postawić takiego u siebie pod domem – już nie chodzi o sam dom! 😉 ale o placyk zabaw, wśród drzew, odgłosów ptaków, smutno mi że mój synek tego nie pozna…. Ale będę zaglądać do tego posta, wracać do zdjęć, wzdychać i podziwiać 🙂

Nie malować! 🙂 Najwyżej zabezpieczyć czymś. Bez koloru.

Ola Pajor-Leszczyńska
Ola Pajor-Leszczyńska
7 lat temu

A spodenki skąd? Szukam miękkich :jeansów” dla mojego młodego…

Joanna Jaskółka
Reply to  Ola Pajor-Leszczyńska
7 lat temu

Całe ubranie chłopców bez butów – h&m. Spodenki są spoko 🙂

Wiktoria Banaś
7 lat temu

Ja bym go zostawiła takim, jaki jest 😉