Puść mnie! Zostaw! Bo cię pacnę zaraz. O masz! I nie rycz, bo nie wyciągnęłam pazurów! No dobra, nie rycz już, masz ogon, pobaw się trochę. No, no, nie za mocno. O! Obudziła się Ona. Wstaje.
A, Ona wraca. Będzie mu kuwetę zmieniać. Fu! Ale wali. Nawet Łajza tak nie sra smrodliwie jak to kocię. No i po co go puściłaś na podłogę! Znowu mi karmę zje! A kysz kociaku, moje! Moje! Idź stąd!
Zdrzemnę się w legowisku młodego.
Co to, która godzina? O, już się ciemno robi. A ona znowu się żali, że On jej nie kocha. Gdyby widziała, jak szybko sprzątał mojego kłaczka z jej poduszki, to zmieniłaby zdanie...Pooglądam telewizję sobie, może jakieś ptaki latają... O latają, jeszcze widać je trochę i tego białego mnóstwo... Wyszłabym zobaczyć, ale spać mi się chce.
Ryk. Znowu to kocię się drze. Co to? Już ciemno? Ale się zdrzemnęłam... Jeść! Znowu nic w misce nie ma! Siema Łajza, co tam? Weeeeź się trochę połaś o jedzenie, ja to zmęczona jestem...
Flejtuch to ma dopiero życie!
Oj ma 😀
Fajne te Twoje koty... ja niestety nie mogę mieć a szkoda choć ciekawe jak by mój pies zareagował na takiego towarzysza....
Turlikam się po podłodze ze śmiechu... Trafiłam do Ciebie przypadkiem, ale już na pewno nie odejdę! <br />Pozdrawiam serdecznie 🙂
Blog super,drugi dzień już czytam .Wciąga na maxa.<br />P.S.a waleczki na oknie z Lidla,też takie sobie sprawilam.