Ferma jeleniowatych w Kosewie - bo mało nam własnych jeleni pod domem

Joanna Jaskółka
4 czerwca 2018

Udostępnij wpis

Od lat z fascynacją obserwuję, w jakim kierunku idą mazurskie atrakcje. Morze ma wodę, góry - góry.  Mazury mają i jedno i drugie, ale mają też swoje piękne lasy, a w nich mnóstwo rzadkiej zwierzyny. I czy to dziwne, że właśnie u nas powstają największe parki dzikich zwierząt, gdzie można podejrzeć z bliska życie tych, co zazwyczaj chowają się w gęstwinach? Miałam ambicję pokazać moim dzieciom każde z tych miejsc i ferma jeleniowatych w Kosewie była ostatnim punktem.

 

 

Pierwszym miejsce, oczywiście, które odwiedziliśmy, i to kilka razy, był Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie - ten wpis i ten wpis. Zdjęcia są, co prawda, tylko z Kosmykiem, Adasia nie było jeszcze w planach, ale z Adasiem byliśmy już tam w tym roku [do Kadzidłowa mamy 7 kilometrów]. PDZ w Kadzidłowie to pierwszy i najstarszy taki obiekt w Polsce. Jest tam też chyba najwięcej zwierząt i można je oglądać z bardzo bliska. Są różne opinie na temat Parku i jego komercjalizacji, ale ja, mieszkając tuż obok, w sąsiedztwie i spotykając się z ludźmi, którzy tam pracują lub pracowali, nie słyszałam, żeby zwierzęta traktowane były źle, wręcz przeciwnie - wiem, że ryś, który biega wokół naszego domu raz na jakiś czas, jest z Parku i wydaje na świat młode rysiątka, które przedłużają ten zagrożony gatunek.

 

Kolejnym było Okrągłe, do którego pojechaliśmy z gośćmi mojej mamy i o którym opinię wyraziłam tutaj. Okrągłe to nie park, ale raczej safari. Zamiast chodzić między zwierzętami i oglądać je z bliska, jeździ się takim małym wozem i ogląda zwierzęta, głównie kopytne.

 

Zostało nam jeszcze Kosewo, do którego ciężko nam się było wybrać. Kto nie lubi tłumów, przepychania się i przechodzenia przez barierki lub jazdy głośnym ciągnikiem, za to uwielbia się skradać i podglądać zza pagórka stado jeleni - to miejsce idealne dla niego.

 

ferma jeleniowatych w Kosewie
ferma jeleniowatych w Kosewie
 ferma jeleniowatych w Kosewie
ferma jeleniowatych w Kosewie
 ferma jeleniowatych w Kosewie

Ferma w Kosewie to nie zwykły Park, w którym zwierzęta są dla gości. To przede wszystkim Stacja Badawcza PAN, w której pracują naukowcy i studenci, a zwierzęta, które my, turyści, oglądamy na godzinnym spacerze, są wnikliwie obserwowane, a ich zwyczaje opisywane. Zwierzęta tu nie są tylko dla turystów, to turyści raczej są drugim planem - muszą chodzić cicho i spokojnie, żeby nie spłoszyć żerującego stada i mu się przyjrzeć. My mieliśmy szczęście, bo nam towarzyszyła przez cały spacer jedyna oswojona łania i chłopcy mieli radochę. Na pytanie pani, czy cieszą się, że widzą łanię z tak bliska, odpowiedzieli, że tak, bo czują się jak w domu 😀 Pani miała dziwną minę, ale nie zwierzałam się, że mieszkamy niedaleko tuż przy ostoi zwierzyny.

FERMA JELENIOWATYCH W KOSEWIE - CZY WARTO Z MAŁYM DZIECKIEM? 

Nie bez przyczyny do tej pory omijaliśmy Kosewo szerokim łukiem. Mieszkam tutaj i dużo rozmawiam, więc wiedziałam, że mały Adasio nie da sobie rady. Co prawda, już jako dwulatek pokonał całą trasę Kadzidłowa, a jako roczniak szalał na safari w Okrągłym, ale Kosewo ma jedną główną wadę, która małym dzieciom może przeszkadzać: trzeba być cicho i trzymać się grupy. W poprzednich parkach siłę dawał kontakt ze zwierzętami i emocje z tym związane, a łazić po łące, do tego widzieć zwierzęta i nie móc do nich podbiec - to było dla mojego młodszego syna bardzo trudne. Do tego pani, która nas oprowadzała, puchła z wściekłości, gdy Adaś odbiegał choćby metr do przodu lub zostawał w tyle i wciąż powtarzała mu jak mantrę, że nie można się oddalać, na co on serdecznie i uprzejmie potakiwał, ale potem znów emocje brały górę i nie mógł się powstrzymać, żeby nie podbiec albo nie zostać, by obejrzeć dokładniej jakiegoś kamyka. Więc z szacunku dla nerwów naszej pani przewodniczki, całą drogę przesiedział na moich ramionach [stąd zdjęcia wszystkie robiłam telefonem, po aparat nie miałam siły sięgnąć, a Adasio jest na jednym zdjęciu :D].

Dlatego warto wziąć pod uwagę, czy dzieci są już na tyle duże, żeby wytrzymać godzinny spacer. Do tego, czy potrafią stać "grzecznie" i "słuchać". Na początku zwiedzania zaplanowana jest zawsze wizyta w muzeum z porożami i eksponatami. Nie wiem, jak długo trwa, bo nasza pani przewodnik zaczęła coś mówić i pokazywać poroża, ale szybko skończyła i zarządziła odwrót, bo chłopcy wykrzyknęli, że poroża jak u ich dziadka i zaczęli je sobie zakładać na głowy.

 

- Oni się chyba znają na rogach. - stwierdziła pani przewodnik, a potem trzy razy dostała zawału, gdy zobaczyła, jak chłopcy samodzielnie schodzą po stromych schodach. [Adaś dwa razy, bo za pierwszym razem zaczął złą nogą].

 

Pod koniec trasy, gdy barki już miałam napompowane tak, jak kiedyś sobie napompuje cycki, byliśmy już po spacerze i mimo utyskiwań pani przewodnik, że z dziećmi, które nie idą w rządku i za rączkę, niczego nie zobaczymy, jednak udało nam się zobaczyć i łosia, i jelenie. Mieliśmy szczęście, że zajechaliśmy godzinę przed zamknięciem [zamykają o 17] i byliśmy jedynymi zwiedzającymi w tym czasie, bo inaczej, znając moje dzieci, bym zrezygnowała i kolejny raz Kosewo by nam odpadło. Bo mam wrażenie, że mniejsze dzieci w Kosewie nie są zbyt miło widziane. I w sumie to rozumiem. Ciężko oglądać stado zwierząt, gdy mały szkrab wydziera się na całe małe gardełko lub ucieka przed siebie i płoszy zwierzynę.

 

A tak to, byliśmy, zobaczyliśmy. I polecamy. Bo jeśli ktoś nie lubi tłumów, lubi spokojny spacer i obserwację zwierząt jak naturalnie żyją, to jest to fajne miejsce. Choć bilety, moim zdaniem, trochę drogie: 15 zł za dorosłego, 10 zł za dziecko. Ale nie wnikam, może akurat tyle im potrzeba. A dzieci zobaczyły miejsce, które jest wizytówką krainy,  w której mieszkają. To na tym najbardziej, a nie na pokazaniu zwierzątek, zależało mi najbardziej.

 

 

PS. Na Mazurach jest jeszcze kilka miejsc, w których można zobaczyć zwierzęta na wolności, nie tylko te trzy. Te trzy są takimi głównymi, najczęściej polecanymi turystom. Mniej znanym jest pewien brzeg Bełdan, gdzie, również w ramach Polskiej Akademii Nauk, można spotkać te zwierzęta całkiem na wolności.

 

PS 2  Zainstaluj sobie aplikację, dzięki której w każdym momencie będziesz mógł sprawdzić, co nowego na blogu!  Tu wersja na Android, a tu na IOS.    Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na facebooku [jeśli chcesz widzieć, co tam piszę],  zawsze też jestem na instagramie, więc tam możesz zerkać, co gadam na żywo ?  dziękuję! A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam [tutaj].

PS 3. Wszystkie wpisy o Mazurach znajdziesz w zakładce "Mazury" po prawej stronie 🙂 Korzystaj z zakładek, bo właśnie kolejny raz je porządkuję i coraz więcej rzeczy można w nich znaleźć 🙂

Udostępnij wpis

A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ
Obserwuj nas też na Instagramie
Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku
Jestem Asia.
Piszę o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej siebie.

Naszą historię znajdziesz Tutaj

Ale ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:


    Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    4 marca 2024
    Nie znoszę mojej kuchni, ale przynajmniej zmywarkę mam fajną

    Rok temu postawiłam krzyżyk na mojej starej zmywarce i z pomocą przyjaciół wyniosłam ją z domu. Koniec. Nigdy więcej zmywarek – obiecałam sobie. Jak długo wytrzymałam? Rok. W styczniu przyjechała do mnie Haier i-Pro Shine. 

    14 grudnia 2023
    Czemu bolały mnie plecy i jak mata Pranamat ECO pomogła mi zwalczyć ból?

    Od pół roku regularnie narzekałam na relacjach zamiennie albo na migreny, albo na pól pleców. Bywały dni, że ledwo co zwlekałam się z łóżka, a jak już dowlokłam się do lekarza rodzinnego, dostałam po prostu środki przeciwbólowe i poklepanie po ramieniu. I choć dzielnie się broniłam przed wypróbowaniem maty do akupresury Pranamat ECO, po kolejnej […]

    1 grudnia 2023
    Dom to nie laboratorium! Sprzątanie bez spiny z nowym Hoover HFX

    Jak Ty dasz radę? – pytała mnie mama, gdy zaadoptowałam dwa psy. – Przecież nie ogarniesz tego sprzątania! “Ogarniesz” – napisała mi ekipa Hoovera, gdy zobaczyli w moim domu nowe zwierzaki. “Dom to nie laboratorium, ale przynajmniej podłogi będą czyste!”.   

    27 listopada 2023
    Inspiracje: prezenty świąteczne dla dzieci, które rozwaliły system w naszym domu

    Co roku to samo - co kupić dziecku pod choinkę. Zabawki, słodycze, akcesoria? Czasem prezenty świąteczne dla dzieci są bardzo oczywiste, bo dziecko wyraźnie mówi, czego pragnie. Czasem jednak dziecko jest za małe, żeby znać swoje potrzeby lub zwyczajnie samo nie wie, czego chce. Co wtedy? Przygotowałam kilkadziesiąt inspiracji, które pomogą Ci zdecydować.  

    26 listopada 2023
    Idealne na prezent książki, które wspierają nas w edukacji domowej

    Jednym z przewag edukacji domowej nad systemową edukacją są książki. Dzieci uczące się w domu mają o wiele więcej czasu nie tylko na czytanie książek dla przyjemności, ale też na samodzielny wybór, z których książek będą korzystać, przygotowując się do egzaminów końcowych z całego roku. Nasza biblioteczka mądrych, edukacyjnych książek coraz bardziej się powiększa i […]

    10 września 2023
    Tydzień na edukacji domowej - jak zorganizowałam chłopcom naukę?

    I już za mną pierwszy tydzień edukacji domowej. Wciąż mam mętlik w głowie, wciąż mnóstwo wątpliwości, ale pewna jestem jednego - będzie dobrze. Jeśli chcesz poczytać, jak wyglądał nasz pierwszy tydzień w nowej rzeczywistości edukacji domowej, dawaj! Czekam na ciebie z nowym tekstem!

    Obserwuj nas na Instagramie

    instagramfacebook-official