- Mamo, jest tyle rzeczy, których nie rozumiem na świecie. Tylu rzeczy nie wiem.
Jego usta drżą. Oczy stają się szkliste. Ojej...myślę. Poważna sprawa. Jakiś kryzys czy co. Czeka nas długa rozmowa, trzeba będzie się skupić, przygotować. No dobra. Zaczynam,
- Myślisz, że musisz już wszystko wiedzieć?
- Tak! Muszę! Muszę koniecznie, a nie wiem. Tylu rzeczy nie wiem!
Kurka wodna. Poważna sprawa. O matko, czemu dzisiaj, czemu akurat teraz? No nic. Ryzykuję.
- Czego na przykład nie wiesz?
- Nie wiem... nie wiem... - przełyka łzę - Nie wiem, nie wiem, normalnie nie wiem, czy chcę jajka czy parówki. Powiedziałaś, że mam wybrać, a ja nie umiem. Po prostu nie jestem głodny ani na jajka, ani te parówki, mamo! Nie wiem, dlaczego nie możesz mi po prostu zrobić kanapki!
Mimo wszystko wciąż zaskakuje mnie to, jak bardzo problemy dla mnie błahe i bez znaczenia stają się czasem murem nie do przeskoczenia dla mojego dziecka. Wybór, co zjeść. Bo musi się zdecydować i to "musi" blokuje. Choć i ja często zwyczajnie nie mogę się zdecydować. Kręcę się i myślę i denerwuję tym, że nie mogę. A dziecko musi. Mimo że samo nie wie czasami.
Dziś na śniadanie zjedliśmy płatki z mlekiem. Nie do końca. Bo się jednak zmieniło. I dobrze.