Oł je. Wracam. I wracam z tematem. Ostatnio czytałam kilka dyskusji mam oburzonych na to, że w jakiejś książeczce pojawia się słowo "dupa", "głupi" albo jeszcze jakieś inne słowa, których mama danego dziecka nie akceptuje. Sama też pamiętam, że kiedy dodałam jakiś dialog z dziećmi i któreś z nich powiedziało "głupi", to fala oburzonych zalała komentarze - jak mogę twierdzić, że wychowuję dziecko, skoro ono TAK się wyraża.
Seria "Niegrzeczne książeczki"
Wydawnictwo Natuli
I żeby nie było - rozumiem obawy mam, które drżą, że jak ich dziecko zobaczy lub usłyszy dane słowo, to będzie go potem używać. I chociaż w książkach pragną znaleźć bezpieczną przystań. Ale, kurde, moi drodzy, tak się nie da. Po pierwsze - poprawnościowe książeczki częściej bywają nudne. A po drugie - obecność pewnych słów w książce daje nam fantastyczną okazję do pogadania o tym, kiedy danego słowa używać, czy używać, czy ma jakiś synonim itp. O wiele łatwiej jest o tym porozmawiać nad książką, w pieleszach domowych, niż gdy dziecko usłyszy dane słowo na placu zabaw czy w sklepie. I o wiele łatwiej jest przygotować dziecko na to, że takie słowa mogą paść i jak wtedy na nie zareagować.
I nie oszukujmy się - najciekawsze książeczki są zawsze niegrzeczne - Harry Potter nie byłby ciekawy, gdyby jego bohater nie działał po swojemu i nie łamał regulaminu szkoły na każdym kroku : )
Dlatego z przyjemnością zostałam patronką jednej z książeczek z serii "Tort". Ta konkretna akurat opowiada o emocjach związanych z przechwalającym się kolegą, o emocjach związanych z ze złością, o emocjach związanych z tęsknotą i o przyjaźni.
A także o tym, że nie wszystkie kłótnie są na całe życie. Za to wszystkie emocje do życia są raczej niezbędne.
"Tort"
Alicja Dyrda, Aleksandra Gołębiewska
Natuli
Dlatego z przyjemnością zostałam patronką jednej z książeczek z serii "Tort". Ta konkretna akurat opowiada o emocjach związanych z przechwalającym się kolegą, o emocjach związanych z ze złością, o emocjach związanych z tęsknotą i o przyjaźni.
A także o tym, że nie wszystkie kłótnie są na całe życie. Za to wszystkie emocje do życia są raczej niezbędne.
KUPISZ TUTAJ
(link afiliacyjny)
"Łobuz"
Alicja Dyrda, Natalia Fiedorczuk, Aleksandra Gołębiewska
Natuli
"Łobuz" jest bardzo bliski mojemu starszemu dziecku, które tak jak bohater historii, nie lubi być ściskany i całowany na siłę. Lubi za to zabawę w potwora i pozwala się przytulać bliskim mu osobom. To jest opowieść o tym, że każde dziecko, tak jak dorosły, ma prawo decydować o swoim ciele.
KUPISZ TUTAJ
(link afiliacyjny)
"Błoto"
Alicja Dyrda
Natuli
"Błoto" za to ulubiona historia młodszego, który uwielbia babrać się w błocie i kocha, kiedy może to robić z kimś w towarzystwie. Bez względu na to, czy to dziewczynka, czy chłopiec.
KUPISZ TUTAJ
(link afiliacyjny)
"Rosół"
Alicja Dyrda, Natalia Fiedorczuk, Aleksandra Gołębiewska
Natuli
"Rosół" za to uwielbiają obaj chłopcy, bo obaj mają swoje specyficzne smaki i kiedyś sama siebie pukałam w głowę, gdy gotowałam zupę w dwóch garnkach - jedną dla jednego, a drugą dla drugiego. Teraz to nie jest problem, bo łatwiej mi zrobić rosół i pomidorową i mieć pewność, że obaj zjedzą niż walczyć i zmuszać któregoś, żeby zjadł to, czego nie lubi. Ale kiedyś sama siebie karciłam za to, że "ulegam". Ta książka pięknie pokazuje, jak można podążać za dzieckiem i szanować jego smak bez konieczności naruszania naszych granic.
KUPISZ TUTAJ
(link afiliacyjny)
"Smok"
Alicja Dyrda, Natalia Fiedorczuk, Aleksandra Gołębiewska
Natuli
"Smok" to z kolei moja ulubiona książka. Lubię historie, które pokazują dzieciom, że dzielić mogą się wówczas, gdy chcą. A gdy nie chcą, wcale nie muszą pokazywać lub oddawać komuś swoich skarbów. I jestem dumna, że moi chłopcy nie tyle nie mają problemu z dzieleniem, co dość jasno i grzecznie potrafią odmówić, gdy nie chcą czegoś dać lub zrozumieć, gdy ktoś nie chce im czegoś "pożyczyć". Ale rozmawialiśmy o tym głównie dzięki takim lekturom i takim sposobem komunikatów, jaki zaprezentowano w książce.
KUPISZ TUTAJ
(link afiliacyjny)
Matylda Odważna i Pralkowy Potwór
Ilona Kostecka
Wydawnictwo Mamania
Ej... jakie to dziwne wpisywać imię i nazwisko autora, którego się poznało osobiście... Ilonę z Mum and the city poznałam i polubiłam dawno temu i kiedy poprosiła mnie, żeby patronowała jej książce i podesłano mi próbne strony, wiedziałam, że będę ją polecać już po pierwszym zdaniu, które wpadło mi w oko:
"To bardzo ważne, żeby móc w życiu decydować, jak się nosi swoje skarpetki"
To ciepła, urocza i bardzo mądra książka z bohaterką, która jest odważną dziewczynką [to bardzo ważne, bo od czasów Pippi, odważni są przeważnie chłopcy, a dziewczynki im asystują. Z drobnymi wyjątkami, które też polecałam w serii Nasza Biblioteczka]. Książkę sprezentowałam mojej siostrzenicy z nadzieją, że ona będzie dorastać tak jak Matylda - bez kompleksów, świadomie i odważnie].
KUPISZ TUTAJ
(link afiliacyjny)
"Jedzenie", "Wodny Świat"
Grupa Wydawnicza Foksal
"Jedzenie" i "Wodny Świat" wyszperał mój starszy syn na stoisku w delikatesach, w których penetrowałam półki w nadziei na znalezienie czegoś, co by syn zechciał zjeść. Starszy ma wybiórczość pokarmową i aktualnie przeżywa kryzys. Sam poprosił, żebym kupiła mu tę książkę w celu inspiracji [faktycznie, do jadłospisu trafiły zapomniane placki z jabłkami i jajko w toście]. To bardzo ważne przy wybiórczości nie tylko pozwolić na sam fakty jedzenia określonych produktów, ale pokazywać też inspiracje. Naszymi są książki kucharskie, a oglądanie obrazków z jedzeniem zachęca starszego przynajmniej do spróbowania czegoś nowego.
Młodszemu kupiłam za to "Wodny Świat" i mimo radości z jedzenia, przeklinam ten dzień. Młodszy jest wkręcony w stwory morskie i przeczytanie mu każdej nazwy każdego stworzenia sprawia, że język mi się plącze i trwa milion minut [w moim odczuciu]. Na szczęście młodszy szybko się uczy i część nazw już sam pamięta. Daję mu dwa miesiące i będzie znał każdą rybę.
JEDZENIE KUPISZ TU,
A WODNY ŚWIAT TU
(link afiliacyjny)
"Zakazane miejsca na świecie"
Patrick Makin, Whooli Chen
Znak Emotikon
Tę książkę dostałam w prezencie od mojego wydawnictwa. Przyszła razem z moją książką i mimo że chłopcy czekali na wydrukowane "Bliżej" i przebierali nóżkami, to po pierwszej radości, a ku mojemu zdumieniu, starszy porwał dodatkowe książki i się w nich zaczytał na cały wieczór. Pierwszą z nich były właśnie zakazane miejsca. Paryskie katakumby, japońska wyspa Hashima, Rów Mariański [ten fragment starszy musiał przeczytać młodszemu, który wierzy, że w Rowie mieszka megalodon]. Myślę, że ta książka dla każdego ciekawego świata dziecka będzie wspaniałym prezentem.
KUPISZ TU
(link afiliacyjny)
"Legendarne kradzieże. Na tropie największych złodziei w historii świata"
Soledad Romero Mariño, Julio Antonio Blasco
Znak Emotikon
A propos dyskusji o "nieodpowiednich" książeczkach, ta zapewne zostałaby mocno skrytykowana. Uczyć dzieci o kradzieży? Opowiadać o włamaniach? Pokazywać, jak one się odbywały i co poszło nie tak? Skandal. A ja, jako wierna słuchaczka podkastów kryminalnych i czytelniczka kryminałów twierdzę, że mi się słuchanie o zbrodniach bardzo przydało. I to praktycznie. Bo wieczorami zawsze mam zamknięte drzwi [a kilka razy kilku panów pod wpływem z pola namiotowego się do mnie zabłąkało i pukali]. Zawsze mam naładowany telefon. Aktualnie sporo też randkuję i każde spotkanie z facetem, którego nie znam, zabezpieczam z każdej strony. Rodzina wie, z kim idę, na jak długo, wysyłam im pinezki, gdzie jestem i czy jeszcze żyję. Zainteresowanie kryminologią wcale nie musi nieść ze sobą negatywnych konsekwencji. Mój syn, gdy czytał o włamaniach, bardziej się cieszył tym, JAK one zostały rozwiązane i JAK on by je rozwiązał, a nie tym, czy zrobiłby to lepiej lub czy w ogóle by zrobił. Spokojnie.
(link afiliacyjny)
"Milion ostryg na szczycie góry"
Alex Nogués, Miren Asiain Lora
Znak Emotikon
I tu ostatnia książka sprezentowana nam przez Wydawnictwo Znak Emotikon i co do której miałam wątpliwości, czy zainteresuje moje dzieci. A jednak się zaskoczyłam, bo czytałam ją im już cztery razy i historia tego, jak ostrygi z morza znalazły się na szczycie góry wciągnęła oboje. Przy czym zaznaczam, że jeden z moich synów jest zainteresowany geografią, drugi zaś mocno idzie w biologię. Więc temat to ich konik.
KUPISZ TU
(link afiliacyjny)
Tym wpisem zaczynam wreszcie nowy cykl pisania na blogu. Nazbierało mi się tematów za długich na status i za obszernych na instagram, więc czas zacząć tworzyć coś dłuższego i wrócić na stare szpalty blogaska. W planach mam opisanie moich samotnych wieczorów, kilka faktów o mieszkaniu na wsi/w lesie, dobre kryminały, które przeczytałam w tym roku [a poszło ich ponad 150!] i spory tekst o chłopcach z tindera, bo materiału mam trochę mniej niż na książkę, ale na blog wystarczy. Będziesz ze mną? Powiedz, powiedz 🙂
Ach, nie. O mojej książce "Bliżej" też dodam wpis. Jak zrobią dodruk. Bo się, kurde, praktycznie wyprzedała. Wciąż w to nie wierzę : ) Ale możesz ją kupić u mnie. W tym momencie jest dostępna wyłącznie w pakiecie z ebookiem "150 darmowych zabaw dla dzieci", ale już jutro dzwonię i proszę o dosłanie mi nowej partii.
Rewelacyjny wpis. Pierwszy raz trafiłem na ten blog, ale zostanę na dłużej. Serio. Pozdrawiam.
Zwrócę uwagę na te książeczki, nasze dzieci niejednokrotnie usłyszałam coś przykrego, nie będę wtedy wiedział jak zareagować - różne słowa mogą je zaskoczyć "Jesteś głupi. Jesteś młot! Nie przychodź na moje urodziny!" - dobrze jest czytać o takich sytuacjach swojemu dziecku, już wtedy tłumaczyć dlaczego ktoś może w taki sposób do nich powiedzieć. Być może taka sytuacja w ogóle nie wydarzy się - nikt nie nazwie naszego dziecka młotem, ale w inny przykry sposób - dobrze jest rozmawiać o takich sytuacjach.
Toż to cała biblioteka dla łobuzów! Mikołajki idą, kupie coś kuzynom 😀